www.szah.fora.pl

ahmadeusz - celem istnienia strony jest doskonalenie jakości naszego życia i osobowości. Wersja Testowa.

Forum www.szah.fora.pl Strona Główna -> Listy otwarte do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy. -> List 23 Najszanowniejszy pan kłamca Mateusz Morawiecki.
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
List 23 Najszanowniejszy pan kłamca Mateusz Morawiecki.
PostWysłany: Pią 16:14, 26 Kwi 2019
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 3027
Przeczytał: 12 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





jacek kwaśniewski 4 dzień 4 miesiąc 10 rok EY

Najsz.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy do napisania tego listu otwartego przymusiły mnie wydarzenia ostatnich dni.
Poprzedni 22 list był o aborcji i współodpowiedzialności chrześcijan za ten morderczy proceder. List 23 będzie o człowieku nieprzeciętnym - bardzo wybitnym.
List ten będzie o premierze jakich w dziejach Polski chyba jeszcze nie było i być może więcej nie będzie.
Myślę, że nie przesadą będzie nazwanie tego wielce szacownego człowieka premierem tysiąclecia. Nim przejdę do konkretów bardzo proszę zapoznajmy się z fragmentem pewnej książki, który moim zdaniem znakomicie powinien nas w klimat tego listu wprowadzić:

„A teraz chodź tu do mnie i opowiedz mi, jak się to stało, że wpadłeś w ręce rozbójników.
_ Tak się stało, że Ogniojad, dyrektor teatru marionetek, dał mi kilka cekinów i powiedział:
„Masz, zanieś je tatusiowi!” A ja tymczasem spotkałem po drodze Lisa i Kota, dwie wielce
szanowne osobistości, które zapytały mnie: „Chcesz, żeby te cekiny pomnożyły się o tysiąc
lub dwa tysiące? Chodź z nami, to cię zaprowadzimy na Pole Cudów”. A ja powiedziałem:
„Chodźmy”, a oni powiedzieli: „Wstąpmy do gospody »Pod Czerwonym Rakiem«,
a o północy ruszymy dalej”. Ale kiedy się obudziłem, już ich nie było, bo odeszli. Więc
zacząłem błądzić nocą w strasznych ciemnościach i dlatego spotkałem po drodze dwóch
rozbójników, odzianych w worki od węgla, którzy powiedzieli: „Oddaj pieniądze”, a ja im
powiedziałem: „Nie mam żadnych pieniędzy”, bo te cztery cekiny ukryłem pod językiem,
a jeden z tych zbójców próbował włożyć mi rękę w usta, a ja jednym ukąszeniem odgryzłem
mu rękę, a potem ją wyplułem, ale zamiast ręki wyplułem łapkę kota. A zbójcy zaczęli mnie
ścigać, ja uciekam, oni gonią za mną, aż mnie dopadli i powiesili za szyję na jednym drzewie
w tym lasku i powiedzieli: „Jutro wrócimy tutaj, a ty już będziesz wisiał martwy i z otwartymi
ustami i w ten sposób odbierzemy ci złote monety, które schowałeś pod językiem”.
— A gdzie masz teraz te monety? — zapytała Wróżka.
— Zgubiłem je — odrzekł Pinokio, ale skłamał, gdyż miał je w kieszeni.
Zaledwie powiedział to kłamstwo, nos jego, już i tak dość długi, wydłużył mu się nagle o dwa
palce.
— A gdzież je zgubiłeś?
— W lasku, tu w pobliżu.
Po tym drugim kłamstwie nos Pinokia jeszcze bardziej się wydłużył.
— Jeżeli zgubiłeś je tu, w pobliskim lasku — rzekła Wróżka — to poszukamy ich
i znajdziemy, gdyż wszystko, co ginie w tym lasku, zawsze się odnajduje.
— Ach! Teraz lepiej sobie przypominam — odparł pajac zmieszany — ja nie zgubiłem tych
cekinów, tylko nawet nie zauważywszy, połknąłem je razem z lekarstwem.
Po tym trzecim kłamstwie nos wydłużył mu się tak niesłychanie, że biedny Pinokio nie mógł
obrócić się w żadną stronę. Gdy się obrócił tu, uderzał nosem o łóżko, gdy się obrócił tam,
uderzał o ściany albo o drzwi pokoju, a gdy trochę podniósł głowę, o mało nie wybił okna
Wróżce.
A Wróżka patrzyła na niego i śmiała się.
— Czemu się śmiejesz? — zapytał pajac bardzo zawstydzony i zaniepokojony z powodu tego
nosa, który rósł w oczach.
— Śmieję się z twojego kłamstwa.
— Skąd wiesz, że skłamałem?
— Mój chłopcze, kłamstwo zaraz można poznać, ponieważ istnieją dwa rodzaje kłamstw:
takie, co mają krótkie nogi, i takie, co mają długi nos. Twój rodzaj to właśnie kłamstwo, co
ma długi nos.
Pinokio, nie wiedząc, gdzie się schować ze wstydu, chciał uciec z pokoju, ale nie udało mu
się. Nos jego urósł do takich rozmiarów, że już nie mógł się zmieścić w drzwiach.”

Niedawno światowe media obiegła wiadomość, że odebrano sygnał radiowy z kosmosu:

„Odebrano sygnał radiowy z kosmosu. Przebył 1,5 mld lat świetlnych
Nowy sygnał radiowy z kosmosu! Nawet naukowcy są zaskoczeni. To drugie tego typu odkrycie w historii. (…) Szybki i powtarzający się sygnał radiowy z kosmosu wzbudził sensację wśród astronomów i innych naukowców zajmujących się badaniem przestrzeni kosmicznej.”

Niewykluczone, że sygnał ten odebrał najszanowniejszy pan Jean-Claude Juncker – przewodniczący Komisji Europejskiej, który oficjalnie przyznał się, że spotyka się z przywódcami innych planet:

„Musicie wiedzieć, że ci, którzy obserwują nas z daleka, są zmartwieni. Spotkałem się z wieloma przywódcami innych planet i wysłuchałem ich. Są naprawdę bardzo zmartwieni. Są zaniepokojeni, bo wciąż aktualne jest pytanie dokąd zmierza Unia Europejska”.

Biorąc pod uwagę powszechnie znany fakt, że najszanowniejszy pan Jean-Claude Juncker to nałogowy alkoholik nie dziwi mnie to, że przywódcy innych planet są zaniepokojeni tym dokąd zmierza Unia Europejska. Ja też jestem zaniepokojony tym dokąd zmierza Unia Europejska mająca za przewodniczącego nałogowego alkoholika. Pijany człowiek stanowi zagrożenie dla siebie oraz dla ludzi ze swojego otoczenia. Im bardzie odpowiedzialne stanowisko zajmuje, w chwili upojenia alkoholowego większe stanowi zagrożenie.
Pijany najszanowniejszy pan Jean-Claude Juncker może być groźny dla wszystkich mieszkańców Europy, całej ziemi, może też być zagrożeniem dla mieszkańców innych planet. Tolerowanie nałogowego alkoholika na jakimkolwiek odpowiedzialnym stanowisku woła o pomstę do Piekła i nie dziwi mnie to, że coraz więcej państw zaczyna poważnie się zastanawiać czy nie opuścić Unii Europejskiej. Najszanowniejszy pan Jean-Claude Juncker nie jest jest jedynym człowiekiem, który twierdzi, że ma kontakty z mieszkańcami innych planet. Podam teraz kilka przykładów podobnych opowieści:

„Niezwykła historia porwania przez UFO.
Kanadyjczyk przedtem twierdził, że ma kontakt z obcymi.
Mężczyzna z Kanady, który zbudował replikę statku UFO na swoim podwórku, zaginął w tajemniczych okolicznościach. Granger Taylor zniknął z domu swoich rodziców bez śladu w wieku 32 lat w 1980 roku (...) Taylor utrzymywał, że cały czas ma kontakt z kosmitami...”

„Żona premiera porwana przez UFO
Żona nowego premiera Japonii, pani Miyuki Hatoyama, została porwana w kosmicznym „trójkącie” na planetę Wenus w latach 70-tych – tak z przekonaniem opowiada ona sama. – To było piękne miejsce, bardzo zielone - przekazała. Jej mąż Yukio Hatoyama zostanie powołany na urząd premiera Japonii 16 września. Opozycja zwycięża po 50 latach Japońska opozycja... czytaj dalej » O niezwykłej pani premier pisze m.in. londyński Times. Miyuki Hatoyama ma 66 lat, grała wcześniej w musicalach, pisała książki kucharskie, projektowała ubrania, występowała w telewizji. Twierdzi, że została porwana przez UFO na Wenus, a także, iż znała Toma Cruise’a w poprzednim wcieleniu, kiedy ten był Japończykiem. Wszystko to opisała w jednej ze swoich książek.”

Naukowcy z Harvardu doszli do wniosku, że tajemniczy obiekt, który dotarł do układu słonecznego może być statkiem badawczym wysłanym przez obca cywilizację:

„Sensacyjna teoria naukowców z Harvardu. Oumuamua to statek zwiadowczy obcej cywilizacji?
Obiekt o nazwie Oumuamua, który dotarł do Układu Słonecznego w październiku 2017 (?) roku, może być statkiem badawczym wysłanym przez obcą cywilizację w celu zebrania informacji o Ziemi – sugerują badacze z Uniwersytetu Harvarda. Ich odkrycie opisuje CNN.”

