ahmadeusz |
Administrator |
|
|
Dołączył: 07 Wrz 2015 |
Posty: 3027 |
Przeczytał: 12 tematów
Ostrzeżeń: 0/7
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
„Nasz Czytelnik prosi o interwencję w sprawie bezdomnych, którzy piją alkohol oraz śpią na ławkach i zieleńcach w okolicy Plant. - Spacerując po tamtejszych alejkach, trudno znaleźć miejsce, gdzie nie byłoby bezdomnych - mówi pan Damian. - Dodatkowo osoby te pozostawiają po sobie śmieci. Dlaczego straż miejska nie reaguje? Wczesnym rankiem Planty wyglądają jak po wielkiej zabawie. Z koszy wylewają się śmieci a na ławkach śpią bezdomni i imprezowicze. Urzędnicy nie widzą problemu.”
Sprawę poważniej potraktował krakowski radny, najszanowniejszy pan Łukasz Wantoch, ale wylała się na niego fala krytyki. Okazało się, że bezdomne lumpy mają licznych adwokatów.
Rzeczą oczywistą wydaje się to, że utrzymywaniem takiego stanu rzeczy wydaje się być branża pogrzebowa. Kloszardzi żyją intensywnie, w zamian umierają młodo. Kiedy po kilku latach odwiedziłem znajomych dowiedziałem się, że Kasia, królowa Kazimierza nie żyje, druga Kasie siostra Tomka nie żyje, Tomek też nie żyje. Sławkowi nogę obcięli...
Wszystko to były osoby w miarę młode, w kwiecie wieku. Miejsca na ławkach nie pozostały puste. Wygląda, że na jedno miejsce na miejskiej ławce czeka w kolejce kilku bezdomnych lumpów.
Zmarłe lumpy zazwyczaj w naszym kraju trafiają na cmentarz:
„GDY ZMARŁEGO NIKT NIE ŻEGNA
Jeżeli pożegnanie zmarłego - traktowane jako obowiązek moralny czy też religijny, zwykle wynikający z więzi, jakie uda się w trakcie życia stworzyć z człowiekiem - spoczywa na najbliższych lub przyjaciołach, to co dzieje się z ludźmi samotnymi, bezdomnymi, tymi, którzy odchodzą w ośrodkach pomocy społecznej, na ławkach i w pustostanach?”
Bywa, że przed śmiercią wyrażą wolę jak mają być pochowani. Pijacki bard, najszanowniejszy pan
Stanisław Grzesiuk wyśpiewał swe życzenia:
Komu dzwonią , temu dzwonią,
mnie nie dzwoni żaden dzwon,
bo takiemu pijakowi,
jakie życie , taki zgon, zgon, zgon ta ra ra
bo takiemu pijakowi,
jakie życie , taki zgon, zgon, zgon
Księdza do mnie nie wołajcie,
niech nie robi zbędnych szop,
tylko ty mi przyjacielu,
spirytusem głowę skrop, skrop, skrop ta ra ra
tylko ty mi przyjacielu,
spirytusem głowę skrop, skrop, skrop
W piwnicy mnie pochowajcie,
w piwnicy mi kopcie grób
i głowę mi obracajcie,
tam gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt ta ra ra
i głowę mi obracajcie,
tam gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt
W jedną rękę kielich dajcie,
w drugą rękę wina dzban
i nade mną zaśpiewajcie:
umarł pijak ale pan, pan, pan ta ra ra
i nade mną zaśpiewajcie:
umarł pijak ale pan, pan, pan
By być tak pochowanym, trzeba być bogatym pijakiem. Mieć dostatecznie dużo majątku. Zwykły menel zazwyczaj taką możliwością nie dysponuje:
„Ksiądz i urzędnik - jedyni uczestnicy pogrzebu
Pracownik socjalny, który prowadzi sprawę pochówku zwłok na koszt gminy, ma obowiązek uczestniczenia w pogrzebie. Pochówek jest organizowany w obrządku, którym jest znane wyznanie zmarłego. W przypadku osób wyznania katolickiego, ceremonia pogrzebowa obejmuje mszę w kaplicy cmentarnej (jeżeli w ceremonii uczestniczy rodzina lub znajomi zmarłego) oraz odprowadzenie do grobu. Ceremonia pogrzebowa osób innych wyznań jest organizowana w kaplicy ekumenicznej lub od bramy cmentarza. W przypadku osób, które zadeklarowały przed śmiercią, że są niewierzące, ceremonię pogrzebową prowadzi pracownik Urzędu Miasta Krakowa.
Miejsce spoczynku osób o nieustalonej tożsamości odwiedzają już tylko zatrudnione przez MOPS osoby do obsługi i porządkowania grobów.”
Z powyższego artykułu możemy wyłuskać kolejnych beneficjentów czerpiących zyski z krótkiego, romantycznego życia kloszardów. Należą do nich urzędnicy państwowi i być może księża. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo orientuje się najszanowniejszy pan prezydent, czy księża biorą jakieś pieniądze od pogrzebów ludzi bezdomnych, a jeżeli tak, to kto za to płaci?
Swoją drogą, to obecność chrześcijańskich kapłanów na uroczystościach pogrzebowych jest zaparciem się podstawowych idei chrześcijańskich. Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nazwał umarłymi ludzi przejmujących się pogrzebami nawet swoich najbliższych:
Mateusza 8:21, 22
Wtedy inny spośród uczniów rzekł do niego: „Panie, pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mego ojca”. Jezus rzekł do niego: „Stale chodź za mną, a niech umarli grzebią swych umarłych”.
Bycie chrześcijaninem to ewangelizacja świata, przestrzeganie przykazań, a do chrześcijańskich praw należy nie interesowanie się fizycznie zmarłymi, którym już nie sposób pomóc, na rzecz pomocy ludziom martwym duchowo. Temat ten szerzej omówiłem w 78 liście zatytułowanym - Cmentarze, trupy i Izraelici, ostateczne rozstrzygnięcie! Dziś można by chrześcijan biorących w pogrzebach nazwać zombiakami. W Biblii wystosowano do nich zachętę:
Efezjan 5:14
„Przebudź się, śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”.
Analizując Biblię można dojść do wniosków, że kapłani chrześcijańscy biorący udział w ceremoniach pogrzebowych zapierają się w sposób jawny nauk najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) tym samym zaliczając się do żywych trupów. Zastanawiam się dlaczego to robią? Mogą na przykład nie znać tych nauk. Mogą je jednak znać i lekceważyć z chęci zysku. Niektórzy kapłani decydują się nawet na złodziejskie etaty. Temat ten rozwinąłem w 37 liście otwartym zatytułowanym - Złodziejskie etaty księży.
Pod pozorowaną opieką nad ludźmi bezdomnymi może się też kryć przejęcia ich ruchomości.
Najszanowniejszy pan zakonnik Tadeusz Rydzyk opowiedział historię dwóch samochodów, które należały do nieżyjącego już bezdomnego:
„Ten samochód dostaliśmy, nie wiecie o tym, od bezdomnego - Tak, dwa samochody dostaliśmy. Przyjechał bezdomny i dał nam dwa samochody. Pan Stanisław z Warszawy, niestety zmarł. – mówił redemptorysta na antenie Telewizji Trwam.”
Ciekawą obronę bezdomnych lumpów znalazłem na stronie Klubu Jagiellońskiego:
„Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy republikańskim i niepartyjnym stowarzyszeniem, które próbuje oddziaływać na politykę w duchu troski o dobro wspólne.
Piszemy pogłębione artykuły o polityce, gospodarce, historii i kulturze. Formułujemy obywatelskie postulaty zmian i wysyłamy petycje do władz. Publikujemy komentarze ekspertów i tematyczne raporty. Działamy w całej Polsce.”
