www.szah.fora.pl

ahmadeusz · Administrator

Znaczenie słowa autoryzacja jest proste i jednoznaczne.
W słowniku języka PWN tak zostało zdefiniowane:

autoryzacja
1. «zezwolenie autora na wydanie, przekład, wystawienie, adaptację lub przeróbkę dzieła»
2. «zezwolenie osoby udzielającej wywiadu na jego opublikowanie»
3. «zezwolenie producenta na prowadzenie działalności w jego imieniu»

Pisząc te słowa zastanawiam się co skłoniło najszanowniejszego pana Igora Mołodeckiego do złamania swojego własnego zobowiązania. Początkowo nic na to się nie zanosiło. W trakcie kręcenia materiału pokazał mi u siebie w domu roboczą wersję filmu do wstępnej autoryzacji i większych uwag nie miałem, ale też tamtej wersji wnikliwie nie obejrzałem, bo była to wersja robocza, a zdjęcia do filmu jeszcze były kręcone. Pamiętam, że wcześniej najszanowniejszy pan Igor Mołodecki powiedział mi, że nakręcił scenę o jakiejś osobie chorej na raka i czy może ją umieścić w filmie. Wiedziałem, że jest to zmyślona scena i powiedziałem, że może ją zamieścić, ale tylko i wyłącznie wtedy kiedy ja tę scenę skomentuję. Pomyślałem, że to nawet dobrze, że taka scena się w filmie znajdzie wraz z moim komentarzem, bo ludzie mogą mówić o mnie różne rzeczy, nawet wierutne kłamstwa i dobrze gdyby ludzie oglądający film mieli tego pełną świadomość. Taki miał być sens tego komentarza. W roboczej wersji, którą obejrzałem kontrowersyjnej sceny nie było. Pomyślałem sobie, że najszanowniejszy pan Igor Mołodecki zdecydował się jej nie zamieszczać. W międzyczasie filmem zainteresowała się reżimowa TVP i w trakcie kręcenia filmu pojawiły się nowe osoby i pomyślałem sobie, że film będzie bardziej profesjonalny, bardziej dopracowany w każdym szczególe i czas pokazał, że wielce się pomyliłem w tym temacie. Sam wcześniej byłem wydawcą muzycznym i w pewnych aspektach dotyczących opisów dzieł wydawanych jestem zorientowany. Podczas kręcenia filmu nagle najszanowniejszy pan Igor Mołodecki powiedział mi, że musi szybko skończyć film bo TVP na to naciska. Poprawiliśmy kilka moich wypowiedzi, które zostały niewyraźnie nagrane i zacząłem czekać na to aż najszanowniejszy pan Igor Mołodecki przedstawi mi finalną wersję do autoryzacji i ewentualnych moich komentarzy. W treść filmu nie chciałem ingerować, bo to nie był mój film, ale do niektórych scen koniecznie chciałem dodać wyjaśniające komentarze. Wiedziałem też, że bez moich dodatkowych informacji film nie powinien zostać skończony, bo najszanowniejszy pan Igor Mołodecki wykorzystał za moją zgodą robocze fragmenty filmów nad którymi pracuję. Rzeczą oczywistą jest to, że w takich przypadkach trzeba zaznaczyć z jakich tytułów pochodzi materiał a osoby, które go kręciły powinny zostać wymienione w wśród kamerzystów paradokumentu. Jednak bym mógł udzielić takich informacji to wpierw musiał bym zobaczyć film w wersji ostatecznej. Tymczasem najszanowniejszy pan reżyser zniknął znienacka podobnie jak wcześniej się pojawił. Po jakimś czasie poinformował mnie, że w kinie odbędzie się przedpremierowy pokaz filmu i że znana jest już data premiery w reżimowej telewizji. Udałem się na ten przedpremierowy pokaz i wielce się zdziwiłem, dlatego że była to diametralnie inna wersja od tej jaką mi wcześniej najszanowniejszy pan reżyser pokazał. Film został znacznie skrócony. Z tego co pamiętam większość scen z pierwotnej ponad godzinnej wersji zniknęła. Pojawiły się inne w tym ta scena, którą wypowiedział moja znajoma, najszanowniejsza pani Ewa:

"Mój znajomy handluje - tym - częściami komputerowymi i też sprzedał - prawda - z głupia dusze i później chciał ją odkupić, bo żona zachorowała na raka, no to zaproponował pan Jacek dwa tysiące żeby odkupił."

Przed nagraniem tej sceny najszanowniejsza panu Ewa w miarę regularnie mnie odwiedzała. Z reguły uśmiechnięta, ale jak się domyślam po nagraniu tej sceny przyszła do mnie zapłakana i powiedziała mniej więcej, że bardzo żałuje że dała się namówić panu reżyserowi do nagrania tej sceny po czym więcej się nie pokazała.

Scena oczywiście nie miała mojego komentarza. Kiedy zwróciłem najszanowniejszemu panu Igorowi Mołodeckiemu na ten fakt powiedział, że przecież po scenie jest moja wypowiedź. To jest prawda. Jest moja wypowiedź i odnoszę wrażenie, że spośród wszystkich moich wypowiedzi wybrano taką, która stawia mnie w jak najmniej korzystnym świetle, ale ponad wszelką wątpliwość nie jest to mój komentarz do tej sceny. Pisząc te słowa zastanawiam się dlaczego najszanowniejszy pan Igor Mołodecki mnie okłamał? Dlaczego do wstępnej autoryzacji pokazał mi zupełnie inną, wyraźnie dłuższą wersję filmu, moim zdaniem znacznie lepszą a ostatecznie zrobił całkiem inną, krótszą i gorszą? Co nim kierowało? Czy może reżimowa telewizja go przekonała do tego pieniędzmi? Czy może od początku miał taki zamysł? Po to bym był chętny do współpracy mógł dla zmyłki pokazać zwodniczą, lepszą wersję ale w zanadrzu miał niecny plan, który zrealizował. Jaka jest prawda w tym temacie tego nie wiem, ale wiem, że najszanowniejszy pan Igor Mołodecki okazała się człowiekiem totalnie zakłamanym. Szczerze pisząc byłem tą sytuacją bardzo zaskoczony. Najszanowniejszy pan Igor Mołodecki z wyglądu jak i z sposobu bycia oraz z tego co i jak mówił, wyglądał mi na porządnego, wierzącego katolika zainteresowanego sprawami duchowymi, ale okazał się wyjątkowo zakłamaną, podłą szumowiną....

Ciąg dalszy być może nastąpi.