Myślę, że warto też wspomnieć o Realianach – religii, która według wierzeń niektórych ziemian wywodzi się z kosmosu. Bardzo proszę zapoznajmy się z szerszym opracowaniem tej religii:

"Przybyliśmy z innego układu słonecznego i stworzyliśmy wszelkie formy życia na Ziemi, włącznie z człowiekiem, na nasz obraz. Braliście nas za bogów ... Teraz, gdy jesteście zdolni zrozumieć kim jesteśmy, chcielibyśmy nawiązać z wami kontakt w oficjalnej ambasadzie."
Słowa Elohim do całej ludzkości, 13 grudnia 1973 roku. (…)
Było już wielu proroków i wielu bogów na Ziemi. Historia ludzkości to historia religii, wierzeń i kultów, historia objawień. Przez tysiąclecia staraliśmy się nadać pewien sens naszemu istnieniu, poszukując odpowiedzi najbardziej racjonalnych w swej irracjonalności, nierzadko niemożliwych do empirycznej weryfikacji, bo zanurzonych w czystej metafizyce, przez co mogą trwać wiecznie jako niefalsyfikowalne. Z czasem stały się jedynymi niezaprzeczalnymi prawdami swoich kultur, usprawiedliwiając świat i dając wyznaczniki jak się w nim poruszać. Tak powstawały i nadal powstają ruchy religijne, wrażliwe na znaki czasu filozofie ludzkości.
Aż trudno dzisiaj uwierzyć, że chrześcijaństwo też kiedyś zaczynało swą historię jako niewielka sekta. Nazewnictwo to uraża w swoim dzisiejszym pejoratywnym wydźwięku to klasyczne już wyznanie. A nie powinno, gdyż nazwa ta określa odłam religijny, pewne odcięcie w obrębie wyznania. Jednak chcę Wam przedstawić inny ruch religijny, który został zarejestrowany stosunkowo niedawno, bo w latach 70-tych ubiegłego stulecia i mimo, że opiera się na treści i historii wielkich ksiąg różnych religii, czerpie i analizuje dzieje ludzkości w kontekście wielu wyznań, to nie wywodzi się z żadnej z tradycji. Mowa tu o nowym ruchu religijnym jakim jest filozofia raeliańska. Założycielem ruchu jest Claude Vorilhon, Francuz o korzeniach judeochrześcijańskich. Urodzony w roku 1946 w Vichy, spędza dzieciństwo ze swoją matką, babcią i ciocią. Po zainteresowaniach związanych z poezją oraz muzyką, jego pasja dla sportu samochodowego prowadzi go do uczestniczenia w zawodach jako kierowca samochodów wyścigowych oraz do kariery dziennikarza sportowego. Wydaje pismo poświęcone tej tematyce. Żonaty, ojciec dwojga dzieci. Tak upływało jego życie do roku 1973-go. Nic nie zapowiadało przełomu, który nastąpił 13-go grudnia w kraterze starego wulkanu Owernii.
Skąd jesteśmy?- Przesłanie od Elohim. Otóż 13 grudnia 1973-go roku (?), Claude Vorilhon doświadcza kontaktu z istotami pozaziemskimi, które cechuje wzrost około 1,20 m, długie czarne włosy i broda, oczy ciemne migdałowatego kształtu, skóra w odcieniu lekko zielonkawym. Elohim, bo tak siebie nazywają, przekazali mu przesłanie do całej ludzkości, w którym to zdradzają odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania.
"Dawno temu na odległej planecie, rozwój wiedzy pozwalał na naukowe tworzenie życia. Komisja etyczna ustanowiona przez rząd tamtejszej planety, zabroniła jakichkolwiek badań w tej domenie. Ekipy naukowców dysponowały technologią oraz środkami, które pozwalały im polecieć na inne planety, by kontynuować badania uznane za niebezpieczne przez ludność ich macierzystej planety. Nasza planeta "Ziemia" była jednym z tych miejsc, gdzie sztucznie stworzono życie w laboratorium." Tą informację możemy przeczytać na oficjalnej stronie organizacji. Dowiadujemy się również, że początkowo w laboratorium stworzono też prostsze organizmy takie jak rośliny i zwierzęta, dopiero później na swój wzór i podobieństwo, Elohim stworzyli człowieka. Jednak lider opozycyjnej partii na ich planecie- Szatan- dążył do zgładzenia życia na Ziemi, wydarzenie to zostało opisane w Biblii jako potop, w rzeczywistości Arka była statkiem kosmicznym, na który ewakuowano część Ziemian, podczas bombardowania kosmicznego naszej planety przez siły Szatana. Biblia jest kluczem do odczytywania przesłania Elohim. Ponoć to ludzie źle ją zinterpretowali, analizując "świętą księgę". Np. samo słowo "Elohim" zostało przetłumaczone z hebrajskiego na łacinę przez Jeremiasza jako "Bóg" natomiast oznacza po pierwsze rzeczownik w liczbie mnogiej, czyli jeżeli już je tłumaczyć, to na "bogowie", ewentualnie lepszym tłumaczeniem tego słowa byłby zwrot: "Ci, którzy przybyli z nieba". Elohim informują nas również, że z połączenia Ziemianek i Elohim powstał naród wybrany- Żydzi, a także wszyscy wielcy prorocy ludzkości, tacy jak Jezus, Budda czy Mahomet są hybrydami tych dwóch cywilizacji. Byli oni wysłannikami i pośrednikami między Elohim a ludzkością. Rael, bo tak nazwali przybysze Clauda Vorilhona jest również połączeniem Jahwe, czyli głowy Elohim z ziemską kobietą i ma szerzyć owe rewelacje na całym świecie. W dalszej części Elohim tłumaczą, dlaczego akurat teraz przybyli, aby wyjawić prawdę. Otóż wg nich w 1945 roku rozpoczęła się "era Apokalipsy", ale znów została źle zinterpretowana przez badaczy Pisma Świętego. W tym ujęciu apokalipsa oznacza przebudzenie, oświecenie, czas w którym jesteśmy gotowi, aby poznać prawdę o nas samych, o naszym pochodzeniu. Rok 1945 rozpoczyna okres w dziejach Ziemi, w którym potrafimy używać broni atomowej, jesteśmy na wysokim poziomie technologicznym, rocznie robimy tysiące operacji siatkówki oka i stajemy przed wyzwaniami z zakresu genetyki. W roku tym powstało państwo Izrael oraz poczęty został "ten, który niesie światło" czyli Rael. Dlatego Elohim uznali nas za gotowych na przyjęcie prawdy, pragną również odwiedzić nas osobiście w 2035 roku, o ile sami tego będziemy chcieli, a symbolem nasze dobrej woli ma być wybudowana w pobliżu Jerozolimy ambasada. Po tym znaczącym spotkaniu Rael wydaje "Książkę, która mówi prawdę"(1974) i zakłada ruch MADECH(Movement for the Welcome of the Elohim, Creators of Humanity), jednak wewnętrzne nieporozumienia skłaniają go do odejścia z organizacji w roku 1975. W tym samym roku, 7 października znowu doznaje kontaktu z Elohim, którzy zabierają go na swoją planetę, gdzie spotyka wielkich nauczycieli ludzkości- Jezusa, Buddę i innych, którzy to są poddawani klonowaniu i w ten sposób utrzymywani przy życiu. Jednak klonowanie to nie przypomina naszego, gdyż osobie zamienia się osłabione komórki na nowe, z których eliminuje się wszelkie wady, w ten sposób organizm niejako się odmładza i jest wolny od wcześniejszych chorób, zachowując przy tym pamięć i swą tożsamość. Elohim obiecują w ten sam sposób klonować najbardziej zasłużonych Ziemian, którzy zdecydują się przekazać im swój plan komórkowy oraz wspierać organizację Raela. Elohim uczą również Vorilhona sztuki "medytacji zmysłowej", dzięki której można osiągnąć harmonię z kosmosem a przy okazji kontaktować się z Elohim. Zalecają oni także noszenie długich włosów, które to pełnią rolę przekaźników i wzmacniają odbiór fal kosmicznych. Rael wraca z tej podróży wzmocniony i w roku 1976 zakłada w Quebecu w Kanadzie Międzynarodowy Ruch Raeliański, którego nazwę zmienia na Religię Raeliańską w roku 1998.”

Warto tu dodać, że również najszanowniejszy pan apostoł Paweł, główny teolog większości chrześcijańskich kościołów chlubił się znajomością z człowiekiem, który został porwany do trzeciego nieba:

2 Koryntian 12:1-7
(...)Muszę się chlubić. Nie jest to pożyteczne; przejdę jednak do nadprzyrodzonych wizji i objawień Pana. Znam człowieka w jedności z Chrystusem, który czternaście lat temu — czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, nie wiem; Bóg to wie — został jako taki porwany do trzeciego nieba. Tak, znam takiego człowieka — czy w ciele, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie — i wiem, że został porwany do raju i usłyszał niewypowiedziane słowa, których człowiekowi nie wolno mówić. Takim człowiekiem będę się chlubił, ale nie będę się chlubił samym sobą, chyba że swymi słabościami. Bo jeśli już zechcę się chlubić, nie będę nierozsądny, gdyż powiem prawdę. Ale się powstrzymuję, żeby nikt nie przypisywał mi więcej niż to, jakim mnie widzi, albo to, co ode mnie słyszy — ze względu na sam nadmiar objawień.(...)

Również najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nauczał, że jego królestwo jest nie z tego świata:

Jana 8:23; 18:36
(...)Wy jesteście z tego świata, ja nie jestem z tego świata. (…) Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest częścią tego świata. Gdyby moje królestwo było częścią tego świata, moi słudzy walczyliby, żebym nie został wydany Żydom. Ale przecież moje królestwo nie jest stąd”.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy zwróciłem uwagę na fakt, że najszanowniejszego pana Jean-Claude Junckera, najszanowniejszego pana apostoła Pawła i najszanowniejszego władcę Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) poza kontaktami z pozaziemskimi światami łączy jeszcze coś jedno. Tym czymś jest zamiłowanie do alkoholu. Za pierwszy cud najszanowniejszego władcy Jehoszu Masziach (Jezusa Chrystusa) uznaje się zamianę wody w alkohol. Bardzo proszę zapoznajmy się z sprawozdaniem biblijnym tego wydarzenia, które wywarło ogromny wpływ na kulturę chrześcijan:

Jana 2:1-11
„A trzeciego dnia odbywała się w Kanie Galilejskiej uczta weselna i była tam matka Jezusa. Jezus i jego uczniowie też zostali zaproszeni na tę ucztę weselną. Gdy zabrakło wina, matka Jezusa powiedziała do niego: „Nie mają wina”. Ale Jezus rzekł jej: „Co tobie do mnie, niewiasto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina”. Matka jego powiedziała do usługujących: „Cokolwiek wam powie, uczyńcie”. A stało tam sześć kamiennych dzbanów na wodę, jak tego wymagały żydowskie reguły oczyszczeń, każdy zaś mógł pomieścić dwie lub trzy miary płynów. Jezus powiedział do nich: „Napełnijcie te dzbany wodą”. I napełnili je po brzegi. I rzekł do nich: „Teraz zaczerpnijcie trochę i zanieście gospodarzowi uczty”. Oni więc zanieśli. A gdy gospodarz uczty skosztował wody, która się zamieniła w wino — ale nie wiedział, skąd się wzięło, chociaż ci usługujący, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli — ów gospodarz uczty zawołał oblubieńca i powiedział do niego: „Każdy inny człowiek najpierw podaje wino wyborne, a gdy sobie podpiją — gorsze. Ty zachowałeś wyborne wino aż dotąd”. Jezus dokonał tego w Kanie Galilejskiej jako początek swych znaków i ujawnił swą chwałę; a jego uczniowie uwierzyli w niego.”

Bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że uczniowie najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) uwierzyli w niego w stanie upojenia alkoholowego. Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) znany był z tego, że alkoholu za kołnierz nie wylewał:

Łukasza 7:34
Przyszedł Syn Człowieczy, jadł i pił, a mówicie: ‚Oto człowiek żarłoczny i oddający się piciu wina, przyjaciel poborców podatkowych i grzeszników!’

Chrześcijanie, którzy chcą być uczniami najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) tez powinni być żarłoczni i oddający się piciu alkoholu, mają go bowiem naśladować:

Mateusza 16:24
(...)Potem Jezus rzekł do swych uczniów: „Jeżeli ktoś chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie swój pal męki, i stale mnie naśladuje.