Tak na tej stronie broni się ludzi z marginesu społecznego. Bardzo proszę przeczytajmy uważnie całą argumentację, której celem jest to by bezdomne lumpy mogły spokojnie miasto terroryzować:
„Brzydko pachniesz w tramwaju? Won z mojego miasta!” – zdaje się mówić krakowski radny Łukasz Wantuch. (…) Próba wypchnięcia bezdomnych ze Starego Miasta to kolejny krok w stronę przemiany Krakowa w miasto-atrapę dla turystów. (…) Świat radnego miasta Krakowa Łukasza Wantucha jest prosty, łatwy i przyjemny. Jak zlikwidować problem bezdomności? Usunąć samych bezdomnych z pola widzenia! Jego pomysły są nie tylko głupie i szkodliwe, ale wręcz budzą moralną odrazę. Wymagają natychmiastowego wyrzucenia do kosza z trzech zasadniczych powodów. Po pierwsze, podważają uniwersalną godność człowieka. Po drugie, uderzają w zasadę społecznej solidarności. Po trzecie wreszcie, utrwalają szkodliwą wizję Krakowa jako turystycznej atrapy. Przyjrzymy się propozycjom kontrowersyjnego radnego. Pomysł pierwszy: na terenie krakowskich Plant, Błoń oraz parków Jordana i Bednarskiego zakazać rozdawania żywności bez zgody administratora terenu, spania na ławkach lub trawnikach, żebrania oraz oddawania moczu. Druga uchwała ma nakładać na bezdomnych wymóg poświadczonego prawnie wykonywania prac społecznych na rzecz miasta, jeśli chcą otrzymywać jedzenie od organizacji pomocowych.
Wizja Wantucha jest nie do pogodzenia z – wydawałoby się powszechnie akceptowaną w polskiej kulturze – koncepcją uniwersalnej godności człowieka, niezależnej od spełniania jakichś arbitralnych warunków do bycia w pełni „człowieczym” człowiekiem. Tymczasem radny proponuje nam autorską wizję homo aestheticusa – człowieka estetycznego, który dla pełni człowieczeństwa musi mieć nienaganny strój, odpowiednie perfumy i świeżo wymyte ręce.
Tak jak strefy parkowania mają ograniczać ilość samochodów w centrum, a stworzenie z Rynku Głównego parku kulturowego było narzędziem walki z „reklamozą”, tak pomysł Wantucha ma eliminować z krakowskiego centrum „śmierdzących żuli”, kolejny element psujący nam idealnie pocztówkowy krajobraz Starego Miasta. To nie ma nic wspólnego z podmiotowym traktowaniem drugiego człowieka. Zamknięcie oczu na godność bezdomnego sprawia, że zaczynamy go traktować jak uciążliwy, brzydki przedmiot. „Brzydko pachniesz w tramwaju? Won z mojego miasta!” – zdaje się mówić krakowski radny. (…) Propozycja uchwał Wantucha uderza też w zasadę społecznej solidarności. Tak, możemy się wkurzać na natarczywość bezdomnych, spożywanie przez nich alkoholu na ławkach i w tramwajach, oddawanie moczu w krzakach na Plantach. Rzecz jednak w tym, że próba usunięcia ich z naszego pola widzenia nic nie zmieni. To, co proponuje radny to zabawa w gettoizację. Czekam tylko jeszcze na koncepcję budowy podmiejskich slumsów dla „żulostwa” i cyk – temat zostanie odhaczony.
Czy nam się to podoba czy nie, bezdomni będą nam towarzyszyli zawsze. Taki jest po prostu człowiek i tak może potoczyć się jego życie, że nie każdego stać będzie na nowe mieszkanie na kredyt. Często nie jest to wcale wina ich nieróbstwa i bezproduktywności (vide argument Wantucha z wymogu prac społecznych), lecz problemów zdrowotnych, śmierci bliskich, problemów psychicznych etc. Istnieje całe spektrum przyczyn, z powodu których ludzie trafiają na ulicę. Każdy przypadek to osobna, tragiczna często historia, a nie kolejna kopia „leniwego pijaczka-darmozjada”.
Próba tworzenia osobnych dzielnic dla „ładnych ludzi” i wykopania tych „brzydkich” gdzieś na margines to okłamywanie samych siebie. To tworzenie antropologicznej fikcji, że każdy człowiek to człowiek sukcesu. Nigdy tak nie było, nie jest i nigdy nie będzie. Propozycje radnego Wantucha, przypominające „społeczną eugenikę”, niczego w tym względzie nie zmienią.
I wreszcie sprawa ostatnia – o co tak naprawdę toczy się tutaj gra? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. W tym przypadku o funty, euro i dolary od turystów. O miasto dla bogatych emerytów z Włoch i zorganizowanych grup z Wysp Brytyjskich spędzających czas w modelu osiem browarów – gentelman’s club – wóda dla pełnego upodlenia.
Proces „turystyfikacji” centrum Krakowa postępuje od lat. Dzisiaj Rynek Główny to już tylko restauracje, bary, knajpy, lodziarnie, pizzerie, KFC, Starbucksy, kluby ze striptizem, stoiska z tandetnymi pamiątkami, Carrefoury otwarte 24h/dobę i tym podobne wynalazki dla turystów z całego świata. Kolejne kamienice zamieniają się w lokale do wynajęcia za pośrednictwem Airbnb, liczba mieszkańców Starego Miasta spada regularnie. Zostają tylko melexy i bryczki.
Propozycje Wantucha to dalsze umacnianie tego modelu. Skoro Rynek Główny to atrapa, widokówka, pastelowa kolorowanka dla turystów, , to ci nieestetyczni bezdomni psują nam idealnie skrojony wizerunek. A tutaj trzeba przecież obracać forsą, moi drodzy!
Na koniec proponuję radnemu Wantuchowi mały eksperyment. Niech wybierze się w którąś piątkową noc, około godziny 1.00 na ulicę Szewską (dla czytelników spoza Krakowa – to jedna z głównych ulic w centrum, rzut beretem od Sukiennic i pomnika Mickiewicza). Wtedy dopiero zobaczy tych swoich znienawidzonych „żuli”.
Całą masę „żulostwa”: w rozchełstanych koszulach z Zary, w obcisłych miniówkach, z rozmazanym makijażem. Krawężniki zarzygane mieszanką wódki cranberry i whisky z colą, chodniki usłane ciałami pijanych do nieprzytomności gości okolicznych barów. Wreszcie wejdą oni – cali w białych koszulkach polo, dumni Synowie Albionu po dwunastu browarach i dwóch wizytach w klubach go-go.
I tak to się kręci od wielu lat, sam obserwuję to od 2011 r. Rozumiem, że oni wszyscy są w porządku? W końcu każdy taki shot wódki to 8 zł, a piwo z sokiem – 12. No, a tych 30 bezdomnych to, co? Żuberek za 2,5 zł?
PS Numer konta: 40 1600 (...) 0001; Bank BGŻ BNP Paribas S.A.; Tytuł przelewu: Darowizna; Dane do przelewu: Fundacja Zupa.”
Wygląda na to, że w Krakowie istnieje silne lobby intelektualistów, któremu bardzo zależy na tym by nic się w kwestii bezdomności nie zmieniło. W artykule padają słowa:
„I wreszcie sprawa ostatnia – o co tak naprawdę toczy się tutaj gra? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy bardzo proszę zwróćmy uwagę na postscriptum. Wygląda na to, że najbardziej zainteresowana jest obecnością kloszardów w przestrzeni publicznej 'Fundacja Zupa'. Niby chcą coś fundować, ale zamiast prośby o podawanie numerów kont, na które fundator będzie przelewał pieniądze osobom, którym brakuje na zupę, podano numer konta z prośbą o darowiznę.
Bardzo proszę dowiedzmy się coś więcej o tej 'fundacji':
„Skład osobowy Fundacji:
Piotr Żyłka – prezes Zarządu Fundacji
Natalia Rutkowska – członek Rady
Katarzyna Cholewa – członek Rady
Ewelina Zwierz – członek Rady
Fundacja Zupa jest organizacją non-profit, istnieje od października 2018 (?!) roku. Jej założycielami były osoby zaangażowane w inicjatywę Zupa na Plantach, mającą na celu coniedzielne spotkania z bezdomnymi.
Fundacja ZUPA
ul. Celna 5 , 30-507 Kraków
Biuro Fundacji ZUPA:
ul. Basztowa 4/4, 31-134 Kraków
Agnieszka Dziekan – koordynatorka biura Fundacji
Małe kroki – od nich zaczynają się wielkie rzeczy.
Od tego, że ktoś mieszkający w pustostanie, bez możliwości wykąpania się czy skorzystania z pralki, w czystym, świeżym ubraniu przyjdzie na rozmowę kwalifikacyjną o pracę. (...)