Bardzo proszę zwróćmy uwagę na to jaką radę dał najszanowniejszy pan apostoł Paweł jednemu z chrześcijan:

1 Tymoteusza 5:23
Nie pij już wody, lecz używaj po trosze wina ze względu na swój żołądek i swoje częste zachorowania.

A teraz proszę przeczytajmy jaki wpływ na żołądek wywiera alkohol:

„Alkohol wpływa na kondycję całego ciała. Jednym z pierwszych narządów, który ma z nim problem, jest żołądek. Wszystko przez to, że to właśnie w żołądku zatrzymuje się część spożytego alkoholu i zaczyna przechodzić proces metabolizmu. Alkohol powoduje duże szkody żołądkowi. Zaostrza objawy choroby wrzodowej żołądka. Może przyczynić się nawet do pojawienia się nowotworu.”

Być może rada najszanowniejszego pana apostoła Pawła przyczyniła się do wcześniejszego zejścia ze świata tego chrześcijanina. Alkohol atakuje nie tylko żołądek ale również mózg:

„Trudności w chodzeniu, zamazany obraz, bełkotliwa mowa, zwolniony czas reakcji, nadwerężona pamięć — to jasne, alkohol wpływa na mózg. Niektóre z tych skutków pojawiają się już po jednym czy dwóch drinkach (...) Jednak osoba intensywnie pijąca przez długi czas może mieć deficyty w mózgu, które będą trwały jeszcze długo po wytrzeźwieniu. (…) Intensywne picie, jak wiadomo, może powodować rozległe i daleko posunięte zmiany w mózgu, poczynając od prostych luk w pamięci, a kończąc na trwałym osłabieniu, które wymaga dożywotniej opieki. Nawet umiarkowane picie prowadzi jednak do przemijających uszkodzeń, jak to pokazały obszerne badania nad wpływem spożywania alkoholu na prowadzenie pojazdów...”

U osób stale nadużywających alkoholu może się pojawić biała gorączka alkoholowa:

„Biała gorączka alkoholowa (delirium tremens) - przyczyny, objawy, leczenie
Biała gorączka alkoholowa, czyli majaczenie drżenne lub delirium alkoholowe jest najgroźniejszą postacią zaburzeń związanych z odstawieniem alkoholu. Jej wystąpienie powinno stanowić powód do pilnego poszukiwania pomocy medycznej – majaczenie drżenne jest bowiem stanem zagrożenia życia. Objawy delirium alkoholowego może wywołać zarówno długotrwałe spożywanie alkoholu etylowego, jak i nagłe zaprzestanie picia. W organizmach osób, które nadużywają alkoholu przez dłuższy czas, dochodzi do pewnych zmian, przez które – w sytuacji nagłego zaprzestania picia etanolu – pojawiać się mogą różne objawy abstynencyjne.
Białą gorączkę alkoholową fachowo określa się mianem majaczenia drżennego lub jeszcze inną nazwą – delirium tremens. Szacuje się, że w populacji osób uzależnionych od alkoholu ryzyko wystąpienia tego zaburzenia u osób pijących nałogowo wynosi od 5 do 10%. Z kolei wśród pacjentów, którzy (z różnych przyczyn) odstawiają alkohol, majaczenie drżenne szacunkowo występuje u 5% z nich.
Biała gorączka alkoholowa (delirium tremens) – objawy:
zaburzenia orientacji allopsychicznej (czyli dotyczącej otoczenia, w którym pacjent przebywa),
znaczne pobudzenie,
silne wahania nastroju,
urojenia (zazwyczaj nieusystematyzowane i w żaden sposób niepowiązane ze sobą),
omamy (najczęściej w postaci omamów słuchowych i wzrokowych – to stąd się wzięło popularne powiedzenie o widywaniu „białych myszek” przez alkoholików) …

W przypadku przewodniczącego Komisji Europejskiej, najszanowniejszego pana Jean-Claude Junckera istnieje też możliwość, że jego omamy mogły zostać spotęgowane poprzez atak wrogich europejczykom sił wojskowych. Niedawno media obiegła taka wiadomość:

„Rosyjska propaganda - flota chwali się bronią, która wywołuje halucynacje.
Lasery, broń wywołująca stres i omamy to nowy konik rosyjskich wojskowych. W rzeczywistości system nie jest nowy, a jego możliwości są ograniczone. W dodatku broń laserowa w wydaniu rosyjskim jest mocno zapóźniona technologicznie w stosunku do konstrukcji amerykańskich.”

Może być i tak, że najszanowniejszy pan Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej może być atakowany tajną bronią laserową przez USA.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, myślę, że nadeszła stosowna chwila do przejścia do zasadniczej treści tego listu, czyli do sylwetki polityka na wybitnego i wielce zasłużonego dla naszej ojczyzny. Polityka, który niedawno został nawet uznany za człowieka roku „Gazety Polskiej” 2018, wielce prawdopodobne, że w dowód wdzięczności za liczne płatne ogłoszenia podmiotów gospodarczych związanych ze skarbem państwa, które od jakiegoś czasu w tej gazecie zaczęły się pojawiać. W mojej ocenie może to być zasadniczy powód przyznania tej nominacji, co oczywiście nie umniejsza zasług tego bezsprzecznie wybitnego człowieka. Jakiś czas temu najszanowniejszy pan prezes rady ministrów pochwalił się w mediach taką wiadomością:

„Wg. CEOWORLD Polska jest drugim najlepszym miejscem na świecie do inwestowania i prowadzenia biznesu, a także siódmym krajem najbardziej przyjaznym start-upom. Są to wyróżnienia o tyle cenne, że przyznawane na podstawie opinii przedsiębiorców i kadr kierowniczych. Dziękujemy!”

Kiedy ją usłyszałem pomyślałem sobie, że być może najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki się przejęzyczył. Że chciał powiedzieć, Polska jest drugim najgorszym miejscem do inwestowania na świecie i siódmym krajem najbardziej nieprzyjaznym start-upom. Okazało się jednak, że się nie przesłyszałem i kiedy rozmyślałem nad sprawą przypomniałem sobie postać najszanowniejszego pana Hieronymusa Carla Friedricha von Münchhausen znanego szerzej jako Barona Münchhausena.
Najszanowniejszy pan Hieronymus Carl Friedrich von Münchhausen to niemiecki szlachcic, żołnierz, podróżnik i awanturnik, pierwowzór bohatera literackiego. Bardzo proszę przypomnijmy sobie trzecią przygodę morską tego najszanowniejszego pana:

„TRZECIA PRZYGODA MORSKA
Pewnego razu znalazłem się w wielkim niebezpieczeństwie pośrodku Morza Śródziemnego i myślałem już, że przyjdzie mi zginąć. W letnie popołudnie zażywałem mianowicie morskiej kąpieli niedaleko Marsylii, kiedy zobaczyłem pędzącą wprost ku mnie z niesłychaną szybkością wielką rybę z rozwartą paszczęką. Nie miałem czasu do stracenia, jednak nie było też dokąd uciec. Bezzwłocznie skurczyłem się, robiąc się tak mały, jak to tylko było możliwe, przyciągnąwszy do siebie stopy, a ręce ułożywszy tuż przy korpusie. Przybrawszy taką właśnie pozycję, prześliznąłem się dokładnie między jej szczękami i wpadłem aż samego jej żołądka. Tu spędziłem – jak się łatwo domyślić, w całkowitej ciemności - czas jakiś; było mi jednak dość przytulne i ciepło. Stwór czuł, że przyprawiam go o skręt kiszek, starał się więc jak najszybciej mnie pozbyć. Jako że nie brakowało mi tam przestrzeni, dałem mu nieco do wiwatu, wycinając rozmaite hołubce i skoki, a także przytupy i wygibasy. Nic jednak nie wprawiało go w większy niepokój niż szybkie przebieranie nogami, a doświadczyłem tego, próbując szkockiego tańca. Ryba wydała wówczas przeraźliwie głośny Jęk, wynurzając się niemal pionowo do połowy z wody. Przez to została ona dojrzana przez załogę przepływającego opodal włoskiego okrętu kupieckiego i po kilku minutach
ubita harpunami. Wciągnięty w jej wnętrzu na pokład, usłyszałem, że ludzie naradzają się, w jaki sposób należy ją rozciąć, żeby uzyskać jak najwięcej tranu. Rozumiejąc włoski, wpadłem w niemałe przerażenie, że ostrza ich noży i mnie rozpłatają par compagnie*.(* Par compagnie (franc.) - w towarzystwie, wraz z innymi.)
Ustawiłem się więc tak bardzo pośrodku żołądka, jak tylko się dało - a było tam dość miejsca dla ponad tuzina ludzi - bo wyobrażałem sobie, że rozpoczną cięcie od samych kończyn. Strach mój szybko minął, bo okazało się, że rozcięto rybę od strony brzusznej. Kiedy tylko dojrzałem nieco światła dziennego, zacząłem krzyczeć do ludzi co sił w płucach, jak bardzo jestem rad znaleźć się w ich towarzystwie oraz na powrót zaznać dzięki nim wolności od miejsca, w którym niemal nie przyszło mi się udusić. Zdumienia, malującego się na obliczach zebranych osób, kiedy z brzucha wieloryba dobył się ludzki głos, nie sposób nawet opisać w dość żywych słowach. Ich podziw wzrósł naturalnie jeszcze bardziej, kiedy rozpłatawszy podbrzusze ryby, ujrzeli, jak z wnętrza wychodzi nagi człowiek. Krótko mówiąc, moi Panowie, opowiedziałem Wam teraz wszystkie zdarzenia, jakie miały miejsce, tak jak chciałem je opowiedzieć, a Wam pozostaje dziwować się im do końca życia.
Odświeżywszy się trochę i wykąpawszy w morzu dla zmycia brudu, popłynąłem po ubrania, pozostawione wcześniej na brzegu, i zastałem je w tymże samym miejscu. O ile mogłem się doliczyć, spędziłem zamknięty w rybim brzuchu jakieś trzy i pół godziny.”