Gotujemy zupę. Od gara zupy w zimie się zaczęło, bo bezdomnym w zimie potrzeba ciepła. Nad talerzem zupy zaczęły rodzić się relacje między domnymi a bezdomnymi i w rozmowach pojawiła się większa otwartość i dzielenie problemami oraz potrzebami. Potrzeby osób w kryzysie są takie, jak każdego z nas. Dlatego oprócz zapewnienia ciepłego posiłku, dbamy o to, żeby mieli czyste i ciepłe ubrania, środki czystości. (…)
Cierpliwie wysłuchujemy historii osób, które zwracają się do nas z potrzebami. Zapisujemy je, a potem, w miarę możliwości, dzielimy się tym, co dostajemy od darczyńców.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, by wysłuchać bezdomnych lumpów trzeba mieć cierpliwość, bo oni zazwyczaj w przeciwieństwie do zapracowanych ludzi bezdomnych i domnych czasu mają w nadmiarze. Zauważyłem, też, że bezdomne lumpy co jakiś czas są wystrojeni jakby wyszli z salonu mód, w eleganckie, schludne i porządne stroje. Pracującego bezdomnego zazwyczaj nie stać na takie luksusy. Zauważyłem też, że kloszardzi zazwyczaj też nie mają najmniejszego szacunku zarówno dla osób im udzielającym pomocy jak i dla rzeczy, które otrzymują. Zazwyczaj w kilka tygodni eleganckie jeszcze niedawno ubrania zaczynają przypominać obraz nędzy i rozpaczy. Poplamione, poślinione, pokrwawione, pospermione, podarte, zawszone, nadają się tylko do utylizacji i lepiej ich rękoma nie dotykać bo istnieje obawa, że się zarazimy.
Dokarmiając i przyodziewając bezdomne lumpy możemy zaszkodzić im i sobie. Możemy stać się współuczestnikami ich przestępstw. Pomaganie kloszardom w ten sposób przyrównał bym do gaszenia pożaru benzyną. Do takich działań skłonne mogą być osoby nieświadome życia, myślące, że każda ciecz ogień ugasi. Sprawa każdej 'fundacji' żebrzącej o pieniądze jest wielce podejrzana i myślę, że powinna zostać prześwietlona przez odpowiednie służby. Temat 'fundacji' rozwinąłem w 61 liście otwartym zatytułowanym - Fundacje - filantropi, żebracy, złodzieje i bandyci.
Zapoznał się z nim najszanowniejszy pan prezydent?
Bardzo proszę powróćmy myślami do osób bezdomnych, którzy w czasach ograniczenia wyjść z domu zazwyczaj się nie mogą dostosować do nowej sytuacji. Temat bezdomnośco poruszył najszanowniejszy pan Paweł Ilecki:
„Bezdomność w obliczu koronawirusa. To jeszcze większe wykluczenie
- Całe społeczeństwo zapakowało się na Arkę Noego, a bezdomne osoby zostały. Bo gdzie mają pójść? Jest to moment kolejnego zagubienia, deprywacji społecznej i psychicznej - mówi Paweł Ilecki, doktorant Uniwersytetu Warszawskiego, który sam (…) mierzy się z problemem bezdomności. "Zostań w domu" to hasło, które wielokrotnie słyszał każdy z nas. Ale co zrobić, jeśli tego domu się nie ma? Tak jest w przypadku osób bezdomnych, które również muszą odnaleźć się w tej zupełnie nowej, trudnej sytuacji społecznej. Okazuje się, że nie są w stanie przestrzegać rządowych zaleceń dotyczących izolacji i zachowania dystansu społecznego.
Nowe realia bezdomności - zamknięto jadłodajnie, łaźnie, noclegownie.
Osoby bezdomne, już wcześniej zepchnięte na skraj społeczeństwa, są w coraz gorszej sytuacji. Doszło dodatkowe wykluczenie. Koronawirus odebrał im cząstkę codziennej normalności, rutyny, która pozwalała przetrwać kolejne dni bez dachu nad głową. (…) Bezdomni nie zjedzą już ciepłego dania. Mogą jednak liczyć na paczki żywnościowe składające się z suchego prowiantu. Ale to nie to samo - nie tylko przez typ pożywienia. (…) Do tego przepełnione noclegownie i schroniska, które stoją przed dylematem - czy przyjąć kogoś nowego i narazić przebywające w nich osoby na zarażenie koronawirusem, czy po prostu odmówić - podkreśla Ilecki. - To się odbija na psychice tych osób, czują się jeszcze bardziej opuszczone, odrzucone i napiętnowane. (...)
Jak informuje Paweł Ilecki, w Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej wprowadzono zakaz wychodzenia, a cały budynek podzielono na dwie strefy. W jednej znajdują się osoby należące do grupy podwyższonego ryzyka, a w drugiej osoby pracujące, które muszą wychodzić na zewnątrz. (…) Ogromnym problemem dla osób bezdomnych jest zachowanie jakiejkolwiek higieny. Poza noclegowniami praktycznie nie ma dostępu do kranów, publicznych toalet, o łaźniach nie wspominając. Zamknięte galerie handlowe oraz miejsca, które wcześniej odwiedzali bezdomni, również nie działają. Do tego dochodzi kwestia braku opieki medycznej. (…)
- Gdzie mamy iść, zostać, jeśli tego domu nie mamy. Bezdomni są teraz podwójnie narażeni, bo znajdują się w otwartej przestrzeni społecznej. Chorują, przyszło ochłodzenie. Mają większe trudności z zachowaniem higieny. Na ulicach pustki i nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. To wszystko może skończyć się tak, że po prostu będziemy znajdować martwych bezdomnych, którzy zginęli z powodu koronawirusa na ulicach. Albo będą oni ofiarami agresji, wyładowania narastającej w społeczeństwie frustracji, bo są przecież najsłabszymi ogniwami – mówi Ilecki.”
Muszę tutaj napisać, że obecna sytuacja bezdomnych, to wieloletnie zaniedbania zarówno tego jak i poprzednich rządów. Bardzo proszę zapoznajmy się z powodami bezdomności według materiałów rządowych:
rozpad rodziny,
eksmisja,
powrót z zakładu karnego bez możliwości zamieszkania,
brak stałych dochodów,
przemoc w rodzinie,
brak tolerancji społecznej,
uzależnienia,
likwidacja hoteli pracowniczych,
brak dokumentów,
opuszczenie domu dziecka,
powrót ze szpitala psychiatrycznego.
Bardzo proszę zwróćmy uwagę na ostatni punkt – szpitale psychiatryczne. Lata dziecięce i młodzieńcze spędziłem w miasteczku, w którym się mieścił Państwowy Szpital i Ośrodek Rehabilitacyjny dla Nerwowo i Psychicznie Chorych. Miał on 1540 łóżek. Chorzy byli leczeni w 25 oddziałach mieszczących się w oddzielnych budynkach. Mieści się tam i dzisiaj podobna placówka tą różnicą, że kiedyś szpital zajmował duże osiedle, na którym znajdowało się wiele bloków dziś w porównaniu z tamtym szpitalem jest to niewielka placówka. Tymczasem obserwując wielu bezdomnych doszedłem do wniosku, że wymagają oni pilnego leczenie z wielu chorób, nie tylko cielesnych ale również i może przede wszystkim psychicznych:
„Z informacji posiadanych przez organizacje pozarządowe wynika, iż wśród populacji osób bezdomnych wyraźnej zmianie ulega przekrój zawodowy i społeczny. Do placówek dla bezdomnych coraz częściej zgłaszają się osoby posiadające wykształcenie średnie i wyższe. Obniżeniu ulega wiek bezdomnych, w szczególności samotnych matek z dziećmi oraz narkomanów i nosicieli wirusa HIV. (...). „Widzimy wierzchołek góry lodowej. Odsetek osób, które dowiadują się o swoim zakażeniu, powinien spadać po 30 latach epidemii na świecie, a wydaje się, że jesteśmy wciąż w fazie wzrostowej” – uważa dr. Magdalena Ankiersztejn-Bartczak z Fundacji Edukacji Społecznej. „Myślę, że gdybyśmy zaczęli porządnie testować, to skala zachorowań by nas zaskoczyła” – dodaje.”
Pozostawieni w przestrzeni publicznej kloszardzi stanowią zagrożenie epidemiczne czasami nawet nieświadomie. Często zdarza się im mieć pod wpływem alkoholu odmienne stany świadomości i mogą nawet nie pamiętać, że w stanie zamroczenia narkotycznego kogoś zarazili i doprowadzili do zgonu. Za takie zdarzenie przewidziano kary:
Art. 161. § 1. Kto, wiedząc, że jest zarażony wirusem HIV, naraża bezpośrednio inną osobę na takie zarażenie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 3. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Znacznie większym zagrożeniem od HIV-u może być lekceważony syfilis zwany też kiłą lub chorobą chrześcijan. Nadmieniłem o niej w 4 liście zatytułowanym - Hymn narodowy i choroby weneryczne. Warto sprawę nagłośnić, bo z doniesień medialnych wynika, że choroba ta przeżywa renesans w Europie:
„Syfilis atakuje Europę. Rośnie liczba zachorowań na zapomnianą chorobę weneryczną
W 2017 roku w państwach członkowskich UE zgłoszono 33 189 potwierdzonych przypadków kiły (7,1 zachorowań na 100 tys. ludności). Tendencja wzrostowa utrzymuje się od kilku lat. Czy czeka nas epidemia kiły?