Myślę, że opowieść ta jest więcej prawdopodobna zarówno od tajemniczego rankingu, którym chwalił się najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, najszanowniejszy pan premier Mateusz Morawiecki, jest też bardziej prawdopodobna od podobnej opowieści biblijnej. Najszanowniejszy pan Baron Münchhausen był we wnętrzu ryby tylko trzy i pół godziny. Biblijna postać, najszanowniejszy pan Jonasz był w wnętrzu ryby trzy dni i trzy noce. Bardzo proszę zapoznajmy się z tą biblijną morską historią:

Jonasza 1:1-17
(...)I doszło do Jonasza, syna Amittaja, słowo Jehowy, mówiące: „Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i ogłaszaj przeciwko niej, że ich zło dotarło przed moje oblicze”. A Jonasz wstał i zaczął uciekać sprzed oblicza Jehowy do Tarszisz; w końcu dotarł do Joppy i znalazł statek odpływający do Tarszisz. Uiściwszy więc opłatę, wszedł nań, aby udać się z nimi do Tarszisz sprzed oblicza Jehowy. A Jehowa zesłał na morze wielki wiatr i rozpętała się na morzu wielka nawałnica; i statek był bliski rozbicia. Wtedy marynarze się przestraszyli i zaczęli wołać o pomoc, każdy do swego boga. I wyrzucali do morza przedmioty, które były na statku, aby go odciążyć. A Jonasz zszedł w głąb tego statku, mającego pokład, położył się i mocno zasnął. W końcu podszedł do niego kapitan statku i rzekł mu: „Co z tobą, ospalcze? Wstań, wołaj do swego boga! Może prawdziwy Bóg zatroszczy się o nas i nie zginiemy”. I zaczęli mówić jeden do drugiego: „Chodźcie, rzućmy losy, by się dowiedzieć, z czyjego powodu spotyka nas to nieszczęście”. I rzucali losy, i w końcu los padł na Jonasza. Rzekli więc do niego: „Powiedzże nam, prosimy, z czyjego powodu spotyka nas to nieszczęście? Czym się zajmujesz i skąd przybywasz? Z jakiego jesteś kraju i z którego jesteś ludu?” Rzekł im na to: „Jestem Hebrajczykiem i boję się Jehowy, Boga niebios, który uczynił morze i suchy ląd”. A ci mężowie bardzo się przestraszyli i odezwali się do niego: „Coś ty uczynił?” Bo mężowie ci się dowiedzieli, że ucieka sprzed oblicza Jehowy, gdyż im to powiedział. W końcu rzekli mu: „Co mamy z tobą zrobić, aby morze się nam uspokoiło?” Morze bowiem burzyło się coraz bardziej. Powiedział im więc: „Weźcie mnie i wrzućcie do morza, a morze się wam uspokoi; gdyż wiem, że to z mojego powodu przyszła na was ta potężna nawałnica”. Ale mężowie ci usiłowali przebić się przez nią, aby doprowadzić statek z powrotem do suchego lądu; nie mogli jednak, gdyż morze coraz bardziej się burzyło przeciwko nim. Zaczęli więc wołać do Jehowy i mówić: „Ach, Jehowo, prosimy, nie dajże nam zginąć z powodu duszy tego męża! I nie obciążaj nas krwią niewinną, ponieważ ty sam, Jehowo, postąpiłeś według swego upodobania!” Potem wzięli Jonasza i wrzucili go do morza, i morze przestało się srożyć. Wtedy owi mężowie zaczęli się bardzo bać Jehowy, złożyli więc ofiarę Jehowie i uczynili śluby. A Jehowa posłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza, i Jonasz przebywał we wnętrzu ryby trzy dni i trzy noce.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, wydarzenie to dogrywa wielką rolę w wierzeniach większości znanych mi kościołów chrześcijańskich. Na to wydarzenie powołał się sam najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus):

Mateusza 12:38-40
Wtedy odpowiedzieli mu niektórzy uczeni w piśmie i faryzeusze, mówiąc:
„Nauczycielu, chcemy zobaczyć jakiś znak od ciebie”.
On, odpowiadając, rzekł do nich:
„Pokolenie niegodziwe i cudzołożne stale szuka znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany oprócz znaku proroka Jonasza. Bo tak jak Jonasz był w brzuchu ogromnej ryby trzy dni i trzy noce, tak Syn Człowieczy będzie w sercu ziemi trzy dni i trzy noce.”

Dla wielu biblistów proroctwo to jet punktem wyjścia do próby ustalenia, którego dnia najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) został zabity i którego dnia zmartwychwstał. Są też teologowie, którzy kompletnie ignorują tę naukę. Weźmy na przykład tak zwany Wielki Piątek w Kościołach Katolickich lub Prawosławnych:

„Wielki Piątek, jedno z gł. świąt chrześc., obchodzone na pamiątkę śmierci Chrystusa (...), a tym samym Odkupienia ludzi; przypada na piątek w Wielkim Tygodniu, 2 dni przed Niedzielą Wielkanocną (…) nabożeństwo, często odprawiane o godzinie 15 (godzina śmierci Chrystusa), obejmuje specjalne modlitwy, czytanie opisu Męki Pańskiej, adorację krzyża i komunię; w Kościołach ewangelickich nie praktykuje się procesji wielkopiątkowych i adoracji krzyża; W.P. jest dniem całkowitego wyciszenia i pokuty, a nabożeństwa odprawiane w tym dniu otrzymują specjalną oprawę liturgiczną.”

Podobnie celebrują to wydarzenie Świadkowie Jehowy. Według sprzecznych z ich własną Biblią wierzeń najszanowniejszy władca Jehoszu Masziach (Jezus Chrystus) umarł 14 Nissan w piątek i zmartwychwstał 16 Nissan w Niedzielę. Pisze o tym na przykład w Leksykonie 'Wnikliwe poznawanie Pism' – wydawnictwo Świadków Jehowy. Proszę sprawdźmy:

*** it-1 s. 977 ak. 4 Jezus Chrystus ***
umarł ok. trzeciej po południu w piątek 14 dnia wiosennego miesiąca Nisan (...)
16 Nisan Jerozolima Zmartwychwstanie Jezusa;

Bardzo proszę policzmy dni. Według biblijnych sprawozdań najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach umarł w przeddzień sabatu około godziny dziewiątej co podobno odpowiada mniej więcej naszej godzinie 15 w przeddzień sabatu:

Łukasza 23:44-54
(...)Było już około godziny szóstej, a jednak całą tę ziemię ogarnęła ciemność aż do godziny dziewiątej, gdyż zanikło światło słoneczne; wtedy zasłona sanktuarium rozdarła się przez środek. A Jezus zawołał donośnym głosem i rzekł: „Ojcze, w twoje ręce powierzam ducha mego”. Rzekłszy to, wydał ostatnie tchnienie. Kiedy setnik ujrzał, co się wydarzyło, zaczął wychwalać Boga i mówić: „Rzeczywiście był to człowiek prawy”. A całe tłumy, które się tam zebrały na to widowisko, ujrzawszy, co się wydarzyło, zaczęły wracać, bijąc się w piersi. Wszyscy zaś, co go znali, stali w pewnej odległości. Także niewiasty, które razem szły za nim z Galilei, stały, przypatrując się temu. A oto mąż imieniem Józef, członek Rady, mąż dobry i prawy — ten nie głosował za ich zamiarem i działaniem — był z Arymatei, miasta Judejczyków, i oczekiwał królestwa Bożego; mąż ten poszedł do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. A zdjąwszy je, zawinął w delikatną tkaninę lnianą i złożył w grobowcu wykutym w skale, w którym jeszcze nikt nie leżał. Był to dzień Przygotowania i pojawiała się zorza wieczorna sabatu.

Dla lepszego zrozumienia tematu powinniśmy zapoznać się z biblijnym podziałem na noce i dnie.
Dzień według biblii trwa od zachodu słońca jednego dnia do zachodu słońca kolejnego dnia:

Rodzaju 1:5; Kapłańska 23:32
(…) I Bóg zaczął nazywać światło Dniem, ciemność zaś nazwał Nocą. I nastał wieczór, i nastał ranek — dzień pierwszy. (...)Od wieczora do wieczora macie obchodzić wasz sabat (…)

Sabatem jest nazywana cotygodniowa sobota, która według przyjętego w naszym kraju podziału dnia zaczyna się w piątek o zachodzie słońca i kończy w sobotę o zachodzie słońca:

Wyjścia 34:21
(...)„Sześć dni masz pracować, ale dnia siódmego będziesz obchodził sabat. W czasie orki i w czasie żniwa będziesz obchodził sabat.

Wszelkie inne święta nazywane są też sabatami:

Kapłańska 16:29-31; Kapłańska 25:4
(...)W miesiącu siódmym, dziesiątego dnia tego miesiąca, macie trapić swe dusze i nie wolno wykonywać żadnej pracy — ani wam, ani rodowitemu mieszkańcowi, ani osiadłemu przybyszowi, który przebywa pośród was jako przybysz. W tym bowiem dniu zostanie za was dokonane przebłaganie, by uznać was za czystych. Będziecie przed Jehową oczyszczeni ze wszystkich waszych grzechów. Jest to dla was sabat całkowitego odpoczynku i będziecie trapić swe dusze. Jest to ustawa po czas niezmierzony. (…) Lecz w siódmym roku ma nastąpić sabat całkowitego odpoczynku dla ziemi, sabat dla Jehowy.

Za sabat jest uważana też tak zwana Pascha, która odbywa się 14 dnia miesiąca pierwszego zwanego Abib lub Nisan. Po nim następuje tak zwane Święto Przaśników, które trwa siedem dni od 15 dnia do dnia 21.

Kapłańska 23:4-8
(...)„‚Oto okresowe święta Jehowy, święte zgromadzenia, które macie ogłosić w ich wyznaczonych porach: W miesiącu pierwszym, czternastego dnia tego miesiąca, między dwoma wieczorami jest Pascha dla Jehowy. „‚A piętnastego dnia tego miesiąca jest Święto Przaśników dla Jehowy. Przez siedem dni macie jeść przaśniki. Pierwszego dnia urządzicie święte zgromadzenie. Nie możecie wykonywać żadnej ciężkiej pracy. Ale przez siedem dni będziecie składać Jehowie ofiarę ogniową. Siódmego dnia będzie święte zgromadzenie. Nie możecie wykonywać żadnej ciężkiej pracy.

Święto Przaśników jest też nazywane Paschą:

Łukasza 22:1
(…) A zbliżało się Święto Przaśników, zwane Paschą.

Bardzo proszę załóżmy całkiem hipotetycznie, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) umarł w piątek po południu i zmartwychwstał w niedzielę przed świtem jak naucza wielu teologów chrześcijańskich.
A teraz proszę policzmy dni.
Piątek do zachodu słońca kilka godzin. Załóżmy optymistycznie, że jest to jeden dzień.
Sobota od zachodu do zachodu słońca – jedna noc i jeden dzień.
Niedziela po zachodzie słońca, ale przed świtem jedna noc. Według podań chrześcijańskich tej nocy nastąpiło zmartwychwstanie:

Jana 20:1-10
(...)W pierwszym dniu tygodnia Maria Magdalena przyszła do grobowca pamięci wcześnie, gdy jeszcze było ciemno, i zobaczyła, że zabrano kamień sprzed grobowca pamięci. Pobiegła więc i przyszła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i powiedziała do nich: „Zabrali Pana z grobowca pamięci i nie wiemy, gdzie go położyli”. Wtedy Piotr i ten drugi uczeń wyszli i ruszyli do grobowca pamięci. Wprawdzie obaj zaczęli biec razem, ale ten drugi uczeń, biegnąc prędzej, wyprzedził Piotra i pierwszy dotarł do grobowca pamięci. A pochyliwszy się, zobaczył leżące bandaże, lecz nie wszedł. Potem przybył za nim również Szymon Piotr i wszedł do grobowca pamięci. I ujrzał leżące bandaże, a także chustę, która była na jego głowie, nie leżącą z bandażami, lecz oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. A wówczas ten drugi uczeń, który pierwszy dotarł do grobowca pamięci, też wszedł i ujrzał, i uwierzył. Bo jeszcze nie rozumieli Pisma, że on musi powstać z martwych. I uczniowie ci poszli z powrotem do swych domów.

Jak by nie liczyć to nie doliczymy się trzech dni i trzech nocy, o których prorokował władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus):

Mateusza 12:38-40
Wtedy odpowiedzieli mu niektórzy uczeni w piśmie i faryzeusze, mówiąc: „Nauczycielu, chcemy zobaczyć jakiś znak od ciebie”. On, odpowiadając, rzekł do nich: „Pokolenie niegodziwe i cudzołożne stale szuka znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany oprócz znaku proroka Jonasza. Bo tak jak Jonasz był w brzuchu ogromnej ryby trzy dni i trzy noce, tak Syn Człowieczy będzie w sercu ziemi trzy dni i trzy noce.

Proszę podsumujmy policzone dni.
Piątek do zachodu słońca - optymistycznie licząc mamy jeden dzień.
Sobota – dzień i noc.
Niedziela – optymistycznie licząc jedna noc.
W sumie mamy dwa dni i dwie noce.
Tymczasem najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) wyraźnie prorokował, że Znak Jonasza jakie miało dostać pokolenie niegodziwe i cudzołożne ma obejmować trzy dni i trzy noce. Jeżeli nie skłamał to wszystkie uroczystości związane z obchodami Wielkiego Piątku oraz uroczystości bezpośrednio po tych wydarzeniach następujące oparte są na błędach teologicznych podważających nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa).
Błędy te sprawiają, że chrześcijanie angażujący się w te święta tkwią w kłamstwie co wielce może ich przybliżać do Piekła w spragnione tortur ręce piekielnych sadystów, którzy mogą być bardzo wdzięczni chrześcijańskim kapłanom za wielką przysługę.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, teraz proszę zajmijmy się kolejnym kłamstwem rozgłaszanym prze niedouczonych chrześcijan. Mianowicie tezą, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrsytsus) umarł 14 Nisan. Tak głoszą Świadkowie Jehowy:

*** it-1 s. 977 ak. 4 Jezus Chrystus ***
umarł ok. trzeciej po południu w piątek 14 dnia wiosennego miesiąca Nisan (...)
16 Nisan Jerozolima Zmartwychwstanie Jezusa;

Podobnie nauczają źle nauczeni teologowie Kościoła Rzymskokatolickiego. Na przykład na stronie internetowej tygodnika Niedziela można znaleźć taką pseudonaukową informację zgodną z wiarą Świadków Jehowy, z której wynika, że 14 nisan najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) został ukrzyżowany:

„Data ukrzyżowania Jezusa Chrystusa
W Ewangelii wg św. Jana czytamy: „Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć Paschę” (J 18,2Cool. A w innym miejscu: „Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem…” (J 19,31).Z tego tekstu jasno wynika, że ukrzyżowanie nastąpiło w dniu poprzedzającym Paschę, czyli dnia 14. nisan. (…) A zatem dochodzimy do wniosku, że Ukrzyżowanie mogło mieć miejsce tylko 7 kwietnia 30 r. lub 3 kwietnia 33 r. Jednocześnie jest oczywistym, że był to dzień 14. nisan (gdyż 15. nisan był możliwy tylko w roku 27 lub 34, które zostały właśnie wyeliminowane). Kwiecień roku 30 jest datą zbyt wczesną, ponieważ, jak wspomniałem powyżej, Jan Chrzciciel rozpoczął swoją działalność nad Jordanem najwcześniej jesienią 28 r., a jednocześnie z Ewangelii wg św. Jana wiemy, że w okresie działalności nauczycielskiej Jezusa miały miejsce trzy Paschy.
Rzeczywista data ukrzyżowania.
Na podstawie wyników omawianych tu dokładnych i rzetelnych badań naukowych opublikowanych w „Nature” – jednym z najlepszych czasopism naukowych współczesnego świata – piątek 3 kwietnia 33 r. jest jedyną możliwą do przyjęcia datą ukrzyżowania Jezusa Chrystusa. Konkluzji tej nie da się obalić, chociaż można wysuwać różnorakie wątpliwości.”

Datami nie biblijnymi tożsamymi z Kalendarzem Gregoriańskim nie będziemy się zajmować, dlatego, że tej chrześcijańskiej rachubie kłamstw list już jeden poświęciłem. Ilością pasch też nie, ale zaznaczę, że przedstawiona hipoteza jest jedną z wielu. Skoncentruję się na obaleniu tezy, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nie mógł umrzeć 14 nisan.
Bardzo proszę przypomnijmy sobie osobliwości biblijnego podziału dnia.
Dzień trwa od zachodu słońca do zachodu słońca.
14 nisan jest to 14 dzień miesiąca pierwszego nazywanego przez najszanowniejszego Boga Jehowę miesiącem Abib:

Wyjścia 13:3, 4
(…) I Mojżesz przemówił do ludu: „Niech będzie upamiętniany ten dzień, w którym wyszliście z Egiptu, z domu niewolników, gdyż Jehowa wyprowadził was stąd siłą ręki. Nie można więc jeść niczego, co jest na zakwasie. Wychodzicie dzisiaj, w miesiącu Abib.

W Biblii Tysiąclecia do tego wersetu dodano przypis - Później pod wpływem Babilończyków nazwę Abib zastąpiono nazwą Nisan.

Nazwa Abibi czy też Nisan w obalaniu błędnego rozumowania nie odgrywa żadnego znaczenia, ale wiele mówi o chrześcijanach jej używających. Wygląda na to, że nazwa nadana przez najszanowniejszego Boga Jehowę się im nie podoba i wolą używać nazwy Nisan. Być może nie jeden chrześcijanin marzy o tym by stać się właścicielem samochodu Nissan.

Bardzo proszę zapoznajmy się teraz z kilkoma wersetami, które pomogą nam ustalić dni świąt, które nas interesują.

Wyjścia 12:17, 18
(...)„‚I będziecie obchodzić Święto Przaśników, gdyż w tymże dniu wyprowadzę wasze zastępy z ziemi egipskiej. I macie zachowywać ten dzień przez wszystkie wasze pokolenia jako ustawę po czas niezmierzony. W miesiącu pierwszym, czternastego dnia tego miesiąca, macie jeść wieczorem przaśniki aż do wieczora dwudziestego pierwszego dnia tego miesiąca.

Liczb 33:1-3
(…) To były etapy wędrówki synów Izraela, którzy wyszli z ziemi egipskiej w swoich zastępach pod ręką Mojżesza i Aarona. Mojżesz zaś spisywał miejsca wymarszu według ich etapów na rozkaz Jehowy; a oto etapy od jednego miejsca ich wymarszu do drugiego: I wyruszyli z Rameses w miesiącu pierwszym, piętnastego dnia miesiąca pierwszego. Zaraz nazajutrz po Passze synowie Izraela wyszli z podniesioną ręką na oczach wszystkich Egipcjan.

Kapłańska 23:4-8
(...)„‚Oto okresowe święta Jehowy, święte zgromadzenia, które macie ogłosić w ich wyznaczonych porach: W miesiącu pierwszym, czternastego dnia tego miesiąca, między dwoma wieczorami jest Pascha dla Jehowy. „‚A piętnastego dnia tego miesiąca jest Święto Przaśników dla Jehowy. Przez siedem dni macie jeść przaśniki. Pierwszego dnia urządzicie święte zgromadzenie. Nie możecie wykonywać żadnej ciężkiej pracy. Ale przez siedem dni będziecie składać Jehowie ofiarę ogniową. Siódmego dnia będzie święte zgromadzenie. Nie możecie wykonywać żadnej ciężkiej pracy.

Święta wprowadzone przez najszanowniejszego Boga Jehowę nazywają się też sabatami:

Kapłańska 16:29-31; Kapłańska 25:4
(...)W miesiącu siódmym, dziesiątego dnia tego miesiąca, macie trapić swe dusze i nie wolno wykonywać żadnej pracy — ani wam, ani rodowitemu mieszkańcowi, ani osiadłemu przybyszowi, który przebywa pośród was jako przybysz. W tym bowiem dniu zostanie za was dokonane przebłaganie, by uznać was za czystych. Będziecie przed Jehową oczyszczeni ze wszystkich waszych grzechów. Jest to dla was sabat całkowitego odpoczynku i będziecie trapić swe dusze. Jest to ustawa po czas niezmierzony. (…) Lecz w siódmym roku ma nastąpić sabat całkowitego odpoczynku dla ziemi, sabat dla Jehowy.

Teraz proszę wypiszmy zebrane dane:

14 Abib / Nisan – Święto Paschy
15 Abib / Nisan – pierwszy dzień Święta Przaśników nazywanego też Paschą:

Łukasza 22:1
(…) A zbliżało się Święto Przaśników, zwane Paschą.

Kolejne dni Święta Przaśników zwanego też Paschą trwają aż do 21 Abib / Nisan i mogą też być nazywane sabatami.

Teraz proszę przejdźmy do wersetów związanych z życiem najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). W Biblii jest niewiele wersetów zawierających w sobie konkretne daty, to jest wydarzenie, którego data miesięczna jest pewna. Tym dniem jest data tak zwanej Ostatniej Wieczerzy nazywanej też Pamiątką. Bardzo proszę sięgnijmy do Biblii:

Mateusza 26:17-20; Marka 14:12-17
(...)Pierwszego dnia Przaśników podeszli do Jezusa uczniowie, mówiąc: „Gdzie chcesz, żebyśmy ci przygotowali do zjedzenia posiłek paschalny?” On rzekł: „Idźcie do miasta, do człowieka tego a tego, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: ‚Mój wyznaczony czas jest bliski; chcę w twoim domu obchodzić Paschę z moimi uczniami’”. I uczniowie uczynili, jak im kazał Jezus, i przygotowali posiłek paschalny. A kiedy nastał wieczór, półleżał przy stole wraz z dwunastoma uczniami.
(...)A pierwszego dnia Przaśników, gdy jak zwykle składano ofiarę paschalną, jego uczniowie rzekli mu: „Gdzie chcesz, żebyśmy poszli i przygotowali ci do zjedzenia posiłek paschalny?” Wówczas posłał dwóch swoich uczniów i powiedział im: „Idźcie do miasta, a napotka was człowiek niosący wodę w naczyniu glinianym. Pójdźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiedzcie gospodarzowi: ‚Nauczyciel mówi: „Gdzie jest dla mnie pokój gościnny, w którym mógłbym z moimi uczniami zjeść posiłek paschalny?”’ A on pokaże wam urządzony duży górny pokój już przygotowany i tam dla nas przygotujcie”. Uczniowie odeszli więc i weszli do miasta, i zastali wszystko tak, jak im powiedział; i przygotowali posiłek paschalny. Po zapadnięciu wieczora przyszedł z dwunastoma.