Co wywołuje kiłę?
Kiła (Treponema pallidum subspecies palladium) nazywana również syfilisem jest chorobą zakaźną, wywołaną przez bakterię krętka bladego. Krętek blady dostaje się do naszego organizmu przez błony śluzowe a także uszkodzoną skórę. Syfilis jest to choroba weneryczna, przenoszona drogą płciową a także podczas pocałunku.
W początkowym stadium zakażenia kiła przebiega bezobjawowo. Zwykle do zarażenia dochodzi do 4 tygodni po kontakcie płciowym.
Najczęstszymi objawami kiły są :
Owrzodzenie z wydzieliną surowiczą
Powiększenie węzłów chłonnych
Grudkowata wysypka
Zmiany w układzie nerwowym
Jak rozpoznać kiłę Jakie daje objawy
Jak rozpoznać kiłę? Jakie daje objawy?
Zmiana na ciele jest bardzo charakterystyczna, ale często jest mylona przez ludzi z opryszczką. Kiła ma postać płaską ale twardą o charakterystycznym kształcie koła lub owalu. Objawy kiły występują na następujących obszarach naszego ciała:
Narządy płciowe u obu płci
Jama ustna, najbardziej język oraz gardło
Dłonie
Stopy
Okolice ust
Podniebienie
Policzki
Na dłoniach oraz stopach kiła objawia się grudkowatą wysypką o kolorze brązowo-czerwonym . W przypadku jamy ustnej jest to owrzodzenie.
WAŻNE!
Prezerwatywy nie dają 100% ochrony przed zarażeniem, ponieważ owrzodzenia mogą pojawić się w okolicy której prezerwatywa nie obejmuje. Również nie ma zabezpieczenia, jeżeli owrzodzenie występuje w jamie ustnej, podczas pocałunku mamy bezpośredni kontakt z bakterią.
Zwlekanie z wizytą u lekarza jest bardzo niebezpieczne. Czas gra na Twoja niekorzyść! Im szybciej wykonasz test, tym większa szansa na rozpoznanie choroby we wczesnym stadium, i podjęcie odpowiedniego leczenia.”
Oczywiście nie są to wszystkie zagrożenia na jakie narażają normalniejszą część społeczeństwa i tolerowanie takiej sytuacji świadczyć może o bardzo złej woli rządzących.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, czytając rządowy raport dotyczący bezdomności, zauważyłem, że pominięto podstawową przyczynę bezdomności. Mianowicie brak domów. O problemie tym pisałem w 73 liście otwartym zatytułowanym - Armia niebezpiecznych seryjnych morderców wieżowców oraz w 74 liście otwartym zatytułowanym - Konserwatorzy zabytków terroryzujący społeczeństwo. Czytał najszanowniejszy pan prezydent te listy? Jeżeli tak to wdzięczny byłbym za słowa krytyki.
Kolejną przeszkodą w walce z bezdomnością jest złe prawo nie dostosowane do rzeczywistości.
Patologiczne osoby bezdomne stanowią wielkie zagrożenie dla siebie, dla swojego zdrowia fizycznego i psychicznego. Zazwyczaj są to narkomani uzależnieni od alkoholu. Stanowią oni zagrożenie dla siebie jak i ludzi z swojego otoczenia i zazwyczaj problemem nie jest brak domu.
Nawet jak dostają oni normalne mieszkanie, normalny dom, to w krótkim czasie potrafią oni obrócić go w ruinę:
„Zrobili chlew z mieszkań socjalnych! Prezydent oburzony!
Osiedle z mieszkaniami socjalnymi zostało oddane mieszkańcom 4 lata temu. Domki były schludne, w każdym pokoiki, łazienki z natryskiem, wyposażona kuchnia. Przed budynkami przystrzyżony trawnik, place zabaw dla dzieci. Po tych 4 latach miejsce to wygląda jak chlew.
Kiedy myślimy o ludziach mieszkających w warunkach urągających ludzkiej godności, pomścimy na włodarzy miasta. Ale nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jacy ludzie żądają lepszych warunków życia. Przykładem niech będzie piękne osiedle domków w Nowej Soli, które po 4 latach od oddania jest kompletnie zniszczone i zdewastowane - czytamy na tvp.info.pl.
Zajęli je ludzie eksmitowani ze swoich dotychczasowych lokali. (…) Kilka tygodni temu anonimowy informator poprosił o sprawdzenie warunków, w jakich żyją mieszkańcy osiedla socjalnego. Pracownicy ośrodka pomocy społecznej przeżyli szok, kiedy zobaczyli, jak wyglądają kontenery. Na miejscu pojawił się też prezydent miasta Wadim Tyszkiewicz. To, co zobaczył przeszło jego najśmielsze wyobrażenia! – „Cztery lata temu wybudowaliśmy piękne, nowe osiedle. Kosztowało nas to 2,5 mln zł i część osób, która te mieszkania otrzymała, zrujnowała je. Zostały wyrwane i sprzedane gdzieś elementy tych mieszkań, tak podejrzewam.” – „Pomagać trzeba, ale w dzisiejszym wydaniu, kiedy część osób idzie do okienka i dostaje pieniądze tylko dlatego, że im się należy, to czasami ta pomoc przynosi efekty inne od zamierzonych” – podkreślał.”
Bezdomne lumpy są też dużym problemem dla służby zdrowia:
„Do zdrowia wstęp wzbroniony. Leczenie ludzi chorych w sytuacji bezdomności.
Wykonanie prześwietlenia rentgenowskiego, diagnostyki laboratoryjnej czy skierowanie do specjalisty osoby „zameldowanej na stałe” w warszawskim kanale, na działce lub nawet w schronisku dla bezdomnych zawsze wymagało długotrwałych i nieoczywistych zabiegów. Było to przedmiotem debat m.in. Komisji Dialogu Społecznego ds. Bezdomności m.st. Warszawa oraz Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Powołano zespół roboczy, który zaczął zbierać podobne sygnały od praktyków obserwujących analogiczną sytuację w kraju. Powstał raport1, którego główne wnioski omawiamy w niniejszym artykule.
W czym problem?
Według Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej (art. 6 każdy ma prawo do ochrony zdrowia, a obywatelom niezależnie od ich sytuacji materialnej władze publiczne powinny zapewnić równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Szczegóły określają stosowne ustawy, na mocy których część pieniędzy wpłacanych do budżetu w formie podatków jest przeznaczanych na utrzymanie systemu opieki zdrowotnej i udzielanie stosownych świadczeń obywatelom. Jak wszystkie rozwiązania systemowe, i te w niektórych przypadkach zawodzą, powodując wykluczenie pewnych grup. Taką grupę stanowią ludzie znajdujący się w sytuacji bezdomności w jej najtrudniejszym z możliwych wymiarów: bytujący dosłownie na ulicach, w parkach, na klatkach schodowych, w altankach działkowych, w miejskich zaroślach lub w noclegowniach, schroniskach i różnorodnych instytucjach zapewniających czasowe wsparcie. Wielu bezdomnych nie tylko nie posiada domu w sensie fizycznym. Brakuje im także poczucia sensu życia, korzeni, relacji społecznych i tożsamości.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się nad słowami - „Brakuje im także poczucia sensu życia, korzeni, relacji społecznych i tożsamości.”
Poznałem wielu bezdomnych lumpów i zauważyłem, że zazwyczaj nie brakuje im poczucia sensu życia, korzeni, relacji społecznych i tożsamości. Zazwyczaj wszystko to mają. Mają korzenie i z dumą podkreślają, że są Rzymskimi Katolikami. Mają jasno postawione cele – jak najlepiej się zabawić jak najmniejszym kosztem. Zabawić znaczy popić, popalić, potańczyć, pokopulować i pofilozofować. Zazwyczaj mają oni zdanie na większość tematów politycznych i lubią rozmawiać i zazwyczaj też mają na to bardzo dużo czasu. Mają też swoje relacje społeczne i swoją jasno określoną tożsamość. Mają nawet swój hymn. Bardzo proszę zapoznajmy się z nim:
Jak dzwon, rozlegnie się śpiew,
I przyjdą na zew,
Włóczędzy ze wszystkich stron,
Na zew i ze wsi i z miast
Przybędą na zjazd,
Przed króla żebraków tron,
Zejdą się mężowie najprzedniejszych cnót,
A witać ich będzie cały ludzki ród.
Przyjdzie, kto bezdomny, głodny i ułomny,
Komu w gębę napluł los.
Ej niebieskie ptaszki, bracia złodziejaszki,
Pierwsi zabierzecie głos.
Do nas, do nas, na żebraczy spęd,
Włóczykije i opryszki, hej
Rzućcie torby w kącie, bracia urwipołcie,
A ty wiedźmo wino lej!
Wy niebieskie ptaszki,
Bracia złodziejaszki,
Cała księżycowa brać
Pędziwiatry franty, brukowe amanty
Nuże, nędza wasza mać.
Do nas, do nas, na żebraczy sejm,
Włóczykije i opryszki, hej
Rzućcie torby w kącie, bracia urwipołcie,
A ty wiedźmo wino lej!
Pamiętam, że jako dziecko nie raz przy ognisku słuchałem ten hymn bo byłem harcerzem.
Trochę byłem zdumiony tą organizacją, dlatego, że uczono mnie, że harcerz nie pije i nie pali, ale to był tak zwany pic na wodę. Zauważyłem bowiem, że co prawda nie ostentacyjnie, ale też niezbyt się ukrywając po używki te sięgają również osoby niżej i wyżej postawione w hierarchii organizacji. Gdy to zobaczyłem, w swojej książeczce harcerskiej wykreśliłem słowa harcerz nie pije i nie pali i przestałem się angażować w tę obłudną organizację. Słowa tego hymnu częściowo zapamiętałem. Pamiętam, że jako młodemu harcerzowi się one podobały. Była w nich jakaś moc i urok, których nie rozumiałem, ale pociągały mnie. Kiedy poszukałem słowa tej piosenki, to pod tekstem zobaczyłem taki komentarz:
„Tadeusz Tchórzewski Lata 1958-60 (!?) 5 -ta ZHP im Stefana Starzyńskiego. Drużynowy Tadeusz Urban i jego brat Henryk. Śpiewaliśmy to razem. Piękne czasy...”
W tamtych latach myślałem, że może to być jedna z piosenek harcerskich, ale z czasem dowiedziałem się, że to jest aria z "Krola Wloczegow" - operetki Rudolfa Frimla. Z tego co piszą, również najszanowniejszy pan prezydent był harcerzem i nawet spotkał się z harcerzami z okazji Dnia Myśli Braterskiej i wypowiedział takie słowa:
„Jak już przyjdzie ten dzień, że zdejmiesz mundur, przestaniesz być czynnym harcerzem, to w sercu nim pozostajesz do końca życia; to jest czas, który wypala ślad w sercu.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, rozumiem, że najszanowniejszy pan prezydent czuje się harcerzem. Też nim się czuję, ale nie czuję symbiozy z tą obłudną organizacją.
Jako harcerz ślubowałem:
„Przyrzekam całym życiem służyć Tobie, Ojczyzno, być wiernym sprawie socjalizmu, walczyć o pokój i szczęście ludzi, być posłusznym Prawu Harcerskiemu.”
Ślubowanie to bardzo poważna sprawa zwłaszcza dla chrześcijan, którzy grzeszą także myślą.
Temat przysiąg omówiłem gruntowniej w 70 liście zatytułowanym - Zła Konstytucja i kwestia ślubów, przysiąg, zobowiązań. Bardzo proszę przypomnijmy sobie Prawo Harcerskie:
Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.
1. Harcerz służy Polsce Ludowej i dla niej sumiennie spełnia swoje obowiązki.
2. Harcerz chce zmieniać świat na lepszy - jest zawsze z tymi, co walczą o wolność i równość ludzi.
3. Harcerz jest sprawiedliwy i odważny - śmiało broni słusznej sprawy.
4. Harcerz chce wiedzieć więcej niż wie, umieć więcej niż umie.
5. Harcerz spieszy innym z pomocą, nie opuści nikogo w potrzebie.
6. Harcerz jest wiernym przyjacielem i niezawodnym kolegą.
7. Harcerz szanuje starszych, pomaga chętnie rodzicom.
8. Harcerz pracuje rzetelnie, dba o wspólne dobro jak o własne.
9. Harcerz jest przyjacielem przyrody, poznaje jej piękno i tajemnice.
10. Harcerz chce być silny i sprawny, nie pali tytoniu, nie pije napojów alkoholowych.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, a pan jakie ślubowanie będąc harcerzem złożył? Czy ślubował najszanowniejszy pan prezydent, że nie będzie palił i pił?
Jakiś czas temu w Gdańsku wybuchła afera, kiedy najszanowniejsza pani prezydentaka Aleksandra Dulkiewicz w towarzystwie ochroniarzy kupowała alkohol:
„Na wideo zarejestrowano, jak Aleksandra Dulkiewicz kupuje alkohol w towarzystwie trzech ochroniarzy.”
Uważam, że to była skrajnie naganna postawa godna surowego potępienia tymczasem najszanowniejszy pan prezydent będący ponoć harcerzem otwarcie zabrał głos popierający zakup alkoholu przez urzędników państwowych w godzinach pracy:
„Prezydent Aleksandra Dulkiewicz kupowała alkohol w sklepie? A co, jest zakaz robienia takich zakupów? Nie wolno dorosłej osobie kupować alkoholu? Nie wolno Prezydentowi Miasta robić takich zakupów? Nie widzę tu żadnego problemu. To prywatna sprawa, nie urzędowa. Dajcie spokój!”
I to mówi harcerz? Masakra moralna pochwalająca pijaństwo państwowych notabli. Temat ten rozwinąłem w 15 liście otwartym zatytułowanym - Jean-Claude Juncker o problemie pijanych urzędników – i nie będę się powtarzał. Mam jednak pytanie, jak najszanowniejszy pan prezydent godzi bycie harcerzem z byciem chrześcijaninem? Pytam bo harcerze wierni swej przysiędze nie powinni pić alkoholu, chrześcijanie, zaś mają obowiązek naśladować najszanowniejszego władcę Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) i pić alkohol powinni:
Mateusza 11:16-19
„Do kogo mam przyrównać to pokolenie? Podobne jest do małych dzieci, które siedzą na rynkach i wołają do swoich towarzyszy zabaw, mówiąc: ‚Graliśmy wam na flecie, ale nie tańczyliście; zawodziliśmy, ale nie uderzaliście się ze smutku’. Tak też przyszedł Jan, nie jadł ani nie pił, a jednak mówią: ‚On ma demona’; przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a mimo to mówią: ‚Oto człowiek żarłoczny i oddający się piciu wina, przyjaciel poborców podatkowych i grzeszników’.
Najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) podczas ewangelizacji wypowiedział tajemnicze słowa, że kto je jego ciało i pije jego krew ma życie wieczne:
Jana 6:48-57
„Ja jestem chlebem życia. Wasi praojcowie jedli mannę na pustkowiu, a jednak pomarli. To jest chleb, który zstępuje z nieba, aby każdy mógł z niego jeść i nie umrzeć. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba; jeśli ktoś je z tego chleba, będzie żył na wieki; chlebem zaś, który ja dam, jest moje ciało za życie świata”. Żydzi zaczęli się więc ze sobą spierać, mówiąc: „Jak ten człowiek może nam dać do jedzenia swoje ciało?” Toteż Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę, zaprawdę wam mówię: Jeżeli nie jecie ciała Syna Człowieczego i nie pijecie jego krwi, nie macie życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ten ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatnim; bo moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a moja krew jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ten pozostaje w jedności ze mną, a ja w jedności z nim. Jak mnie posłał żyjący Ojciec i ja żyję dzięki Ojcu, tak też ten, kto mnie spożywa, właśnie ten będzie żył dzięki mnie.
Krwią tą okazał się posiłek eucharystyczny. Chleb i wino:
Łukasza 22:19, 20
Wziął też chleb, złożył podziękowania, połamał go i dał im, mówiąc:
„To oznacza moje ciało, które ma być dane za was. Czyńcie to na moją pamiątkę”. I tak samo kielich — gdy już spożyli wieczerzę — mówiąc: „Ten kielich oznacza nowe przymierze na mocy mojej krwi, która ma być za was wylana.
Z nauk tych wynika, że aby być w jedności z najszanowniejszym władcą Jehoszua Masziach (Jezusem Chrystusem) koniecznie trzeba spożywać eucharystię – jeść chleb i pić wino. Po śmierci najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) zaczęto rozwadniać jego nauki.
Zaczęto chrzcić wino dolewając do niego wodę:
„[Dolewanie wody do kielicha przy ofiarowaniu]. – Upomina dalej święty Sobór, że Kościół przepisał kapłanom, by dolewali wody do kielicha, który mają ofiarować [kan. 9], bądź dlatego, że, jak wierzymy, Chrystus Pan tak postąpił, bądź z tej racji, że z Jego boku razem z krwią wypłynęła i woda [J 19, 34]. Tę tajemnicę przypomina owo zmieszanie. A ponieważ w Objawieniu św. Jana woda oznacza ludy [Ap 17,I i 15], to zmieszanie przedstawia złączenie ludu wiernego z Głową – Chrystusem.”
Zaczęto też ograniczać dostęp do krwi najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) i większości chrześcijan podczas eucharystii podaje się tylko opłatek nauczając przy tym, że pod każdą postacią przyjmowany jest cały i pełny Chrystus:
„Pod każdą z postaci przyjmowany jest cały i pełny Chrystus oraz prawdziwy sakrament"
[Sobór] oświadcza też, że chociaż -jak powiedziano wyżej -nasz Zbawiciel podczas Ostatniej Wieczerzy ustanowił i podał apostołom ten Sakrament pod dwiema postaciami, to jednak trzeba uznać, że także pod jedną postacią przyjmuje się całego integralnego Chrystusa oraz prawdziwy sakrament. Dlatego - w odniesieniu do owocu - przyjmujący tylko jedną postać nie są pozbawieni żadnej łaski koniecznej do zbawienia.”
Tego typu postępowanie jest typowe dla antychrystów, ludzi, którzy chcą podważyć autorytet najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Szerzej działalność takich osób opisałem w 9 liście zatytułowanym - Antychryści, i Ty możesz być Antychrystem. Bezczelność niektórych przeciwników najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) jest tak zuchwała, że na naszych oczach zmieniają oni treść Biblii. Proceder ten opisałem w 41 liście zatytułowanym - Profanacja Mszy Świętej i modlitwy Ojcze Nasz.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, czy zwrócił uwagę najszanowniejszy pan prezydent uwagę na to, że w kościołach katolickich zazwyczaj szeregowym chrześcijanom wina się nie podaje? W innych kościołach bywa podobnie. Na przykład Adwentyści Dnia Siódmego zamiast wina używają soku z winogron, a w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich zamiast wina serwuje się wodę, ale nie o tym jest ten list. Bardzo proszę powróćmy myślami do ludzi bezdomnych. Według Biblii człowiekiem bezdomnym mógł być najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus). Przynajmniej taką złożył deklarację:
Łukasza 9:57, 58
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do niego: „Pójdę za tobą, dokądkolwiek byś się udał”. Jezus zaś rzekł mu: „Lisy mają jamy i ptaki nieba mają miejsca na odpoczynek, lecz Syn Człowieczy nie ma gdzie złożyć głowy”.
Opisanie w Dziejach Apostolskich chrześcijanie nie posiadali prywatnej własności. Tworzyli komunę, która wszystko miała wspólne. Zdarzało się też, że sprzedawali swoje posiadłości, a pieniędzmi się dzielili:
Dzieje 4:32-37
A całe owo mnóstwo tych, którzy uwierzyli, miało jedno serce i jedną duszę i nikt nie mówił, że to, co posiada, jest jego własnością, lecz wszystko mieli wspólne. Apostołowie zaś z wielką mocą w dalszym ciągu dawali świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa; i na nich wszystkich w obfitej mierze spoczywała niezasłużona życzliwość. Istotnie, nikt wśród nich nie był w potrzebie; bo wszyscy posiadacze pól lub domów sprzedawali je i przynosili równowartość tego, co sprzedali, i składali u stóp apostołów. Każdemu zaś przydzielano tyle, ile potrzebował. Tak też Józef, któremu apostołowie nadali przydomek Barnabas, co w tłumaczeniu znaczy Syn Pocieszenia, Lewita rodem z Cypru, posiadający połać ziemi, sprzedał ją, przyniósł pieniądze i złożył je u stóp apostołów.
Co się stało z tymi biblijnymi komunistami nie wiem. Dokładniej opisano co się według Księgi Mormona działo z chrześcijanami dawno temu w Ameryce. Według Księgi Mormona, najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nawiedził również tamten kontynent i założył kościół chrześcijański, który jednak z czasem upadł i zaginął. Zaczęło się od wprowadzenia własności prywatnej w roku 201:
Czwarty Nefi 1:24-46
I w roku dwieście pierwszym znaleźli się pośród nich ci, którzy zaczęli się pysznić swoimi kosztownymi szatami, perłami i innymi rzeczami cennymi dla świata. Od tego czasu wprowadzili prywatną własność i nie mieli więcej wspólnoty dóbr. I zaczęli się dzielić na klasy; tworzyli sobie kościoły z zamiarem wzbogacenia się, i zaczęli zwalczać prawdziwy Kościół Chrystusa.
I gdy upłynęło dwieście dziesięć lat, mieli w kraju wiele kościołów, których członkowie twierdzili, że wyznają Chrystusa, a mimo to odrzucali większość zasad Jego ewangelii. I przyswajali sobie wszelkiego rodzaju nieprawość, a to, co święte, dawali ludziom niegodnym, którym tego zakazano.
I kościoły te rozrastały się niezmiernie ze względu na niegodziwość i władzę, jaką szatan miał nad ich sercami. I mieli też kościół, który zwalczał Chrystusa; i członkowie jego prześladowali prawdziwy Kościół Chrystusa z powodu pokory i wiary ich członków w Chrystusa oraz wielu cudów, które się działy u nich. Dlatego wykorzystywali swą władzę, by wtrącać do więzienia uczniów Jezusa, którzy byli z Kościołem; ale ściany więzień rozpadały się od danej im mocy słowa Bożego i uczniowie szli dalej czyniąc wielkie cuda.
Jednakże pomimo wszystkich tych cudów ludzie znieczulali swe serca i chcieli ich zabić, jak Żydzi w Jerozolimie chcieli zabić Jezusa, co On sam powiedział.
Wrzucano ich do rozpalonych pieców, ale wychodzili z nich nic nie ucierpiawszy.
Wtrącano ich do jaskiń z dzikimi zwierzętami, ale igrali ze zwierzętami niczym dziecko z jagnięciem i wychodzili z tego bez żadnej szkody.
Mimo to serca ludzi pozostały twarde, albowiem wielu kapłanów i fałszywych proroków przekonało ich, aby utworzyli wiele kościołów i czynili wszelką niegodziwość. I bili oni wyznawców Jezusa, ale ci nie odpłacali się im tym samym. I tak z roku na rok lud ten marniał w niewierze i niegodziwości, aż minęło dwieście trzydzieści lat.
I w roku dwieście trzydziestym pierwszym nastąpił wielki rozłam pośród ludu.
Tego roku prawdziwi wyznawcy Chrystusa wyodrębnili się i nazwali Nefitami. I byli między nimi ci, których Lamanici nazywali Jakubitami, Józefitami i Zoramitami.
Tak więc prawdziwi wyznawcy Chrystusa i Jego prawdziwi czciciele, a byli pośród nich trzej uczniowie Jezusa, którzy mieli pozostać na tym świecie, byli nazywani Nefitami, Jakubitami, Józefitami i Zoramitami. A ci, którzy odrzucili ewangelię, byli nazywani Lamanitami, Lemuelitami i Ismaelitami. I nie marnieli w niewierze, jak ich ojcowie marnieli od początku, ale z pełną świadomością walczyli przeciwko ewangelii Chrystusa i uczyli swe dzieci, aby nie wierzyły.
A przyczyną tego była niegodziwość i występki ich ojców, tak jak działo się na początku. I uczyli swe dzieci, aby nienawidziły dzieci Bożych, tak jak od samego początku uczono Lamanitów nienawiści do potomków Nefiego.
Taka była sytuacja tego ludu, gdy upłynęły dwieście czterdzieści cztery lata. I bardziej niegodziwi z ich ludu wzrośli w siłę i stali się znacznie liczniejsi od ludu Bożego.
I nadal budowali sobie kościoły przyozdabiając je wszelkiego rodzaju cennymi rzeczami. Tak upłynęło dwieście pięćdziesiąt i dwieście sześćdziesiąt lat. I stało się, że bardziej niegodziwi spośród ludu zaczęli powracać do tajemnych przysiąg i spisków Gadiantona.
Także ludzie, którzy zwali się Nefitami, zaczęli się pysznić swoimi wielkimi bogactwami i stali się próżni jak ich bracia, Lamanici. Od tego czasu uczniowie Jezusa zaczęli boleć nad grzechami świata. I gdy upłynęło trzysta lat, Nefici dorównali Lamanitom w niegodziwości. I stało się, że spiskowcy Gadiantona opanowali cały kraj; i poza uczniami Jezusa nie było nikogo, kto byłby sprawiedliwy. I ludzie zgromadzili mnóstwo złota i srebra i handlowali wszelkimi rzeczami.
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, dzisiaj żyjemy w podobnych czasach. Wytworzyła się kasta bogaczy, która nagromadziła mnóstwa złota i bogactw oraz poszerzająca się rzesza ludzi bezdomnych. Często pracowita, ale bezlitośnie wykorzystywana zwłaszcza przez kastę zwyrodniałych polityków będących przy władzy. Pojawiła się też uprzywilejowana kasta bezdomnych lumpów wykorzystująca naiwność ludzi. Żyją oni krótko, ale często burzliwie. Bardzo proszę zapoznajmy się z jeszcze jednym opracowaniem tematu:
„Znajdują się nie tylko poza systemem opieki zdrowotnej, ale ogólnie poza jakimikolwiek systemami regulującymi życie we współczesnym państwie, m.in. nie posiadają dowodów tożsamości ani dokumentów określonych w ustawach i przepisach uprawniających do korzystania z pomocy. Często nie posiadają kompetencji niezbędnych do funkcjonowania w ramach organizmu społecznego. Istotą ich stanu jest nieumiejętność czy też niemożliwość funkcjonowania w ramach systemu. Współczesne badania naukowe i obserwacje praktyków każą sądzić, że nie ma wielkiego sensu tworzenie definicji „osoby bezdomnej”, bowiem to nie cechy personalne decydują o tym stanie. Na ulicy lądują ludzie o bardzo różnych historiach życiowych. Są wśród nich np. ojcowie rodzin, którzy po rozwodzie cały dobytek zostawili byłej żonie, aby zabezpieczyć dzieci, ale także „alimenciarze” pracujący na czarno, żeby uniknąć płacenia alimentów. Są osoby o niskim poziomie intelektualnym, które skuszone współczesną ofertą zaciągnęły pożyczki na różne dobra i nie były w stanie ich spłacić. Są też wychowankowie domów dziecka, „przygotowywani do samodzielności” przez opiekunów poświęcających im pół godziny na kwartał, którzy nie załapali się na jedno z kilkunastu mieszkań chronionych łaskawie przeznaczanych na ich potrzeby przez samorządy. Są ofiary przemocy w rodzinie, uciekające z dziećmi przed agresorem. Nie łączą ich cechy charakteru, lecz bardziej lub mniej skomplikowana sytuacja mieszkaniowa, w jakiej się znaleźli. (...)
Wszystkie wspomniane czynniki znacząco utrudniają, a w wielu przypadkach wręcz uniemożliwiają leczenie w ramach usług NFZ chorych bezdomnych. Prawdopodobnie dlatego większość pomocy jest świadczona przez organizacje pozarządowe. Ludzie wrażliwi na cudzy los nie potrafią przejść obok cierpienia innych, zasłaniając się brakiem przepisów, procedur lub funduszy. Po prostu zatykają nos, czyszczą zaniedbaną ranę z robaków, zakładają opatrunek i podają leki mieszkańcowi śmietnikowej altanki – bez względu na to, czy ma dowód osobisty, czy nie. Namawiają swoich znajomych, np. lekarzy, aby poświęcili pomocy innym kilka godzin społecznej pracy w tygodniu. Organizują się dalej i tworzą np. specjalistyczną poradnię zdrowia czy schronisko, gdzie w przyzwoitych warunkach mogą przebywać pacjenci wypisani ze szpitala, którzy zwyczajnie nie mają się dokąd udać. Poszukują też tańszych lub niepotrzebnych już innym leków. Wszystkiego jednak zrobić nie mogą.”
Najszanowniejszy panie prezydencie, zauważyłem, że bezdomne lumpy zazwyczaj potrafią znakomicie wykorzystywać wszelką pomoc. Wiedzą, kto gdzie i co daje i bez skrupułów korzystają z tej ofiarności. Uczą się też co mówić, jak się zachowywać by wzbudzić litość ludzi naiwnych, jak należy dbać o rany by się nie goiły, jak je rozjątrzać po to by więcej użebrać, jak się zarażać, by większą litość wzbudzić:
„Do noclegowni przychodzą z wizytą do lekarza i pielęgniarki uliczni bezdomni w celu dezynfekcji, zaopatrzenia ran, wymiany opatrunków itp. Często ich stan zdrowia okazuje się poważny. Jeżeli nie udzielimy im pomocy w tym momencie, mogą nie pojawić się więcej. Nasi pracownicy wyjeżdżają na dworce i w inne miejsca gromadzenia się „ulicznych bezdomnych”, aby proponować im pobyt w placówce. Stan higieniczno-sanitarno-zdrowotny niektórych z nich wymaga natychmiastowej diagnostyki pod kątem m.in. gruźlicy. Niestety nie jest to możliwe, bowiem o ile gruźlicę, jako chorobę społeczną, można leczyć bezpłatnie, to już zdjęcia RTG klatki piersiowej nikt nie zrobi nieubezpieczonemu. Tymczasem skutki przyjęcia do schroniska, w którym przebywa 150 osób, osoby prątkującej są dużo bardziej kosztowne społecznie. Bywa, że wykonanie prześwietlenia jest możliwe dopiero po trzech tygodniach, tyle bowiem trwa procedura uzyskania prawa do ubezpieczenia. (…) Niedożywienie, wyniszczenie, anemia: najczęściej dotyczą osób z ulicy, z działek lub dworca, wiele z nich ma padaczkę poalkoholową. Pielęgniarka niezbędna jest do: pobrania podstawowych badań, jeżeli lekarz zaleci przetoczenia płynów dożylnych, systematycznego podawania leków zarówno na padaczkę, jak i leków wzmacniających, aby osoba taka jak najszybciej ,,doszła do siebie”, pilnowania przyjmowania posiłków (z reguły na początku osoby takie nie mają apetytu), odpowiedniego postępowania z chorym podczas ataku padaczki.
Owrzodzenia podudzi: zdarzają się bardzo często – również u osób, które przyjechały ze szpitala, ponieważ tam zaproponowano im amputację, na co nie wyrazili zgody i trafili do nas. Owrzodzenia obejmują jedną lub dwie kończyny dolne, trzeba codziennie wykonywać opatrunki, rany są śmierdzące i brudne, ponieważ chodzili na zmianę opatrunku raz w tygodniu albo rzadziej. Czasami zdejmując opatrunek, znajduje się robaki w ranie. Konieczne jest odpowiednie dozowanie i podawanie środków przeciwbólowych (oczywiście po konsultacji z lekarzem).
Wszawica/świerzb, zaniedbana łuszczyca: chorzy muszą być na jakiś czas odizolowani. Systematycznie trzeba nie tylko smarować ich środkami przeciwświerzbowymi i przeciw wszawicy, ale wykonywać również zabiegi higieniczne, kąpiele, zmianę bielizny, ubrania. Wszawica zdarza się bardzo często, nawet u osób przyjętych ze szpitala. Jeśli chodzi o łuszczycę, konieczna jest konsultacja z lekarzem i smarowanie odpowiednimi środkami.
Chorzy po amputacjach: wymagają przeważnie zmiany opatrunków. Mamy obecnie pacjenta, który jest po amputacji obydwu kończyn i niestety na jednej kończynie rana przez długi czas nie chciała się zagoić, wyciekały z niej ogromne ilości ropy. Wykonano posiew z rany. Pacjent otrzymał odpowiedni antybiotyk, który niestety nie pomógł. W tamtym tygodniu rana otworzyła się głębiej i okazało się, że został w niej gruby szew – około 5 cm długości.
Schorzenia psychiczne: zdarzają się często. Tutaj potrzebna jest umiejętność odpowiedniego postępowania z pacjentem i oczywiście regularne podawanie leków oraz pilnowanie, aby pacjent przyjął je przy pielęgniarce.
Instytucje pomocowe starają się dostosować swoją ofertę do pojawiających się potrzeb poprzez specjalizację i podział pracy. Konkretne kształty rozwiązań lokalnych są pochodną nisz, w jakich powstały. Wydaje się, że można mówić o czterech rodzajach pomocy:
Pomoc lekarska udzielana w placówkach przyjmujących ludzi bezdomnych interwencyjnie, w odpowiedzi na natychmiastową potrzebę, np. w noclegowniach, czasem schroniskach. Obejmuje pomoc pielęgniarską i podstawową lekarską oraz zapewnienie leków i środków opatrunkowych.
Placówki stacjonarne z definicji „dla chorych”, czasem nazywane specjalistycznymi (Warszawa), do których są przyjmowane osoby bezdomne w stanie zdrowia uniemożliwiającym im pobyt w tradycyjnej placówce dla bezdomnych. Pomoc pielęgniarki, lekarza internisty, czasem lekarza psychiatry, zapewnienie leków i środków opatrunkowych.”
Najszanowniejszy panie prezydencie pamiętam jak kiedyś zasłabłem i trafiłem do szpitala. Najpierw wiele godzin czekania na wstępne badanie. Potem wiele godzin czekania na wyniki, na korytarzu. W międzyczasie obsługa musiała się zajmować kloszardami, którzy często trafiają do szpitala. Przyjmowani bywają poza wszelką kolejnością, ale to zrozumiałe. Ich romantyczne, pełne przygód życie prowadzi na przykład do padaczki alkoholowej, wymagającej natychmiastowej interwencji. Również intensywne życie towarzyskie może zaowocować rozbitą głową lub innymi ranami wymagającymi szybkiej reakcji pogotowia, ale tego typu pomoc niewiele zmienia w ich życiu. Po wyjściu ze szpitala wracają na ulicę, nawet jak by mieli gdzie się podziać zazwyczaj wolą mieszkać na ulicy, w parku, w bramie, pod mostem. Moja znajoma, najszanowniejsza pani Ela mówiła mi, że miała by gdzie wrócić, ale nie chce, bo jej się życie bezdomnego lumpa podoba. Woli się upić i spać na klatce schodowej niż zamieszkać w domu i w zamian słuchać wymówek, że pije i się leni. Przyczyną tego stanu rzeczy może być alkohol, który jest bardzo silnym narkotykiem. Problem bezdomnych lumpów wymaga zorganizowania planowego działania, ale na pewno nie może ono się opierać na bezmyślnym rozdawnictwie pieniędzy, żywności, ubrań.
Jeżeli dostaną oni pieniądze, zazwyczaj wydadzą je na alkohol. Jeżeli dostaną ubrania to zazwyczaj sprzedadzą je lub zniszczą bezpowrotnie. Podobnie jest też z darami w postaci żywności. Część zjedzą, ale część sprzedadzą, wymienią na alkohol. Pomoc szpitalna bywa zaś zmarnotrawiona:
„Do naszego szpitala bardzo często przyjmowane są osoby bezdomne nieubezpieczone, przywożone ze schroniska i z ulicy. Najczęściej są hospitalizowani na oddziale wewnętrznym i chirurgicznym ogólnym. Trafiają bardzo zaniedbani higienicznie, w ciężkim lub bardzo ciężkim stanie zdrowia: z zapaleniem płuc, odleżynami, odmrożeniami, ranami. Najczęściej wymagają izolacji z przyczyn epidemiologicznych, a także drogiej terapii lekowej oraz wielokierunkowej diagnostyki. […] Po wypisaniu ze szpitala ze względu na brak środków finansowych nie realizują recept, nie leczą się w POZ i nie korzystają z poradni specjalistycznych, gdyż nikt ich nie przyjmie bez ubezpieczenia. Nie lecząc się, wracają do naszego szpitala.”
Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę podsumujmy ten list. Mam nadzieję, że rozszerzająca się epidemia koronawirusa uświadomi wielu decydentom jak groźni są bezdomni ludzie zaliczani do tak zwanych bezdomnych lumpów. Stanowią oni zagrożenie zarówno dla siebie jak i dla najbliższego środowiska. Do tej pory odpowiedzialne za porządek w przestrzeni publicznej służby zazwyczaj nie reagują narażając tym samym normalniejszą część społeczeństwa na utratę zdrowia a nawet życia, a w skali całego kraju problem może obejmować nawet setki tysięcy osób. Podstawową przyczyną bezdomności jest przede wszystkim brak mieszkań oraz ich cena. O przyczynach tej sytuacji pisałem już w poprzednich listach i nie będę się powtarzał. W poprzednim liście przedstawiłem też system rozdawnictwa pieniędzy, który znacznie by rozwiązał problem. Po jego wprowadzeniu zwiększyła by się liczba mieszkań, co mogło by wpłynąć na obniżenie ich ceny, ale w przypadku bezdomnych lumpów trzeba z rozdawnictwem wykazać się wielką roztropnością. Można by podzielić tę społeczność na trzy strefy.
1 – Czerwona strefa – do której trafią ludzie najbardziej chorzy. Im pieniędzy dawać nie można. Pieniądze ich przeznaczone były by na ich leczenie i na resocjalizację. W Biblii ludzie chorzy mieli konkretne zobowiązania:
Kapłańska 13:45, 46
(...)ma też zasłonić wąsy i wołać: ‚Nieczysty, nieczysty!’ Przez wszystkie dni, w których jest na nim ta plaga, będzie nieczysty. Jest nieczysty. Ma mieszkać w odosobnieniu. Jego miejsce zamieszkania jest poza obozem.
Ludzie z tej strefy trafili by do szpitali psychiatrycznych, gdzie byli by oddzieleni od narkotyków na oddziałach zamkniętych. Myślę, że świadomość tego, że szpital czy też jakiś ośrodek zdrowia bierze za ich pobyt co 30 dni dwa tysiące złotych mógłby działać trzeźwiąco.
2 – Żółta strefa – w strefie tej trafiali by ludzie nie mający problemów z narkotykami, ale nie umiejący gospodarować pieniędzmi. Oni też by nie dostawali pieniędzy do rąk własnych. Strefa ta mogłaby funkcjonować przy szpitalach, przy jednostkach wojskowych. Ludzie z tej strefy uczyli by się dyscypliny, szacunku dla siebie, innych ludzi, szacunku dla pieniędzy. Ludzie ci musieli by normalnie pracować, ale zarobione pieniądze w całości musieli by przeznaczać na swoje utrzymanie i zakup mieszkania.
3 – Strefa zielona – w strefie tej znajdowali by się ludzie nie mający problemów z pieniędzmi, ale z jakichś powodów stracili dach nad głową. Za dach i ewentualne wyżywienie płacili by pieniądze, ale mieli by też obowiązek przeznaczania zarabianych pieniędzy na własne mieszkanie. Ludzie ci z wolnym czasem mogli by robić co chcą.
Kolejną bardzo ważną sprawą poruszoną w tym liście jest dezinformacja jaką sieje rząd w kwestii koronawirusa. Działalność taka to narażanie Polek i Polaków na utratę zdrowia i życia.
Sprawy tej tak pozostawić nie można. Czytając doniesienia z Europy innych krajów NATO można wyciągnąć wniosek, że zarówno najszanowniejszy pan prezydent, pan premier, pan minister zdrowia, Rada Bezpieczeństwa Narodowego, Rada Europy, dowództwo NATO jak i dowództwo naszego wojska totalnie zawiedli i koniecznie trzeba wszystkich decydentów z tego rozliczyć.
Tak jak po zakończeniu wojny zbrodniarze zostali osądzeni w Norymberdze, podobnie i w dzisiejszych czasach koniecznie trzeba rozliczyć obecne władze nie tylko naszego kraju.
Można by to też zrobić w tym samym mieście po zakończeniu epidemii i podliczeniu strat.
Najszanowniejszy panie prezydencie, do niedawna bywał najszanowniejszy pan prezydent witany okrzykami – będziesz siedział. Nie zdziwił bym się gdyby najszanowniejszego pana prezydenta jak i innych decyzyjnych urzędników społeczeństwo zaczęło witać okrzykami - będziesz wisiał.
Sytuacja w naszym kraju zrobiła się dla niektórych ludzi dramatyczna. Ja by coś zmienić na lepsze napisałem ten list i oprócz tego postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga:
Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom jak najlepiej rozwiązać kwestię bezdomności, radzić sobie z chorobami oraz z rozliczaniem nieudolnych władz?
Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.
Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski
Naj. |
|