Z powyższych wersetów wynika bezspornie, że żywy najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) spotkał się z uczniami pierwszego dnia Święta Przaśników to jest 15 Abib / Nisan.
Po zapadnięciu wieczora rozpoczęła się pamiętna Ostatnia Wieczerza zwana też Pamiątką. Biblia nie precyzuje czy zaczęła się ona wieczorem przed zachodem słońca, czy też po zachodzie słońca już dnia następnego. Znając jednak obyczaje Izraelskie wspomniana wieczerza powinna się zacząć po zachodzie słońca drugiego dnia Święta Przaśników to jest 16 Abib / Nisan. Ponad wszelką wątpliwość według Biblii przeciągnęła się ona do nocy. Bardzo proszę sprawdźmy:

Mateusza 26:20-30
(...)A kiedy nastał wieczór, półleżał przy stole wraz z dwunastoma uczniami. Gdy jedli, rzekł: „Zaprawdę wam mówię: Jeden z was mnie zdradzi”. Bardzo się tym zasmucili i każdy z nich począł do niego mówić: „Panie, chyba nie ja?” On, odpowiadając, rzekł: „Ten, który ze mną macza rękę w czaszy, właśnie ten mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, tak jak jest o nim napisane, ale biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy zostaje zdradzony! Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie urodził”. Odpowiadając na to, Judasz, który zamierzał go zdradzić, rzekł: „To chyba nie ja, Rabbi?” On rzekł do niego: „Sam to powiedziałeś”. Gdy jeszcze jedli, Jezus wziął chleb i pobłogosławiwszy, połamał go, a dając uczniom, rzekł: „Bierzcie, jedzcie. To oznacza moje ciało”. Wziął także kielich i złożywszy podziękowania, dał im go, mówiąc: „Pijcie z niego, wy wszyscy; bo to oznacza moją ‚krew przymierza’, która ma być wylana za wielu dla przebaczenia grzechów. Ale wam mówię: Odtąd na pewno nie będę pił tego produktu z winorośli aż do dnia, gdy będę z wami pił nowy w królestwie mojego Ojca”. W końcu, zaśpiewawszy pieśni pochwalne, wyszli ku Górze Oliwnej.

Z powyższej opowieści wynika bezdyskusyjnie, że według Biblii najszanowniejszy władca Jehoszua Maszich (Jezus Chrystus) dnia 16 Abib / Nisan wyszedł po spożyciu alkoholu ze śpiewem na ustach wraz z uczniami w kierunku Góry Oliwnej.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę przypomnijmy sobie dogmat wiary Świadków Jehowy i Rzymskich Katolików:

„Jezus Chrystus umarł ok. trzeciej po południu w piątek 14 dnia wiosennego miesiąca Nisan.”
„A zatem dochodzimy do wniosku, że Ukrzyżowanie mogło mieć miejsce tylko 7 kwietnia 30 r. lub 3 kwietnia 33 r. Jednocześnie jest oczywistym, że był to dzień 14 nisan.”

Te dogmaty wiary są ewidentnie sprzeczne z datami zapisanymi w Biblii.
Analizując wywody je broniące zauważyłem, że podstawowym błędem teologów je głoszących jest brak znajomości biblijnych pojęć.
Słowo sabat jest w Biblii synonimem słowa święto i może oznaczać którykolwiek dzień siedmiodniowego Święta Przaśników, a nie tylko cotygodniowe świętowanie w sobotę.
Kolejnym błędem jest nieznajomość tego, że Święto Przaśników jest też w Biblii nazywane Paschą i wszystkie rytualne posiłki w dniach Święta Przaśników noszą też nazwę posiłków paschalnych.
Człowiek niedouczony słysząc o tym że coś się wydarzyło w przeddzień sabatu może pomyśleć, że bez cienia wątpliwości musi to być piątek.
Podobnie człowiek źle nauczony, który myśli, że posiłek paschalny jada się tylko w Paschę dnia 14 Abib / Nisan może być święcie przekonany, że Ostatnia Wieczerza musiała się odbyć właśnie tego dnia.
Dokładnie takie błędy popełnili niedouczeni lub źle nauczeni lub okłamujący swe owieczki teolodzy różnych kościołów chrześcijańskich, którzy kłamią, że według Biblii najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) umarł w piątek dnia 14 Nisan.
To bardzo dobrze z punktu widzenia piekielnych sadystów, że jedne z największych doktrynalnych kłamstw wielu kościołów chrześcijańskich są jednocześnie jednymi z największych świąt, dzięki którym wielkie rzesze chrześcijan mogą trafiać do Piekła.

Bardzo proszę zastanówmy się jeszcze raz nad tymi błędami.
W moim odczuciu błędy te są tak oczywiste, zdradzające ewidentne braki podstawowych pojęć biblijnych takich jak dzień, sabat, pascha, święto przaśników, że aż nie chce się wierzyć, że jest to przypadkowa pomyłka. Osoba, która te podstawowe terminy zna, przeczytawszy słowa z Mateusza 26:17 - Pierwszego dnia Przaśników podeszli do Jezusa uczniowie, mówiąc: „Gdzie chcesz, żebyśmy ci przygotowali do zjedzenia posiłek paschalny?” - od razu będzie wiedzieć, że dzień ten to 15 Abib zwany też Nisanem. Jest to tak oczywiste jak to, że 2 + 2 = 4 i nie potrzeba do tego żadnych teologicznych studiów, tylko znajomość podstawowych pojęć biblijnych. Wystarczą maksimum kilku godzinne zajęcia o kalendarzu biblijnym i Izraelskich świętach.
A przecież w większości, jeżeli nie we wszystkich kościołach chrześcijańskich są teologowie, którzy te pojęcia doskonale znać powinni i być może doskonale sobie sprawę zdaję, że swe owieczki okłamują. A skoro je okłamują, może to znaczyć, że źle im życzą. Chcą by tkwili w kłamstwie i do Piekła trafili. W kościołach chrześcijańskich musi też istnieć bardzo silne lobby usytuowane wśród najwyższych dostojników kościelnych sprawujących władzę, które czuwa nad tym by osoby podważające te oczywiste bezczelne kłamstwa eliminować z zbrukanego łona kościołów. Jeżeli istnieją takie grona, to uważam, że są one wyjątkowo perfidne. Przewodzić zaś tym gronom może sam najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus), który wybranym uczniom obiecał, że będzie z nimi aż do zakończenia systemu rzeczy:

Mateusza 28:16-20
(…) Jednakże jedenastu uczniów poszło do Galilei na górę, gdzie im Jezus wskazał, a ujrzawszy go, złożyli hołd, ale niektórzy powątpiewali. A Jezus podszedł i powiedział do nich, mówiąc: „Dano mi wszelką władzę w niebie i na ziemi. Idźcie więc i czyńcie uczniów z ludzi ze wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i ducha świętego, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam nakazałem. A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do zakończenia systemu rzeczy”.

Taka możliwość wiele tłumaczy i harmonizuje z zwodniczą działalnością najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystus) opisaną w Biblii:

Mateusza 13:34; Marka 4:34; Łukasza 8:10; Marka 4:10-12
(…) Wszystko to Jezus mówił do tłumów w przykładach. Doprawdy, bez użycia przykładu niczego do nich nie mówił (…) Doprawdy, bez użycia przykładu niczego do nich nie mówił, ale na osobności wszystko swym uczniom wyjaśniał. (…) On zaś rzekł: „Wam dano zrozumieć święte tajemnice królestwa Bożego, ale dla pozostałych jest to w przykładach, żeby patrząc, patrzyli na próżno, i słuchając, nie pojęli znaczenia. (…) A gdy został sam, ci wokół niego wraz z dwunastoma zaczęli go pytać o te przykłady. I przemówił do nich: „Wam dano świętą tajemnicę królestwa Bożego, ale dla tych na zewnątrz wszystko dzieje się w przykładach, żeby patrząc, patrzyli, a jednak nie widzieli, i słuchając, słyszeli, a jednak nie pojęli sensu ani w ogóle nie zawrócili i nie dostąpili przebaczenia”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ahmadeusz dnia Śro 18:50, 10 Lip 2019, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
List 23 Najszanowniejszy pan Mateusz Morawiecki
PostWysłany: Pią 16:16, 26 Kwi 2019
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 3027
Przeczytał: 12 tematów

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, proszę pozostawmy już te teologiczne rozważania i powróćmy myślami do naszego narodowego klejnotu, najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego. Czasami gdy widzę najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego na ekranie komputera to odnoszę wrażenie, że nos mu rośnie i nie jestem pewien czy to dzieło złośliwych grafików, czy też moja sugestia. Cieszę się też, że mam zwykły płaski ekran a nie jakiś nowoczesny połączony z drukarką 3D, bo nos najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego wychodząc podczas kłamstwa z ekranu mógłby mi oko przebić i przygwoździć mnie do ściany.
Myślę, też sobie, że to dobrze, że najszanowniejszy Bóg nie stworzył ludzi z nosami rosnącymi od kłamstwa. Gdyby tak bowiem było to w przypadku na przykład najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego nos mógłby wielokrotnie opasać ziemię i ludzi prawdomówni chodzący po ziemi mogli by się o tę z każdym dniem dłuższą i większą przeszkodę potykać, a z czasem pokonać by jej nie mogły nawet samochody terenowe. Nosy kłamców szczególnie groźne mogły by się okazać dla osób niewidomych. Proszę wyobraźmy sonie osobę niewidomą idącą pustynną ścieżką australijskiej pustyni. Ścieżkę dobrze ona zna, ale nie wie, że gdzieś na antypodach jest taki kraj jak Polska, a tym krajem rządzi premier, który kłamie i nos mu rośnie. Idzie sobie taka osoba i na wszelki wypadek laską ścieżkę bada. Aż tu nagle między laską a nogami pojawia się nos najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego. I co się dzieje. Przewraca się ten biedny człowiek, głową o kamień uderza i umiera. Myślę, że to bardzo dobrze, że najszanowniejszy Bóg nie sprawił, że kłamcom nosy nie rosną. Bardzo proszę przypomnijmy sobie słowa najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów Mateusza Morawickiego:

„Wg. CEOWORLD Polska jest drugim najlepszym miejscem na świecie do inwestowania i prowadzenia biznesu, a także siódmym krajem najbardziej przyjaznym start-upom. Są to wyróżnienia o tyle cenne, że przyznawane na podstawie opinii przedsiębiorców i kadr kierowniczych. Dziękujemy!”

Okazało się, że szybko szydło wyszło z worka. Internauci sprawdzili co to takiego CEOWORLD:

„Premier Morawiecki chwali się szemranym rankingiem
Ranking biznesowy, którym chwalił się na Twitterze premier Mateusz Morawiecki, pochodzi ze strony o wątpliwej reputacji. Stoją za nią m.in. wróżka oraz pochodzący z Indii przedsiębiorca, który wypowiadał się jako ekspert dla szerzącego rosyjską propagandę serwisu Sputnik News.
Niedługo potem jeden z użytkowników Twittera zwrócił uwagę na to, że firma będąca właścicielem publikującego ranking CEOWORLD Magazine mieści się pod wirtualnym adresem w Nowym Jorku – tym samym, co kilkaset innych wirtualnych firm. Sama strona internetowa rzekomego magazynu o biznesie raczej nie wzbudza zaufania. Jest upstrzona reklamami i wygląda na zrobioną niewielkim kosztem. W kontaktach do redakcji podane są maile osób o nazwiskach tak popularnych, że ciężko jest stwierdzić, czy ich właściciele istnieją naprawdę i w rzeczywistości są związani z tym akurat magazynem. Przykładowo, wiceprezesem CEOWORLD jest Lauren Tauren – trudno jednak stwierdzić która, bo osób o takim nazwisku jest w biznesowym serwisie Linkedin ponad 500.
Zawartość strony to generator przypadkowych treści o małej wartości merytorycznej. Teksty na stronie CEOWORLD Magazine nie są eksperckimi analizami, mają za to sporo słów kluczowych, dzięki którym wyświetlają się wysoko w wyszukiwarce i umożliwiają właścicielom strony zarabianie na reklamach. Przykładowe tytuły opublikowanych tekstów to: „Nauka szybkiego czytania – 5 sprawdzonych strategii”, „11 sposobów na polepszenie scoringu bankowego”, „20 miejsc, które musisz odwiedzić będąc w Paryżu”. Trudno uwierzyć, aby strona publikująca liczące się w świecie biznesu rankingi musiała polegać na takiej strategii zarabiania na treściach.
Osobą wymienianą w serwisie LinkedIn jako współzałożycielka i redaktorka serwisu jest Polka, Milena Golda. W artykule serwisu Onet Kobieta czytamy o jej rozwijającej się od kilku lat karierze… wróżbiarskiej. „Milena Golda jest dziennikarką międzynarodowych magazynów branżowych, dyrektorką realizowanych na ich zlecenie projektów ekonomicznych. Studiowała w trzech krajach. (…) Po 10 latach zawodowych światowych wojaży wróciła do Polski. Nadal pracuje w swojej branży, jednak coraz więcej osób zna ją jako Wróżkę Milę. – Miałam 20 lat, gdy po raz pierwszy trafiłam do wróżki w Madrycie. Powiedziała mi, że mam ten sam dar, co ona, ale że bardzo długo będę go odrzucać. Miała rację – przyznaje Milena Golda”. (…)
Drugą realną postacią stojącą za magazynem wydaje się być właściciel i CEO, Amarendra Bhushan Dhiraj. Wzmianek w internetowej wyszukiwarce jest o nim jednak niewiele – internet wie o nim tyle, co on sam napisał o sobie w notce biograficznej na stronie: „urodzony w 1980 r., przedsiębiorca, prezes CEOWORLD magazine, wiodącego pisma skierowanego do prezesów i menadżerów z całego świata. Mieszka w Atenach”. Na Twitterze obserwuje go 345 tys. kont, z czego duża część należy do hinduskich nastolatków. Posty Amarendry mają po kilka polubień i większość nie jest podawana dalej, co każe przypuszczać, że znaczna część jego obserwatorów to kupione fejkowe konta.
Z Amarendrą wiąże się jeszcze jeden ciekawy wątek. Wypowiedział się bowiem jako ekspert dla szerzącego rosyjską dezinformację portalu Sputnik News, komentując dla nich zawarcie przez Rosję i Indie kontraktu o sprzedaży systemów przeciwlotniczych S-400.
W artykule Sputnika Amarendra z dużą aprobatą wyraża się o umowie Indii z Rosją i podkreśla, że „władze w New Delhi raczej nie przestraszą się waszyngtońskiej taktyki silnej ręki”. Dodaje też, że nałożenie przez Trumpa sankcji na Indie jest mało prawdopodobne – mimo że sam zakup systemów S-400 budzi sprzeciw ze strony USA. Pytany przez Sputnik o to, co skłoniło rząd Indii do zakupu rosyjskich systemów, Dhiraj przekonuje, że S-400 „deklasują amerykańskie Patrioty i pomogą władzom New Delhi zmienić równowagę militarną w regionie”. To dość ciekawa opinia jak na rzekomo powiązanego z USA eksperta.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, nie zdziwiła by mnie wiadomość, że najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki sam sporządził ten wielce kontrowersyjny wpis wychwalający Polskę i zapłacił za jego zamieszczenie. Kiedy słyszę lub czytam co najszanowniejszy pan prezes rady ministrów ma do powiedzenia to odnoszę wrażenie, że jeszcze z takim potokiem tak jawnie fałszywej propagandy w życiu się nie spotkałem. Pamiętam tak zwaną propagandę sukcesu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Pamiętam propagandę Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zapoznałem się też z propagandą Hitlerowskich Niemiec. Czytałem dzieła najszanowniejszego pana Włodzimierza Lenina, czytałam spuściznę literacką najszanowniejszego pana Adolfa Hitlera, czytałem dzieła najszanowniejszego pana Józefa Stalina, ale odnoszę wrażenie, że wszyscy mistrzowie propagandy z tamtych czasów mogli by co najwyżej buty czyścić najszanowniejszemu panu prezesowi rady ministrów, premierowi Mateuszowi Morawieckiemu:

'Polska jest drugim najlepszym miejscem na świecie do inwestowania i prowadzenia biznesu.'

Mistrz nad mistrze – istny cudotwórca - czarodziej.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, przypomniała mi się książka dla dzieci z czasów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich napisana przez najszanowniejszego pana Arkady Gajdara zatytułowana Czuk i Hek:

„Czuk — spytał Hek brata. — Dlaczego czarodzieje bywają tylko w różnych bajkach i książkach? A gdyby tak byli naprawdę?
— I wiedźmy, i diabły też?—spytał Czuk.
— Eee!—ż irytacją machnął ręką Hek.—Co nam po diabłach? Jaki z nich pożytek? A czarodzieja można poprosić, żeby poleciał do taty i powiedział mu, że już od dawna tu jesteśmy.
— A na czym by poleciał?
— Bo ja wiem, na czym? Zamachałby rękami albo coś w tym rodzaju... Już on by wiedział!
— Teraz jest za zimno, żeby machać rękami — powiedział Czuk. — Ja mam dwie pary rękawiczek, jedne z palcami, a drugie bez, ale kiedy nosiłem drwa, to tak, mi ręce zmarzły, że nie wiem.
— Ale powiedz sam, dobrze byłoby, nie?
—Bo ja wiem...—zawahał się Czuk.—Pamiętasz, na podwórku w suterenie, obok drzwi Miszki Kriukowa, mieszkał taki jeden kulawy. To sprzedawał obarzanki, to znów przychodziły do niego różne baby i staruszki, a on im wróżył, która będzie miała szczęśliwe życie, a która nie.
— I sprawdzało się?
— Nie wiem. Tylko że potem przyszła milicja i go zabrała, a w jego mieszkaniu znaleziono dużo cudzych rzeczy.
— To znaczy, że to nie był czarodziej, tylko oszust. Jak myślisz?
— Jasne, że oszust — zgodził się Czuk. — Ale mnie się zdaje, że wszyscy czarodzieje to oszuści. Sam powiedz, po co ma taki pracować, jeśli i tak może się wcisnąć przez każdą dziurę i wziąć sobie wszystko, co zechce...”

Nie zdziwił bym się, gdyby w ostatecznym rozrachunku okazało się, że najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki to oszust nad oszusty.
To, że najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki jest kłamcą i oszustem nie ulega wątpliwości. Nieznana może być nam tylko skala tych kłamstw. Bardzo proszę przypomnijmy sobie fragmenty poprzednich listów poświęconych temu bezsprzecznie wybitnemu kłamcy.

Najszanowniejszy pan premier Mateusz Morawiecki podczas Zjazdu Klubów Gazety Polskiej o swoich przeciwnikach politycznych powiedział:

„Przystąpili do kontrnatarcia, w kilku wymiarach zdecydowanie atakując przede wszystkim nasze silne strony. (...)
Prawo i Sprawiedliwość jest czystych rak. Jest Partią partią uczciwą. Nie idziemy do polityki dla pieniędzy. (...)
Oni próbowali pokazać, że przyznane nagrody, były czymś w rozumieniu właśnie nadużycia. Te nagrody, nazwijmy je potknięciem, my wszystkie zwróciliśmy, dla, na cele charytatywne. Po to, żeby nie było powodu szarpać nas, żeby nie było wątpliwości, jak traktujemy politykę.”

Z powyższych słów wynika bezspornie, że do silnej strony rządzącego demokratycznego reżimu należy przyznawanie samemu sobie pieniędzy. Jest jednak coś co też jest mocną stroną partii Prawo i Sprawiedliwość.
Tą mocną stroną jest okłamywanie Polek i Polaków. O 500 złotych na każde dziecko już pisałem do najszanowniejszego pana prezydenta. O 'zwrocie' przyznanych sobie nagród również pisałem.
Nie wiem czy najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, pan premier Mateusz Morawiecki zna język polski. Wiem jednak, że słowo zwrócić nie znaczy przekazać. Bardzo proszę zajrzyjmy do słownika:

zwrócić:
oddać czyjąś własność; także: przekazać sumę należną komuś za coś, zapłacić za coś
Zwrócić dług, pożyczkę.
Zwrócić koszty podróży.
Zwrócić książkę do biblioteki.
Pieniądze zwrócone przez dłużnika.

Gdyby samozwańcza 'dobra zmiana' chciała zwrócić pieniądze, które sama sobie przyznała, to by je zwróciła tam skąd wzięła.
Wygląda na to, że najszanowniejsza partia Prawo i Sprawiedliwość kłamstwo obrała jako nieodzowny element swojej działalności politycznej, a to bardzo źle rokuje zwłaszcza na przyszłość tę dalszą, pośmiertną.

Posługiwanie się kłamstwem może doprowadzić do Piekła, gdzie na kłamców czekają spragnieni obiektów do torturowania piekielni sadyści. Są to mistrzowie w zadawaniu bólu.
Podobno kłamcom wyrywają języki bez znieczulenia. W zamian mogą podawać kryminalistom leki zwiększające wrażliwość na ból. Potrafią oni wyrywać języki klasycznie przez otwór gębowy. Starają się to robić bardzo powoli, bo szybko za mało boli.
Mogą też wyrywać języki w sposób bardziej wyrafinowany.
Przez nos, przez oczodół, przez ucho, przez odbytnicę.
Mogą też wyrywać języki w sposób jeszcze bardziej wyrafinowany.
Przez dziurę wywierconą w czaszkę, a nawet przez dziurę wywierconą w pięcie, która poprzez nogę i całe ciało sięga do kłamliwego języka.
Jest to wyjątkowo bolesny a jednocześnie skuteczny sposób uczenie mówienia prawdy, zarezerwowany dla VIP-ów. Zarezerwowany dla premierów, prezydentów i innych sławnych i wpływowych ludzi.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę nie obawiać się o los tych złoczyńców.
W prawdziwym piekle śmierci nie ma.
O śmierci kłamcy mogą tylko marzyć.
Wyrwane języki ku uciesze piekielnych sadystów odrosną.
A ku rozpaczy grzeszników odrastanie języka bardziej boli niż języka wyrywanie.
Wolą oni jak im się języki wyrywa niż jak im języki odrastają.

Bardzo proszę powróćmy myślami do najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego. Często zarzuca mu się kłamstwo. I to nie bezpodstawnie. Dowodem na kłamstwo są 'zwrócone' pieniądze z nagród, o którym napisałem.
Ale to nie wszystko.
Najszanowniejszy pan Mateusz Morawiecki okłamuje też inne narody:

"Bank Zachodni był jednym z nielicznych banków, który wtedy tych kredytów nie udzielał" – tak zimą podczas wizyty w Davos zapewniał premier Mateusz Morawiecki w telewizji Polsat News.
Temat kredytów we frankach szwajcarskich udzielanych przez Bank Zachodni WBK powrócił w ostatnich dniach za sprawą Barbary Husiew. Podczas programu "Studio Polska" w TVP Info klientka banku zarządzanego przed laty przez Mateusza Morawieckiego użyła wyjątkowo mocnych słów wobec premiera.
"Kłamca i bankster"
– Jest moralnie odpowiedzialny za śmierć mojego męża i za to, że od 9 lat jako żona samobójcy, który w banku BZWBK spłacał kredyt denominowany we frankach szwajcarskich, walczę z nim w sądzie. Mateusz Morawiecki jest moralnie odpowiedziany za tę śmierć i za los mojej rodziny – wykrzyczała zaproszona do programu kobieta.
Premierowi Morawieckiemu zarzuciła kłamstwo, bo jeszcze parę miesięcy temu szef rządu zarzekał się, iż kierowany przez niego bank "był jednym z nielicznych banków, który wtedy tych kredytów (frankowych - przyp. red.) nie udzielał".
Co Mateusz Morawiecki miałby jej dziś do powiedzenia? Sobie nie ma nic do zarzucenia.
– Ubolewam, że taka sytuacja miała miejsce (…)”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, nie będziemy się zajmować mataczeniami najszanowniejszego pana premiera, które tylko potwierdzają to, że w Davos kłamał. W Internecie można o najszanowniejszym panie prezesie rady ministrów, premierze Mateuszu Morawieckim przeczytać:

„Premier Rzeczpospolitej kłamie – do tego notorycznie. Jakby tego nie było dość, są to kłamstwa wyjątkowo łatwe do sprawdzenia, bo dotyczą kwestii wymiernych. Ale to nie przeszkadza Morawieckiemu, który za każdym razem podaje liczby z księżyca – tak, jakby w jego rzeczywistości dwa plus dwa nie równało się już cztery.”

„Należałoby się zastanowić, czy kłamiący premier ma kwalifikacje na szefa rządu.”

Ciekawie, trafnie i dobitnie o tego typu kłamcach w Gazecie Warszawskiej napisał najszanowniejszy pan Mirosław Kokoszkiewicz w artykule zatytułowanym 'Poczet smoleńskich szubrawców'. Największym szubrawcom smoleńskim, zwanym też hienami cmentarnymi poświęciłem jeden z wcześniejszych listów, dlatego nie będę się powtarzał i do tematu smoleńskiego wracał. Bardzo proszę zapoznajmy się z tym co najszanowniejszy pan Mirosław Kokoszkiewicz o kłamcach pokroju najszanowniejszego prezesa rady ministrów – premiera Mateusza Morawieckiego pisze:

„(…) Oto ci, którzy zasłużyli by splunąć im prosto w parszywe gęby. Kłamstw nie tworzy się po to, aby funkcjonowały tylko w gronie tych, którzy je wymyślili. Kłamstwo (…) musiało dotrzeć nie tylko do milionów Polaków, ale wyjść daleko poza granice naszego kraju. Do tego potrzebne były łże- media, czyli sprzedajna dziennikarska psiarnia, łże-politycy i łże autorytety...”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, moim zdaniem trudno mi się zgodzić z zdaniem najszanowniejszego pana Mirosława Kokoszkiewicza, że do propagowania kłamstw konieczne są łże-media. Przecież dziennikarze nagrywający i przeprowadzający wywiad w Davos z najszanowniejszym panem prezesem rady ministrów – premierem Mateuszem Mazowieckim mogli nie wiedzieć, że to kłamca. Jeżeli jednak prawda wyszła jak przysłowiowe szydło z worka, uważam, że prawnym obowiązkiem powinno być dementowanie kłamstw.
Do tego potrzebna jest jednak zmiana prawa, o co też apeluję.

Czas pokazał, że najszanowniejszy pan prezes rady ministrów – premier Mateusz Morawiecki to nie tylko kłamca reprezentujący łże elity, ale również kryminalista, który już został skazany na przymusowe sprostowanie swoich kłamstw i dodatkowo również człowiek używający tak zwanych wulgaryzmów, którymi jednak w tym liście nie będę się zajmował. Czas pokazał, że pozytywnych skutków kara nie odniosła. W prasie i internecie ukazała się kolejna odezwa najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów – premiera Mateusza Morawieckiego. Bardzo proszę zapoznajmy się z nią:

"Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 14 października 2018 (?) r. podczas spotkania wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Krakowie o braku działań prezydenta Miasta Jacka Majchrowskiego na rzecz poprawy jakości powietrza w Krakowie"
Mateusz Morawiecki, Prezes Rady Ministrów.

Proszę przypomnijmy sobie poprzednie orędzie do narodu najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów – premiera Mateusza Morawieckiego, które można było zobaczyć również w telewizji:

"Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r. podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji PO i PSL w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki, premier rządu Rzeczpospolitej Polskiej"

Oba te oświadczenia mają pewną cechę wspólną. Brak w nich słowa skruchy, brak też tak elementarnego słowa świadczącego o dobrym wychowaniu mianowicie słowa przepraszam. Fakt ten przypomniał mi słowa piosenki zespołu Łzy z utworu Narcyz się nazywam. Bardzo proszę przypomnijmy sobie ich fragment:

ŁZY: NARCYZ SIĘ NAZYWAM
To ja, Narcyz się nazywam,
Przepraszam i dziękuję - ja tych słów nie używam,
Jestem piękny i uroczy - popatrzycie w moje oczy,
Jestem przecież najpiękniejszy, a na pewno najskromniejszy. (…)

Faktem jest, że jest najszanowniejszy pan prezes rady ministrów premier Mateusz Morawiecki jest kłamcą. Kryminalistą, recydywistą skazanym prawomocnymi wyrokami za kłamstwa wyjątkowo podłe – bo kłamstwa wyborcze mające w złym świetle stawiające przeciwników politycznych a swoich popleczników w lepszym. Kłamstwa, które mogły wpłynąć na wyniki wyborów. Myślę, że takich ludzi powinno się eliminować z życia publicznego. Może nie od razu zabijać, ale koniecznie powinno się im zabronić pracy w zakładach państwowych lub też podmiotach gospodarczych mających powiązania z zakładami państwowymi.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy pozwolę sobie przypomnieć, że według wielu religii nie tylko chrześcijańskich, kłamstwo to jeden z najcięższych grzechów, za który można trafić do Piekła. Pisze o tym otwarcie w Biblii:

Objawienie 21:8
(...)Ale co do tchórzów i tych bez wiary, i obrzydliwych w swej plugawości, i morderców, i rozpustników, i uprawiających spirytyzm, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców — ich dział będzie w jeziorze płonącym ogniem i siarką. To oznacza drugą śmierć”.

Kłamcy zostali ostrzeżeni również w Koranie:

Sura 45:7, 10
Biada każdemu kłamcy, grzesznikowi! (…) Za nimi będzie Gehenna. I nie pomoże im nic to, co zyskali; ani też opiekunowie, których wzięli sobie poza Bogiem. Dla nich kara będzie straszna.

Kłamców ostrzegł również najszanowniejszy pan prorok Mahomet:

„Największą zdradę popełniasz wtedy, gdy mówisz bliźniemu kłamstwa, w które on szczerze wierzy. (…) Kłamstwo zaś prowadzi do występków, a występki do ognia piekielnego.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę spróbujmy podsumować ten list. Najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki jest ponadprzeciętnie wybitnym człowiekiem, ale ponadprzeciętność tę uważam za złą i szkodliwą. Dlatego też postanowiłem przyznać tytuł Doctor mendax hausa.

Doctor mendax causa – mendax znaczy kłamca. Tytuł należny wybitnym politykom, urzędnikom i popularnym osobom posługującym się kłamstwami.
Polska nazwa Doktor Kłamstwa.

A jako, że najszanowniejszy pan prezes rady ministrów jest kłamcą wybitnym po ponownym przemyśleniu sprawy postanowiłem nadać tytuł Doctor mendax causa maximus.

Osobiście nie chcę by najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki trafił do Piekła i by piekielni sadyści wyrywali mu kłamliwy język na przeróżne sposoby, a to przez oko, a to przez odbyt, a to przez ucho... Wolał bym, by najszanowniejszy pan premier Mateusz Morawiecki precz odrzucił wszelkie kłamstwa i mówił samą, najczystszą prawdę. Chciałbym też by
najszanowniejszy pan prezes rady ministrów premier Mateusz Morawiecki nauczył się takich słów jak najwięcej przepraszam etc. By najszanowniejszy pan prezes rady ministrów premier Mateusz Morawiecki otwarcie wyznał swoje grzechy i w Davos i wszędzie indziej. Najszanowniejszy pan prezes rady ministrów premier Mateusz Morawiecki mógłby na własny koszt wykupić reklamy w poczytnych gazetach, stacjach radiowych i telewizyjnych i zaczął przepraszać za wszelkie kłamstwa, półprawdy i niedomówienia – oczywiście na własny koszt.
Postanowiłem się też w intencji najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego jak i za wszelkich innych kłamców pomodlić do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej Dobrych Bogów, Boga:

Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł najszanowniejszemu panu prezesowi rady ministrów, premierowi, Mateuszowi Morawieckiemu oraz wszystkim innym skutecznie uporać się z grzechem kłamstwa, oraz by nauczyli się takich zwrotów grzecznościowych jak przepraszam, proszę, dziękuję itp.
Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Postanowiłem się też pomodlić za wszystkich teologów i kapłanów w podobnej intencji:

Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł najszanowniejszym kapłanom i teologom oraz wszystkim ich owieczkom uporać się skutecznie ze grzechem kłamstwa oraz by wydoskonalili swe wierzenia i nauki jak najbardziej to możliwe.
Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
List 23 Najszanowniejszy pan kłamca Mateusz Morawiecki.
Forum www.szah.fora.pl Strona Główna -> Listy otwarte do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin