www.szah.fora.pl

ahmadeusz - celem istnienia strony jest doskonalenie jakości naszego życia i osobowości. Wersja Testowa.

Forum www.szah.fora.pl Strona Główna -> Listy otwarte do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy. -> 103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
PostWysłany: Pią 19:48, 08 Sty 2021
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 2146
Przeczytał: 23 tematy

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





103 list otwarty – Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.

jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 7 dzień 3 miesiąc 12 rok EY

Najsz Smile

Najszanowniejszy panie Andrzeju D., najszanowniejsi Czytelnicy moich listów otwartych, w poprzednim, 102 liście otwartym zatytułowanym - Stop medialnym kłamstwom i nieważne wybory, kondolencje dla Prezydenta wytłumaczyłem dlaczego wybory prezydenckie, które odbyły się w czasie epidemii są nieważne. Z punktu prawnego mamy wielce ciekawą sytuację. Wszelkie akty prawne podejmowane od czasu zakończenia kadencji nie mają mocy prawnej, ale nie o tym jest ten list otwarty. Najszanowniejszy panie Andrzeju D. fakt, że najszanowniejszy pan chodzi jeszcze na wolności świadczy o tym, że służby naszego kraju odpowiedzialne za przestrzeganie prawa uległy totalnej degrengoladzie. Zastanawiając się się nad przestępczymi dokonaniami przez najszanowniejszego pana to doszedłem do wniosku, że najwłaściwszą formą powszechnie przyjętą w naszym kraju jest zastąpienie całego nazwiska pierwszą literą i dlatego zacząłem stosować tę formę, ale nie o przestępczych dokonaniach najszanowniejszego pana będzie ten list ale o totalnej degrengoladzie państwowego systemu zdrowia.

Od wielu lat toczy się dyskusja dotycząca nazwy obozów koncentracyjnych, które na terenie Polski były używane do eksterminacji ludności. Nabiera ona na sile gdy ktoś zazwyczaj poza granicami naszego kraju użyje nazwy odnoszącej się do Polski. Na przykład napisze Polskie Obozy Zagłady.
Kiedyś ktoś zamieścił zdjęcie, które miało spór o narodowość obozów rozstrzygnąć.
Po lewej stronie był portret najszanowniejszego pana Adolfa Hitlera z podpisem to Niemcy a nie faszyści, a po prawej stronie był portret najszanowniejszego pana Józefa Stalina z podpisem to Rosjanie a nie komuniści. Ilustracja ta znakomicie ilustruje nam, że tego typu myślenie jest błędne i w błąd wprowadza dlatego, że najszanowniejszy pan Adolf Hitler to Austriak, były malarz i pisarz i jeden z najsłynniejszych na świecie Austriaków a najszanowniejszy pan Józef Stalin to Gruzin, chyba też najbardziej znany spośród wszystkich Gruzinów.
Są idee, które bywają ponadnarodowe i przypisywanie ich tylko jednej nacji fałszuje obraz sprawy. Nie każdy Niemiec jest Austriakiem i nie każdy zwolennik faszyzmu, nazizmu musi być Niemcem. W trakcie ostatniej wojny w szeregach armii III Rzeszy uczestniczyli ludzie różnej narodowości.
Na przykład Mongołowie:

„1 Tatarska Brygada Górska Waffen SS (niem. Waffen-Gebirgs-Brigade der Waffen SS (Tatarische Nr 1) – ochotniczy związek taktyczny Waffen-SS złożony z Tatarów krymskich.”

W działania wojenne po stronie najszanowniejszego pana Adolfa Hitlera (austriackiego malarza i pisarza) zaangażowali się też Ukraińcy:

14. Waffen-Grenadier-Division der SS (ukrainische Nr. 1, potocznie określana w Polsce jako 14 Dywizja Waffen SS-Galizien – jednostka wojskowa utworzona przez III Rzeszę z ukraińskich ochotników z Galicji. Organizacji dywizji ze strony niemieckiej patronował gubernator Dystryktu Galicja Generalnego Gubernatorstwa – Otto von Wächter.”

Napisano wiele publikacji na ten tema. Na przykład:

„Zagraniczne formacje SS. Zagraniczni ochotnicy w Waffen-SS: Książka zawiera dokładny opis wszystkich zagranicznych formacji Waffen-SS, w tym sławnych dywizji, Wiking, Nord czy Prinz Eugen, zbrodniczych jednostek w rodzaju Brygady Kamińskiego, a także złożonego z anglosaskich ochotników Britisches Freikorps. Autor szczegółowo prezentuje historię 350 tysięcy cudzoziemców, którzy służyli w Waffen-SS oraz opisuje ich szlak bojowy.”

Członkowie tej wielkiej ponadnarodowej rzeszy przysięgali:

„Całe życie będę wierny Adolfowi Hitlerowi, jako wielkiemu wodzowi niemieckich sił zbrojnych, wielkich Niemiec i nowej Europy...”

Przed wojną, w trakcie wojny jak i po niej aż po dni nam współczesne działają polscy faszyści, którym poświęciłem 66 list otwarty zatytułowany - Polscy faszyści i ich udział w II Wojnie Światowej, ale nie o tym będzie ten list.
Przysłowie mówi – cudze chwalicie, swego nie znacie.
Nie będziemy się wgłębiać w to, jak nazywać pozostałe po wojnie obozy zagłady, ale zajmiemy się wielce palącym problemem prawdziwych Polskich Obozów Zagłady.
Będę pisał o państwowym systemie zdrowia, którego obiekty nie bez powodu bywają nazywane Polskimi Obozami Zagłady a współpracujący z nią NFZ – Narodowy Fundusz Zdrowia bywa nazywany Narodowym Funduszem Zabijania. W obowiązującej Konstytucji zanotowano:

Art. 68. Prawo do ochrony zdrowia
1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.
3. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
4. Władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych i zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska.
5. Władze publiczne popierają rozwój kultury fizycznej, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży.

Prawo to od wielu lat jest systematycznie gwałcone przez następujące po sobie demokratyczne reżimy. Prawo do ochrony zdrowia niby mamy zagwarantowane, ale to tylko utopia.
Puste słowa totalnie lekceważone przez władze publiczne – przez posłów, senatorów, ministrów, premierów, prezydentów. Jeszcze przed koronawirusowym szaleństwem system ochrony zdrowia w Polsce był totalnie niewydolny i wołał o pomstę do Piekła. Placówki państwowego systemu zdrowia były nie bez powodu nazywane Polskimi Obozami Zagłady.
Wraz z wprowadzeniem reżimowych restrykcji związanych z koronawirusami stan się drastycznie pogorszył. Znacznie ograniczono dostęp do usług medycznych, wprowadzono nawet telefoniczne porady medyczne. Wygląda na to, że z Polski uczyniono wielki obóz koncentracyjny.
Być może już niedługo osoby zarażone koronawirusem będą czekać kilka lat na wizytę u specjalisty i jeszcze dłużej na pobyt w szpitalu tak jak to jest obecnie przy wielu innych schorzeniach.
O katastrofalnej jakości państwowej służby zdrowia napisałem jeszcze przed pojawieniem się koronawirusowej histerii w 60 liście otwartym zatytułowanym - Dekomunizacja, kontratak komunistów, służba zdrowia, ścieki i martwe kozy.
Przedstawiłem w nim problem oraz propozycje ich rozwiązania, ale jak na wszystkie moje dotychczasowe listy odpowiedzią było przysłowiowe milczenie owiec i gwałtownie pogarszający się stan, właściwie zapaść państwowego systemu zdrowia, który być może lepiej by nazwać państwowym systemem uśmiercania. Nim przejdę do zasadniczej treści tego listu, bardzo proszę przypomnijmy sobie fragmenty 60 listu otwartego poświęconego państwowej służbie zdrowia. Cytuję:

Bardzo proszę przypomnijmy sobie jeden z postulatów Solidarności:

„16 Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.”

Z słów wypowiedzianych być może w przedwyborczym szale, które niedawno wydobyły się z ust wicemarszałek sejmu najszanowniejszego pana Ryszarda Terleckiego można wywnioskować, że postulat ten został w sposób niemal doskonały wypełniony:

„Chcę przypomnieć, że publiczna służba zdrowia w Polsce uchodzi za jedną z najlepszych w Europie.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, zastanawiam się, czy jest w Europie jakiś kraj, w którym dłużej czeka się na wizytę u lekarza specjalisty?
W PRL-u by skontrolować wzrok, wystarczyło pójść do okulisty i odczekać jak się bardzo źle trafiło kila godzin. Dzieciom w szkole na bieżąco wzrok był badany w trakcie zajęć szkolnych. Niektóre zakłady pracy miały własne gabinety lekarskie. Niedawno chciałem się zarejestrować do okulisty i okazało się, że muszę czekać kilka miesięcy. Zauważyłem też, że do tego samego lekarza w tym samym ośrodku zdrowia na wizytę u specjalisty trzeba się zapisać z dużym wyprzedzeniem, ale jak się wykupi wizytę płatną prywatnie, to można zostać przyjętym tego samego dnia, co może się wiązać z koniecznością skrócenia wizyt ludzi czekających na wizytę płatną przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Wśród osób chorych rozwinął się swoisty czarny humor.
Chory człowiek umawia się na wizytę do onkologa. Dostaje termin za cztery lata i pyta się o godzinę wizyty. Rejestratorka mówi, że godzin się nie ustala i pyta – po co panu godzina skoro wizyta będzie dopiero za cztery lata. Chory odpowiada, że dla niego to ważne bo dokładnie w tym dniu o godzinie jedenastej ma wizytę w innym ośrodku u gastrologa.
Załóżmy całkiem hipotetycznie, że pacjent z tego nieśmiesznego dowcipu dożyje do wizyt. Dostanie skierowanie na zabieg do szpitali wyjątkowo szybko, bo tylko kilka miesięcy będzie czekał w kolejce na zabiegi. Ledwo żywy uda się do pierwszego szpitala, ale nie zostanie przyjęty bo szpital zamknięty z powodu braku pieniędzy. Pojedzie do drugiego szpitala, a szpital będzie zamknięty z powodu braku personelu. Takie rzeczy w Polsce to nasza rzeczywistość a nie czarny humor:

„Na stronie zakopiańskiego szpitala ukazała się dramatyczna informacja:
Informujemy o czasowym zaprzestaniu wykonywania działalności leczniczej przez Oddział Ginekologiczno – Położniczy i Oddział Neonatologiczny przez okres 1 miesiąca tj. od dnia 1.10.2019 r. do dnia 31.10.2019 r. z uwagi na brak możliwości zabezpieczenia niezbędnej obsady kadrowej. Wobec zaistniałej sytuacji pacjentki przyjmowane będą przez:
Podhalański Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Nowym Targu ul. Szpitalna 14, 34-400 Nowy Targ; ZOZ Sucha Beskidzka ul. Szpitalna 22, 34-200 Sucha Beskidzka.”

(Uwaga – będące w użyciu daty roczne są błędne i bez stosownej adnotacji nie powinno się ich używać.. Temat rozwinąłem w 3 list otwarty - Chrześcijańska rachuba kłamstw i bardzo grzeszne daty. Daty te pozostawiłem by czytelnicy mogli się lepiej zorientować w czasie)

„Piotrków Trybunalski
Od wtorku, 1 października, piotrkowianie i mieszkańcy powiatu nie tylko nie skorzystają już z oddziału wewnętrznego w Powiatowe Centrum Matki i Dziecka w Piotrkowie Trybunalskim, ale nie otrzymają także pomocy neurologa w poradni przy ul. Wyzwolenia, kardiologa w poradni przy Roosevelta, ginekologa w poradni przy Armii Krajowej. Znika ponadto nocna i świąteczna opieki zdrowotna, świadczona dotąd w tej placówce.”

Demokratyczne reżimy doprowadziły służbę zdrowia do katastrofalnego stanu. Chorzy żartują, że aby w Polsce chorować, trzeba mieć bardzo dobre zdrowie. Ośrodki zdrowia i szpitale są nazywane Polskimi Obozami Zagłady, w których dokonuje się eksterminacji naszego narodu. Ludzie chorzy umierają w parkach, bramach, na ulicach - czekając na wizytę u specjalisty lub dlatego, że nie mają pieniędzy na lekarstwa. Zastanawia mnie czy prowadzi się jakąś statystykę ile osób umiera tylko dlatego, że nie doczekało się na wizytę do lekarza:

„Sosnowiec: Pacjent po 9 godz. na izbie przyjęć zmarł. Szpital przeprasza.”

Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. sytuacja chorych w Polsce z roku na rok się pogarsza. Według oficjalnych statystyk w Polsce niedawno w Polsce zmarło najwięcej Polek i Polaków od czasu II Wojny Światowej. Kiedyś natrafiłem na taką informację:

„Oczekiwanie na świadczenie na NFZ trwa miesiącami a nawet latami.
Pacjenci w starszym wieku zastanawiają się, czy dożyją operacji biodra bądź terminu wizyty u specjalisty. (…) Mistrz świata w cierpliwości, pragnący skorzystać z porady endokrynologa w Warszawie w Wojskowym Instytucie Medycznym na Pradze-Południe, będzie czekał cztery lata, do stycznia 2022. Nawet nie całe cztery, wszak mamy czerwiec 2018.”

Za sprawą koronawirusowej histerii wielu specjalistów zaniechało przyjmowania chorych.
Mniej więcej od marca tego roku wielu lekarzy państwowej służby zdrowia zawiesiło wizyty, badania, zabiegi są odwoływane. Zamiast wizyt u lekarza wprowadzono porady telefoniczne. Dzieje się to jak Polska długa i szeroka i zastanawiam się tylko, czy to jest oddolna inicjatywa, czy też przykaz od Ministra Zdrowia. Wie coś najszanowniejszy pan coś na ten temat?
Tego typu polityka rządzącego nami reżimu w dalszej perspektywie zaowocować powinna większą liczbą zgonów oczywiście przede wszystkim osób starszych i chorych, ale może właśnie o to chodzi rządzącemu nami reżimowi. Pozostawieni sami sobie ludzie chorzy zaczną umierać w nadmiarze i będzie to naturalny skutek podjętych przez rządzący nami reżim decyzji. Według oficjalnych danych niedawno umarło w Polsce najwięcej ludzi od czasu drugiej wojny światowej. Wygląda na to, ze w tej kwestii rządzący nami reżim robi wiele by rekord pobić i może to robić z premedytację z przyczyn ekonomicznych. Wszak składki zdrowotne, emerytalne nie są dziedziczne. Najszanowniejszy pan prezes rady ministrów Mateusz M. mógł wraz z współpracownikowi dokładnie sobie wszystko obliczyć. Umrze tyle i tyle osób mających zgromadzony kapitał to można się nim podzielić. Kraj tonie w długach z dnia na dzień przybywa osób chorych i umierających a tymczasem rządzący nami reżim dzieli się pieniędzmi:

„Przerażająca statystyka. Koronawirus w Polsce. Rekordowa liczba nowych zakażeń i zgonów. 28 października Ministerstwo Zdrowia opublikowało najnowsze dane, według których mamy dzisiaj rekordowe 18 820 nowych przypadków koronawirusa. Zmarło 236 osób. (…)
Limuzyna rządowa. Rząd szykuje się do zakupu 308 nowych aut
Centrum Obsługi Administracji Rządowej dokładnie rozpisało, jakie auta mają dostać urzędnicy.
Samochody mają trafić do 70 urzędów, w tym wszystkich ministerstw oraz wielu urzędów wojewódzkich.. Wiadomo, że oprócz aut osobowych planuje się kupić SUV-y z napędem na cztery koła, furgonetki i busy. Cześć samochodów ma mieć silniki z mocą co najmniej 180 KM. W specyfikacji możemy znaleźć, że kolor nadwozia pojazdów ma być metalizowany lub perłowy-czarny lub szary, a tapicerka – ciemnoszara, czarna lub grafitowa i koniecznie materiałowa. Dodatkowe udogodnienia to m.in. fotel kierowcy z regulacją wysokości i odcinka lędźwiowego, asystent martwego pola, tempomat adaptacyjny, radio z USB, dodatkowo przyciemniane szyby tylne, aluminiowe felgi i podgrzewane siedzenia. (...)
Wykwintne wędliny, jagnięcina, krucha wołowina, sarnina, przepiórcze jaja i inne przysmaki - tak w przyszłym roku dogadzać sobie będą politycy i urzędnicy kancelarii premiera. (...)
W połowie października wyszło na jaw, że Jadwiga Emilewicz przed opuszczeniem resortu rozwoju rozdała 6 mln zł nagród. To nie koniec szastania.
W lipcu 2020 r. Jadwiga Emilewicz przyznała swoim urzędnikom dokładnie 6,38 mln zł nagród – informuje Interia.pl. Jeżeli doda się do tego prawie 6 mln zł nagród przyznanych przed odejściem z urzędu, to przez rok robi się z tego zawrotna kwota 12 mln zł.”

Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. odnoszę wrażenie, że żyjemy w wyjątkowym okresie dziejów Polski. Z moich obserwacji wynika, że jeszcze nigdy w naszym kraju nie było przy władzy tylu kryminalistów, jawnogrzeszników, kłamców i złodziei. Zdarza się też, że moralne ścierwa przodują w rankingach zaufania i sondażach wyborczych. By było ciekawiej jeden z największych tytanów kłamstwa w krótkim czasie przez dwa podejrzane, upadłe moralnie podmioty został uznany człowiekiem roku. Niektórzy z niegodziwców usiłują nam nawet prawić kazania o moralności i bywa, że ich obłudna postawa bywa aprobowana przez część społeczeństwa.
Najszanowniejsza pani Marie von Ebner-Eschenbach bardzo trafnie oceniła część społeczeństwa z milczeniem przyjmująca to jawne draństwo:



„Najniżej upadło społeczeństwo, które w milczeniu wysłuchuje, jak jawni dranie prawią kazania o moralności.”

Zaniepokojony taką sytuacją napisałem swój 59 list otwarty do najszanowniejszego pana zatytułowany – Best of dobra zmiana, łże elity i ich sojusznicy, ale nie o tym jest ten list otwarty, ale o Polskich Obozach Zagłady nadzorowanych przez NFZ zwany też Narodowym Funduszem Zabijania. Aktorka, modelka , najszanowniejsza pani Viola Kołakowska tak skomentowała to co się w Polsce na naszych oczach dzieje:

„Chcę wam tylko uświadomić, że to samo działo się w czasie wojny, kiedy wywozili ludzi do Auschwitz, kiedy wywozili ich do obozów. Kiedy wchodzili do komory, głęboko wierzyli w to, że to jest dla ich dobra. Że oto panowie w mundurach dbają o nich. Wchodząc do komory, myśleli, że wchodzą do łaźni, gdzie mają się umyć i z niej wyjdą, czekały na nich ręczniczki. I co się stało?
I stało się to, co się stało i dzieje się obecnie to samo tylko w innych okolicznościach.”

Nie każdy Czytelnik musi wiedzieć co się działo w okupowanej Polsce i dlatego myślę, że warto sobie przypomnieć czym były w czasie wojny obozy zagłady. Temat ten pojawił się już w moich listach otwartych. Między innymi temat przybliża 48 list otwarty - Holokaust - dlaczego nie pomagać Izraelitom. Tłumaczę w nim dlaczego nie powinno się pomagać Izraelitom prowadzonym na rzeź oraz dlaczego nie powinno przyłączać się do katów. Przed 2 wojną światową Polskę zamieszkiwało wielu Izraelitów. Dziś pozostały po nich przede wszystkim cmentarze. Temat ten rozwija mój 78 list otwarty - Cmentarze, trupy i Izraelici, ostateczne rozstrzygnięcie!
Jednym słynniejszych obozów zagłady był obóz w Oświęcimiu. Nad bramą wejściową umieszczony był napis, który witał robotników - Arbeit macht frei.
Czyli po naszemu - praca czyni wolnym.
Przed II wojną światową hasło to było wykorzystywane w Niemczech w programach zwalczania masowego bezrobocia. Na rozkaz generała SS Theodora Eicke wykorzystane przy bramach wejściowych do kilku niemieckich obozów (Auschwitz, Dachau, Gross-Rosen, Sachsenhausen, Theresienstadt, Flossenbürg).

Być może niejeden zamordowany w Oświęcimiu człowiek widząc ten napis odetchnął z ulgą w nadziei na pracę i związaną z nią wolność, ale za bramą czekały na niego – ból, rozpacz i cierpienie ukoronowane śmiercią. Śmiercią najprawdopodobniej przez zagazowanie. Mógł do komory gazowej wchodzić w przeświadczeniu, że wszystko dobrze się skończy. Że to tylko dezynfekcja, ale naziści mieli inne zadanie do wykonania. Najszanowniejszy pan Adolf Hitler agitował:

„Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni… Dżyngis-Chan rzucił na śmierć miliony kobiet i dzieci świadomie i z lekkim sercem – historia widzi w nim tylko wielkiego założyciela państw.
Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf, dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania kobiet i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową.”

By lepiej zrozumieć temat, bardzo proszę zapoznajmy się, z wspomnieniami komendanta obozu Auschwitz. Przez kilka lat komendantem obozu był najszanowniejszy pan Rudolf Franz Ferdinand Höß (pisownia alternatywna: Höss lub Hoess; – SS-Obersturmbannführer, komendant niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, członek NSDAP (numer legitymacji partyjnej 3 240) i SS (numer ewidencyjny 193 616).
Zacznijmy proszę od tego, że praca w obozie była stresująca i budzące wiele skrajnych emocji:

„Jeżeli jakieś zajście bardzo mnie wzburzyło, to nie mogłem wracać do domu, do mojej rodziny. Dosiadałem konia i w tej szalonej jeździe odganiałem straszliwe obrazy. Często w nocy szedłem do stajni i tam znajdowałem uspokojenie wśród moich ulubieńców.
Zdarzało się, że kiedy byłem w domu. myśli moje nagle zwracały się ku jakimś szczegółom akcji eksterminacyjnej. Musiałem wtedy wychodzić z domu. Nie mogłem wytrzymać w serdecznej atmosferze rodzinnej. Gdy widziałem, jak nasze dzieci wesoło się bawiły i jak bardzo szczęśliwa była moja żona, mając przy sobie najmłodszą córeczkę, przychodziło mi nieraz na myśl. jak długo jeszcze będzie trwało wasze szczęście? Żona moja nigdy nie mogła wytłumaczyć sobie moich posępnych nastrojów i przypisywała je kłopotom związanym ze służba.
Stojąc nocą przy transportach, przy komorach gazowych, przy płomieniach — myślałem często o swojej żonie i dzieciach, nie wiążąc tych myśli bliżej z tym wszystkim, co się działo dokoła.
Nieraz słyszałem to samo od ludzi żonatych pełniących służbę w krematoriach. Gdy się widzi, jak kobiety z dziećmi idą do komór gazowych, mimo woli myśli się o własnej rodzinie.
Nie znalazłem już szczęścia, odkąd w Oświęcimiu zaczęto się masowe zabijanie. Byłem niezadowolony z siebie. Nie było widać, kiedy się ta praca skończy i kiedy główne zadanie zostanie wykonane; nie można też było polegać na współpracownikach. Przełożeni nie rozumieli mnie i nie chcieli wysłuchać, kiedy się do nich zwracałem. Sytuacja, w której się znajdowałem, nie była ani przyjemna, ani godna pozazdroszczenia. A jednak wszyscy w Oświęcimiu sądzili, że komendant
dobrze sobie żyje. Prawda, że mojej rodzinie było dobrze w Oświęcimiu. Spełniano każde życzenie
żony i dzieci. Dzieci mogły szaleć do woli. żona miała tyle ulubionych kwiatów, że czuła się wśród nich jak w raju. Więźniowie starali się, Jak mogli, aby zrobić coś przyjemnego mojej żonie i dzieciom, aby wyświadczyć im jakąś przysługę. Żaden były więzień nie mógłby prawdopodobnie powiedzieć, że go w naszym domu pod jakimkolwiek względem źle potraktowano. Moja żona najchętniej podarowałaby coś każdemu więźniowi, który u nas pracował, a dzieci ciągle żebrały u mnie o papierosy dla więźniów. Szczególnie były one przywiązane do ogrodników.
Cała nasza rodzina odznaczała się uderzającym zamiłowaniem do rolnictwa, szczególnie lubiła zwierzęta. Co niedziela musiałem z rodziną objeżdżać pola i chodzić po stajniach: nawet psiarni nie można było pominąć. Największymi względami cieszyły się oba nasze konie i źrebak. Dzieci zawsze miały w ogrodzie jakieś osobliwe zwierzaki, które im znosili więźniowie: to żółwie, to znów kuny, koty lub jaszczurki. Ciągle było w ogrodzie coś nowego i interesującego. W lecie dzieci
pluskały się albo w basenie kąpielowy m w ogrodzie, albo w Sole. Największą radość
sprawiało im, gdy tatuś kąpał się razem z nimi. On jednak miał tak mało czasu na te wszystkie zabawy dziecięce. Dziś gorzko żałuję, że nie poświęciłem więcej czasu mojej rodzinie, ale zawsze uważałem. że muszę być stale na służbie. Przez to przesadne poczucie obowiązku sam czyniłem swe życie jeszcze cięższym, niż byto ono już samo przez się. Żona moja wciąż mnie ostrzegała mówiąc: ,,Nie myśl tak cięgle o służbie, myśl także o swojej rodzinie". Lecz co moja żona mogła wiedzieć o tym, co mnie gnębiło. Nigdy się o tym nie dowiedziała.”

Obóz oświęcimski nie był jedynym miejscem zagłady Izraelitów. Były komendant obozu wspomina:

„O ile mi wiadomo, oprócz Oświęcimia byty następujące miejsca zagłady Żydów:
Chełmno koło Łodzi - gazy spalinowe
Treblinka nad Bugiem - gazy spalinowe
Sobibór koło Lublina - gazy spalinowe
Bełżec koło Lwowa - gazy spalinowe
Lublin (Majdanek) - cyklon B
Poza tym wiele miejsc zagłady znajdowało się na terenach wschodnich, na przykład koło Rygi.
W tych miejscowościach Żydów rozstrzeliwano, a zwłoki palono na stosach drewna.
Widziałem tylko Chełmno i Treblinkę. Chełmno było już nieczynne. W Treblince widziałem całą procedurę. Było tam kilka komór wybudowanych tuż przy torze kolejowym, mogących pomieścić kilkaset osób. Po rampie na poziomie wagonów szli Żydzi — jeszcze ubrani — wprost do komór. W garażu wybudowanym w pobliżu znajdowały się różne motory większych samochodów ciężarowych i czołgów puszczone w ruch. Gazy spalinowe z motorów doprowadzano przez rurociągi do komór.”

Jak już się wcześniej dowiedzieliśmy tradycyjne egzekucje mogły stresować wrażliwych katów, ale system uśmiercania przede wszystkim był mało wydajny. Do uśmiercania skazańców zaczęto używać gazów. Początkowo spalinowych, ale w Oświęcimiu największą popularnością cieszył się Cyklon B. W Oświęcimiu jako jedni z pierwszych mieli przywilej zakosztować tego typu śmierci żołnierze radzieccy. Bardzo proszę powróćmy do wspomnień naczelnika katów:

„W czasie wyładowywania transportu zrobiono w suficie kostnicy kilka dziur.
Rosjanie musieli rozebrać się w przedsionku, po czy m wchodzili zupełnie spokojnie do kostnicy, powiedziano im bowiem, że mają być odwszeni. Transport wypełnił akurat całą kostnicę. Następnie zamknięto drzwi, a przez otwory wsypano gaz. Nie wiem, jak długotrwałe uśmiercanie, ale przez dłuższy czas słychać było jakiś szmer. Przy wrzucaniu gazu kilku Jeńców krzyknęło: ,,gaz", po czym rozległ się głośny ryk i zaczęto napierać od wewnątrz na drzwi. Jednakże drzwi wytrzymały napór. Dopiero po kilku godzinach otwarto i przewietrzono pomieszczenie. Wtedy poraz pierwszy zobaczyłem w takiej masie zwłoki zagazowanych. Jakkolwiek gorzej wyobrażałem sobie śmierć wskutek zagazowania, to jednak poczułem się nieswojo: ogarnęło mnie uczucie grozy. Śmierć taką wyobrażałem sobie zawsze jako pełne męczarni zaduszenie, tymczasem n a zwłokach nie było widać jakichkolwiek śladów skurczów. Jak ml wyjaśnili lekarze, kwas pruski działa paraliżująco na płuca, lecz działanie jest tak szybkie i silne, że nie wywołuje objawów uduszenia, jak to na
przykład przy gazie świetlnym lub całkowitym braku tlenu.”

Z wspomnień dowiemy się również, że śmierć przez zagazowanie jest humanitarna i mogła ograniczyć szerzący się wśród katów alkoholizm:

„Nad samą kwestią zabijania radzieckich jeńców nie zastanawiałem się wówczas.
Taki był rozkaz i musiałem go wykonać. Otwarcie jednak powiem, że zagazowanie tego transportu podziałało na mnie uspokajająco, wkrótce przecież trzeba było rozpocząć masowe uśmiercanie Żydów, a dotychczas ani ja, ani Ełchmann nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego. w jaki sposób będzie się odbywać masowe zabijanie. Miał być użyty jakiś gaz, ale nie wiadomo było, o jaki gaz chodzi i jak należy go używać. Teraz znaleźliśmy zarówno gaz, jak i sposób postępowania.
Zawsze ogarniała mnie groza, gdy myślałem o masowych rozstrzeliwaniach, zwłaszcza kobiet i dzieci. Miałem Już dość egzekucji zakładników i innych masowych rozstrzeliwań... Teraz
byłem spokojny, że rzezie ominą nas wszystkich i że ofiarom można będzie do ostatniej chwili oszczędzić cierpień. To właśnie było moja największą troską, gdy myślałem o tym, co Eichmann opowiadał o rozstrzeliwaniach Żydów przez oddziały operacyjne za pomocą karabinów maszynowych albo pistoletów maszynowych. Podobno rozgrywały się potworne sceny; postrzeleni uciekali, a rannych — przede wszystkim kobiety i dzieci — dobijano.
Częste samobójstwa w szeregach oddziałów operacyjnych, były spowodowane tym, że ciągłe nurzanie się we krwi stawało się nie do zniesienia. Kilku członków tych oddziałów zwariowało, a większość podtrzymywała się alkoholem przy wykonywaniu swej strasznej roboty.
Według opowiadań Hoeflego ludzie z Globocnikowych zakładów eksterminacji również spożywali niesamowite ilości alkoholu. (…) Doświadczenie wykazało, że preparat kwasu pruskiego, cyklon B, z niezawodną pewnością i szybko sprowadza śmierć, szczególnie w suchych i uszczelnionych pomieszczeniach z możliwie licznymi otworami do wrzucania gazu, jeśli przy tym komory są całkowicie wypełnione ludźmi Nigdy nie widziałem i nie słyszałem o takim wypadku, aby choć jeden człowiek zagazowany w Oświęcimiu żył jeszcze w czasie otwierania komór w pół godziny po wrzuceniu gazu. (…) Blisko jedna trzecia ofiar umierała od razu. Inni zaczynali się tłoczyć, krzyczeć i chwytać powietrze. Wkrótce krzyk obracał się w rzężenie, a po paru minutach wszyscy leżeli. Najdłużej po upływie 20 minut nikt się już nie poruszał. Skutek działania gazu występował w ciągu 5—10 minut — zależnie od pogody, czy było wilgotno lub sucho, ciepło albo zimno, zależnie od jakości gazu, który nie zawsze był jednakowy, wreszcie zależnie od tego, ile osób zdrowych, starych, chorych i dzieci znajdowało się w transporcie. Utrata przytomności następowała po paru minutach, co zależało od odległości, która dzieliła ludzi od szybów wrzutowych. Krzyczący, starsi, chorzy, słabi i dzieci padali prędzej niż zdrowi i młodzi.
W pół godziny po wrzuceniu gazu otwierano drzwi i włączano wentylację. Natychmiast przystępowano do wyciągania zwłok. Żadnych zmian cielesnych nie można było zauważyć; ani skurczów, ani zmian zabarwienia. Dopiero po dłuższym leżeniu, a więc po kilku godzinach występowały zwykle pośmiertne plamy opadowe. Również zanieczyszczenie kałem należało do rzadkości. Nie stwierdzono żadnych skaleczeń. Twarze nie były wykrzywione.
Następnie Sonderkommando wyjmowało zwłokom złote zęby, a kobietom obcinano włosy, po czym przewożono zwłoki windami na górę do już rozpalonych pieców.
Liczba zwłok wkładanych jednocześnie do pieca zależała od budowy ciała i do-
chodziła do trzech. Również czas spalania zależał od właściwości zwłok, średnio wynosił jednak 20 minut. Jak już poprzednio zaznaczyłem, krematoria l i 2 mogły w ciągu 24 godzin spalić około 2000 zwłok; spalenie większej liczby nie było możliwe bez powodowania uszkodzeń. Krematoria III i IV miały spalać 1500 zwłok w ciągu 24 godzin, o ile mi jednak wiadomo, liczby tej nigdy tam nie osiągnięto. W czasie trwającego bez przerwy spalania usuwano stale i rozdrabniano popioły spadające na ruszty. Popioły wywożono samochodami ciężarowymi nad Wisłę i tam wrzucano łopatami do wody; natychmiast odpływały i rozpuszczały się. Podobnie postępowano również z popiołami z dołów znajdujących się przy bunkrze II i krematorium IV.
Proces zagłady w bunkrach I i II przebiegał dokładnie tak samo jak w krematoriach, silniej tylko dawał się we znaki wpływ warunków atmosferycznych.
Wszystkie prace związane z procesem zagłady wykonywali Żydzi z Sonderkommando, Wykonywali tę okropną robotę z tępą obojętnością. Całym ich dążeniem było, aby się z tą robotą jak najszybciej uporać, aby zyskać dłuższą przerwę i poszukać tytoniu i jedzenia w ubraniach zagazowanych. Choć byli dobrze odżywieni i dostawali obfite dodatki, często się ich widziało, jak jedną ręką ciągnęli zwłoki, a w drugiej trzymali coś do jedzenia i żuli. Nawet najokropniejsza praca,
jaką było wykopywanie i palenie zwłok zakopanych we wspólnych grobach, nie przeszkadzała im w jedzeniu. Nawet palenie najbliższych krewnych nie wytrącało ich z równowagi.

Prowadzonych na śmierć Izraelitów oszukiwano. Rozmawiano na różne tematy. Dbano o to by więźniowie do samego końca zachowywali spokój. Jeżeli nie chcieli się rozebrać uciekano się do pomocy osób już rozebranych:

„Wiosną przybyły z Górnego Śląska pierwsze transporty Żydów, którzy mieli być wszyscy zabici. Zaprowadzono ich z rampy do bunkra urządzonego
w zagrodzie chłopskiej, przez łąki, na których później znajdował się odcinek budowlany III. Prowadzili ich Aumeier w i Palitzsch oraz kilku Blockiuhrerów. rozmawiali z nimi możliwie beztrosko, wypytując o zawody i umiejętności, aby w ten sposób wprowadzić ich w błąd.
Po przyjściu do zagrody kazano Żydom się rozebrać. Początkowo szli spokojnie do izb, w których miała się odbyć dezynfekcja, ale niebawem kilku z nich zaczęło okazywać zaniepokojenie i mówić o śmierci przez uduszenie. Powstała pewnego rodzaju panika. Natychmiast wszystkich Żydów znajdujących się jeszcze na zewnątrz wpędzono do komór i zamknięto za nimi drzwi na śruby.
Przy następnych transportach od razu wyławiano niespokojne elementy i nie spuszczano ich z oczu. Jeżeli zauważono za niepokojenie, to tych, którzy je szerzyli wyprowadzono niepostrzeżenie poza budynek i tam zabijano z karabinu małokalibrowego w taki sposób, aby Inni nie mogli zauważyć. Obecność Sonderkommando i jego spokojne zachowanie się zmniejszało zaniepokojenie tych, którzy przeczuwali coś złego. Uspakajający wpływ wywierało i to, że niektórzy członkowie Sonerkommando wchodzili do pomieszczeń i pozostawali w nich do ostatniego momentu, a jeden z SS-manów stał do końca pod drzwiami. Najważniejsze jednak było to, aby przy całej procedurze doprowadzania i rozbierania więźniów panował jak największy spokój. Tylko bez krzyków, bez popędzania! Jeżeli ktoś nie chciał się sam rozebrać, uciekano się do pomocy tych, którzy
już byli rozebrani albo członków Sonderkommando. Nawet opornych uspokajano, przemawiając do nich łagodnie, i w ten sposób skłaniano ich do rozebrania się.”

W dzisiejszych czasach, w których reżimowe władze wymuszają na społeczeństwie noszenie potencjalnie szkodliwych maseczek stosuje się podobne mechanizmy. Otumanieni rządowymi rozporządzeniami ludzie noszący maseczki z własnej, nieprzymuszonej woli próbują nakłaniać osoby mające instynkt samozachowawczy do zakładania maseczek. Najszanowniejszy panie Andrzeju D. proszę pomyśleć co się stanie, jeżeli osobie mającej problemy z oddychaniem każe się założyć maseczkę? Czyż kłopoty z oddychaniem się nie zwiększą, a choroba nie pogłębi się?
Jeżeli osoba taka jest zakażona koronawirusami, to czy wdychając część z nich szybciej wyzdrowieje, czy też stan jej się pogorszy?

Szerzej temat maseczek porusza mój 89 list otwarty - Maseczki, koronawirus i wielkie oszustwo naukowców, oraz napisane później aneksy i nie będę się powtarzał. Bardzo proszę powróćmy myślami do obozu zagłady i eksterminacji ludzi. Wielką rolę w tym procesie odgrywali towarzysze niedoli, którzy aktywnie pomagali katom. Utworzono z nich tak zwane Sonderkommando:

Więźniowie z Sonderkommando dbali, aby rozbieranie odbywało się szybko i aby ofiary nie miały zbyt dużo czasu na zastanawianie się.
Gorliwa pomoc Sonderkommando przy rozbieraniu i wprowadzaniu do komór gazowych była czymś jedynym w swoim rodzaju. Nigdy nie byłem świadkiem ani nie słyszałem, aby członkowie tych drużyn choć jednym słowem napomknęli osobom przeznaczonym do zagazowania o tym, co je czeka. Przeciwnie, próbowali wszystkiego, aby je wprowadzić w błąd, a szczególnie, by uspokajać tych, którzy coś przeczuwali. Jeżeli Żydzi nie wierzyli SS-manom, to mieli zaufani e do więźniów
tej samej rasy. Do Sonderkommando przeznaczono wyłącznie Żydów pochodzących z tych samych krajów, z których przybywali objęci daną akcja — przede wszystkim w tym celu, aby mogli się z nimi porozumiewać i uspokajać ich. Nowo przybyli kazali sobie opowiadać o życiu w obozie i pytali zazwyczaj o miejsce pobytu znajomych i krewnych z wcześniejszych transportów. Ciekawe było, jak członkowie Sonderkommando okłamywali ich, z jaką siłą przekonania wmawiali w nich te rzeczy i jakimi gestami podkreślali swe opowiadania!
Wiele kobiet ukrywało swe niemowlęta pod stosami ubrań. Członkowie Sonderkommando zwracali na to szczególną uwagę i tak długo namawiali kobietę, aż zabrała dziecko z sobą. Kobiety ukrywały dzieci w obawie, że dezynfekcja może im zaszkodzić. Mniejsze dzieci przeważnie płakały przy rozbieraniu w takich niezwykłych dla nich okolicznościach, gdy jednak matki lub członkowie Sonderkommando przyjaźnie do nich przemówili, uspokajały się i bawiąc się lub przekomarzając wchodziły do komór z zabawkami w rękach. Zauważyłem, że kobiety, które przeczuwały lub wiedziały co je czeka, zdobywały się na to, aby mimo śmiertelnej trwogi w oczach żartować z dziećmi lub łagodnie je przekonywać. Pewna kobieta podeszła do mnie i wskazując na czworo swych dzieci, które wzięły się grzecznie za ręce, aby prowadzić najmłodsze przez nierówny teren,
szepnęła mi: „Jak możecie zdobyć się na to, aby zamordować te śliczne, miłe dzieci? Czy nie macie serc?” Jakiś starzec przechodząc obok mnie syknął: „Niemcy będą musieli ciężko odpokutować za to masowe mordowanie Żydów!” Oczy jego płonęły nienawiścią.
Mimo to poszedł odważnie do komory gazowej, nie troszcząc się o innych.
Pewna młoda kobieta zwróciła na siebie moją uwagę, gdyż nadzwyczaj gorliwie biegając tu i tam, pomagała rozebrać się małym dzieciom i starszym kobietom.
Swym wyglądem i podnieceniem zwróciła moją uwagę już podczas selekcji transportu.
Miała wtedy przy sobie dwoje małych dzieci. Nie wyglądała na Żydówkę.
W tym czasie nie miała już przy sobie dzieci. Kręciła się do końca koło kobiet, które miały dużo dzieci i nie były jeszcze rozebrane, przemawiała do nich serdecznie, uspokajała dzieci. Jedna z ostatnich weszła do bunkra. W drzwiach zatrzymała się i powiedziała: „Wiedziałam od początku, że do Oświęcimia jedziemy na zagładę; uniknęłam zaliczenia mnie do zdolnych do pracy, biorąc do siebie dzieci. Chciałam przeżyć to wszystko w pełni i z całą świadomością. Zapewne nie będzie to długo trwało. Bądźcie zdrowi!”
Od czasu do czasu zdarzało się także, że kobiety przy rozbieraniu wydawały nagle okrzyki wstrząsające do szpiku kości, wyrywały sobie włosy, zachowywały się jak szalone. Wtedy szybko wyprowadzono je i za budynkiem zabijano strzałem w kark z broni małokalibrowej.
Zdarzało się również, że kobiety widząc, iż członkowie Sonderkommando wychodzą z komory, i zdając sobie sprawę z tego, co się teraz stanie, wykrzykiwały wszelkie możliwe przekleństwa pod naszym adresem.
Widziałem, jak jakaś kobieta przy zamykaniu komory chciała wypchnąć swe dzieci i wołała z płaczem: ,,Zostawcie przy życiu przynajmniej moje drogie dzieci!”
Było wiele takich wstrząsających scen, które robiły wrażenie na wszystkich obecnych.
Wiosną 1942 r. setki zdrowych ludzi przechodziły pod kwitnącymi drzewami owocowymi chłopskiej zagrody i szły najczęściej nic nie przeczuwając, do komór gazowych na śmierć. Ten obraz budzenia się życia i przemijania dziś jeszcze stoi mi przed oczami.
Już przebieg selekcji transportów na rampie obfitował w różne zajścia. Wskutek rozdzielania rodzin, mężczyzn od kobiet i dzieci, powstawało w transporcie wielkie podniecenie i zaniepokojenie. Następnie oddzielanie zdolnych do pracy pogarszało jeszcze ten stan. Rodziny oczywiście chciały być razem. Ci, których już wybrano, wracali do rodzin, a matki z dziećmi usiłowały przedostać się do mężów lub starszych dzieci przeznaczonych do pracy.
Często powstawało takie zamieszanie, że trzeba było ponownie przeprowadzić selekcję. Brak miejsca nie pozwalał na zastosowanie lepszych metod selekcji.
Wszelkie próby uspokojenia podnieconych mas ludzkich spełzały na niczym; często musiano przywracać porządek siłą.
Już wielokrotnie mówiłem: Żydzi mają silnie rozwinięty zmysł rodzinny. Czepiają się siebie wzajemnie jak łopian. A jednak według moich spostrzeżeń brakuje im poczucia wzajemnej przynależności. Można by myśleć, że w takiej sytuacji jeden powinien chronić drugiego. Nie, przeciwnie: często się z tym spotykałem i słyszałem o tym, że Żydzi — szczególnie z Zachodu — podawali adresy swych ukrywających się jeszcze współplemieńców. Jakaś kobieta z komory gazowej krzyknęła do podoficera jeszcze jeden adres jakiejś żydowskiej rodziny. Jakiś mężczyzna, sądząc z ubrania i sposobu bycia — należący do najlepszych sfer, przy rozbieraniu się podał mi karteczkę; znajdowało się na niej wiele adresów rodzin holenderskich, u których ukrywali się Żydzi. Nie mogę sobie wytłumaczyć, co skłoniło Żydów do tych doniesień.”

W dzisiejszych czasach, kiedy rządzący nami reżim wprowadził śmiercionośne restrykcje i na dodatek zaplanował i przeprowadza eksperyment medyczny w postaci nowatorskich szczepień, które teoretycznie mogą zakończyć się ludobójstwem niektórzy członkowie naszego narodu aktywnie włączyli się w potencjalnie śmiercionośną propagandę i kłamią przy tym perfidnie.
W kłamstwa te zaangażowali się nawet lekarze. Szczególnie aktywny w tym odrażającym dziele jest najszanowniejszy pan profesor Krzysztof Simon. Pytany jak przekonać do szczepień osoby, które nie będą chciały tego zrobić, lekarz powiedział, że „statystyką”:

„Przekonywać należy racjonalnym argumentem i statystyką; konsekwencje nieszczepienia to ciężka choroba, zgon i inwalidztwo”.

Takich niegodziwców jest więcej i myślę, że warto poświęcić tym zwyrodnialcom osobny list, nad którym już zacząłem pracę. Nosi on roboczy tytuł – Sprawiedliwie ukarać szczepionkowych foliarzy. Bardzo proszę cofnijmy się do czasów okupacji i wspomnień komendanta obozu:

„Już przedtem pisałem, jaki wpływ mieli na innych więźniów więźniowie sprawujący funkcje przełożonych. W obozie koncentracyjny m występowało to szczególnie wyraźnie. W olbrzymiej masie więźniów obozu Oświęcim - Brzezinka był to czynnik o decydującym znaczeniu.
Zdawałoby się, że jednakowy los i wspólne cierpienia powinny prowadzić do niezniszczalnej, nierozerwalnej wspólnoty, do niezłomnej solidarności. Nic błędniejszego. Nigdzie bezwstydny egoizm nie ujawnia się w sposób tak jaskrawy, jak w niewoli; im twardsze w niej życie, tym bardziej rażące jest egoistyczne zachowanie się wynikające z instynktu samozachowawczego. Nawet natury, które w normalnym życiu były dobrotliwe i chętnie śpieszyły inny m z pomocą, potrafią w ciężkim więzieniu bezlitośnie tyranizować swych współtowarzyszy, jeżeli mogą dzięki temu odrobinę znośniej ukształtować swoje życie. Tym bardziej bez serca postępują ci, którzy z natury są egoistyczni, zimni lub maja skłonności przestępcze; niemiłosiernie przechodzą do porządku nad niedolą swych współtowarzyszy, aby osiągnąć najdrobniejszą korzyść.
Więźniowie, których wrażliwości nie zabita jeszcze brutalność obozowego życia, przechodzą niewypowiedziane cierpienia psychiczne wskutek ordynarnego i nikczemnego postępowania pomijając już fizyczne skutki takiego traktowania. Żadna, nawet najgorsza samowola, nawet najgorsze traktowanie przez dozorców nie dotyka ich tak boleśnie i nie rani tak dotkliwie jak złe ustosunkowanie się do nich współwięźniów. Druzgocąco na ich psychikę działa właśnie to, że
bezsilni i bezradni muszą się przyglądać, jak więźniowie sprawujący funkcję przełożonych dręczą swych towarzyszy. Biada więźniowi, który się przed tym broni lub wstawia za pokrzywdzonymi. Terror osobników sprawujących władzę wewnątrz obozu jest zbyt silny, aby ktoś mógł się na to odważyć. Dlaczego więźniowie na stanowiskach przełożonych, więźniowie funkcyjni traktują w ten sposób innych więźniów, towarzyszy niedoli? Postępują tak, ponieważ chcą przedstawić się w korzystnym świetle strażnikom i dozorcom o podobnym sposobie myślenia, ponieważ chcą pokazać, jak dziarsko potrafią postępować. Ponieważ mogą w ten sposób osiągnąć korzyści i przyjemniej ułożyć sobie życie— zawsze jednak kosztem współwięźniów. Tego rodzaju postępowanie i działanie umożliwia im dozorca, strażnik, który albo przygląda się temu z własnej wygody obojętnie, albo sam pochwala tego rodzaju postępowanie z niskich pobudek, ze złej woli, a nawet je prowokuje, gdyż sprawia mu szatańską radość, gdy może ..podszczuwać" jednych więźniów przeciwko innym. Wśród więźniów sprawujących funkcję przełożonych dość jest jednak i tego rodzaju kreatur, które dręczą współwięźniów fizycznie i psychicznie na skutek swego chamskiego, brutalnego i podłego usposobienia oraz zbrodniczych skłonności, a nawet swoim sadyzmem potrafią ich zaszczuć na śmierć. Właśnie w czasie mego obecnego aresztu miałem dotychczas i mam ciągle jeszcze dość sposobności, aby w mym maleńkim polu widzenia obserwować, jak wciąż na nowo, choć w mniejszej skali, potwierdza się to, co właśnie powiedziałem. Nigdzie prawdziwy 'Adam' (człowiek pierwotny) nie ujawnia się tak jak w niewoli. Wszystko co zostało zdobyte przez wychowanie, wszystko nabyte, wszystko, co nie należy do jego istoty, opada z niego. (…) Człowiek ujawnia się w całej swej nagości, taki, jaki jest w rzeczywistości — dobry albo zły.”


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
PostWysłany: Pią 19:52, 08 Sty 2021
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 2146
Przeczytał: 23 tematy

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





Bardzo cenne spostrzeżenie. Ekstremalne sytuacje są dla nas wyjątkowym sprawdzianem, podczas którego wyjść potrafi z ludzi ich prawdziwe oblicze. Kraj znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Mamy wojnę a tymczasem rządzący nami reżim posuwa się od złego ku gorszemu.
Zamyka stoki, hotele, baseny, siłownie, kluby fitness, czyli te miejsca, w których człowiek może poprawić swoje zdrowie, odporność i tym samym przyczynić się, że społeczeństwo lepiej sobie poradzi z chorobami, ale może rządzącym nami kacykom właśnie o to chodzi.
Za restrykcjami mogą się kryć biznesmeni, którzy chcą poprzejmować najatrakcyjniejsze lokale, galerie, stoki, hotele, biznesy. Temat rozwija mój 84 list otwarty do Prezydenta - Wirus, wojna i rozdawnictwo starzejącego się pieniądza! Czas zarazy wyraźnie im służy. Bardzo proszę zapoznajmy się z doniesieniem z ostatnich dni:

„Według szacunków Credit Suisse, rok 2020 i globalna pandemia okazała się bardzo dobrym czasem dla miliarderów. Zainwestowane przez nich pieniądze zarobiły dla nich więcej, niż gdyby nie pojawił się CoVID-19. Łączny majątek miliarderów wynosi już obecnie rekordowe 10,2 biliona dolarów. Eksperci podają, że aby należeć do czołowych 10 proc. najbogatszych ludzi świata, trzeba mieć co najmniej 90 tysięcy euro. 47 milionów milionerów posiada 44 procent całego światowego majątku prywatnego, a 550 milionów osób na całym świecie posiada 83 proc. światowego dziedzictwa. Jeszcze ciekawiej wyglądają dane dotyczące porównania najbogatszych i najbiedniejszych. Wówczas 26 najbogatszych ludzi świata dysponuje takim samym majątkiem, co biedniejsza część populacji, czyli 3,8 miliarda ludzi. Ale to nie wszystko, 2153 najbogatszych ludzi posiada majątek aż 4,6 miliarda biedniejszej części populacji.
Tylko 1 proc. populacji posiada 48 proc. globalnego bogactwa i jednocześnie zgarnął 83 proc. tego, co wyprodukowaliśmy w ciągu 2019 roku.”

Oczywiście daty roczne 2019, 2020 są datami fałszywymi i ludzie, którzy ich używają są ignorantami nie znającymi się na kalendarzach lub też zwyrodniałymi niegodziwcami czerpiącymi satysfakcje z wprowadzania w błąd ludzi, lub też głupimi tchórzami bojącymi przyznać się do błędu, bądź też leniami, którym się nie chce błędów naprawiać. Co człowiek, to przyczyna może być inna, ale nie o tym jest ten list. Powróćmy myślami do opowieści oświęcimskich i spróbujmy się czegoś z nich nauczyć:

„Jak oddziaływało życie więzienne w Oświęcimiu na poszczególne kategorie więźniów?
Więźniów tych zabierano z miejsca pracy albo wyciągano z szeregu podczas apelu i prowadzono do aresztu. Ci, którzy siedzieli już dłuższy czas w obozie, wiedzieli wówczas, co ich czeka, lub przynajmniej przeczuwali swój los. W areszcie odczytywano im rozkaz egzekucji. W pierwszym okresie, tj. 1940—1941, zakładników rozstrzeliwał oddział egzekucyjny, później wieszano ich lub zabijano pojedynczo z karabinu małokalibrowego wystrzałem w kark. Obłożnie chorych likwidowano w rewirze za pomocą zastrzyków.
Sąd doraźny z Katowic przyjeżdżał zazwyczaj co 4—6 tygodni do Oświęcimia i odbywał rozprawy w areszcie. Więźniów podległych kompetencji sądu doraźnego sprowadzano przed sąd, badano za pośrednictwem tłumacza i pytano, czy przyznają się do winy. Widziałem, jak więźniowie podczas przesłuchania przyznawali się do swych czynów szczerze i dobrowolnie; szczególnie odważnie zachowywały się niektóre kobiety. W większości wypadków wydawano wyrok śmierci, po czym niezwłocznie następowała egzekucja. Wszyscy ci więźniowie, podobnie jak i zakładnicy, szli na śmierć odważnie i spokojnie w przekonaniu, że składają życie w ofierze ojczyźnie. Często widziałem w ich oczach fanatyzm, który mi przypominał Badaczy Pisma Świętego i ich zachowanie się przed śmiercią. Inaczej umierali więźniowie kryminalni, którzy zostali skazani przez sąd doraźny za napady rabunkowe, kradzieże dokonane w bandzie — albo zachowywali się z tępą obojętnością albo jęczeli, lamentowali i żebrali o łaskę. W Oświęcimiu występowało to samo zjawisko co podczas egzekucji w Sachsenhausen: ci, którzy umierali w imię pewnej idei, szli na śmierć śmiało i spokojnie, aspołeczni zaś zachowywali się bądź obojętnie, bądź bronili się przed śmiercią. (…) Zupełne przeciwieństwo, nader pomyślne, stanowiły Badaczki Pisma Świętego, zwane ..pszczołami biblijnymi", ,,molami biblijnymi". Było ich, niestety, zbyt mało.
Mimo swej mniej lub więcej fanatycznej postawy byty elementem bardzo pożądanym; pracowały w domach SS-manów mających liczne dzieci, w oficerskim kasynie SS, a głównie w gospodarstwach rolnych, jak np, w fermie drobiu na Harmężach SS i na różnych folwarkach SS. Nie trzeba było ich nadzorować, niepotrzebne byty posterunki: pracowały pilnie i chętnie, gdyż takie było przykazanie Jehowy. Byty to przeważnie Niemki w starszym wieku, lecz również pewna liczba młodych
Holenderek. Dwie starsze kobiety pracowały w moim gospodarstwie domowym przeszło trzy lata. Moja żona mówiła mi nieraz, że ona sama nie mogłaby lepiej dbać o wszystko niż te dwie Badaczki Pisma Świętego. Szczególnie wzruszająco troszczyły się o dzieci — zarówno duże, jak i małe. Dzieci nasze były do nich lak przywiązane jak do osób należących do rodziny. Początkowo obawialiśmy się, że kobiety zechcą pozyskać dzieci dla Jehowy, okazało się jednak, że tego nie robiły; nigdy nie mówiły z dziećmi o sprawach religijnych. Było to właściwie dziwne, gdy wziąć pod uwagę ich fanatyczną postawę.
Wśród Badaczek Pisma Świętego znajdowały się także osobliwe istoty. Jedna z nich pracowała u oficera SS i starała się z oczu odczytywać wszystkie jego życzenia, ale odmawiała z zasady czyszczenia munduru, czapki, butów, tego wszystkiego, co miało związek z wojskiem: nie chciała nawet dotykać tych przedmiotów.
Na ogół Badaczki Pisma Świętego, były zadowolone ze swego losu. Wierzyły, że cierpiąc w niewoli dla Jehowy, uzyskają potem należne im miejsce w Jego królestwie, które wkrótce nadejdzie. Dziwne, że były one wszystkie przekonane, iż obecne cierpienia i śmierć Żydów są słuszną karą za to, że ich przodkowie zdradzili Jehowę. Badaczy Pisma Świętego, zawsze uważałem za biednych obłąkańców, którzy jednak byli na swój sposób szczęśliwi.
Pozostałe więźniarki — narodowości polskiej, czeskiej, ukraińskiej i rosyjskiej — byty używane do pracy w rolnictwie, jeśli tylko nadawały się do tych robót. W ten sposób unikały przebywania w przepełnionym obozie i jego złych skutków. W pomieszczeniach na folwarkach i w Rajsku było im o wiele lepiej. Stale stwierdzałem, że więźniowie, którzy pracowali w gospodarstwie rolnym i mieli oddzielne pomieszczenia, sprawiali zupełnie inne wrażenie. Nie cierpieli tak na skutek psychicznego ucisku jak inni więźniowie w obozach masowych. Gdyby było inaczej, nie wykonywaliby tak chętnie wymaganej od nich pracy.”

Wielce ciekawa jest też charakterystyka polskich więźniów:

„Polscy więźniowie dzielili się na trzy grupy polityczne, których zwolennicy gwałtownie się zwalczali. Najsilniejsza wśród nich była nacjonalistyczno-szowinistyczna. Walczyły one między sobą o wpływowe stanowiska. Więzień, który osiągał ważne stanowisko w obozie, szybko ściągał do siebie tych więźniów, którzy należeli do jego grupy, i usuwał z zasięgu swojej władzy członków innych grup, nierzadko przy pomocy nikczemnych intryg. Nie waham się powiedzieć, że niektóre przypadki tyfusu plamistego lub brzusznego ze śmiertelny m wynikiem należy zapisać na konto tych walk o władzę. Nieraz słyszałem od lekarzy, że właśnie w rewirze stale odbywały się gwałtowne walki o wpływy. To samo działo się na terenie oddziału zatrudnienia. Szpital i oddział zatrudnienia stanowiły przecież kluczowe pozycje w życiu obozowym; kto je umiał opanować, ten rządził. Rządzono się tam, i to bynajmniej nie wstrzemięźliwie. Zajmując ważne stanowiska, można
było umieszczać swoich przyjaciół na takich placówkach, gdzie się chciało ich mieć. Można było także przenosić lub w ogóle pozbywać się innych więźniów będących w niełasce. W Oświęcimiu wszystko to było możliwe.”

Najszanowniejsi czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. moim zdaniem podobnie zachowują się politycy i osoby mające wpływ na obsadzanie stanowisk w państwowych spółkach.
W Polsce to kto zostanie premierem, ministrem czy innym rządowym urzędnikiem zależy od szemranych układów, znajomości w Sejmie, Senacie i wśród lobbystów mających wpływy, pieniądze, haki. Podobne patologiczne mechanizmy działają w Unii Europejskiej.
Myślę, że koniecznie powinno się wprowadzić jawne egzaminy, konkursy połączone z dokładnymi badaniami lekarskimi, otwarte dla wszystkich wymagające konkretnej wiedzy i umiejętności, cech charakteru niezbędnych do sprawowania urzędu. Nad przebiegiem egzaminów powinna czuwać sztuczna inteligencja. Komputer bezstronnie wykaże, który z kandydatów najlepiej zdał sprawdzian. Komputery już dawno prześcignęły możliwości obliczeniowe człowieka. Są też mniej od niego zawodne. Kto mądry korzysta z ich pomocy. Komputer nie ma znajomych, rodziny, zobowiązań - łapówki nie robią na nim wrażenia.

Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. co myślicie o tym pomyśle?

Bardzo proszę powróćmy myślami do obozu i podziałów, które bezspornie służyły katom:

„Te walki polityczne o władzę toczyły się w Oświęcimiu nie tylko między polskimi więźniami. Antagonizmy polityczne istniały we wszystkich obozach i wśród wszystkich narodowości. Nawet wśród czerwonych Hiszpanów w Mauthausen istniały dwie grupy zwalczające się gwałtownie. Nawet w czasie odsiadywania kary przeze mnie byłem niegdyś świadkiem tego, jak zwalczali się wzajemnie więźniowie należący do prawicy i lewicy. Kierownictwo obozu koncentracyjnego gorliwie popierało te antagonizmy, a nawet podjudzało, aby nie dopuścić do trwałej jedności wszystkich więźniów.”

Podobnie Polska jest dzielona w czasie dzisiejszym i wielką rolę w tym odgrywa rządzący nami reżim. Przykład takiego dziania znajdziemy w reżimowej telewizji, która szczególnie aktywna była w czasie przedwyborczym. Przeciwnicy najszanowniejszego pana, panie Andrzeju D. pojawiali się w państwowych mediach rzadko i zazwyczaj byli oczerniani, natomiast najszanowniejszy pan był wychwalany ponad wszelką przyzwoitość. Szczegóły tej haniebnej agitacji naświetla 102 list otwarty – Stop medialnym kłamstwom i nieważne wybory, kondolencje dla Prezydenta.
Wielką rolę w szczuciu Polaków na Polaków odgrywa też tak zwana Gazeta Polska.
Zorganizowali faszyzującą akcję promującą strefy wolne od LGBT, a także kampanię dotyczącą zakazanego w Polsce chrześcijańskiego krzyża. Temat krzyża rozwija mój 100 list otwarty - Swastyka, krzyż; chrześcijańskie symbole zakazane prawem Bożym i ludzkim.
W tej podłej działalności Gazety Polskiej szczególnie obrzydliwym jest fakt, że pośrednio dofinansowana jest ona naszymi pieniędzmi. Państwowe, czyli nasze narodowe podmioty gospodarcze zamieszczają bowiem w niej liczne reklamy. Obrzydliwość.
Bardzo proszę powróćmy myślami do czasów okupacji:

„Chociaż ogólne warunki bytowania były w Oświęcimiu naprawdę złe, to jednak żaden polski więzień nie chciał być przeniesiony do innego obozu. Z chwilą, gdy więźniowie dowiadywali się, że mają być przeniesieni, używali wszelkich środków, aby móc pozostać w Oświęcimiu. Gdy w 1943 r. przyszedł ogólny rozkaz, na mocy którego wszyscy Polacy mieli być przeniesieni do obozów w Rzeszy, zostałem zasypany prośbami ze wszystkich placówek pracy, uzasadniającymi nieodzowną obecność Polaków. innego obozu. Nie mogłem się nigdy dowiedzieć, jaki był powód tego kurczowego trzymania się Oświęcimia.”

Ten powód, dlaczego tak wielu więźniów kurczowo trzymało się Oświęcimia mógł być prozaiczny.
Można tam było dobrze zarobić współuczestnicząc w akcji okradania Izraelitów:

„Niepodobna sobie wyobrazić i oszacować wartości zabranych rzeczy sięgających setek milionów.
Ogromne bogactwa zostały skradzione przez członków SS i policjantów, przez więźniów, pracowników cywilnych, robotników i personel kolejowy. Jeszcze obecnie wiele z tego będzie leżało pochowane i zakopane na terenie obozu Oświęcim--Brzezinka.
Przy wyładowywaniu transportów żydowskich cały bagaż zostawał na rampie aż do chwili, gdy wszystkich Żydów zaprowadzono do obozu lub do miejsca zagłady. Potem specjalne drużyny transportowe przewoziły bagaż, początkowo do sortowni ,.Kanada" l 64, gdzie go sortowano i dezynfekowano. Również ubrania osób zagazowanych w bunkrach lilii krematoriach przewożono do sortowni. Jednak w 1942 r. ,,Kanada" l nie mogła nadążyć z sortowaniem rzeczy.
Mimo, że wciąż wznoszono dodatkowe szopy i baraki, a więźniowie sortowali dniem i nocą, mimo że zwiększano nieustannie liczby pracujących i załadowywano codziennie wysortowanym materiałem wiele wagonów— często do 20, wciąż piętrzyły się stosy bagażu. Przystąpiono więc w 1942 r. do wybudowania magazynu ,,Kanada" II na zachodnim krańcu odcinka budowlanego II w Brzezince, jak również odwszalni i łaźni dla przybywających więźniów^. Trzydzieści nowo wybudowanych baraków było wypełnionych po brzegi zaraz po wykończeniu, a góry niewysortowanego bagażu piętrzyły się między barakami. Mimo powiększenia liczebności drużyn roboczych i tak nie było mowy o tym, aby móc podołać zadaniu w czasie poszczególnych akcji trwających 4—6 tygodni. Dopiero w okresie dłuższych przerw można było zaprowadzić jakiś porządek. Ubrania i obuwie poddawano oględzinom w celu odszukania ukrytych tam przedmiotów wartościowych (w takiej masie można było oczywiście przeprowadzić to tylko pobieżnie), po czym je magazynowano lub przekazywano do obozu w celu uzupełnienia garderoby więźniów; później rzeczy te wysyłano także do innych obozów. Znaczną część odzieży przekazywano opiece społecznej dla przesiedleńców, a później dla ofiar bombardowania lotniczego. Wiele rzeczy otrzymały wielkie zakłady zbrojeniowe dla robotników cudzoziemskich. Koce, bieliznę itp. przekazywano również opiece społecznej lub zatrzymywano na użytek obozu; inne obozy
także otrzymywały większe przesyłki. Przedmioty wartościowe przejmował specjalny oddział administracji obozu, po czym fachowcy odpowiednio je sortowali. Podobnie działo się ze znalezionymi pieniędzmi. Jeśli chodzi o przedmioty wartościowe, były to zazwyczaj rzeczy nadzwyczaj cenne, zwłaszcza gdy przychodziły transporty Żydów z Zachodu: szlachetne kamienie o milionowej wartości, bezcenne zegarki złote i platynowe wysadzane brylantami, pierścienie, kolczyki i naszyjniki nadzwyczaj cenne ze względu na swą osobliwość. Pieniądze pochodzące ze wszystkich krajów liczyło się na miliony. Często przy jednej osobie znajdowano setki tysięcy, przeważnie w banknotach tysiąc dolarowych. Nie było takiego schowka w ubraniu, bagażu czy w ludzkim ciele, którego by nie wykorzystano.
Po zakończeniu sortowania po każdej większej akcji pakowano przedmioty wartościowe i pieniądze w kufry i przewożono autami ciężarowymi do WVHA w Berlinie, a stamtąd do Banku Rzeszy. W Banku Rzeszy był specjalny oddział zajmujący się tylko przedmiotami uzyskanymi podczas akcji przeciw żydowskich. Eichmann powiedział mi kiedyś, że kosztowności i dewizy sprzedawano w Szwajcarii; zarzucono nimi cały szwajcarski rynek kosztowności.
Zwykłe zegarki wysyłano także tysiącami do Sachsenhausen. Znajdował się tam wielki warsztat zegarmistrzowski zatrudniający setki więźniów—założony pod bezpośrednim kierownictwem Maurera. W warsztacie tym sortowano zegarki i naprawiano je. Najwięcej zegarków zostało oddanych do dyspozycji frontowych oddziałów SS i armii dla celów służbowych.
Złote zęby przetapiali w sztaby lekarze dentyści w rewirze SS i odsyłali je co miesiąc do Głównego U rzędu Sanitarnego. W plombowanych zębach także znajdowano kamienie szlachetne olbrzymiej wartości. Obcięte włosy kobiece wysyłano do pewnej fabryki w Bawarii dla celów zbrojeniowych.
Nie nadającą się do użytku odzież odsyłano do przeróbki, a obuwie nie nadające się do noszenia cięto na kawałki, przeznaczając pewne części do użytku, resztę zaś przerabiano na mączkę skórzaną. W związku z kosztownościami Żydów wytworzyła się w obozie ogromnie trudna sytuacja, której nigdy już nie udało się całkowicie opanować. Wpłynęło to demoralizująco na członków SS, którzy nie zawszę byli na tyle silni, aby potrafili zwalczyć w sobie pokusę łatwego wzbogacenia się kosztownościami Żydów. Najcięższe kary pozbawienia wolności, a nawet wyroki śmierci nie działały dostatecznie odstraszająco.
Dla więźniów dzięki kosztownościom Żydów otworzyły się niespodziewane możliwości. Większość ucieczek należy z tym wiązać. Za zdobyte łatwo pieniądze, zegarki, pierścionki itp. więźniowie kupowali od członków SS i robotników cywilnych alkohol, tytoń, żywność, fałszywe dokumenty, broń i amunicję: tego rodzaju transakcje byty na porządku dziennym. W Brzezince więźniowie uzyskali nocą dostęp do obozu kobiecego, kupili sobie nawet niektóre dozorczynie. Na
skutek tego ucierpiała oczywiście również ogólna dyscyplina obozowa. Ci. Którzy mieli kosztowności, mogli sobie kupić lepszą pracę, życzliwość kapo i blokowych, a nawet stały pobyt w rewirze z najlepszą opieką. Mimo najsurowszej kontroli nie dało się tego zmienić. Żydowskie złoto stało się przekleństwem obozu.”

W dzisiejszych czasach, w których nie tylko Polska została zniewolona na istniejącej sytuacji niektórzy znakomicie zarabiają. Według najnowszych raportów finansowych, pierwsza dziesiątka najbogatszych ludzi świata w ciągu ostatniego roku podwoiła swoje majątki, a 1 proc. najbogatszych ma teraz majątek połowy ludzkości. W Polsce do przepastnych kieszeni powiązanych z reżimowymi władzami szerokim strumieniem płyną przede wszystkim nasze publiczne pieniądze, a kraj bywa gnębiony coraz to wymyślniejszymi restrykcjami.
W takiej rzeczywistości osobą bogatym bardzo może zależeć na tym by 'pandemia' trwała jak najdłużej. Mogą nawet przekupywać rządzących by koronawirusowe szaleństwo trwało jak najdłużej, być może nie zdając sobie sprawy, że z ich zyski biorą się z nieszczęścia i bólu innych ludzi. Przed umiłowaniem pieniędzy znajdziemy ostrzeżenie w Biblii:

1 Tymoteusza 6:9, 10
Jednakże ci, którzy są zdecydowani być bogaci, wpadają w pokusę i sidło oraz wiele nierozumnych i szkodliwych pragnień, pogrążających ludzi w zagładę i ruinę. Albowiem korzeniem wszelkich szkodliwych rzeczy jest umiłowanie pieniędzy, a zabiegając o to umiłowanie, niektórzy dali się odwieść od wiary na manowce i sami się poprzebijali wieloma boleściami.

Temat bogactwa rozwija mój 52 list otwarty do Prezydenta - Lepiej być biednym czy bogatym oraz kłamstwa TVP.

Bardzo proszę powróćmy myślami do czasów okupacji i zapoznajmy się z wspomnieniami najszanowniejszego pana Broada. Pery Broad pełnił służbę w obozie Auschwitz, początkowo jako strażnik, a następnie jako członek Wydziału Politycznego (obozowe gestapo). Uczestniczył w marszu śmierci z KL Auschwitz do Wodzisławia Śląskiego. Najszanowniejszy pan Szymon Laks, więzień Auschwitz-Birkenau i członek obozowej orkiestry, tak wspomina tego pana:

„Rottenführer Pery Broad jest chyba najczęstszym gościem i wiernym przyjacielem naszej orkiestry. W pewnym sensie cudowne dziecko. Ma niespełna 22 lata, rzecz można szczenię, a już wybił się na stanowisko szefa Biura Politycznego na Brzezinkę [...] W trakcie procesu, który odbył się we Frankfurcie nad Menem, mowa była o licznych zbrodniach dokonanych w Brzezince przez tego młokosa. Ale nikt nie wspomniał, o ile mi wiadomo, o jego nieprzeciętnych zdolnościach muzycznych. [...] Zjawia się w naszej Sali muzycznej z beztroską miną, uśmiechnięty, niczym kolega z uniwersytetu, albo raczej z konserwatorium. Instrumentem Broada jest zwykła, wulgarna harmonia, czyli akordeon. Zawsze pogardzałem tym popularnym sprzętem, który uważałem za pewnego rodzaju bękarta muzycznego, nadającego się wyłącznie do gry ulicznej i żebraniny. I oto stykam się w osobie Broada z autentycznym artystą, najwyższej klasy wirtuozem, zarówno w popisach zespołowych, jak i solowych. [...] Bywają okresy, kiedy wizyty Broada znacznie się przerzedzają. Wiadomo wtedy, że jest zajęty zgoła innymi sprawami, które pochłaniają go nie mniej niż muzyka [...] Czy można się dziwić, że po dokonaniu podobnych wyczynów Broad łaknie odprężenia wśród nas, muzyków, przy dźwiękach ulubionego akordeonu?”

Na tym panu wrażenie zrobiło to jak umierali Polacy i Izraelici:

„Tak umierali Polacy i Żydzi, o których przecież propaganda hitlerowska wciąż głosiła, że są skomlącymi o łaskę niewolniczymi kreaturami, którym nie przysługują żadne uprawnienia do życia, w każdym razie żadne z tych, które przysługują Niemcom. Obojętne, czy byli to mężczyźni czy kobiety, młodociani czy starcy, niemal bez wyjątku obserwowano ten sam obraz: ludzie ci ostatkiem sił mobilizowali się, by godnie umierać. Żadnego skomlenia o łaskę, za to często ostatnie spojrzenie bezdennej pogardy, na którą owi prymitywni czeladnicy mordu umieli odpowiedzieć jedynie sadystyczną wściekłością. Ledwie słyszalnie pada strzał po strzale.
Rzężąc padają ofiary. Kat stwierdza, czy strzały w potylicę, oddane z odległości kilku centymetrów, były celne. Butem staje na czole leżącego i odciąga skórę, by w ten sposób stwierdzić, czy oko zamarło. Aumeier i Grabner przyglądają się fachowo. Gdy zastrzelony rzęzi, jeden z tych dwóch Fuhrerów SS rozkazuje: „Ten musi dostać jeszcze raz!" Strzał w skroń lub w oko kończy ostatecznie nieszczęsne życie. Nosiciele zwłok pędzą tam i z powrotem, ładują trupy na nosze i zrzucają je na kupę w drugim końcu podwórza. Leży tam coraz więcej okrwawionych ciał. Jeszcze przez dłuższy czas zastrzelonym spływa z rany na potylicy cienki strumień krwi, zalewając plecy. Niemo, bez żadnych oznak wzruszenia, więzień z łopatą zasypuje piaskiem pieniącą się kałużę krwi. Czyni to każdorazowo po odtransportowaniu dwóch trupów. Kat wciąż mechanicznie ładuje karabin i przeprowadza egzekucję za egzekucją. Gdy czasem następuje zahamowanie, odstawia broń i gwiżdże jakąś piosenkę lub rozmawia na świadomie obojętne tematy ze stojącymi obok. Chce swą cyniczną postawą pokazać, że nic dla niego nie znaczy ,,wykańczanie tej bandy" i jak jest twardy. Jest dumny z tego, że bez wszelkich wyrzutów sumienia zabija tych niewinnych ludzi. Gdy któryś kręci głową, wbija mu wylot lufy w potylicę, przyciskając go twarzą do ściany. Tak postępuje zwłaszcza, gdy skazaniec wznosi patriotyczne okrzyki.
SS-mani zdają sobie sprawę, że to owo ostatnie wyznanie fanatycznej wiary zadręczonych na śmierć męczenników umacnia moralnie więźniów z tamtej strony muru i podtrzymuje ich świadomość narodową. Często zdarza się, że ostatnie chwile człowieka stojącego pod czarną ścianą
straszliwie przedłużają się. Czuje on jak zimny, okrwawiony wylot lufy wciska mu się w potylicę, słyszy trzask spustu... niewypał! Znudzony kat odejmuje broń, długo w niej grzebie, tłumacząc obecnym, że czas już sprowadzić nowy karabinek.
Nikt nie troszczy się o śmiertelne męki czekającej pod ścianą ofiary. Skazańca przytrzymuje żelazny chwyt za ramię. Wreszcie karabin jest znów przystawiony.
Tym razem może funkcjonuje, ale zdarzają się jeszcze kolejne niewypały. Dopiero po godzinie kończy się to nieopisanie straszliwe przedstawienie.
Grabner ,,odkurzył" swój bunkier i spożywa teraz dobre śniadanie. Podwórze bloku 11 wygląda znów jak wymarłe. Piasek przed obojętną czarną ścianą jest świeżo zagrabiony. Nad kilkoma wielkimi, czarno czerwonymi plamami na drugim końcu podwórza brzęczy rój much. Przez obóz prowadzi szeroki ciemny ślad. Wypływa zza masywnej drewnianej bramy z judaszem, zamykającej wjazd na podwórze bloku II i ciągnie się przez bramę obozową w kierunku krematorium.
Przy bramie obozowej orkiestra więźniarska gra akurat skocznego niemieckiego marsza...”

Niektórzy kaci lubowali się w dręczeniu więźniów:

„Budowę huśtawki w Oświęcimiu zainicjował pewien urzędnik Gestapo. Przybył tu z jednostki służbowej Gestapo celem przesłuchania w obozie pewnego więźnia. Nagle z pokoju, który dano mu do dyspozycji, dał się słyszeć dziwny, zduszony jęk. Po wejściu do pokoju odsłonił się obraz, który zdumiał nawet przywykłych do niejednego ludzi obozu koncentracyjnego. W odległości metra od
siebie ustawione były dwa stoły. Delikwentowi kazano usiąść na podłodze i złożyć dłonie na skurczonych kolanach. Wówczas ręce zakuwano w kajdany. Następnie wsuwano między łokcie a kolana więźnia masywny drążek, którego końce umieszczano na obu stołach. Skrępowany kołysał się teraz bezradnie między stołami głową w dół. Rozpoczynało się bicie bykowcem po pośladkach i w gołe stopy. Uderzenia były tak mocne, że dręczony wykonywał niemal całe obroty. Każdorazowo, gdy pośladki znajdowały się w odpowiedniej pozycji, padał cios, wykonywany z całą siłą. Gdy krzyki więźnia stawały się zbyt przeraźliwe, sadystyczny
gestapowiec nakładał mu maskę gazową. Teraz słychać było tylko owe zduszone jęki. Od czasu do czasu zdejmowano katowanemu maskę i pytano, czy będzie wreszcie zeznawał. Zarzucano mu, że posiadał broń. Był ofiarą jakiegoś pozbawionego sumienia denuncjatora.
Po upływie około 15 minut zamierały konwulsyjne ruchy dręczonego. Nie mógł już mówić; gdy znów zdjęto maskę i wezwano go do złożenia zeznań, tylko słabo potrząsnął głową. Jego spodnie zabarwiły się na czerwono, a krew kapała na podłogę. Wreszcie głowa zwisła mu martwo, zemdlał.
Ten fakt jednak nie wstrząsnął gestapowcem. Z uśmieszkiem rzeczoznawcy wyciągnął z kieszeni buteleczkę z płynem o ostrym zapachu i podsuwał więźniowi pod nos. Rzeczywiście więzień po kilku minutach wracał do przytomności. Ponieważ pośladki miał tak rozbite, że uderzenia zapewne nie potęgowały już bólu, inkwizytor wymyślał coś nowego. Wpuszczał delikwentowi wrzątek do nosa. Palący ból musiał być nie do opisania. Kat osiągnął swój cel.
Po ponownym pytaniu postawionym z ironiczną pewnością wygranej, piekielnie
dręczony skinął potakująco głową. Teraz zdejmowano drążek ze stołów, opierając
go jednym końcem o podłogę tak, że związany ześlizgiwał się z urządzenia.
Tylko z trudem udawało się zdjąć kajdanki z mocno nabrzmiałych, fioletowych przegubów na rękach więźnia. Gdy nie potrafił już reagować na wezwanie, by podejść do stołu w celu złożenia podpisu pod swoimi ,,zeznaniami", bito go gdzie popadło bykowcem po ostrzyżonej głowie i po plecach oraz częstowano kopniakami. Ostatecznie udało mu się z trudem stanąć na nogi, chwycić pióro w palce, które ledwo zdołały je utrzymać i podpisać zeznania. Drżący charakter pisma i widoczne na protokole ślady spoconej dłoni zdradzały znawcy, że miało tu miejsce 'zaostrzone' przesłuchanie z ,,zastosowaniem wszelkich środków będących w dyspozycji”...
Ta metoda śledcza znajdowała w Oświęcimiu szerokie zastosowanie.
Urządzenie z dwoma stołami, na których drążek przesuwał się tam i z powrotem, a nawet wraz z nieszczęśliwym spadał na podłogę, uznano jednak za zbyt prymitywne. Dlatego też kazano w warsztatach kierownictwa budowy zbudować więźniom dwa drewniane rusztowania z odejmowanymi drążkami stalowymi. Oznaczało to nawet zwiększenie mąk, ponieważ maltretowany przerzucany był teraz przez drążek wokoło.”

Koronawirus zabija. Jednak nie tylko jako choroba. Zabija też poprzez wybiórcze zakazy pracy. Ludzie pozostają bez pracy, firm, bez dochodu i środków do życia. W końcu łamią się psychicznie i... chcą to skończyć, raz na zawsze:

„Tak miało się stać w przypadku Jarosława Gasika, znanego restauratora i biznesmena z Wrześni. Jak poinformowało "Radio Września" 56-letni przedsiębiorca odebrał sobie życie. Z komentarzy w sieci wynika, że do tak dramatycznej decyzji Gasika pchnęła sytuacja z koronawirusem i lockdownem, która zrujnowała jego ukochany biznes. Szef kuchni Andrzej Szylar napisał wprost - Restaurator powiesił się w swoim lokalu. Jak się jednak okazuje, Gasik odebrał sobie życie we własnym domu.”

Bardzo proszę powróćmy myślami do równie okrutnych czasów okupacji:

„Grupami po czterdzieści osób więźniowie sądu doraźnego wprowadzani są do przedsionka, gdzie rozbierają się. Posterunek SS stoi przy drzwiach do trupiarni, gdzie odbywa się egzekucja. Prowadzi każdorazowo po dziesięciu na miejsce kaźni. W przedsionku słychać strzały i uderzenia głów o cementową podłogę. Rozgrywają się wstrząsające sceny. Rozdziela się matki od córek. Mężczyźni, po których postawie widać, że byli oficerami, podają sobie po raz ostatni dłonie. Inni odmawiają ostatni pacierz. Tymczasem w trupiarni odbywa się najhaniebniejsze mordowanie. Dziesięciu więźniów wchodzi nago do pomieszczenia. Ściany są spryskane krwią. W głębi leżą ciała zamordowanych. Szeroki strumień krwi płynie do ścieku pośrodku hali. Skazańcy muszą podejść blisko zwłok i ustawić się koło nich. Stopy mają spryskane krwią, w której brodzą. Niejeden wydaje nagły okrzyk, poznawszy w rzężącym na podłodze, bliskiego krewnego, może ojca. Rozstrzeliwań dokonuje prawa ręka kierownika obozu, SS-Haupfscharfuhrer Palitzsch. Wyćwiczonym strzałem w potylicę pozbawia życia jednego za drugim. Trupiarnia wypełnia się coraz bardziej. Lodowatym wzrokiem przypatruje się robocie wykonawcy swych wyroków Miidner, obecny tu wraz ze sztabem. Również wokół niego leżą już trupy.
Wreszcie posterunek z przedsionka wota, że już nikogo nie ma. Palitzsch zaczyna wędrować między zastrzelonymi i dobija tych, którzy jeszcze rzężą lub ruszają się. Potem przystawia bron do nogi, odwraca się ku swemu mistrzowi i staje na baczność na znak że wy konał jego wolę. Miidner patrzy na niego z wiele mówiącym demonicznym uśmieszkiem, podnosi powoli rękę do hitlerowskiego ukłonu i przez kilka sekund nieruchomieje w tej pozie. W ten sposób wyraża uznanie swemu katowskiemu pachołkowi. Wreszcie Miidner odwraca się i powoli, przeskakując trupy, kieruje się ku wyjściu, wciąż z podniesioną ręką, jowialnie żegnając się z SS-manami stojącymi z prawej i lewej strony... Było jednakże wiele egzekucji przez powieszenie. Na podwórzu bloku 11 ustawiono w tym celu dwanaście szubienic, tak urządzonych, że można je było wsunąć do ziemi, maskując otwory drewnianymi pokrywami, tak jak w halach gimnastycznych przy wgłębieniach, w których unieruchomione są nogi przyrządów. Wiele wynalazczości stosowano w Oświęcimiu celem niszczenia ludzi... SS-Hauptsturmfuhrer Aumeier wykorzystał okazję do wykazania się bezprzykładną brutalnością: było to przy publicznym powieszeniu trzynastu polskich inżynierów ,,w odwet" za próbę ucieczki jednego więźnia z grupy roboczej kierownictwa budowy. Egzekucja była dokonywana na placu przed kuchnią więźniarską w obozie wobec ustawionych na apelu więźniów. Żelazną szynę ustawiono na dwóch słupach. Postronki, na których powieszono więźniów na szynie, okazały się zbyt krótkie. Upadek zlej wysokości nie powodował złamania kręgu szyjnego, co jedynie mogło przyspieszyć śmierć skazańców. Już przed paroma minutami wyciągnięto stołki spod nóg ofiar, a wciąż jeszcze ciała trzepotały się konwulsyjnie.
Mimo że Aumeier był zdania: ,,Niech sobie chwilę trzepoczą”, tym razem rzecz trwała dlań zbyt długo. Wydał rozkaz komandu egzekucyjnemu: ,,Uwiesić się!"
Stojący nie opodal więźniowie zaciskali potajemnie pięści, obraz śmiertelnej udręki ofiar ,,odwetu" wyciskał im łzy z oczu... Rosjanie dostarczeni do Oświęcimia (…) trafili do tworzącego się w tym czasie podobozu w Brzezince. Rozegrał się tam niewiarygodny dramat. Ludzie ci szaleli z głodu. Rzucali się zachłannie na każde żarcie, na każdy burak. Co wieczór wożono trupy wozami drabiniastymi do krematorium Oświęcimia. Półżywi, nie mogący znieść dłużej nieopisanych męczarni, dobrowolnie gramolili się na wóz i byli jak bydło dobijani. Na wierzchu wozu drabiniastego, na stercie trupów leżał pewien Rosjanin. Życie już ledwo tliło w nim. Głowa bezsilnie zwisała przez boczną poprzeczkę. Jeden z SS-manów chwycił za pałkę i uderzył całą siłą w zwisającą głowę. Rosjanina odrzuciło, ale po chwili upadł znów do przodu i głowa zwisała teraz spod poprzeczki. Drugi cios odrzucił głowę jeszcze raz ponad poprzeczkę. Zabawa widać spodobała się SS-manowi. Mimo że nieszczęsny więzień już rzeczywiście był martwy, SS-man dalej walił w głowę, aż zmieniła się w bezkształtną, krwawą masę. Inny SS-man znajdował przyjemność w stawaniu na ciałach półżywych, leżących na ziemi i miażdżeniu im gardła bądź potylicy kolbą karabinu.”

Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. pamiętacie może sprawę Andrzej N. i Karola B.? Jakiś czas temu było o nich głośno w kraju. Byli to tak zwani łowcy skór.
Mordowali oni ludzi po to by dostawać pieniądze od zakładów pogrzebowych.

„Świadek zeznał, że zabijano nie tylko pavulonem, ale również szukano innych sposobów na uśmiercanie pacjentów. Andrzej N. miał się wymieniać doświadczeniami z drugim oskarżonym w tej sprawie Karolem B. To właśnie B. miał podsunąć mu pomysł, że można zabijać pacjenta podczas intubacji, która polega na podawaniu pacjentowi tlenu przez rurkę. Według świadka, zabijanie miało polegać na przebiciu rurką jakiegoś narządu w gardle. Mężczyzna zeznał również, że N. używał określenia na zabijanie - "odpalanie pacjentów". Miał przyznać, że "w porównaniu z B. jest on aniołkiem, bo B. ma na sumieniu co najmniej dwa razy więcej osób". Sam - jak zeznał świadek - mówił o 30-50 ofiarach. N. próbował też żartować, mówiąc, iż powinien dostać medal z ZUS, bo ratuje budżet państwa, uśmiercając emerytów i rencistów. N. miał również przyznać, że jednym ze sposobów zabijania było np. "dobijanie trepem ciężko rannego pacjenta". Opowiadał też świadkowi, jak okradano pacjentów i gwałcono pijane kobiety... Według prokuratury, b. sanitariusz 38-letni obecnie Andrzej N. dokonał zabójstw czterech pacjentów poprzez nieuzasadnione podanie im leku zwiotczającego mięśnie - pavulonu. O dwa lata starszego Karola B. oskarżono o zabójstwo jednej osoby i pomoc w zabójstwie czterech. Według prokuratury, oskarżeni dokonywali zabójstw z "motywacji zasługującej na szczególne potępienie", bowiem otrzymywali pieniądze od właścicieli firm pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów.”

Dzięki temu, że sprawa wyszła na jaw dowiedzieliśmy się do czego służyć mógł medykom pavulon i że medycy skłonni są zabijać dla uzyskania korzyści majątkowej. Tamta sprawa wyszła na jaw, ale być może jest to wierzchołek przysłowiowej góry lodowej. W kraju mogło działać i być może działa dalej wielu przedsiębiorczych medyków, a płacić za mordowanie ludzi może nie tylko branża pogrzebowa. Rządzący nami reżim może być łasy na składki zdrowotne i emerytalne denatów. Przenieśmy się w nasze czasy i zapoznajmy się z niedawnym w miarę szczegółowo opisanym przypadkiem z Podlasia:

„Zgon na covid... którego nie było. Zdrowie Bielsk Podlaski Siemiatycze. Kurier Podlaski.
50-letnia kobieta z Nurca Stacji zachorowała. W bielskim szpitalu zmarła. W telefonicznej rozmowie powiedziano rodzinie, że zmarła na covid. Stwierdzono to bez badań. Ciało wydano jednej firmie pogrzebowej bez wiedzy rodziny. Bez zgody przewożono z jednej do drugiej. Zmarłą pochowano w trumnie w worku. Po pogrzebie wpłynął negatywny wynik badania. Covid nie było.”

Podobnie działali sławetni łowcy skór. Bardzo proszę zapoznajmy się z szczegółami sprawy:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
PostWysłany: Pią 19:55, 08 Sty 2021
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 2146
Przeczytał: 23 tematy

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





Kilka dni po pogrzebie całą historię opowiada nam syn zmarłej. To, co usłyszeliśmy, przeraża.
"Kilka razy byliśmy na siemiatyckim SOR-ze"

„Zaczęło się od tego, że mama źle się poczuła. Tak jakby się przeziębiła. Woziliśmy ją kilka razy osobiście samochodem na SOR do szpitala w Siemiatyczach - opowiada mężczyzna i wylicza: Pierwszy raz pojechaliśmy 10 października. Lekarz wypisał mamie receptę na ketonal i powiedział, aby kupić plastry rozgrzewające, bez recepty. Drugi raz pojechaliśmy 14 października, gdyż nie było żadnej poprawy. Wtedy mamę przyjęła inna pani doktor, przepisała jakiś antybiotyk ogólny, tabletki oraz syrop, oczywiście bez jakichkolwiek badań specjalistycznych! Żadne leki nie skutkowały, a jeśli - to na chwilę. Trzeci raz pojechaliśmy z mamą 17 października, jej stan pogarszał się coraz bardziej. Tata wcześniej dzwonił też po karetkę, lecz usłyszał odmowę.
Dostał numer telefonu do lekarza na SOR, a tam tata usłyszał, że jeżeli stan mamy jest zły to "samemu proszę przywieźć pacjentkę". Pojechaliśmy kolejny raz na SOR w siemiatyckim szpitalu. Mama nie dała rady już sama iść, tata prowadził mamę pod ramię, lecz przed drzwiami usłyszał, że nie może wejść. Pani (pielęgniarka lub lekarz, nie wiem) otworzyła drzwi i kazała mamie iść pod jakiś pokój. Już po około 5 minutach (licząc dojście, konsultację z lekarzem i powrót) mama z trudem wyszła sama, oczywiście tata cały czas czekał przed drzwiami, by pomóc jej iść. To wtedy mamę zbadała lekarz od płuc i stwierdziła obustronne zapalenie płuc, dała kolejne leki i kazała wracać do domu, w łóżku leżeć. Nie widziała potrzeby zatrzymania mamy na oddziale. Nikt nawet nie zaproponował żadnych badań, wymazu na koronawirusa.
We wtorek rano, 20 października, szykowałem się do pracy i zajrzałem do mamy. Miała sine usta, twarz miała siną, nie było z nią kontaktu. Zadzwoniłem po karetkę. Przyjechało pogotowie. Najpierw weszło dwóch ratowników w zwykłych maseczkach. Zdziwili się, że lekarz mamę w takim stanie, z zapaleniem płuc, wypisał do domu. Ale zaraz jeden wyszedł, wykonał telefon, potem zawołał tego drugiego. Ubrali się w kombinezony covidowe, mamę wynieśli prawie nieprzytomną do karetki. Jak jej podali tlen, to tak trochę oprzytomniała, ale też brata nie poznawała, była zdziwiona, że lekarze są, że gdzie ona jest. Zabrali mamę do szpitala w Siemiatyczach.
Tajny transport do Bielska?
Po jakimś czasie zadzwoniliśmy do szpitala, by dowiedzieć się o stan mamy. Nie udzielono nam żadnej informacji. Jakaś pani nam powiedziała, że nie może nam udzielić informacji i jeszcze tak głupio spytała, że co my telewizji nie oglądamy, nie wiemy, co się na świecie dzieje... Tato dzwonił parę razy. Żadnych informacji nie uzyskaliśmy. Ale w szpitalu pracuje znajoma pielęgniarka i od niej dowiedzieliśmy się, że stan mamy jest poważny i przewożą ją do szpitala w Bielsku Podlaskim, gdyż tam wożą pacjentów z dodatnim (!) wynikiem na koronawirusa. Że niby we wtorek (20 października) zrobili mamie wymaz i wysłali te badania do Warszawy. W środę jednak siemiatycki sanepid nadal nie miał wyników, ale mama już trafiła do Bielska. Chyba tego samego dnia, tego 20 października nawet, mamę przewieźli. Nie wiemy tego dokładnie, nikt do nas nie zadzwonił ze szpitala z Siemiatycz z informacją o przewożeniu mamy do jakiegokolwiek innego szpitala.
Przypomnijmy: decyzją Wojewody Podlaskiego od 19 października do odwołania SPZOZ w Bielsku Podlaskim przekształcony został w całości w szpital dedykowany WYŁĄCZNIE pacjentom zakażonym wirusem SARS-CoV-2, tzw. szpital covidowy.
Jak ustalili synowie zmarłej - wymaz w kierunku koronawirusa pobrano od pacjentki 21 października (jednak data zlecenia badania to 20 października godz. 14.49, a wymaz pobrano dopiero następnego dnia o godz. 20.21). Wyników badania w momencie decyzji i transportu nie było. Szpital covidowy w Bielsku
W środę, 21 października, tata telefonował do szpitala w Bielsku, by otrzymać informacje o stanie zdrowia mamy. Usłyszał tylko informację, że jest bez zmian, oraz aby przekonał mamę do podpisania zgody na podłączenie do respiratora - pomoże jej to w oddychaniu, a mama nie wyraża takiej zgody. Czyli jeszcze w środę mama była przytomna. W czwartek, 22 października, tato dowiedział się, że podłączyli mamę do respiratora i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną. Wyników badań na koronawirusa nadal nie było. W piątek rano, 23 października, zadzwonili, że mama umarła... Tato zapytał się o przyczynę śmierci. Powiedzieli, że covid. Ale na jakiej podstawie?! Przecież nadal nie było wyników! Ten ktoś dzwoniący ze szpitala podał tacie numer telefonu, żeby pod tym numerem się kontaktować, co dalej z ciałem mamy, że już wszystko załatwione, że mamy tylko tam zadzwonić. Co załatwione?!
Jak się okazało, ciało zmarłej wydano firmie pogrzebowej z Brańska. Podkreślmy - bez wiedzy rodziny. Synowie i mąż zmarłej dowiedzieli się już po pogrzebie, że akurat ten zakład pełni rolę prosektorium, gdyż w bielskim szpitalu prosektorium... "nie funkcjonuje".
Z Bielska do Siemiatycz przez Brańsk
Zadzwoniliśmy pod podany przez szpital w Bielsku numer, a tam ze trzy razy namawiali nas, by spopielić ciało mamy, że wtedy, w urnie, będzie mógł się odbyć normalny pogrzeb, a jak chcemy ciało, to mama pochowana będzie w worku, w trumnie zamkniętej, że mamy i tak nie zobaczymy, i że to wszystko musi się odbyć w rygorze sanitarnym... Bo mama miała covid. A my nadal nie mieliśmy żadnych wyników! Tato się nie zgodził. W naszym powiecie niby tylko zakład pogrzebowy pana Rybałtowskiego ma prawo chować zmarłych na covid. No i, ostatecznie, on chował mamę. Pogrzeb odbył się tego samego dnia. 23 października o 7.30 powiadomiono tatę o zgonie, o 18.00 - trumna została złożona na cmentarzu. Po nocy, w deszczu, przy reflektorach karawanu - dramat! Cały pogrzeb trwał może z 10-15 minut. Nawet nie wiem, czy mamę pochowaliśmy... Nie widzieliśmy ciała. Nie wiem, jak ją ułożyli w tej skrzyni, może rzucili po prostu, jak worek ziemniaków. Nie mieliśmy nawet szans, by rodzinę powiadomić, godnie mamę pożegnać. Dodam jeszcze, że po informacji ze szpitala o zgonie mamy, do taty zadzwonił jakiś nieznany numer. Był to pan, który poinformował, że on odbierze ciało zmarłej, ale trzeba będzie zapłacić 1.000 zł i można pieniążki przekazać dla pana Rybałtowskiego. Brat pojechał do Siemiatycz do pana Rybałtowskiego, wybrać dla mamy trumnę. Podczas tamtej wizyty miał przekazać 1.000 zł za przewóz ciała mamy. Ale jaki przewóz? Skąd? Dokąd? W tamtym momencie nie wiedzieliśmy nic, doszedł stres, presja czasu pochówku mamy, zaskoczenie o śmierci i brat zapłacił te 1.000 zł w gotówce. Okazało się, że to niby za to, że pan Rybałtowski ciało z Bielska odebrał. My dopatrzyliśmy się, że odbierał mamę z Brańska. Po co? Dlaczego mama była w Brańsku? Bo tak ktoś w tym bielskim szpitalu zdecydował?
Rodzina nie otrzymała nawet informacji, gdzie odzyskać rzeczy zmarłej:
W Bielsku w szpitalu nie chcieli wydać mamy rzeczy, ani ubrań, ani nic. Nie wiadomo gdzie jest chociażby mamy dowód osobisty. Zakład pogrzebowy twierdzi, że nie dostał. W Bielsku mówią, że też nie mają. W Siemiatyczach powiedzieli, że wszystko do Bielska wysłali... Nikt nie wie, gdzie są rzeczy mamy. Nie wiemy, gdzie ich szukać, może spalone, bo po covidzie? Jedziemy zaraz do Bielska się dowiadywać. Nie mamy nic. Żadnej karty leczenia mamy, karty zgonu. Nic! A mama już pochowana...
Nie wykryto wirusa SARS-CoV-2
25 października przyszły wyniki badań. Negatywne. Zmarła nie miała covid...
Rodzina, starając się wyjaśnić całe zamieszanie, spotkała się i z panem Rybałtowskim, i z przedstawicielem firmy pogrzebowej w Brańsku:Dzisiaj (poniedziałek 26 października - ak) pan Rybałtowski powiedział, że ciało ze szpitala z Bielska odebrał zakład pogrzebowy Memento Mori z Brańska, a oni - od nich, z Brańska. Wychodzi na to, że ten 1.000 złotych pan Rybałtowski dał zarobić innej firmie, ot tak, po prostu. Zajechaliśmy też do Brańska. Właściciel zakładu pogrzebowego w Brańsku wystraszył się i powiedział, że ma umowę ze szpitalem w Bielsku i zabiera z stamtąd osoby zmarłe z covidem. Jak mu pokazałem wynik, że mama nie miała covida, od razu oddał 1.000 złotych i powiedział, że będzie się domagał wyjaśnień od szpitala w Bielsku. Co do rzeczy mamy, powiedział, że nic nie dostał, tylko były przy niej kolczyki. I za chwilę jedzie po następne ciało do Bielska. To tak, jakby szpital w Bielsku sam zadecydował bez naszej zgody, bo nikt absolutnie nas o zgodę nie pytał. Wszystko odgórnie było przez kogoś ustalone i gotowe.
Łukasz Rybałtowski, przedstawiciel firmy pogrzebowej z Siemiatycz, potwierdza relację pana Arkadiusza, zaznaczając jednak, że tylko pośredniczyli w odebraniu zwłok:
Bardzo przykra sytuacja, naprawdę współczuje rodzinie. Te 1.000 zł to usługa transportowa tej firmy z Brańska. Kto i jak, na jakiej zasadzie, odebrał ciało ze szpitala, nie wiem. Przekazanie zwłok w przypadku covida odbywa się również z zachowaniem rygoru sanitarnego. Pojazd jest dezynfekowany. Dalej nasza usługa była taka, jak można powiedzieć, normalnie w tego typu uroczystościach. Nam też niekoniecznie było na rękę, że to odbywa się tak szybko, w reżimie. Ksiądz, z tego co wiem, też musiał przekładać jakieś swoje obowiązki, by móc uczestniczyć w pogrzebie zmarłej. No i, niestety, musieliśmy zgodnie z wytycznymi zamurować grób.”

Bardzo proszę przypomnijmy sobie fragment relacji, który może mieć kluczowe znaczenie:

„W środę, 21 października, tata telefonował do szpitala w Bielsku, by otrzymać informacje o stanie zdrowia mamy. Usłyszał tylko informację, że jest bez zmian, oraz aby przekonał mamę do podpisania zgody na podłączenie do respiratora - pomoże jej to w oddychaniu, a mama nie wyraża takiej zgody. Czyli jeszcze w środę mama była przytomna. W czwartek, 22 października, tato dowiedział się, że podłączyli mamę do respiratora i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną.”

Respirator w rękach wprawnego lub niedoświadczonego medyka może być zabójczą bronią:

„Respiratory od rządu trafiły do szpitali. Pochodzę one z Agencji Rezerw Materiałowych, a płaciły za nie samorządy, organizacje pozarządowe, samo ARM, a w niektórych przypadkach finansowali sami obywatele. Efekt? "Płuco wybuchło". Tak właśnie opisuje działanie sprzętu lekarz na jednym z forów internetowych dla medyków. Rządowy sprzęt podłączył do płuca i te się rozerwało. Jedyny plus, że płuco było sztuczne, ale sprzęt już nie. Nim mają leczyć chorych na COVID-19.”

Być może, to nie przypadek, że respiratory dostarczał dla Ministerstwa Zdrowia handlarz bronią. Mógł on nawet przeszkolić zaufanych medyków do skutecznego posługiwania się tą bronią. Zazwyczaj korinę, chorobę spowodowaną koronawirusem przechodzi się lekko lub nawet bezobjawowo i gdyby nie testy, to nawet nie wiedzielibyśmy o zakażeniu.
Po wnikliwym przeanalizowaniu kwestii testów wykrywających koronawirusa SARS-CoV-2 doszedłem do wniosku, że podstawowym celem testów jest wyłudzanie pieniędzy od społeczeństwa. Uzasadnienie tej opinii zawarłem w ostatnim aneksie do listu 96 otwartego do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy zatytułowanego - Koronawirus, oszuści, testy i urojona epidemia.
W skrócie, według ekspertów testy mogą być fałszywie dodatnie, fałszywie ujemne.
Mogą też mylić wirusa grypy z koronawirusem lub innymi patogenami.
Jako produkt finalny dostajemy tylko i wyłącznie informację o zarażeniu lub nie, ale bez dokumentacji, to jest filmu pokazującego grupę koronawirusów pochodzących z wymazu, z których izoluje się jednego koronawirusa i porównuje się z wzorcowym wirusem SARS-CoV-2 czy to na pewno ten sam koronawirus. Bez tej dokumentacji sama informacja o zakażeniu jest tylko śmieciem, ale może być dowodem w sprawie o wyłudzenie pieniędzy oraz narażanie życia i zdrowia, dlatego, że już oczekiwanie na test może zabić osoby o słabych nerwach:

„62-latek zmarł w kolejce do punktu wymazowego COVID-19 w Lesznie (wielkopolskie). Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było nagłe zatrzymanie krążenia.”

Bardzo proszę powróćmy myślami do potencjalnie śmiercionośnych respiratorów.
Jeżeli w Polsce działają dalej łowcy skór, respiratory mogą być podstawowym narzędziem do uśmiercania Polek i Polaków. Obserwując dane dotyczące śmiertelności spowodowanej koronawirusami zauważyłem, że śmiertelność ta ma przebieg falowy. W weekendy, kiedy zazwyczaj chorych się nie leczy i lekarze odpoczywają wyraźnie spada śmiertelność, po czym od poniedziałku, kiedy lekarze zaczynają leczyć chorych śmiertelność wyraźnie wzrasta. By nie być gołosłownym podam oficjalne dane z ostatnich dni. Są one szczególnie wymowne bo w międzyczasie były święta tak zwanego Bożego Narodzenia i medycy mieli więcej dni wolnych od pracy, ale osobiście radził bym szczerze wszystkim święta te obchodzić szerokim łukiem. Boże Narodzenie oraz inne chrześcijańskie święta nie poparte naukami Chrystusa to autostrada do Piekła. Ostrzegam przed nią w listach otwartych do Prezydenta. Na przykład 32 list - O wyższości Bożego Narodzenia nad świętem Wielkanocnym.
Bardzo proszę powróćmy myślami do statystki obejmującej zgony:

Dane podane w niedzielę, czyli dotyczące soboty:

Koronawirus: Zakażeni: 1 202 700 (dzisiaj: 8594). Zgony: 25 397 (143). Wyzdrowiało: 938 269

143 zgony

Dane podane w poniedziałek, czyli dotyczące niedzieli:

Koronawirus: Zakażeni: 1 207 333 (dzisiaj: 4633). Zgony: 25 474 (77). Wyzdrowiało: 946 017

77 zgonów

Dane podane w wtorek, czyli z poniedziałku:

Koronawirus: Zakażeni: 1 214 525 (dzisiaj: 7192). Zgony: 25 783 (309). Wyzdrowiało: 954 272

309 zgonów, czyli wzrost o kilkaset

Popatrzmy na dalsze dane:

Koronawirus: Zakażeni: 1 226 883 (środa: 12 361). Zgony: 26 255 (472). Wyzdrowiało: 975 876

472 zgony

Koronawirus: Zakażeni: 1 239 998 (czwartek: 13 115). Zgony: 26 752 (497). Wyzdrowiało: 975 876

Od tego dnia zaczął się spadek. Przyczyną mogły być święta. Zakupy, porządki świąteczne i spotkania rodzinne. Bardzo proszę zobaczmy na dane podane w sobotę w 2 dzień świąt:

Koronawirus: Zakażeni: 1 253 957 (dzisiaj: 5048). Zgony: 27 061 (69). Wyzdrowiało: 992 381

Mamy wyraźny spadek zgonów. W poniedziałek zaraportowano 29 zgonów. Spektakularny spadek i wniosek z tego wynika taki, że kiedy lekarze świętują śmiertelność gwałtownie maleje, ale kiedy lekarze wrócą do pracy i zaczną leczyć śmiertelność zaczyna rosnąć:

Dane podane w wtorek:
Koronawirus: Zakażeni: 1 268 634 (dzisiaj: 7914). Zgony: 27 454 (307). Wyzdrowiało: 1 014 005

Dane podane w w środę:

Koronawirus: Zakażeni: 1 281 414 (dzisiaj: 12 955 ). Zgony: 28 019 (565). Wyzdrowiało: 1 025 889

Dane podane w czwartek
Koronawirus: Zakażeni: 1 294 878 (dzisiaj: 13 397 ). Zgony: 28 554 (532). Wyzdrowiało: 1 036 138

Dane podane w piątek
Koronawirus: Zakażeni: 1 305 774 (dzisiaj: 11 008). Zgony: 28 956 (400). Zaszczepieni: 47,6 tys.

Dane podane w sobotę, czyli z piątku, z dnia wolnego od pracy (Nowy Rok)
Koronawirus: Zakażeni: 1 312 780 (dzisiaj: 6945). Zgony: 29 058 (102). Zaszczepieni: 47,6 tys.

Zbliżył się nowy rok, który przyniósł dodatkowe dni wolne od pracy i od razu śmiertelność zaczyna spadać. Z dnia na dzień spadek z 400 osób na 102 osoby, ale mamy kolejne dwa dni wolne od pracy:


Koronawirus: Zakażeni: 1 318 562 (dzisiaj: 5 739). Zgony: 29 119 (61). Zaszczepieni: 49,5 tys.

Koronawirus: Zakażeni: 1 322 947 (dzisiaj: 4432). Zgony: 29 161 (42). Zaszczepieni: 50 391

Być może gdyby jeszcze kilka dni lekarze nie przychodzili do pracy, nie zaczynali leczyć chorych, gdyby nie uruchamiali respiratorów to w ogóle epidemia by zniknęła, ale tak nie jest bo w poniedziałek lekarze wracają do pracy. Bardzo proszę popatrzmy na dane dotyczące poniedziałku, czyli pierwszego dnia pracy lekarzy:

Koronawirus: Zakażeni: 1 330 543 (dzisiaj: 7624). Zgony: 29 502 (341). Zaszczepieni: 100 000

W mediach tak skwitowano ten wzrost zgonów przypisywanych koronawirusom:

„Ogromny wzrost zgonów z dnia na dzień.”

Kolejny dzień pracy i kolejny wzrost liczby zgonów:

Koronawirus: Zakażeni: 1 344 763 (dzisiaj: 14 151). Zgony: 30 055 (553). Zaszczepieni: 136 262

Nadszedł kolejny dzień wolny – tak zwane Święto Trzech Króli. Według Biblii byli to mędrcy / magowie a nie królowie i liczba ich nieokreślona. Temat rozwijają moje listy otwarte do Prezydenta: 4 - Wiara tradycja szacunek i łamanie Konstytucji. 13 - Święta państwowe i kościelne łamiące Konstytucję. Dzień wolny sprawił, że znowu liczba zgonów zmalała:

Koronawirus: Zakażeni: 1 356 882 (dzisiaj: 12 054). Zgony: 30 241 (186). Zaszczepieni: 160 359

I tak jest od jakiegoś czasu mniej więcej co tydzień. Można z tego wyciągnąć wniosek, że kiedy lekarzy w pracy nie ma, śmiertelność maleje, a potem rośnie w miarę leczenia. Mogą się za tym cyklicznym zjawiskiem kryć się łowcy skór i respiratory od handlarza bronią. Bardzo proszę przeczytajmy ciekawe dane dotyczące płuc osób leczonych szpitalnie:

„U osób zmarłych na COVID-19, które spędziły w szpitalu ponad miesiąc, choroba spowodowała kompletne zaburzenie architektury płuc - twierdzi prof. Mauro Giacca z King's College w Londynie. W jego ocenie, niektóre organy pacjentów, które oglądał podczas sekcji zwłok, "w niczym nie przypominały płuc". (…) Lekarz pokazał płuca chorego na COVID-19. "Ten człowiek nie ma płuc" Tak wyglądają płuca 44-letniego człowieka, który wymaga respiratoroterapi - powiedział Bartosz Fiałek. Na nagraniu widać ujęcia z tomografu płuc. Jak tłumaczy zdrowe płuca powinny być w całości zaznaczone czarnym kolorem. W przypadku tego pacjenta tylko mały fragment był zdrowy. (…) Przebadali płuca zmarłych na COVID-19. Dokonali wstrząsającego odkrycia. Choroba COVID-19 może wywoływać straszne zmiany w płucach. Nowe odkrycie naukowców sprawia, że włos jeży się na głowie. Wstrząsające efekty zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Prawdopodobnie nikt nie spodziewał się, że mogą być tak rozległe.”

A teraz przypomnimy sobie wcześniejsze doniesienia medialne:

„W środę, 21 października, tata telefonował do szpitala w Bielsku, by otrzymać informacje o stanie zdrowia mamy. Usłyszał tylko informację, że jest bez zmian, oraz aby przekonał mamę do podpisania zgody na podłączenie do respiratora - pomoże jej to w oddychaniu, a mama nie wyraża takiej zgody. Czyli jeszcze w środę mama była przytomna. W czwartek, 22 października, tato dowiedział się, że podłączyli mamę do respiratora i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną.”

„Respiratory od rządu trafiły do szpitali. Pochodzę one z Agencji Rezerw Materiałowych, a płaciły za nie samorządy, organizacje pozarządowe, samo ARM, a w niektórych przypadkach finansowali sami obywatele. Efekt? "Płucko wybuchło". Tak właśnie opisuje działanie sprzętu lekarz na jednym z forów internetowych dla medyków. Rządowy sprzęt podłączył do płuca i te się rozerwało. Jedyny plus, że płuco było sztuczne, ale sprzęt już nie. Nim mają leczyć chorych na COVID-19.”

Respirator w rękach wprawnego lub niedoświadczonego medyka może być zabójczą bronią i myślę, że koniecznie powinno się powołać komisję, która sprawę gruntownie prześwietli. Trzeba działać szybko, bo od jakiegoś czasu sprawę nagłaśniam i jeżeli w szpitalach działają siepacze to mogą zadbać o to by dowody przestępczej działalności zatuszować.
Bardzo proszę powróćmy myślami do czasów okupacji i narodowo socjalistycznych siepaczy:

„Nagle zatrzaskują się drzwi, uszczelnione gumą i obite żelazem, a zamknięci słyszą zasuwanie ciężkich rygli. Śrubami dokręca się drzwi, by nie przepuszczały powietrza. Ołowiane, paraliżujące przerażenie chwyta zamkniętych. Biją w drzwi, walą w nie pięściami w bezsilnej wściekłości i rozpaczy. Odpowiedzią jest ironiczny śmiech. ,,Tylko nie sparzcie się przy kąpieli” — woła ktoś przez drzwi. Niektórzy spostrzegli, że zdjęto pokrywy nad sześcioma otworami
w suficie. Rozlega się głośny krzyk zgrozy, gdy w jednym z otworów ukazuje się głowa w masce gazowej. Dezynfektorzy przystąpili do pracy. (…) Przy pomocy dłuta i młotka otwierają kilka niewinnie wyglądających blaszanych puszek. Napis brzmi: ,,Cyklon do zwalczania szkodników. Uwaga trucizna! Otwieranie tylko przez wyszkolony personel!" Puszki wypełnione są aż po brzegi niebieskimi ziarnami wielkości grochu. Natychmiast po otworzeniu puszek zawartość ich wsypywana jest do dziur. Każdorazowo otwór zamyka się natychmiast pokrywą.
Tymczasem Grabner dał znak kierowcy ciężarówki, która zajechała pod krematorium. Kierowca zapuścił silnik, którego ogłuszający warkot głośniejszy jest od śmiertelnego krzyku setek ludzi, umierających gazową śmiercią. Z naukowym zainteresowaniem Grabner obserwuje sekundnik zegarka na ręku. Cyklon działa szybko. Składa się z cyjanowodoru w postaci stałej. Gdy wysypuje się go z puszek, z ziarnek ulatnia się gaz. Jeden z uczestników tego bestialskiego przedsięwzięcia decyduje się podnieść jeszcze raz pokrywę, by splunąć w dół, do hali. Po upływie około dwóch minut krzyki cichną i przechodzą w rzężenie. Większość jest już nieprzytomna. Po upływie dalszych dwóch minut Grabner opuszcza rękę z zegarkiem.
Skończone. Głęboka cisza. Ciężarówka odjechała. Posterunki zostają zdjęte, a drużyna sprzątaczy sortuje ubrania, porządnie ułożone na krematoryjnym podwórzu.
I znów SS-mani i zatrudnieni na obszarze obozu cywile pośpiesznie przechodzą w swoich sprawach obok zielono zarosłego wzgórza, na którego sztucznie usypywanym zboczu wiatr spokojnie kołysze drzewkami. Tylko znikomo mała ilość ludzi wie, co za okropne wydarzenie rozegrało się w tym miejscu przed niewielu minutami i jaki obraz można zobaczyć pod zieloną murawą w trupiarni.
Gdy po pewnym czasie wentylator wyciągnął opary gazu, więźniowie z zatrudnionego w krematorium komanda otwierają drzwi do trupiarni. Nieco skurczone opierają się o siebie nawzajem trupy z szeroko otwartymi ustami, zwłaszcza u drzwi są mocno ściśnięte. W śmiertelnym strachu wszystko cisnęło się do drzwi, by próbować je wysadzić. Zupełnie apatyczni i otępiali więźniowie zatrudnieni w krematorium wykonują swoją pracę jak roboty. Trudno jest wyciągnąć z hali kurczowo obejmujące się zwłoki, gdyż gaz usztywnił członki. Z komina wybuchają gęste
chmury dymu. (...)
Transport za transportem znikał w oświęcimskim krematorium. Codziennie!
Przybywało coraz więcej ofiar, mordowanie trzeba było zorganizować na większą skalę. Trupiarnia była za ciasna. Palenie zwłok trwało za długo.
A Hitler czekał niecierpliwie na zniszczenie milionów francuskich, belgijskich, holenderskich, niemieckich, eolskich, greckich, włoskich, słowackich, czeskich i węgierskich Żydów, Transportowano ich tu w bydlęcych wagonach z obozów zbiorowych, np. z Verne koło Paryża, z Westerberg w Holandii, z Terezina w Czechosłowacji, i z Antwerpii, Warszawy, Salonik, Krakowa, Berlina, później także z Budapesztu itd. Brzezinkę można byto rozbudować! Po roku wyglądało to już inaczej. (…) Z chwilą, gdy wszyscy zamknięci są w komorach gazowych i rygle za nimi są zasunięte, kończy się służba dla większości SS-manów. Podobnie jak przy poprzednich gazowaniach w starym krematorium w Oświęcimiu, rozpoczyna urzędowanie „dezynfektor".
Jedynie warkot silnika ciężarówki wydaje im się tu niepotrzebny.
Prawdopodobnie miarodajne placówki służbowe SS nie wiedziały, że mieszkańcy niezbyt oddalonej wioski (...) po drugiej stronie Wisły częstokroć nocą byli świadkami tych okropnych scen. W jasnym blasku płonących w dołach zwłok mogli rozpoznać pochód nagich postaci idących z baraków-rozbieralni do komór gazowych. Słyszeli krzyki bestialsko bitych, którzy nie chcieli wejść do pomieszczeń śmierci. Słyszeli strzały, którymi zwalano z nóg wszystkich, których z braku
miejsca nie można było wcisnąć do środka. W ciągu dnia widzieli polscy cywilni robotnicy, budujący nowe wielkie krematoria w odległości kilkuset metrów od domków chłopskich użytych jako komory gazowe, jak więźniowie wyciągali coś z drzwi tych domków, ładowali na płaskie rollwagi i jechali z tym w kierunku dołów, z których wciąż i wiecznie unosiły się chmury dymu. Specjaliści kładł i tak do jednego dołu jedne na drugie, tysiące i więcej zwłok. Między nie szły warstwy drewna. Metanolem podpalano wówczas ową Freilichtbuhne (scenę na wolnym powietrzu). SS-mani z Oświęcimia, którzy z radością i systematycznie mordowali, dbali jednak bardzo pilnie o to, by napełniać kasy. Gdy otwierano komorę gazową i po odpływie gazu zmuszeni do tej straszliwej roboty więźniowie wyciągali trupy, rozpoczynała się najstraszliwsza robota zmuszonych do niej nieszczęśników, którzy przy pomocy specjalnych narzędzi wyłamywali trupom złote zęby, zbierając je do garnka. Nawet włosy nowo przybyłych strzyżonych w saunie spieniężano! Gdy pytano SS-mana, w obliczu leżących na ziemi zwłok mężczyzn i kobiet, dzieci o uśpionych twarzach, dlaczego trzeba było tych ludzi wytępić, otrzymywało się na ogół w pełni dlań wystarczające wyjaśnienie: ,,To tak musi być"! Propaganda natrafiła u tych ludzi na aż nazbyt podatną glebę. Sadystyczne i megalomańskie skłonności oraz duchowe ograniczenie tych ludzi przyczyniły się do tego, że owe kreatury niegodne określenia człowieka, czuły się przedstawicielami najwyższej rasy. Takiej, której przysługiwało prawo odmawiania innym wszelkich praw życiowych, a nawet wytępienia ich przy pomocy wszystkich środków. Po prostu w Żydzie nie widzieli człowieka. Chyba nigdzie przysłowie ,,śmierć jednego jest chlebem drugiego” 0 nie znalazło tak pełnego zastosowania jak w tym obozie zagłady. Mordercy z Oświęcimia żyli tak szumnie i dumnie aż do dnia (…) kiedy to natarcie armii rosyjskiej gwałtownie położyło kres temu koszmarowi. (…) Himmler był niezadowolony z oświęcimskich metod zagłady. Przede wszystkim szło to o wiele za wolno. Po drugie wielkie stosy rozsiewały taki fetor, że cała okolica w promieniu wielu kilometrów musiała go wdychać! Nocą na odległość wielu mil widać było nad Oświęcimiem zabarwione na czerwono niebo. Bez tych wielkich stosów nie byłoby przecież możliwe usunąć niezliczoną ilość zwłok tych, którzy zmarli w obozie i trupów z komór gazowych. Komin oświęcimskiego krematorium i tak już zarysował się niebezpiecznie wskutek przegrzania....”

Jak widzimy, to że w dzisiejszej Polsce obiekty państwowej, narodowej służby zdrowia nie bez powodu są nazywane Polskimi Obozami Zagłady. Co prawda nie morduje się nas otwarcie, ale na traumatyczne przeżycia a nawet śmierć z rąk medyków można liczyć. Lekarze mogą pozorować akcję ratunkową, ale celem jej może być uśmiercenie nieszczęśnika, który dostał się w ich ręce. Przypomniała mi się akcja ratowników medycznych podczas tragicznego zdarzenia w Gdańsku podczas żebrania o pieniądze w ramach tak zwanej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Uwiecznieni przez obiektywy ratownicy przez wiele minut uciskali klatkę piersiową zranionego nieszczęśnika. Według specjalistów takie zachowanie mogło doprowadzić do śmierci. Szerzej temat opisuje mój 21 list otwarty zatytułowany - Paweł Adamowicz - morderstwo czy mistyfikacja?
Natomiast 65 list otwarty zatytułowany - Wielka Orkiestra Świątecznej Przemocy i Wojenny Nobel – tłumaczy dlaczego dla tej organizacji lepsza była by nazwa Wielka Orkiestra Świątecznej Przemocy. Bardzo proszę zapoznajmy się z doniesieniami, które od niedawna coraz częściej zaczynają dominować w wiadomościach:

„Karetka ze Szczecinka czekała z pacjentem kilka godzin przed Szpitalem Wojewódzkim w Koszalinie. Koszaliński szpital pacjenta nie przyjął. Chory wrócił do Szczecinka. Karetka ze Szczecinka czekała z pacjentem kilka godzin przed Szpitalem Wojewódzkim w Koszalinie. Koszaliński szpital pacjenta nie przyjął. Chory wrócił do Szczecinka.”

„Koronawirus w Centrum Zdrowia Dziecka. Zakażony personel medyczny, zamknięte oddziały.
Szpital Powiatowy w Międzychodzie zawiesza pracę oddziału pediatrycznego - od jutra w tym miejscu będzie działał oddział zakaźny.”

„Są wyniki sekcji zwłok 56-latka, którego mimo duszności i osłabienia, nie przyjęto do szpitala w Limanowej. Mężczyzna zmarł w samochodzie, w drodze powrotnej do domu. Ustalono, że przyczyną śmierci była niewydolność oddechowa w przebiegu COVID-19 - informuje serwis limanowa.in Mężczyzna zgłosił się do szpitala w Limanowej 9 listopada. Skarżył się na duszności. Nie został jednak przyjęty na oddział. Jak podaje serwis limanowa.in, pacjenta odesłano, bo nie posiadał wyniku testu na koronawirusa.”

„"Wyszedł do mnie młody ratownik, któremu powiedziałam że przyjechałam z mężem, który nie ma sił, żeby wyjść z samochodu. (...). Ratownik zawołał lekarkę, która od razu powiedziała mi, że skierowanie na odział nie wystarczy (wystawione dzień wcześniej w prywatnym gabinecie, na wypadek pogorszenia się stanu zdrowia -red.) i trzeba mieć jeszcze skierowanie na COVID-19, więc 'nic nie może zrobić'. Kilka razy powtarzałam, że mąż ma duszności, płytko oddycha, jest bardzo osłabiony i nie może wyjść z auta" - relacjonuje w rozmowie z serwisem żona zmarłego 56-latka. - Przyczyną zgonu była niewydolność oddechowa w przebiegu infekcji COVID-19 - przekazał w piątek (20 listopada) Mirosław Kazana, szef limanowskiej prokuratury.”

„W szpitalu MSWiA w Warszawie ponownie wstrzymano planowe zabiegi i operacje. - Obecnie w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie jest około 185 wolnych łóżek covidowych – poinformowała w środę Iwona Sołtys, kierownik działu obsługi pacjenta CSK MSWiA. (...)
Szpital MSWiA nie będzie przyjmować innych pacjentów niż zakażonych koronawirusem. Nie ma miejsc na OIOM-ach dla pacjentów niezakażonych, wstrzymano wszystkie planowe przyjęcia i zaplanowane operacje.”

„Wpisali koronawirusa bez wyniku testu. Ciało polecili spopielić. Chcieli coś ukryć?!
Wyniku testu nie było, a i tak wpisali koronawirusa. 50-letnia kobieta z Nurca Stacji zachorowała, miała poważne objawy, ale nie przyjęto jej na oddział. Ostatecznie zmarła, nie udało się jej uratować. Jako przyczynę zgonu podano COVID, mimo że wyniku testu na koronawirusa nie było. Gdy przyszedł, już po wszystkim, okazało się, że jest negatywny.”

„Szpital Września. Do odwołania wstrzymane są przyjęcia na Oddziała Położniczo-Ginekologiczny z Blokiem Porodowym. Brak miejsc w szpitalach w Warszawie, we Wrocławiu ale i w mniejszych miastach. Zabiegi ratujące życie wykonywane w prowizorycznych warunkach, kłótnie między bezsilnymi pracownikami szpitali a wyczerpanymi ratownikami - obraz ochrony zdrowia, wyłaniający się z kolejnych nagrań ujawnionych przez [link widoczny dla zalogowanych] jest coraz bardziej przygnębiający.”

„Szpital MSWiA przy ulicy Dojazd w Poznaniu ma zostać przekształcony w szpital jednoimienny. Pacjenci, którzy obecnie przebywają w szpitalu, w rozmowie z naszą reporterką zaapelowali do wojewody, by ten przemyślał tę decyzję. - Odbieracie nam możliwość leczenia.”

„Dramat w Zawierciu. Pacjentka zmarła na zapalenie wyrostka, bo lekarze czekali na wynik testu na COVID-19 zamiast ją leczyć. – Nigdy sobie nie wybaczę, że przywiozłem tu żonę – rozpacza Marian Muchowicz (72 l.), który pochował swoją drugą połówkę.”

„Szpital Gniezno. Po kilku godzinach czekania pacjentka nie została przyjęta na planowy zabieg
Skontaktowała się z nami rodzina 76-letniej pani Janiny, która 1 października miała zostać przyjęta planowo na zabieg koronarografii na oddział kardiologii przy ul. św. Jana. Miała, bo nie została przyjęta. Dlaczego? Pani Janina przyjechała wraz z synem, zgodnie z procedurami, najpierw do szpitala na 3 maja o 7:30 i do 14:00 czekała za wykonaniem testu na koronawirusa, który jednak nie został wykonany, bo okazało się, że go nie ma. Najpierw były zapewnienia, że test zostanie wykonany po 4 godzinach, potem że do 14, a następnie, że nie będzie wykonany. Teraz termin przyjęcia starszej pani został przełożony na 17 października. Dlaczego?”

„Ta decyzja zaskoczyła wszystkich. Od jutra Klinika Ginekologii i Położnictwa przy ul. Chałbińskiego we Wrocławiu wstrzymuje przyjęcia pacjentek. A są to pacjentki, które są w ciąży i czekają na poród. Pacjentki, których dzieci wymagają specjalistycznej opieki neonatologów i takie, które od miesięcy czekają na rozległe, skomplikowane zabiegi onkologiczne. Decyzją wojewody zlikwidowanych zostanie 70 takich specjalistycznych miejsc, a powstanie zaledwie siedem dla zakażonych Covid-19. Z tą decyzją nie zgadzają się lekarze.”

„Klinika Chirurgii Onkologicznej oraz Klinika Urologii Onkologicznej przy ul. Garncarskiej w Krakowie wstrzymuje na tydzień przyjęcia nowych pacjentów. Zamknięty jest również blok operacyjny. Wszystkie zabiegi chirurgiczne zostały odwołane.”

„62-latek zmarł w kolejce do punktu wymazowego COVID-19 w Lesznie (wielkopolskie). Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było nagłe zatrzymanie krążenia.
Jak podano, mężczyzna przyszedł do punktu wymazowego w piątek 30 października. Od rana przed punktem pobrań miały się tworzyć kolejki.
- W pewnym momencie mężczyzna zasłabł, wezwano zespół ratownictwa medycznego - podkreślił cytowany przez portal dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie Tomasz Karmiński. Lekarze stwierdzili zgon 62-latka. Bezpośrednią przyczyną zgonu było nagłe zatrzymanie krążenia. Według ustaleń dziennikarzy portalu, mężczyzna nie był pacjentem szpitala, zaś skierowanie na wymaz otrzymał od lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Zanim 62-latek udał się na pobranie wymazu, miał być badany przez lekarza w przychodni.”

„Brak kontaktu z przychodniami Podstawowej Opieki Zdrowotnej, utrudniony dostęp do specjalistów, brak możliwości sprawdzenia, jak długo się czeka na miejsce u lekarza czy w szpitalu, wątpliwości czy w czasie teleporady lekarz postawił właściwą diagnozę. W pierwszych miesiącach pandemii do biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęła lawina skarg. Wynika z nich jedno: polska służba zdrowia skupiła się tylko na osobach chorujących na COVID-19. O pozostałych pacjentach zapomniano.”

„Dwóch ciężko rannych motocyklistów nie przyjęły szpitale w Chełmie i we Włodawie. Jeden z pacjentów zmarł w karetce, drugi po dwóch dniach w szpitalu w Lublinie.
Wysłaliśmy do tego wypadku dwa zespoły ratownictwa – z Woli Uhruskiej i Włodawy. Dwóch motocyklistów było w stanie ciężkim. Dyspozytorzy starali się o przyjęcie pacjentów w różnych szpitalach – we Włodawie i w Chełmie – relacjonuje Anetta Szepel, pielęgniarka koordynująca w Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie.
– Niestety, Włodawa odmówiła przyjęcia pacjenta tłumacząc się, że są szpitalem covidowym i przyjmują tylko takich pacjentów. Z kolei w Chełmie, który też odmówił, są wstrzymane przyjęcia na chirurgię ze względu na zakażenia koronawirusem wśród personelu. Szpital tłumaczył, że nie ma możliwości zaopatrzenia pacjenta na sali operacyjnej. Ostatecznie pacjent nie dojechał do tego szpitala, zmarł w karetce – dodaje pielęgniarka.”

„Nie żyje 17-letni Bartek. Kiedy dotarł do szpitala, było już za późno
Jak donosi portal popularne.pl, problemy zdrowotne Bartka zaczęły się już w domu, w Sulikowie. Nastolatkowi dokuczał silny ból głowy, niedługo później zapadł w śpiączkę. Zaniepokojeni rodzice od razu wezwali pogotowie. Ratownicy, którzy zjawili się na miejscu, od razu zauważyli, że pacjent ma wysoką gorączkę. Stwierdzili, że ma koronawirusa. Zabrali go do karetki i pojechali do szpitala.
Pierwszym celem ratowników medycznych stał się szpital w Zgorzelcu. Niestety, 17-latek nie został do niego przyjęty. Według tamtejszego dyrektora ds. medycznych w placówce nie było oddziału, na który mógłby trafić pacjent. Karetka pojechała więc w kierunku Bolesławca. Ratownicy przez cały czas starali się utrzymać przy życiu chłopaka, którego stan się pogarszał. W końcu podjęli decyzję o intubacji. Kiedy karetka pogotowia stanęła na podjeździe szpitala w Bolesławcu, lekarze zajęli się pacjentem. To oni, oskarżając medyków ze Zgorzelca o zaniedbanie, wykonali mu badanie tomografem komputerowym. Wyniki były szokujące. Okazało się, że 17-latek wcale nie został zakażony koronawirusem. W jego mózgu powstał natomiast ropień śródczaszkowy. Nie było chwili do stracenia, jednak pomoc bolesławskich lekarzy na tym się skończyła. Po przeanalizowaniu wyników ratownicy wraz z chłopcem zostali skierowani do placówki w Legnicy.
17-latek w końcu trafił na stół operacyjny. Niestety, dziesięciogodzinne podróżowanie karetką w znacznym stopniu pogorszyło jego stan zdrowia. Mimo starań legnickich medyków pacjent zmarł dwie godziny po zabiegu. Sprawa jego śmierci została przekazana Rzecznikowi Praw Pacjenta. Ten jednak nie dostrzega żadnych nieprawidłowości.”

"„Jestem chory. Nikt mi nie chce pomóc. Pogotowie nie. Przychodnie nie. Załamałem się” - napisał w poniedziałek (12 października) rano na Facebooku wrocławski poeta Mirosław Jerzy Gontarski. Po kilku dniach zmarł."

„50-letni mężczyzna uskarżający się na duszności w poniedziałek rano zgłosił się na SOR w Limanowej. Niestety nie został przyjęty, gdyż nie miał wykonanego testu w kierunku SARS-CoV-2. W czasie powrotu do domu jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył. Mimo wezwania karetki i podjętej reanimacji, życia ponad 50-letniego mężczyzny nie udało się uratować.”

„Zmarł 26-latek, który kilka godzin czekał na przyjęcie do szpitala
26-latek został przywieziony do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego we wtorek po południu w złym stanie, uskarżał się na silny ból brzucha. Mężczyzna był również w trakcie leczenia onkologicznego. Po przyjeździe do szpitala wykonano mu test na obecność koronawirusa – wynik okazał się pozytywny. - Lekarz z oddziału ratunkowego szpitala we Włoszczowie, nie badając pacjenta, odesłał go, nie wskazując szpitala, do którego powinien zostać on skierowany. W karetce 26-latkowi podano płyny i leki, poczuł się po nich nieco lepiej – poinformowała PAP Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach. Dodała, że następnie około godziny 17 zespół pogotowia ratunkowego przekazał 26-latka pod opiekę rodziny. Jednak w niedługim czasie okazało się, że stan mężczyzny ponownie uległ pogorszeniu, a Szpitalny Oddział Ratunkowy w dalszym ciągu nie zgadzał się na przyjęcie pacjenta onkologicznego z koronawirusem. Dyrekcja szpitala tłumaczyła, że Włoszczowski SOR nie mógł przyjąć mężczyzny na oddział zakaźny, ponieważ pacjent wymagał leczenia w ośrodku specjalistycznym w związku z chorobami współistniejącymi.
- Po godzinie 19 do patrolu policji będącego w pobliżu szpitala podeszła kobieta, która stwierdziła, że jej brat, który uskarżał się na ból brzucha, nie został przyjęty do szpitala. Policjanci interweniowali i ostatecznie mężczyzna został przyjęty. Niestety po kilku godzinach zmarł. Obecnie w tej sprawie prowadzimy czynności pod nadzorem prokuratury rejonowej we Włoszczowie – powiedziała PAP Monika Jałocha, oficer prasowa włoszczowskiej policji. Postępowanie wyjaśniające prowadzi także dyrekcja szpitala.”

„Nie żyje 73-latek z Domu Pomocy Społecznej im. Małżonków Terakowskich w Gnieźnie, do którego nie przyjechała wezwana karetka. Mężczyzna miał gorączkę, płytki oddech i boleści. (…)
W tej sytuacji pracownice DPS zdecydowały, że należy o stanie mężczyzny poinformować Poradnię Nocną i Świąteczną Opieki Zdrowotnej w Gnieźnie. Lekarz dyżurny udzielił porady lekarskiej.
W nocy mężczyzna jednak zmarł.”

„Porażające informacje z polskiego miasta. Pacjent zmarł w karetce przed zamkniętym szpitalem.
Mężczyzna wymagał pilnej hospitalizacji, ratownicy pogotowia przywieźli go do szpitala, na miejscu zastali jednak zamknięte drzwi. lekarka odmówiła przyjęcia pacjenta, 61-latek zmarł w karetce pod placówką. media obiegły wstrząsające doniesienia, sprawą zajęła się już lokalna prokuratura.”

„Koronawirus Wałbrzych. Szpital zamknął hematologię i neurologię.”

„Dramat! Stoją w kolejce po test w deszczu i z objawami COVID-19
Takie sceny nie powinny mieć miejsca w dobie pandemii! Jedna z internautek opublikowała w mediach społecznościowych film, na którym widać kilkudziesięcioosobowe kolejki przed szpitalem na Brochowie we Wrocławiu. W takich warunkach ludzie z objawami Covid-19 czekają w deszczu na test na obecność koronawirusa. Wrocławski szpital nie jest, niestety, wyjątkiem.”

„Dramatyczne zdjęcia ze szpitala w Zgierzu. Placówka potwierdza: Są autentyczne.”

„Dyrektorka jednej z krakowskich szkół dzwoniła do sanepidu ponad dwieście razy, nim udało się jej dodzwonić. Sporo osób ma podobne doświadczenia, ale szkoły są w wyjątkowej sytuacji, bo odpowiadają za kadrę i miliony uczniów.”

„W Tarnowskich Górach 71-letnia kobieta zmarła po tym, jak pod tamtejszym dworcem straciła przytomność i nikt jej nie pomógł. Jak się okazało, przechodnie nie zrobili tego ze strachu przed koronawirusem. Doniesienia okazują się naprawdę tragiczne.”

„Karetka kilka godzin krążyła między szpitalami. Pacjentka ostatecznie zmarła.
System, który powinien ratować zdrowie i życie pacjentów, nie działa. Jeśli coś się szybko nie zmieni, pacjenci będą umierać w karetkach, stojących w kolejce przed szpitalami - po śmierci mieszkanki Sanoka, ratownicy medyczni apelują do władz o zmianę w systemie lecznictwa. Dramatyczne wydarzenia, do jakich doszło w Sanoku, nie są odosobnionym przypadkiem, bowiem coraz częściej mają one miejsce w całym kraju.”

„System ochrony zdrowia jest w agonii - stwierdził w rozmowie z Polsat News Ireneusz Szafraniec prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. Jak podkreślił, także ratownictwo medyczne znajduje się w krytycznej sytuacji. Ten system jest niewydolny, bo karetki oczekują przed szpitalami, czekają aż ktoś umrze i się zwolni miejsce – stwierdził.”

„15-latka 2 dni umierała na oczach rodziców. Dyspozytor 3 razy odmówił wysłania karetki, potem było już za późno. Nastolatka przez dwa dni czekała na pomoc, a rodzice bezradnie patrzyli, jak ich córka umiera w swoim własnym domu. Kiedy w końcu wysłano pomoc, było już za późno. 15-latka z Ostródy zmarła, a jej rodzina nie ma zamiaru zostawić tej sprawy bez wyjaśnienia. Nastolatka od wczesnego dzieciństwa cierpiała na problemy zdrowotne. Gdy jej stan pogarszał się z godziny na godzinę, a bliscy próbowali wezwać pogotowie, nikt jeszcze nie wiedział, że pomoc nie nadejdzie w porę. Być może udałoby się ją uratować.”

„11 szpitali z woj. śląskiego odmówiło przyjęcia ciężko chorego 72-latka z Tarnowskich Gór na oddział intensywnej terapii, tłumacząc to brakiem miejsc. Mężczyzna zmarł w miejscowym szpitalu. Badania wykluczyły zakażenie koronawirusem.”

„Policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności śmierci 60-letniego pacjenta szpitala miejskiego im. Strusia w Poznaniu. Mężczyzna wypadł w piątek późnym popołudniem z okna na 6. piętrze budynku; zginął.”

„Nie żyje 48-letnia pielęgniarka, której w poważnym stanie nie przyjął szpital w Piotrkowie Trybunalskim (woj. łódzkie) – podaje portal Tvn24.pl. Lecznica informowała, że stan pacjentki nie kwalifikował jej do przyjęcia. Test na koronawirusa wyszedł ujemny, jednak stan pielęgniarki pogorszył się na tyle, że nie mogło obejść się bez szpitala. Nie doczekała się jednak hospitalizacji, umierając tuż przed planowym przyjęciem.”

„Zmarł 26-latek, który kilka godzin czekał na przyjęcie do szpitala
26-latek został przywieziony do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego we wtorek po południu w złym stanie, uskarżał się na silny ból brzucha. Mężczyzna był również w trakcie leczenia onkologicznego. Po przyjeździe do szpitala wykonano mu test na obecność koronawirusa – wynik okazał się pozytywny. - Lekarz z oddziału ratunkowego szpitala we Włoszczowie, nie badając pacjenta, odesłał go, nie wskazując szpitala, do którego powinien zostać on skierowany. W karetce 26-latkowi podano płyny i leki, poczuł się po nich nieco lepiej – poinformowała PAP Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach. Dodała, że następnie około godziny 17 zespół pogotowia ratunkowego przekazał 26-latka pod opiekę rodziny. Jednak w niedługim czasie okazało się, że stan mężczyzny ponownie uległ pogorszeniu, a Szpitalny Oddział Ratunkowy w dalszym ciągu nie zgadzał się na przyjęcie pacjenta onkologicznego z koronawirusem. Dyrekcja szpitala tłumaczyła, że Włoszczowski SOR nie mógł przyjąć mężczyzny na oddział zakaźny, ponieważ pacjent wymagał leczenia w ośrodku specjalistycznym w związku z chorobami współistniejącymi.
- Po godzinie 19 do patrolu policji będącego w pobliżu szpitala podeszła kobieta, która stwierdziła, że jej brat, który uskarżał się na ból brzucha, nie został przyjęty do szpitala. Policjanci interweniowali i ostatecznie mężczyzna został przyjęty. Niestety po kilku godzinach zmarł.”

„„Służba zdrowia w Polsce nie istnieje” – mocny wpis ratownika medycznego
To już jest KONIEC systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne!!! Ochrona zdrowia, nazywana przez polityków służbą zdrowia już w Polsce nie istnieje! – tymi słowami rozpoczyna swój post na Facebooku Tomasz Wyciszkiewicz, ratownik medyczny z Lubina. W dalszej części wpisu autor dość szczegółowo opisuje przeciętny dzień swojej pracy, pokazując tym samym, jak poważna zapaść panuje w polskiej ochronie zdrowia.”

„Dwóch ciężko rannych motocyklistów nie przyjęły szpitale w Chełmie i we Włodawie. Jeden z pacjentów zmarł w karetce, drugi po dwóch dniach w szpitalu w Lublinie.
Do wypadku doszło 2 listopada po południu na trasie z Włodawy do Chełma. W pobliżu miejscowości Żłobek osobowy ford zderzył się z motocyklem. Jak ustalili policjanci, kierowca forda wyprzedzał ciężarówkę, kiedy z przeciwka nadjechał motocykl. Doszło do czołowego zderzenia. – Kierowca motocykla oraz jego pasażer doznali rozległych obrażeń ciała i zostali przewiezieni do szpitala – poinformowała podinsp. Bożena Szymańska z policji we Włodawie.”

„Pojazdy, które są wysyłane do pacjentów, często po kilka godzin czekają przed szpitalami, przez co dyspozytorzy nie mogą kierować ich do chorych. Takie sytuacje w ostatnim czasie miały miejsce w Tarnowie i Oświęcimiu.”

„80-letni pan Jan z Bielawy przez siedem godzin czekał w karetce z udarem mózgu. W tym czasie był wożony od szpitala do szpitala. Najpierw do Świdnicy, następnie Dzierżoniowa, Wałbrzycha i ponownie do Dzierżoniowa. Tam po 20 minutach od przyjęcia pan Jan niestety zmarł.”

„Padł nowy rekord zakażeń i zgonów. Sytuacja jest dramatyczna. Tak źle w Polsce jeszcze nie było. Tysiące nowych zakażeń. Zatrważająca liczna ofiar.”

„Dwie osoby nie żyją. Kilka dni czekały na poradę lekarza rodzinnego - myregion
Mieszkanka gminy Siedlec zmarła, bo nie otrzymała na czas pomocy medycznej. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kobieta chorowała i gorączkowała od kilku dni, ale nie udało się jej uzyskać pomocy lekarza rodzinnego. W końcu rodzina wezwała pogotowie. Karetka nie zabrała jednak pacjentki do szpitala przy pierwszej wizycie, a przy kolejnej ratownicy stwierdzili zgon.”

„"Umieralnia", tak o jednym z oddziałów covidowych szpitala miejskiego w Poznaniu mówią pacjenci. - Zostawia się ludzi na całą noc i nie wolno nikomu wciskać przycisków alarmowych. Chorzy umierają, mimo wołania i krzyków.”

„63-latek zmarł przed szpitalem powiatowym w Złotowie. Mężczyzna stał w kolejce do punktu wymazowego - poinforomowało TVP3 Poznań. Do tragedii doszło we wtorek rano. 63-latek otrzymał od lekarza POZ skierowanie na test na obecność koronawirusa. Mężczyzna udał się do złotowskiego szpitala. W kolejce oczekiwał na pobranie wymazu. Jak relacjonuje TVP3 Poznań, w pewnym momencie stracił przytomność i upadł na ziemię.
Na pomoc 63-latkowi ruszyły pozostałe osoby oraz funkcjonariusze policji. - Policjanci zatrzymali się, gdy zobaczyli ludzi, którzy do nich machali. Okazało się, że jeden z mężczyzn stracił przytomność. Funkcjonariusze od razu przystąpili do masażu serca. Jeden z nich pobiegł na pobliski SOR szpitala i zaalarmował medyków - powiedział rzecznik prasowy policji złotowskiej Maciej Forecki.”

„"Zwłoki układałem piętrowo, bo nie było miejsca". Pełne chłodnie w szpitalnych kostnicach. Pacjenci w ciężkim stanie, których karetka nie zabierze, bo nie ma gdzie. Covidowe oddziały bez respiratora, na których zakażeni w ciężkim stanie przegrają walkę o życie. System ochrony zdrowia się załamał. Oto relacje wprost z frontu koronawirusowej wojny.”

Najszanowniejszy panie Andrzeju D. podobnych przykładów można by mnożyć, a część z nich to być może sprawa dla prokuratorów i być może katów. Koniecznie powinno się przywrócić tradycję uśmiercania zbrodniarzy. Wszak kara śmierci jest zgodna z obowiązującą Konstytucją.
Temat ten omawia mój 44 list otwarty zatytułowany - Kara śmierci zgodna z obowiązującą Konstytucją. Być może kilkaset wyroków śmierci na wysoko postawionych urzędnikach poprawi tragiczną sytuację państwowego systemu zdrowia i zdyscyplinuje pozostałych przy życiu urzędników, ale na razie sytuacja jest tragiczna. Przymus noszenia niezalecanych przez niektórych specjalistów maseczek połączony z znacznym ograniczeniem dostępu do usług medycznych zaowocował zwiększeniem śmiertelności. Dziennie umiera setki Polek i Polaków. Niedawno szczególnie zbulwersowała opinię społeczną śmierć ratownika medycznego:

„Nie żyje kierowca karetki zakażony koronawirusem. Mężczyzna nie otrzymał pomocy w szpitalach zakaźnych z powodu braku miejsc. Gdy w końcu został przyjęty do Szpitala Powiatowego w Garwolinie, zmarł w karetce w drodze do placówki.”

Bardzo proszę zapoznajmy się uważnie z komentarzami społeczeństwa w tej sprawie, dlatego, że jest pośród nich wiele spostrzeżeń wnikliwych i wartych dokładnej analizy:

„A teraz odpowiedzialnych aparatczyków PIS pod sąd - za zbyt wczesne poluzowanie obostrzeń związanych z koronawirusem, a w konsekwencji zachorowanie i śmierć wielu osób! Przypominam, że PISowskie wybory musiały się odbyć, bo jesienią czeka nas katastrofa ekonomiczna i gospodarcza, a wtedy rządzący Polską dostaliby od wyborców kopa w zad i nie wygraliby wyborów! A dyktator developer rządzący Polską z tylnego siedzenia - oczywiście za nic nie odpowiada!”

„Kumple po fachu go olali. Szkoda. W pracy nigdy nie szukaj kolegów.”

„Pytaj się dyrektorów szpitali dlaczego odmawiają przyjęć, nawet na wojnie nigdy nie zdarzają się przypadki odmowy przyjęcia rannego.”

„Na kogo rządzący znowu zwalicie winę za tą śmierć ? Dlatego się Wam marzy BEZKARNOŚĆ+ Wszystko jest utkane po to, by przykryć Waszą TOTALNĄ niekompetencje!”

„Nie dali rady znaleźć miejsca dla kierowcy karetki to co dopiero dla zwykłego pacjenta jeszcze z dodatkowymi chorobami. Tak jak pisałem - lepiej umierać w domu niż być wożonym kilkanaście godzin bez udzielenia pomocy aż do zejścia śmiertelnego ! Czyja to wina, rządu czy wirusa ? Niech każdy odpowie sobie sam ! Minister od zdrowia powinien wszystkim Polakom od marca br zwrócić składki zdrowotne na skutek nieświadczenia pomocy medycznej zgodnie z art. 68 KONSTYTUCJI RP - Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku. Władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych i zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska.”

„Sądzę, że już nie długo krew się poleje, komuś puszczą nerwy. Jakiemuś Ojcu, Matce któremu umrze dziecko na rękach bo nie przyjmą na oddział bo podejrzenie wirusa.”

„Dlaczego Polacy nie rozliczacie władzy za służbę zdrowia? najważniejszą ze wszystkich służb.”

„Ludzie umierają z powodu braku opieki medycznej a nie przez wirusa. Cała prawda o tym cyrku!”

'Gdzie etyka lekarska??? Nie pojmuję tego...choćby miał leżeć na materacu na podłodze powinien zostać przyjęty... chociaż podjąć próbę ratowania..ludzie co się z wami dzieje ???? gdzie wasze sumienia.”

„Zamiast na szpitale ,to rząd rozdał miliardy na tarcze dla hoteli, które i tak padną bo turystów nie ma. Dlaczego jeszcze nie ma szpitali polowych np. w takich hotelach?”

„Należy zabrać się za kontrolę szpitali i całego personelu medycznego. Oni widzą w pacjencie tylko pieniądze a nie chorego potrzebującego pomocy. Zlikwidować teleporady. Lekarz ma leczyć a nie pozorować działania. W gabinetach prywatnych nie boją się wirusa, biorąc za wizytę kilkaset złotych”

„Pracownik szpitala który personalnie odmawia przyjęcia chorego do szpitala powinien być natychmiast aresztowany i skazany za zabójstwo lub co najmniej za usiłowanie zabójstwa.”

„Jestem żołnierzem i niosę pomoc na każdy rozkaz pomagam tam gdzie mnie wysyłają, a teoretycznie powinienem bronić tylko granic. Ale przysięga to przysięga. Pytam czy strażak na wieści o pożarze mówi że nie pójdzie bo się boi, czy policjant jadący na groźną interwencje może powiedzieć że nie jedzie bo może zginąć, czy ratownik w karetce może powiedzieć że nie pojedzie że się boi nie. Ale jakimś cudem część z naszych lekarzy (nie wszyscy bo jest znakomita część tych wspaniałych, którzy się poświęcają) nagle nie chce być lekarzem bo się boi, a wykształciła się za państwowe pieniądze smutne naprawdę smutne.”

„Wszystkich "dochtorów od siedmiu boleści" którzy odmówili przyjęcia pacjenta do paki za nie udzielenie pomocy. Kodeks karny- jest na to artykuł.”

„Ten wirus , jak i każda inna choroba zawsze najbardziej dotyka tych najniżej w drabinie społecznej . Gdyby to był lekarz , polityk , dziennikarz , to miejsce by się znalazło . Szary człowiek w podbramkowych sytuacjach jest bez szans. Niby zniesiono podziały klasowe , ale to tkwi w nas. Zawsze pewne życia są bardziej istotne. Jeżeli było miejsce , a go nie przyjęto , to kara powinna być dotkliwa, publiczna i odstraszająca na przyszłość !!!”

„Tekturowe państwo wychwalane przez TVP za 2 mld zł.”

„Grypa rak koronawirus… i tak kiedys umrzemy ale żeby tak niszczyć psychikę ludzka prowadzić do depresji stresów zastraszania manipulowania i innych każdy niech Sobie odpowie.”

„Prywatnie to by go podjęli ... ale ludzie ich sami tego nauczyli. Jest popyt jest podaż.”

„Mam nadzieję, że dyrektor każdego szpitala, który odmówił przyjęcia, a miał miejsce dla chorego w momencie przyjęcia zgłoszenia, trafi pod sąd za przyczynienie się do śmierci tego człowieka. Jego nie trzeba było pytać, czy weźmie chorego do karetki, czy nie weźmie.”

„To nie szpitale odmówiły przyjęcia tylko konkretni lekarze. Może czas wyjawić ich nazwiska.”

„A gdzie się ukryła nasza wielka głowa Państwa.. wszystko mogący Prezydent ? W czasie wyborów był taki WYGADANY I OPIEKUNICZY !!!!!!!!”

„Nie rozumiem. Ta epidemia to trochę jak wojna. Żołnierze/obsługa medyczna powinna być obsługiwane w najbliższym szpitalu. Nie ma miejsca na sali, to na korytarzu, a jak tam nie ma to u dyrektora /w księgowości. Lepiej tam niż na ulicy lub za późno.”

„To jak było wolne łóżko w jakimś szpitalu, czy nie? To jest system który informuje gdzie jest wolne miejsce? Panie premierze, panie Duda czas wziąć się do roboty. Bo jak nie to przyjdziemy po was.”

„A znajomy dostał gorączki 40 stopni i nikt go nie chciał przyjąć przez kilka dni bo nie miał zrobionego testu na COVID. Gdy było już dramatycznie to go z łaską przyjęli. Jednak nie przeżył. Jak się w efekcie okazało miał rozległy zawał. Pytam się ile jeszcze ma być ofiar paranoi koronawirusa, które nie umrą na koronawirusa a na głupotę współistniejącą. Świeć Panie nad duszami ofiar absurdu, paranoi i znieczulicy.”

„Na tym przykładzie widać jak rząd PiS kłamie. „Miejsca powinny być” a ich naprawdę nie ma, jeśli nawet dla swojego kolegi ratownicy nie znaleźli. Niekompetencja i nieudolność PiS jest porażająca. Przez nich dziś umieją ludzie bo zmarnowali kilka miesięcy na wybory i walkę miedzy sobą o władze. Nic w tym czasie nie zrobili dla Polaków aby przygotować się na druga fale.”

„Musieli zrobić miejsce dla Giertycha niestety, tak to działa w tym kraju. (…) Giertych przyjęty do szpitala a kierowca nie. Symulant będzie żyć, a chory zmarł.”

Kiedy były minister w byłym rządzie najszanowniejszego pana Jarosław Kaczyńskiego zasłabł tudzież symulował zasłabnięcie podczas aresztowania to karetka pogotowia się pojawiła i miejsce w szpitalu się znalazło. Na podobne, a nawet większe luksusy mogą liczyć reżimowi urzędnicy niższych szczebli:

„Helikopter LPR przyleciał po wójta, który zasłabł w urzędzie. Mieszkańcy oburzeni: ludzie czekają godzinami na karetkę. Nasi Czytelnicy pytają dlaczego po wójta Marcinowic, który zasłabł w pracy przyleciał helikopter LPR-u? Samorządowiec we wtorek został przetransportowany LPR-em do oddalanego od urzędu o 10 km szpitala Latawiec. - Wójt zasłabł, nie był to stan zagrażający życiu. Czy po każdego chorego, który źle się poczuje przylatuje od razu helikopter?”

„Michał Jach z Prawa i Sprawiedliwości zakaził się koronawirusem i trafił do szczecińskiego szpitala MSWiA. Problem polega na tym, że placówka dopiero za kilka dni miała być przystosowana do przyjęcia pacjentów covidowych. To nie pierwszy przypadek, gdy poseł czy były minister zdrowia lub minister edukacji łamie procedury.”

Uważam, że koniecznie powinno się wprowadzić takie same standardy dla urzędników państwowych i innych obywateli korzystających z usług państwowego systemu zdrowia, który jest w totalnej rozsypce. Obecnie będący przy władzy politycy przekomarzają się z poprzednikami, kto bardziej zaszkodził służbie zdrowia. Były premier, najszanowniejszy pan Donald Tusk tak się wypowiedział w tej kwestii:

„Krzyczącym, że powinienem był budować szpitale, nie stadiony, pragnę przypomnieć, że w latach 2005-2007, za rządów Kaczyńskiego, w Polsce liczba szpitali zmniejszyła się o 33, gdy za naszych rządów zwiększyła się o 208. Po 2015 znowu zaczęła spadać.”

To oficjalne wypowiedzi, ale więcej i być może szczerzej w tej kwestii powiedzą nam prywatne rozmowy polityków, które wyciekły do społeczeństwa.

„Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska (...) Nie chcę przegadać całego wieczoru o szpitalach, bo też chcę odsapnąć. Ty pewnie też. Ale powiem ci tylko jedno. To, co wyprawiają te chłopaki, przekracza wszelkie granice rozsądku. Przychodzi do mnie Sowa (Marek, marszałek województwa małopolskiego – przyp. red.) i mówi: miliard dla szpitala. Mówię: chłopie, (tu pada wulgarne słowo na literę k oznaczające między innymi niewiernego, obłudnego polityka), masz tych szpitali co drugą ulicę. Zamknij cztery i przyjdź po 200 baniek, a nie po miliard...”

Jeszcze bardziej wymowne są słowa człowieka, który został premierem naszego kraju, najszanowniejszego pana Mateusza Morawieckiego:

,,Ludziom się wydawało ,że zawsze będzie lepiej,służba zdrowia będzie za darmo (tu pada wulgarne słowo na literę k oznaczające między innymi niewiernego, obłudnego polityka).”

Najszanowniejszy Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. zapewne są ludzie, dla których państwowa służba zdrowia jest za darmo, ale przeciętny mieszkaniec naszego kraju płaci składki na opiekę zdrowotną i zdarza się, że większość odłożonej kwoty na ten cel nie wykorzysta.
Nawet jakby przymuszony kiepskim zdrowiem chciał wykorzystać, to może się okazać, że dostanie tak długi termin na wizytę u specjalisty, że jej nie doczeka i umrze i być może o to chodzi będącemu przy władzy reżimowi. Wszak składki zdrowotne nie są dziedziczne. Przepadają i rządzący nami reżim ma więcej pieniędzy do podziału. Myślę, że kwestię tę warto dla bezpieczeństwa i zdrowia obywateli to zmienić. Buszując w Internecie natrafiłem na taką wiadomość:

„Są dwie wiadomości. Zła i gorsza. Zła jest taka, że system opieki zdrowotnej leży na łopatkach. Gorsza jest taka, że ludzie który do tego doprowadzili, chcą go naprawiać.”


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
PostWysłany: Pią 19:57, 08 Sty 2021
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 2146
Przeczytał: 23 tematy

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





Uważam, że uwaga ta jest bardzo trafna. Na przykład pracownik kancelarii Prezesa Rady Ministrów, najszanowniejszy pan Adam Andruszkiewicz agituje:

„UWAGA! Jeśli chcesz, aby w Twojej miejscowości, w Twojej gminie - stanął piękny maszt z biało-czerwoną, która będzie dumnie się prezentować cały rok - wejdź na stronę [link widoczny dla zalogowanych] i podpisz się. Niech cała Polska będzie #PodBiałoCzerwona !”

Jak się okazało inicjatywa to jest finansowa z funduszu przeciwdziałania skutkom zarazy:

„Podstawa prawna finansowania projektu pojawiła się później. Rząd zawarł ją w uchwale dotyczącej wsparcia dla inwestycji samorządowych z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Jak czytamy: "środki Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 przeznacza się na wsparcie „gmin zakwalifikowanych do udziału w projekcie »Pod Biało-Czerwoną«, zorganizowanym przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwo Cyfryzacji, które wynosi do 5 tys. zł dla każdej zakwalifikowanej gminy".”

Być może działanie to ma sens. Najszanowniejsi Czytelnicy, przypomniała mi się historia, kiedy najszanowniejszy Bóg Jehowa, ukarał Izraelitów, którzy byli marudni napuszczając na nich węże:

Liczb 21:4-9
Kiedy ciągnęli od góry Hor drogą Morza Czerwonego, by obejść ziemię Edom, dusza ludu zaczęła się męczyć wędrówką. I mówił lud przeciwko Bogu i Mojżeszowi: „Czemuż wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy pomarli na tym pustkowiu? Bo nie ma chleba ani wody, a nasza dusza obrzydziła sobie ten chleb godny wzgardy”. Toteż Jehowa posłał między lud jadowite węże i one kąsały lud, tak iż wielu z ludu Izraela umarło. W końcu lud przyszedł do Mojżesza i rzekł: „Zgrzeszyliśmy, gdyż mówiliśmy przeciwko Jehowie i przeciwko tobie. Wstaw się u Jehowy, żeby oddalił od nas te węże”. I Mojżesz zaczął się wstawiać za ludem. Wtedy Jehowa powiedział do Mojżesza: „Sporządź sobie ognistego węża i umieść go na słupie sygnałowym. A gdy ktoś zostanie ukąszony, ma na niego spojrzeć i dzięki temu pozostanie przy życiu”. Mojżesz niezwłocznie wykonał miedzianego węża i umieścił go na słupie sygnałowym; a jeśli wąż kogoś ukąsił, ten zaś utkwił wzrok w miedzianym wężu, to pozostawał przy życiu.

Teoretycznie istnieje możliwość, że do najszanowniejszego pana premiera, Mateusza M. zadzwonił prorok z Izraela i powiedział. 'Macie w każdym mieście, w każdej gminie postawić maszt i zawiesić na nim biało-czerwoną flagę. Kiedy najszanowniejszy Bóg Jehowa ześle na Polskę zarazę, każdy kto się źle poczuje podejdzie pod maszt. Popatrzy na biało-czerwoną flagę i wyzdrowieje'.
Nic jednak nie wskazuje na taki wariant. Za stawaniem masztów mogą stać zwykli szubrawcy. Złodzieje udający patriotów, a za całą akcją może się kryć grupa lobbystów produkujących flagi, maszty. W Polsce istnieje wielu chciwców udających patriotów. Obserwując życie polityczne naszego kraju, zauważyłem, że jako naród jesteśmy okradani przez polityków na przeróżne sposoby. Okradają nas posłowie, senatorowie, ministrowie, premierzy, prezydencji. Złodziejskie ścierwa skłonne są nas okradać na przeróżne sposoby pod byle pretekstem. Między innymi o kradzieżach tych piszę listy do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy. W 58 liście otwartym opisałem wyjątkowo parszywych złodziei, ścierwa okradające nas metodą na patriotę. Parszywcy ci skłonni są wykorzystać każdą datę z historii naszego narodu, czy to tragiczną, czy to radosną do wyłudzenia naszych wspólnych państwowych pieniędzy lub zgromadzenia kapitału politycznego, ale nie o tym jest ten list, ale o państwowym systemie opieki zdrowotnej.
W Polsce w szpitalach zatrudnieni bywają również księża. Szerzej temat ten analizuje mój 37 list otwarty - Złodziejskie etaty zwyrodniałych księży. Każdy wnikliwy czytelnik Biblii powinien wiedzieć, że jednym z znaków rozpoznawczych prawdziwych chrześcijan jest zdolność uzdrawiana. Nauczał o tym sam najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus):

Marka 16:17, 18 ; Łukasza 10:19 ; Mateusza 10:8, 9
A te oto znaki będą towarzyszyć wierzącym: Dzięki użyciu mojego imienia będą wypędzać demony, będą mówić językami i będą rękami brać węże, a jeśli się napiją czegoś śmiercionośnego, wcale im to nie zaszkodzi. Będą wkładać ręce na chorych i ci wyzdrowieją”. (…) Oto dałem wam władzę deptać po wężach i skorpionach, a także nad wszelką mocą nieprzyjaciela, i na pewno nic wam nie zaszkodzi. (…) Leczcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie demony. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie.

Pierwotni chrześcijanie byli znani z zdolności uzdrawiania. O tym też w Biblii pisze:

Jana 6:2 ; Mateusza 4:23, 24 ; Dzieje 5:12, 16 ; 19:11, 12
Stale jednak podążał za nim wielki tłum, widzieli bowiem znaki, których dokonywał na chorych.
(…) Potem obchodził całą Galileę, nauczając w ich synagogach i głosząc dobrą nowinę o królestwie, i lecząc wszelką dolegliwość i wszelką niemoc wśród ludu. (…) A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i proroczych cudów (...) Schodziło się też mnóstwo ludzi z miast wokół Jerozolimy, niosąc chorych i trapionych przez duchy nieczyste, i oni wszyscy byli uzdrawiani. (…) A Bóg dokonywał przez ręce Pawła nadzwyczajnych potężnych dzieł, tak iż nawet chusty i fartuchy przenoszono z jego ciała na niedomagających, a opuszczały ich dolegliwości i wychodziły z nich niegodziwe duchy.

Z słów tych wynika, że chrześcijańskie kościoły powinny być miejscem uzdrawiania dla chrześcijan i otwarte na oścież w czasach zarazy. Temat ten rozwinąłem w 98 liście otwartym do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy zatytułowanym - Wirusy, chrześcijanie i lekarze; co wolno a czego nie? Tymczasem niedawno media obiegła wielce wymowna w swej treści wiadomość:

„Nie żyje ksiądz z Poznania zakażony koronawirusem. Miał 45 lat. (…) Nie żyje ks. dr Artur Filipiak, posługujący w poznańskiej parafii pw. Nawiedzenia NMP. Duchowny walczył z zakażeniem koronawirusem. Niestety, przegrał tę walkę. Ks. Artur Filipiak zmarł w wieku 45 lat. (…) Koronawirus zabił w niedzielę trzech księży z diecezji opolskiej. To 57-letni ks. Ryszard Michalik, 67-letni ks. Józef Wojtasek oraz 90-letni ks. dr Zygmunt Nabzdyk. Informację o śmierci księży z powodu Covid-19 potwierdził rzecznik kurii ks. Joachim Kobienia.”

Być może ten śmiertelny hattrick to znak od najszanowniejszego Boga Jehowy skierowany do myślącej części społeczeństwa. Najszanowniejszy władca Jehoszu Masziach (Jezus Chrystus) nie tylko podał znaki wyróżniające prawdziwych chrześcijan, ale też ostrzegł przed fałszywymi:

Mateusza 7:15-20
Miejcie się na baczności przed fałszywymi prorokami, którzy przychodzą do was w okryciu owczym, ale wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Rozpoznacie ich po ich owocach. Czyż zbiera się z cierni winogrona albo z ostu figi? Podobnie każde drzewo dobre wydaje owoc wyborny, ale każde drzewo spróchniałe wydaje owoc bezwartościowy; drzewo dobre nie może rodzić owocu bezwartościowego ani nie może drzewo spróchniałe wydawać owocu wybornego. Każde drzewo nie wydające wybornego owocu zostaje ścięte i wrzucone w ogień. Rzeczywiście więc rozpoznacie ich po ich owocach.

Widzimy, że na największy Kościół Katolicki w Polce w kwestii zdrowia nie ma co liczyć, ale jeżeli ktoś chce się dostać do Piekła, to wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że trafił na właściwą autostradę. Z punku widzenie piekielnych sadystów można mówić o Kościele Rzymskokatolickim w wielkich superlatywach. Kościół mami, zwodzi, oszukuje, kradnie... Szerzy wielkie zgorszenie po całej zamieszkałej ziemi. Splugawieniu uległy nawet takie świętości jak modlitwa Ojcze Nasz czy Boży Dekalog. Napisałem o tym kilka listów do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy. Na przykład: 99 list otwarty - Ostry cień mgły i potwornie okaleczony Dekalog. 41 list otwarty - Profanacja Mszy Świętej i modlitwy Ojcze Nasz. 35 list otwarty -
Krytyka Kościoła mową miłości. 9 list otwarty - Antychryści, i Ty możesz być Antychrystem. 37 list otwarty - Złodziejskie etaty zwyrodniałych księży...

Na chrześcijańskie kościoły nie ma co liczyć, ale na to, że coś mądrego wymyślą urzędnicy rządzącego nami reżimu też bym nie liczył. Kiedy obradują radni, posłowie, rząd nikt nie może być pewien swoich pieniędzy, swojego zdrowia czy życia. Rządzą nami wyjątkowo głupi ludzie i zdanie to jest w pełni zasadne. Uzasadnienie zawarłem w trzech kolejnych listach otwartych:
92 list otwarty - Stop wariatom u władzy.
93 list otwarty - Stop debilom w Sejmie i Senacie.
94 list otwarty - Stop idiotom w samorządach terytorialnych.

Najszanowniejszy pan Szymon Hołownia z pozaparlamentarnej opozycji tak ocenił działania rządu:

„Rząd okłamywał nas wiosną, okłamywał latem, a teraz na szybko stara się jakoś pozbierać i lata jak kurczak bez głowy.”

Kurczakowi jeżeli obciąć głowę i go puścić to nim się wykrwawi biega bez głowy, ale działania rządzącego nami reżimu wyglądają na starannie wyreżyserowane i celów tego przedstawienia może być wiele. Po pierwsze ukraść jak najwięcej pieniędzy, a po drugie uśmiercić jak najwięcej osób będących dużym obciążeniem dla biznesu – ludzi chorych i starszych wiekiem, emerytów, rencistów. Nie jest to jakaś teoria spiskowa, ale spodziewany efekt posunięć reżimowego rządu.
Temu celowi mogły zostać podporządkowana budowa masztów, ale przede wszystkim sztandarowym projektem służącym temu celowi może być budowa prowizorycznego szpitala na Stadionie Narodowym i chociaż szpital jest tymczasowy, to pochłania wielkie pieniądze i budzi wiele wątpliwości natury ekonomicznej i etycznej:

„Drenaż narodowy. Jak działa szpital na stadionie?
Pacjenci w stanie, który kwalifikuje do przyjęcia na Stadion Narodowy, bywali często po prostu wypisywani do domu. Filia szpitala dla chorych w lżejszych stanach. Właśnie tych słów – co do joty – użyła rzeczniczka Szpitala Narodowego, by określić oddaną w zeszłym tygodniu do użytku placówkę powstałą na bazie narodowego stadionu piłkarskiego. (…) Z dużej chmury mały deszcz. Rozmawiałem z dyrektorem warszawskiego szpitala: „Wysłaliśmy tam jednego pacjenta, ale to bez sensu. My w stanach, w jakich tam przyjmują, wypisujemy pacjentów do domu, by zwolnić miejsca dla kolejnych”. (..) Szpital Tymczasowy w Warszawie nadal bez umowy z operatorem Stadionu Narodowego. - Wszystko jest "na gębę" (…) Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował w oficjalnym piśmie, że jego resort nie brał udziału w przygotowaniu zadań dla tymczasowego szpitala na Stadionie Narodowym (…) Z dużej chmury mały deszcz. Rozmawiałem z dyrektorem warszawskiego szpitala: „Wysłaliśmy tam jednego pacjenta, ale to bez sensu. My w stanach, w jakich tam przyjmują, wypisujemy pacjentów do domu, by zwolnić miejsca dla kolejnych”. (…) Gdy w centrum Warszawy w pośpiechu powstawał Szpital Narodowy, kilkanaście kilometrów na południe - na Ursynowie - stał i nadal stoi, niemal gotowy Szpital Południowy. Podobnie jest w Katowicach. Tam szpital tymczasowy powstaje na terenach targowych, podczas gdy nieopodal stoi nieużywany szpital. Jest tam wszystko, nawet tlen. (…) Za stojące na Narodowym puste łóżko NFZ płaci ponad 800 zł dziennie – o takiej wycenie inne szpitale mogą tylko pomarzyć. (…) Dziennikarz "Polityki" publikuje relację lekarza pracującego na Stadionie Narodowym. (…) No, ale pan przyszedł tu walczyć z pandemią. - Tak, ale wystąpiłem w jakimś propagandowym kabarecie i jestem wściekły, bo mnie oszukano. Warto zacząć od przytoczenia prostych faktów. Po pierwsze, to rzeczywiście szpital dla najlżej chorych. Po drugie, to szpital, w którym płaci się najwięcej personelowi. Po trzecie, to szpital, który za każdego pacjenta otrzyma z Narodowego Funduszu Zdrowia o wiele więcej pieniędzy, niż za chorego w o wiele gorszym stanie otrzyma „normalny” szpital. (…) 700 tys. zł dziennie. Tyle kosztuje nas Szpital Narodowy”

Podobnych prowizorycznych szpitali tymczasowych buduje się w Polsce więcej:

„Szpital kontenerowy przy Wojskowym Instytucie Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie armia zaczęła budować jeszcze wiosną. Zbiegło się to z kampanią wyborczą i deklaracją rządu o "pokonaniu pandemii". Z przyczyn politycznych MON wstrzymało budowę. Teraz wojsko buduje już czwarty szpital polowy w stolicy. Żadnego nie ukończyło. (…) Szpital MSWiA ma nie przyjmować pacjentów z innymi niż COVID-19 chorobami. Wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk rozważa przekształcenie placówki w szpital jednoimienny. Pacjenci obecnie przebywający w lecznicy mają znaleźć sobie inne szpitale. Jak podkreśla jedna z chorych, dla nich oznacza to „powolne uśmiercanie”.

„Co najmniej 70 tysięcy zł dziennie kosztuje bieżące utrzymanie szpitala w Targach Lublin. Obecnie leczonych jest tam pięciu pacjentów.
- Miesięczne utrzymanie szpitala tymczasowego składa się z dwóch rodzajów kosztów. Wojewoda z funduszu covidowego pokrywa płatności związane z wynajmem targów na potrzeby szpitala, włącznie z kosztami mediów. Ten koszt wynosi miesięcznie około 2,1 mln złotych plus do tego opłaty z zużycia mediów (np. energii elektrycznej, wody). Natomiast drugi składnik tych kosztów ponosi szpital macierzysty czyli SPSK1, gdzie źródło finansowania stanowią opłaty z NFZ za świadczenia medyczne. Tej kwoty nie podam jeszcze, bo rachunek zmienia się w zależności od liczby pacjentów - informuje Lech Sprawka, wojewoda lubelski.
Dodajmy, że w szpitalu tymczasowym na pacjentów czeka 56 łóżek na wewnętrznym oddziale covidowym oraz 10 łóżek respiratorowych. Nawet jeśli w środku nie ma żadnych chorych, to NFZ płaci szpitalom tymczasowym za gotowość do udzielania świadczeń. To 822 zł za dobową dostępność jednego łóżka oraz 3773 zł za dobową dostępność łóżka respiratorowego.”

Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D. w kraju od lat brakuje lekarzy co powoduje, że zamyka się szpitale, odziały, coraz dłużej czeka się na wizyty u specjalistów i na zabiegi a tymczasem rządzący nami reżim buduje tymczasowe szpitale, w których zatrudnia lekarzy, z tego co piszą, płacąc im wyższe stawki.
Powstaje pytanie skąd się chętni do pracy w tymczasowych szpitalach lekarze biorą?
Czy nie zrezygnują z mniej płatnej pracy w szpitalach, przychodniach, w których notorycznie brakuje lekarzy. Wszak braki kadrowe od wielu lat są obok niedofinansowania podstawową przyczyną kłopotów państwowego systemu opieki zdrowotnej. Jest wiele przyczyn takiego stanu. Jedną z zasadniczych przyczyn są wyższe płace w innych krajach. Lekarze, pielęgniarki i inni medycy decydują się na wyjazd z naszego kraju kuszenie wyższymi zarobkami:

„Niemcy polują na lekarzy z Polski. Oferują im znacznie lepsze warunki pracy oraz stawki.
Według Gehalt.de lekarze w Brandenburgii zarabiają średnio 6,8 tys. euro miesięcznie brutto. To ok. 30 tys. złotych. Z kolei według wynagrodzenia.pl mediana zarobków polskiego lekarza to tylko 5,3 tys. złotych brutto. Wraz z zmianą przepisów, ułatwiających podjęcie cudzoziemcom, przygraniczne landy liczą na pozyskanie większej niż kiedykolwiek liczby lekarzy z Polski.”

Inne kraje europejskie mogą się decydować na taki wariant uzupełniania braków kadrowych w lecznictwie z przyczyn ekonomicznych. Wykształcenie służby medycznej nie jest tanie.
Austriacki pisarz Karl-Markus Gauss na łamach "Sueddeutsche Zeitung" napisał o tym jawnie:

„"Wykup" wykwalifikowanego personelu "jest tańszy niż finansowanie szerokiego systemu kształcenia we własnym kraju. Ale co, do diabła, powstrzymuje najbogatsze kraje UE, jak Niemcy, Francja, Austria przed kształceniem wystarczającej liczby medyków? Najwyraźniej nie chcemy już fundować sobie ich kształcenia, na szczęście mamy biedne kraje UE i możemy czerpać z tamtejszych zasobów utalentowanej i wykwalifikowanej siły roboczej. Swobodny przepływ osób w UE to cenne dobro, na którym skorzystał Zachód, a stracił Wschód.”

Poznaliśmy już zasadniczą przyczynę braków kadrowych w państwowym systemie lecznictwa i wygląd na to, że Polska, chce w podobny sposób jak bogatsze kraje Europy pozyskały Polski personel medyczny, wykorzystać biedniejsze kraje i podkupić im medyków:

„Zakończyła się pilotażowa edycja Polsko-Ukraińskiego Programu Rozwoju i Szkolenia Medyków. Wzięło w niej udział ponad 10 tys. uczestników z Ukrainy i kilkanaście renomowanych polskich placówek medycznych. Ale to dopiero początek. Jaki jest cel programu? Chodzi przede wszystkim o otwarcie polskiego rynku pracy dla zdeterminowanych pracowników służby zdrowia oraz studentów kierunków medycznych z Ukrainy.”

„Polska według zapowiedzi rządu jeszcze bardziej otworzy się w trakcie pandemii na lekarzy spoza UE, głównie z Białorusi i Ukrainy. Zareagował na to Alaksandr Łukaszenka, który zagroził białoruskim lekarzom, że jeśli przyjadą do Polski, to będzie to w zasadzie bilet w jedną stronę.”

Uważam, że oburzenie najszanowniejszego pana prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki na te plany. Uważam, że nie tędy droga. W Biblii mamy zapisane ostrzeżenie:

Jeremiasza 22:13
Biada temu, kto buduje swój dom, lecz nie z prawością, i swe górne komnaty, lecz nie ze sprawiedliwością

Przypomniał mi się teks piosenki zespołu Perfect - Wyspa, drzewo, zamek. Bardzo proszę przypomnijmy sobie fragment tego tekstu:

„W spadku po dziewczynie wyspa mi została
Dziesięć kroków długa, z piasku była cała
Przywoziłem ziemię podkradaną z pola
Chciałem ja ożywić, przecież była moja
Wreszcie siałem trawę bardzo wczesną wiosną
Odtąd po mej wyspie mogłem chodzić boso
Posadziłem kwiaty, wszystkie dla ozdoby
Przywoziłem z domu wiadra słodkiej wody
Aż tu wielki grad wybił co mógł
Ziemię zmył, nagły skok wód
Wyspa znów z nagiego piasku jest...”

Właściciel tej wyspy chciał zadbać o wyspę. Pracował ciężko, ale dopuścił się kradzieży:

„Przywoziłem ziemię podkradaną z pola.”

Doprowadziło to do tragedii. Uważam, że jeżeli zależy nam na tym by nasz kraj był zasobny i bezpieczny, to koniecznie trzeba pracować uczciwie, przejrzyście i wydawać publiczne pieniądze z wielkim rozmysłem. Trzeba opracować plan naprawczy służby zdrowia w oparciu o zasoby własne, przebranżowić bezrobotnych, a tymczasem rządzący nami reżim tylko pozoruje, że dba o nasze zdrowie. Szasta pieniędzmi na lewo, prawo, w górę i w dół:

„700 tysięcy zł dziennie, ponad 21,5 miliona miesięcznie. Tyle kosztuje nas prawie pusty Szpital Narodowy. (…) Lekarz ujawnia jak wygląda praca na Narodowym. „Mieszkam w 5 gwiazdkowym hotelu, siedzę w pustym szpitalu…”

„Ponad 518 milionów złotych - tyle kosztowała budowa 19 szpitali tymczasowych w Polsce. Dane na ten temat ujawnił tuż przed Świętami resort zdrowia. Co więcej, kwota nie obejmuje budowy wielkiej placówki na Stadionie Narodowym w Warszawie.”

„Miesięczny koszt fumckjonowania szpitala ma Stadionie Narodowym to ponad 21,5 mln zł. W szpitalu przebywa stale 25-30 osób czyli na jednego pacjenta przypada miesięcznie ponad 700 000 zł. Czy ktoś może powiedzieć, że ochrona zdrowia jest niedofinansowana?”

Najszanowniejszy pan prezes rady ministrów, premier Mateusz Morawiecki być może z przerażającą szczerością wyznał:

„Będę najszczęśliwszy, jeśli w szpitalach tymczasowych nie będzie żadnego pacjenta.”

Nie wiem, czy słowa te były szczere, bo najszanowniejszy pan Premier słynie z kłamstw.
Jeden z obywateli stwierdził:

„Morawiecki jest już tak patologicznym kłamcą, że jakbyśmy go podłączyli do wykrywacza kłamstw, to wariograf potrzebował by respiratora.”

Postawiono kosztowne szpitale. Z oficjalnych danych wynika, że liczba hospitalizacji maleje i rośnie liczba zgonów. Wygląda to na zaplanowane ludobójstwo. Proszę przypomnijmy sobie słowa najszanowniejszego pana Premiera dotyczące szpitala na stadionie narodowym:

„Będę najszczęśliwszy, jeśli w szpitalach tymczasowych nie będzie żadnego pacjenta.”

W szpital na stadionie zainwestowano mnóstwo pieniędzy. Ogromne kwoty kosztuje jego utrzymanie, a tymczasem ludzie bardziej poważnie chorzy od tych z powodu koronawirusów umierają z powodu braku dostępu do usług medycznych.
Człowiek idzie do lekarza, i okazuje się, że jest poważnie chory, ale na wizytę u specjalisty i następnie na ewentualny zabieg musi czekać miesiące a nawet lata. Na szybszą wizytę mogą liczyć ludzie w stanie agonalnym a i tak istnieje obawa, że wpadną w ręce czyhających na ich życie łowców skór uzbrojonych w pavulon, respiratory i inne zdobycze współczesnej medycyny.
Stadion narodowy i inne szpitale tymczasowe powinny tętnić życiem. Każde łóżko powinno być zajęte, a lekarze, pielęgniarki powinni zwijać się jak w ukropie, wszak ludzi do leczenia mamy nadmiary. Trzeba rozładować kolejki do lekarzy, na zabiegi. Jest co robić. Tymczasem w mediach pokazują puste szpitale i problem ten nie dotyczy tylko Polski. Lekarze, personel medyczny nagrywają filmiki, na których tańczą, bawią się. Nie wiem jak jest w innych państwach, ale w tym czasie w Polsce ludzie umierają na przeróżne schorzenia:

„Niektóre szpitale i izby przyjęć zrobiły sobie z pandemii Covid wygodne alibi na nieprzyjmowanie pacjentów. Takie jest moje zdanie – powiedział portalowi tarnogorski.info ordynator Adam Niemczyk.”

Szpitale tymczasowe wyglądają na gigantyczny przekręt finansowy, którego zasadniczy celem jest wyłudzenie pieniędzy i dobicie pod pozorem troski o nasze zdrowie państwowego systemu opieki zdrowotnej, która i bez niego była w agonalnym stanie, co przekłada się na śmierć przede wszystkim ludzi schorowanych i w podeszłym wieku.
Koniecznie trzeba będzie rozliczyć osoby za niego powstanie odpowiedzialne. Skonfiskować im majątki i sprawiedliwie ukarać. Myślę, że śmierć z szczególnym okrucieństwem będzie stosowną karą. Specjaliści ostrzegali, że utrudniony zostanie dostęp do normalnych obiektów państwowego systemu zdrowia co powinno zaowocować zwiększoną śmiertelnością ludzi chorych:

„Stracono cenny czas - W ostatnim czasie zbyt wielu pacjentów zgłasza się do nas z nowotworami w stadium zaawansowania znacznie poważniejszym niż to było w poprzednich latach - mówi doktor habilitowany Sławomir Mrowiec z Oddziału Chirurgii Przewodu Pokarmowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. - Część pacjentów przychodzi do nas, już jako chirurgów, z chorobą nieresekcyjną. W takim stadium zaawansowania, w którym już pacjentowi nie możemy pomóc - opowiada doktor habilitowana Katarzyna Kuśnierz z Oddziału Chirurgii Przewodu Pokarmowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, Śląskiego Uniwersytetu medycznego. Zdesperowana pani Teresa ostatecznie bez skierowania poszła do pulmonologa, który wreszcie skierował ją na badania. Profesor Tadeusz Orłowski przyznaje, że w przypadku pani Teresy stracony został bardzo cenny czas. - Jednak między kwietniem a październikiem czy wrześniem, kiedy chora się zgłosiła do nas, minęło prawie pół roku. Wydaje nam się, że leczenie byłoby bardziej skuteczne, gdyby było rozpoczęte w kwietniu - uważa profesor Tadeusz Orłowski z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc. (…) Prof. Simon o walce z pandemią: koronawirus to Holokaust ludzi starszych. Pulmonolog i alergolog, prof. Piotr Kuna podkreśla, że nie można w imię ochrony przed zakażeniem Covid-19 - czego należy oczywiście unikać - przestać leczyć przewlekle chorych. - Nie możemy zaniedbywać naszych pacjentów, należy dobrze leczyć nadciśnienie, choroby płuc, cukrzyce itd. I bardzo pilnować pacjentów, żeby nie przestali brać leków, żeby nie popadli w lęki i obsesje.”

Lęki i obsesje mogą się pogłębiać. Wielka w tym rola mediów, które regularnie podgrzewają koronawirusowe szaleństwo. Atakują nas nagłówki typu – przerażająca liczba chorych i zmarłych. Koronawirus niszczy płuca, serce, mózg, jądra, nerki etc... Bombarduje się nas zatrważającymi opisami tego typu:

„Iza Koprowiak, dziennikarka „Przeglądu Sportowego”, opisała w mediach społecznościowych, że od kilkunastu dni zmaga się z koronawirusem. „Po raz pierwszy w życiu płakałam z przerażenia, kiedy nie mogłam złapać oddechu. Po kilku dniach byłam totalnie przerażona, bo każdy oddech był świadomym wysiłkiem, miałam wrażenie, że zaraz i na ten wysiłek zabraknie mi sił. Trudno w takiej sytuacji nie panikować, szczególnie, gdy każde wstanie z łóżka wiąże się z zawrotami głowy, a kończy na totalnej zadyszce i piłującym bólu między żebrami”.”

Tymczasem większość osób według specjalistów przechodzi zakażenie koronawirisem bezobjawowo i obecna sytuacja to nic nowego. Sezon grypowy to sezon koronawirusów i wszelkich innych patogenów powodujących stany grypowe do których zaliczyć można też wirusy SARS-CoV-2 (od ang. Severe acute respiratory syndrome) coronavirus – wirus należący do grupy koronawirusów, (...) który wywołuje ostrą chorobę układu oddechowego.”
Severe acute respiratory syndrome dosłownie można przetłumaczyć - Ciężki ostry oddechowy zespół objawów. A teraz proszę przeczytajmy co napisano na temat grypy:
„Grypa – ostra choroba zakaźna układu oddechowego wywołana zakażeniem wirusem grypy.
W większości przypadków zachorowanie na grypę powoduje obłożną chorobę, u części chorych mogą występować powikłania i zdarzają się też zgony(!), szczególnie u dzieci, osób starszych i obciążonych innymi, dodatkowymi poważnymi chorobami.
Grypa trapiła ludzkość od starożytności. Opisana została już przez Hipokratesa.”
Tak się dzieje być może nawet od tysięcy lat. Przed sezonem grypowym wyraźnie, logicznie i zdroworozsądkowo ostrzegał były już minister zdrowia, najszanowniejszy pan Łukasz Szumowski:

„Boimy się jednej rzeczy - koincydencji grypy, paragryp i COVID-19, dlatego że wszystkie te choroby mają podobne objawy.”

„W 2013 roku opisywano utratę węchu i smaku po grypie
… Pogorszenie węchu z reguły upośledza też doznania smakowe. Receptorem obwodowym węchu jest pole węchowe mieszczące się na stropie jam nosa, receptory smaku zaś, czyli kubki smakowe znajdziemy na brzegach, nasadzie i koniuszku języka oraz podniebieniu, nagłośni i wejściu do krtani - napisano.
Doniesienia medialne ze znanych lekarzom powikłań po grypie takich jak utrata węchu i smaku zrobiły dowód na to, że Covid jest jakąś niezwykłą chorobą, podczas gdy jest to typowa choroba górnych dróg oddechowych, z jaką non stop ludzie się zmagają.”

Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach wykorzystano ten fakt do wyłudzania pieniędzy od społeczeństw za pomocą maseczek, testów, szczepionek... narażając przy tym tym społeczeństwa nie tylko na stratę pieniędzy, a nawet życia i zdrowia. Tematy te poruszyłem w moich listach otwartych.
89 list otwarty - Maseczki, koronawirus i wielkie oszustwo naukowców + aneksy.
Według specjalistów maseczki mogą zaszkodzić naszemu zdrowiu i życiu.
96 list otwarty - Koronawirus, oszuści, testy i urojona epidemia + aneksy.
Testy służą przede wszystkim do wyłudzania pieniędzy. W skrócie, według ekspertów testy mogą być fałszywie dodatnie, fałszywie ujemne. Mogą też mylić wirusa grypy z koronawirusem.
Jako produkt finalny dostajemy tylko i wyłącznie informację o zarażeniu lub nie, ale bez dokumentacji, to jest filmu pokazującego grupę koronawirusów pochodzących z wymazu, z których izoluje się jednego koronawirusa i porównuje się z wzorcowym wirusem SARS-CoV-2 czy to na pewno ten sam koronawirus. Bez tej dokumentacji sama informacja o zakażeniu jest tylko śmieciem, który może posłużyć jako dowód w sprawie o wyłudzenie pieniędzy, jeżeli nie zostanie ona potwierdzona nie budzącymi zastrzeżeń dowodami.
97 list otwarty - Koronawirus, szczepionki, lekarstwa i lekarze bandyci + aneksy.
Szczepionki na grypę co roku tworzy się w oparciu o nowe szczepy wirusów i co roku szczepienie jest gigantycznym testem na ludzkości mogącym doprowadzić do tragedii. Według statystyk grypa hiszpanka w około 2 lata zabiła kilkadziesiąt milionów ludzi. Podobnego spustoszenia mogą zrobić inne wirusy, patogeny i żadnego nie powinno się bagatelizować, ale środki powinny być adekwatne do zagrożenia. Aktualnie wiele różnych chorób stanowi dla naszego społeczeństwa większe zagrożenie. Proszę zwrócić szczególną uwagę na ostatnie aneksy, w których proponuję prawne rozwiązania.

Wiele ataków duszności i innych objawów przypisywanych koronawirusowi może być urojone, spowodowane strachem, ale mogą one doprowadzić do zgonów zwłaszcza jak się takich nieszczęśników podłączy do respiratorów. Historia medycyny zna takie przypadki. Pisałem o tym w poprzednich listach i nie będę się powtarzał. 'Filozof dr Carlos A. Casanova oraz amerykański neurolog dr Thomas Zabiega twierdzą w artykule, dostępnym na portalu „Life Site News”, że manipulowanie paniką ludności jest groźniejsze od samego koronawirusa.”

Buszując w Internecie natrafiłem na ciekawe opracowanie dotyczące strachu:

Jak uniknąć pandemii? – to pytanie zadano hinduskiemu guru Osho, kiedy na świecie panował „wielki wybuch” AIDS. Jego słowa pomimo upływu kilkudziesięciu lat, są wciąż aktualne. Zobaczmy, co ma nam do przekazania ten duchowy mistrz.
– Jak uniknąć pandemii? – zapytał uczeń.
– Zadajesz niewłaściwe pytanie – odpowiedział Osho – Właściwe pytanie powinno brzmieć:
Jak uniknąć strachu przed śmiercią spowodowaną pandemią?
Bardzo łatwo jest uniknąć wirusa, lecz bardzo trudno jest uniknąć strachu w Tobie i na świecie. Ludzie umrą bardziej z powodu strachu niż z powodu epidemii.
Żaden wirus na tym świecie nie jest bardziej niebezpieczny niż STRACH.
Zrozum ten strach, w przeciwnym razie staniesz się martwym ciałem, zanim Twoje ciało umrze.
Nie ma to nic wspólnego z wirusem. Straszna atmosfera, którą czujesz w tych chwilach, to zbiorowe szaleństwo. Zdarzyło się to tysiące razy i nadal będzie się działo. I będzie trwać, jeźli nie zrozumiesz psychologii tłumu i strachu. Zwykle powstrzymujesz strach, ale w momencie zbiorowego szaleństwa Twoja świadomość może zostać całkowicie utracona.
Nie będziesz nawet wiedział, kiedy straciłeś kontrolę nad swoim strachem.
Wtedy strach może sprawić, że zrobisz wszystko. Bądź uważny.
Nie oglądaj wiadomości, które wywołują strach.
Przestań mówić o epidemii, powtarzanie w kółko tego samego jest jak autohipnoza.
Strach to rodzaj autohipnozy.
Powoduje zmiany chemiczne w organizmie, a gdy będziesz powtarzać to w kółko, wówczas wyzwalana jest zmiana chemiczna, która czasami może być tak toksyczna, że może Cię zabić.
Podczas epidemii energia na całym świecie staje się irracjonalna. W ten sposób w każdej chwili możesz wpaść w czarną dziurę. (...)
To właśnie strach, także i dziś, jest największą zbrodnią ludzkości.
Omamieni permanentnym poczuciem strachu, obawami i niepewnością, nie potrafimy racjonalnie myśleć. Ulegamy kłamstwom, łatwo nas zmanipulować, szybko poddajemy się niewolniczemu praniu mózgu. To właśnie lubi system – władza, której zależy na obezwładnieniu obywatela strachem. Takimi zniewolonymi i przestraszonymi owieczkami łatwiej się manipuluje, więc one przyjmą wszystko, co im się ogłosi – każdą „pandemię”, „epidemię” i inną „zarazę”…”

Przed strachem znajdziemy też ostrzeżenie w Biblii:

1 Jana 4:18, 19
W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń powściąga. Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości. My zaś miłujemy, ponieważ on pierwszy nas umiłował.

Z Biblii dowiadujemy się też, że tchórze trafią do Piekła zwanego też jeziorem ognia:

Objawienie 21:8
Ale co do tchórzów i tych bez wiary, i obrzydliwych w swej plugawości, i morderców, i rozpustników, i uprawiających spirytyzm, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców — ich dział będzie w jeziorze płonącym ogniem i siarką.

W idei tej kryje się wieki dramat religii jehudaistycznych przeszytych lękiem do najszanowniejszego Boga Jehowy oraz do najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa). Temat ten analizuje szerzej w 83 list otwarty - Koronawirus i dezerterzy, bać się Boga czy nie? Bardzo proszę zastanówmy się nad kwestią strachu generowanego przez media.
Skutki działań koronawirusów wyolbrzymia się, przypisuje się im potworne właściwości.
U ludzi zastraszonych może się na wskutek fałszywie dodatniego testu, pojawić nieistniejący, urojony wirus,może wywołać duszności i śmierć. Szczególnie narażeni są na atak urojonych wirusów osoby osłabione różnymi chorobami, na przykład mających problemy z pracą serca.
Ich sama wiadomość o tym, że zostali zarażeni wirusem może zabić. Osoby szczególnie wrażliwe może zabić oczekiwanie na test:

„62-latek zmarł w kolejce do punktu wymazowego COVID-19 w Lesznie (wielkopolskie). Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było nagłe zatrzymanie krążenia.”

Jeżeli były osoby, które tego nieszczęśnika wysłały na test, to powinny ponieść pełną odpowiedzialność za swój czyn, który doprowadził do przedwczesnej śmierci.
W Biblii najszanowniejszy Bóg Jehowa rekomenduje zasadę oko, za oko, śmierć za śmierć:

Wyjścia 21:23-25
Jeśli nastąpi wypadek śmiertelny, to masz dać duszę za duszę, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, cios za cios.

Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D., rozsądni ludzie - w tym nawet uczciwi lekarze uczciwie ostrzegali, że podjęte przez rządzący nami reżim różne restrykcje, przymus noszenia maseczek, ograniczenia dostępu do usług medycznych , kwarantanna ograniczająca poruszanie, ograniczenia utrudniające uprawianie sportu sprawią, że wzrośnie liczba przypadków śmiertelnych. Słowa te stały się ciałem – martwym ciałem, a ściślej pisząc wielką liczbą zwłok. Według danych statystycznych pobito kolejny koszmarny rekord. W ubiegłym roku zmarło najwięcej od czasów II wojny światowej Polek i Polaków:

„Rekordowa liczba zgonów w 2020 roku. "Jakby z mapy zniknął Przemyśl albo Mielec"
publikacja. W ciągu 51 tygodni 2020 roku zmarło o 60 tys. osób więcej niż w całym 2019 r.”

Ale o to może właśnie rządzącemu nami reżimowi chodzić. Każda śmierć to przejęte składki zdrowotne i emerytalne. To dodatkowe pieniądze do wykorzystania. W gabinetach urzędników ZUS i NFZ mogą strzelać korki od szampana, a księgowi mogą się zastanawiać na co wydać przejęte składki.
Ludzie umierają, a tymczasem w czasie kiedy znacznie śmiertelność wzrosła rządzący nami reżim maszty stawia za zaoszczędzone pieniądze. Wiele jest dziwnych zakupów w tym trudnym dla naszego narodu czasie. Najszanowniejszy pan minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak,
Minister Obrony Narodowej wziął udział w przekazaniu pierwszej partii nowych samochodów Ford Ranger XLT, które trafią do jednostek, czym też się pochwalił w mediach społecznościowych. Internauci byli zdumieni tym co zobaczyli. Jeden z internautów tak skomentował ten zakup:

„Wojskowa wersja Forda Rangera bez wyciągarki, malowania ochronnego, a z błyszczącymi klamkami i chromowanymi elementami nadwozia . Czy te samochody będą dostosowane do potrzeb wojska , bo na razie wyglądają na terenową taksówkę.”

Inny zaś dodał:

„Błyszczący lakier, chromy i welurowe dywaniki w terenówce dla wojska. Tak nisko upadliśmy, że z tego trzeba się cieszyć.”

Pomyślałem sobie, że to auta bankietowe a celem ich jest nie udział w działaniach bojowych, ale udział w różnego rodzaju nielegalnych koronaparty organizowanych przez reżimowych notabli, typu urodziny Radia Maryja, na których być może dyskutuje się o tym w jaki jeszcze sposób okraść udręczony naród, ale czego się spodziewać po urzędnikach w demokratycznym państwie.
W Polsce to kto zostanie premierem, ministrem czy innym rządowym urzędnikiem zależy od szemranych układów, znajomości w Sejmie, Senacie i wśród lobbystów mających wpływy, pieniądze, haki. Podobne patologiczne mechanizmy działają w Unii Europejskiej.
Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D., demokracja i związane z nią wybory to gigantyczne nieporozumienie, wielce szkodliwa zaraza wywierająca ogromnie zły wpływ na funkcjonowanie społeczeństwa. Udział w demokratycznych wyborach może być oznaką głębokiego upośledzenia umysłowego i często też moralnego. Wybory są gigantyczną stratą energii, czasu i pieniędzy, a zdarza się, że wyłonieni w nich politycy okazują się zwyrodniałymi kanaliami niegodnymi sprawowania jakichkolwiek funkcji publicznych. Za wieloma przestępstwami kryją się wybrani w demokratycznych wyborach posłowie, senatorowie, premierzy, prezydenci i inni demokratyczni urzędnicy. Ludzie głosujący na nieudaczników i przestępców stają się ich wspólnikami. Demokracja jest bardzo groźna dla świata podobnie jak groźny jest każdy kto ją popiera. Najszanowniejszy pan Adolf Hitler legalnie doszedł do władzy w demokratycznym kraju. Również najszanowniejszy pan Andrzej Duda został prezydentem dzięki demokratycznych wyborach. Na dodatek objęcie wielu kluczowych stanowisk w demokratycznych społeczeństwach nie zależy od kompetencji, ale od szemranych, zatajanych układów politycznych. Demokracja jest obrazą ludzkiej inteligencji. Demokracja bezspornie jest zarazą ludzkiej cywilizacji i w interesie ogółu ludzkości należy demokrację wykorzenić. Kto popiera demokrację, namawia do demokracji i bierze udział w wyborach staje się wspólnikiem demokratycznych zbrodniarzy. Udział w wyborach jest etycznie naganną, potencjalnie grzeszną postawą – wstyd, obciach i świadectwo braku rozsądnego myślenia. Ludzie rozsądni i zdrowi psychicznie w demokratyczne wybory się nie angażują. Demokraci to zazwyczaj intelektualni dewianci - ludzie pozbawieni rozsądku – oni zła demokracji nie widzą i nie rozumieją - albo ludzie inteligentni, czasem nawet ponadprzeciętnie zdolni ale bardzo głupi i moralnie koszmarnie pokrzywieni wyrachowani łajdacy– oni zło widzą, ale popierają demokrację dla swych własnych korzyści. Demokracje mogą popierać też tchórze w bojaźni przed demokratami, wśród których nie brak terrorystów skłonnych narzucać całym narodom demokrację w sposób bestialski poprzez zbrojne pro demokratyczne interwencje. Demokracja odbiera nam wolność – sprawia, że stajemy się niewolnikami głupców. O ostrym seksie, wadach i zaletach demokracji oraz o sposobach dyskusji z demokratami napisałem 26 list otwarty do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy, w którym w uzasadnieniu można znaleźć myśli starożytnych i nowożytnych filozofów na temat demokracji.
Naturalnym odruchem bezobjawowo mądrych demokratów będzie walka o demokrację.
Wybierani czy w wyborach, czy w szemranych układach urzędnicy państwowi niczego umieć nie muszą, ale rozumiem, że zwłaszcza ludziom głupim demokracja się może podobać bo daje miernotom szansę bycia kimś.

Bardzo proszę powróćmy myślami do ludziach umierających z powodu podjętych przez reżimowych urzędników. Powody do radości mogą mieć też zakłady pogrzebowe i jak historia medycyny wykazała mogą oni płacić medykom za informacje o zgonach co może się przełożyć na mordowanie ludzi chorych lub starych. Łatwo w takim przypadku winę zrzucić na choroby lub starość a w dzisiejszych czasach na koronawurusy. Ludzie tacy mogą być nawet przeświadczeni, że dobrze czynią, ale takie myślenie świadczy o wielkiej niegodziwości.
Szacunek dla ludzi starszych jest nakazem pochodzącym od najszanowniejszego Boga Jehowy:

Efezjan 6:2
„Szanuj ojca i matkę” to pierwszy nakaz z obietnicą.

Jest to nakaz z obietnicą, między innymi długiego życia:

Wyjścia 20:12
„Szanuj ojca i matkę, żeby móc długo żyć w ziemi, którą wam daje Jehowa, wasz Bóg.

Wszyscy ludzie starzy i chorzy to domownicy naszego kraju i kto nie dba o nich jest gorszy od ludzi, którzy się zaparli swej wiary:

1 Tymoteusza 5:8
Doprawdy, jeśli ktoś nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, ten wiary się zaparł i jest gorszy niż człowiek bez wiary.

Bardzo proszę powróćmy jeszcze raz do czasów okupacji i tamtejszych obozów zagłady. Najszanowniejszy pan Adolf Hitler napisał:

„Żarliwi protestanci mogli stać ramię w ramię z żarliwymi katolikami w naszych szeregach bez najmniejszych niepokojów sumienia związanych z ich religijnymi przekonaniami. (…) Odwieczna natura bezwzględnie karze tych, którzy; łamią jej prawa. To daje mi przekonanie, że działam w imieniu Wszechmogącego Stwórcy. (…) Moje uczucia jako chrześcijanina wskazują mi mojego Pana i Zbawcę jako wojownika. Wskazują mi człowieka, który kiedyś w swej samotności, otoczony przez garstkę uczniów, rozpoznawał w Żydach, czym naprawdę są, i zebrał ludzi, by walczyć przeciwko nim, i który był największym nie jako męczennik, ale jako wojownik. W nieograniczonej miłości jako chrześcijanin i jako człowiek czytam ustępy, które mówią, jak Pan wystąpił w swej mocy i pochwycił bicz, by wypędzić ze świątyni ten ród węży i żmij. Jak wspaniała była jego walka w obronie świata przeciwko truciźnie żydowskiej. Dziś, po dwu tysiącach lat, z głębokim uczuciem rozpoznaję wyraźniej niż kiedykolwiek, że w tym właśnie celu rozlał On swoją krew na krzyżu. Jako chrześcijanin nie mam obowiązku, by przyzwalać na oszukiwanie mnie, lecz obowiązkiem moim jest być wojownikiem o prawdę i sprawiedliwość… I jeśli jest cokolwiek, co potwierdzałoby, że działamy właściwie, jest to ucisk, który codziennie wzrasta. Jako chrześcijanin mam też obowiązek wobec mojego własnego narodu. Kiedy wychodzę rano i widzę tych ludzi stojących w kolejkach i patrzę na ich ściśnięte twarze, wierzę, że byłbym nie chrześcijaninem, ale samym diabłem, gdybym nie odczuwał żalu, gdybym nie zwrócił się, jak nasz Pan dwa tysiące lat temu, przeciwko tym którzy do dziś wykorzystują i grabią tych biedaków.”

Z słów tych można wyciągnąć wniosek, że był on przeświadczony o tym, że dobrze czyni mordując ludzi. Że miał czyste sumienie i uważał się za narzędzie w rękach Boga.

Pełne poparcie ideologii szerzonej przez najszanowniejszego pana Adolfa Hitlera udzielili niektórzy katolicy naszego kraju:

„Katolicy muszą rozróżnić między systemem rządów Hitlera, a dążnościami sekciarskimi w jego obozie. Jeśli katolicy chcą skutecznie walczyć z tymi sekciarskimi dążnościami żywiołów bezbożniczych, to nie mogą iść do walki z Hitlerem.”

Wymowne są zapiski najszanowniejszego pana Johanna Paula Kremera. Był to doktor filozofii oraz medycyny, niemiecki zbrodniarz wojenny, profesor anatomii, lekarz SS w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau i SS-Obersturmführer. Bardzo proszę zapoznajmy się z kilkoma fragmentami:

18 października 1942
Dziś, w niedzielę rano byłem obecny przy wilgotnej, zimnej pogodzie przy jedenastej akcji specjalnej (Holendrzy). Obrzydliwe sceny z trzema kobietami, które błagały tylko o darowanie życia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
PostWysłany: Pią 19:58, 08 Sty 2021
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 2146
Przeczytał: 23 tematy

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





Mordowanie ludzi było dla przekonanych o słuszności idei narodowego socjalizmu czymś naturalnym, a opór i prośby o życie czymś obrzydliwym.

8 listopada 1942 ; 14 listopada 1942
Dziś w nocy wziąłem udział przy deszczowej pochmurnej pogodzie jesiennej w dwu akcjach specjalnych (dwunasta i trzynasta). Przed południem powitałem w rewirze Hschaf. Kitta, mojego ucznia pochodzącego z Essen. Po południu jeszcze jedna z akcji specjalnych, a więc czternasta, w których dotychczas brałem udział. Wieczorem miłe towarzystwo w kasynie oficerskim na zaproszenie obecnie Hstuf. Wirthsa. Podano bułgarskie czerwone wino i chorwacką śliwowicę. (...)
Dzisiaj, w sobotę, przedstawienie rewiowe w świetlicy (znakomite!) Szczególną radość sprawiły tańczące psy i dwa piejące na komendę lilipucie koguty, zapakowany człowiek i grupa rowerzystów.

Akcje specjalne były to zazwyczaj transporty Izraelitów, których trzeba było zabić, a potem był czas na relaks, zabawę, przyjemności.

26 sierpnia 1943
Wszyscy przyjmują w cichym zgorzknieniu i niemal w rozpaczy anglo-amerykańskie naloty bombowe na miasta niemieckie i czekają i czekają na odwet. Każdy wie, że coś musi się stać, ponieważ tak dalej być nie może. Kto napada na dzieła kultury, ten prowadzi wojnę przeciw całej cywilizowanej ludzkości, a nie tylko przeciwko nam...

Czas refleksji przyszedł dopiero kiedy na miasta niemieckie zaczęły spadać bomby. W oczach tego pana więcej były warte dzieła kultury, dzieła ludzkich rąk, a nie człowiek, który ginął.

23 lutego 1945
To warto zanotować: Wizemann powiedział mi przecież dziś wieczorem na drodze do garnizonu: .,Do początku marca wojna będzie rozstrzygnięta, i to na naszą korzyść".

Niektórzy naziści nawet w obliczy zbliżającej się śmierci wierzyli w to, że wszystko dobrze się skończy. Być może liczyli na ingerencję Bożą. Że anioł się pojawi i odwróci losy wojny.
Wszak w Biblii zanotowano taką historię. Asyryjskie wojska oblegały Jerozolimę i wydawało się, że sytuacja jest bez wyjścia, ale król Jerozolimy zwrócił się z prośbą do najszanowniejszego Boga Jehowy o pomoc w sytuacji wyglądającej na beznadziejną:

2 Królów 19:20-37
A Izajasz, syn Amoca, posłał do Ezechiasza, mówiąc: „Tak powiedział Jehowa, Bóg Izraela: ‚Wysłuchałem modlitwę, którą skierowałeś do mnie w związku z Sancheribem, królem Asyrii. Oto słowo, które Jehowa wyrzekł przeciwko niemu: „Gardzi tobą, naigrawa się z ciebie dziewicza córa syjońska. Za tobą kiwa głową córa jerozolimska. Komu urągałeś i o kim wyrażałeś się obelżywie? I przeciw komu podniosłeś głos, i czy wznosisz swe oczy wysoko? Przeciwko Świętemu Izraela! Przez swoich posłańców urągałeś Jehowie i mówisz: ‚Ja z mnóstwem mych rydwanów wojennych wstąpię na wyżyny górzystych regionów, do najdalszych stron Libanu; i pościnam jego wyniosłe cedry, jego wyborne drzewa jałowcowe. I wkroczę do jego ostatniego siedliska, do lasu jego sadu. Kopać będę i napiję się cudzych wód, a spodami swych stóp wysuszę wszystkie kanały Nilu w Egipcie’. Czy nie słyszałeś? Od czasów odległych jest to, co uczynię. Od dni minionych to kształtowałem. Teraz to wprowadzę. Ty zaś posłużysz do tego, by miasta warowne opustoszały jak kupy ruin. A ich mieszkańcom osłabną ręce; będą po prostu przerażeni i zawstydzeni. Staną się jak rośliny polne i zielona, miękka trawa, trawa na dachach, gdy jest spieczona wiatrem wschodnim. A ja dobrze wiem, jak siedzisz spokojnie i jak wychodzisz, i jak wchodzisz, i jak się burzysz przeciwko mnie, gdyż twoje burzenie się przeciwko mnie i twój ryk doszły do moich uszu. I włożę swój hak w twoje nozdrza, a swoje wędzidło uzdy między twe wargi, i poprowadzę cię z powrotem drogą, którą przyszedłeś”. „‚A to będzie dla ciebie znakiem: W tym roku będzie się jeść to, co wyrosło z rozsypanych ziaren, a na drugi rok — zboże, które samo wyrośnie; lecz na trzeci rok siejcie i żnijcie, i sadźcie winnice oraz spożywajcie ich plon. A ci z domu Judy, którzy ocaleją, ci, którzy pozostaną, zapuszczą korzeń w dół i wydadzą plon w górę. Bo z Jerozolimy wyjdzie ostatek, a ci, którzy ocaleją — z góry Syjon. Dokona tego gorliwość Jehowy Zastępów. „‚Dlatego tak powiedział Jehowa o królu Asyrii: „Nie wejdzie do tego miasta ani nie wypuści tam strzały, ani nie stanie naprzeciw niego z tarczą, ani nie usypie przeciw niemu wału oblężniczego. Drogą, którą przyszedł, wróci, a do tego miasta nie wejdzie, brzmi wypowiedź Jehowy. A ja bronić będę tego miasta, by je wybawić przez wzgląd na samego siebie i przez wzgląd na Dawida, mojego sługę”’”. I stało się owej nocy, że wyszedł anioł Jehowy i zabił w obozie Asyryjczyków sto osiemdziesiąt pięć tysięcy. Kiedy ludzie wstali wczesnym rankiem, oto ci wszyscy byli martwymi ciałami. Wycofał się więc Sancherib, król Asyrii, i odszedłszy, wrócił i zamieszkał w Niniwie. A gdy się kłaniał w domu Nisrocha, swego boga, Adrammelech i Sarecer, jego synowie, zabili go mieczem i uciekli do ziemi Ararat. A w jego miejsce zaczął panować Asarhaddon, jego syn.

Tak się jednak nie stało. Anglo-Amerykanie przynieśli wolność, również tę religijną:

14 marca 1945
Dziś dowiaduję się z radia nieprzyjacielskiego na zajętych terenach, że Anglo-Amerykanie zapewniają ludności jako pierwszy podarek pełną swobodę wyznań po to by naród uczynić uległym i cierpliwym.

Warto w tym momencie przypomnieć, że Świadkowie Jehowy ostrzegli nazistów, prze takim obrotem dziejów:

„Świadkowie demaskują zbrodnie hitlerowskie
Zgodnie z ostrzeżeniem Świadkowie Jehowy zaczęli demaskować zbrodnie, jakich się dopuszczano w Niemczech. Współwyznawcy z całego świata nieustannie wysyłali do rządu Hitlera listy protestacyjne.
Dnia 7 października 1934 roku we wszystkich zborach Świadków Jehowy w Niemczech przedstawiono treść listu skierowanego do rządu Hitlera. Napisano tam: „Wasze prawo pozostaje w całkowitej sprzeczności z prawem Bożym (...) Niniejszym oświadczamy zatem, że za wszelką cenę będziemy przestrzegać przykazań Boga, zgromadzać się w celu studiowania Jego Słowa, będziemy wielbić Go i Mu służyć, tak jak polecił”.
Tego samego dnia Świadkowie Jehowy w 49 krajach zgromadzili się specjalnie po to, by wysłać do Hitlera telegramy takiej treści: „Złe traktowanie świadków Jehowy oburza wszystkich porządnych ludzi na ziemi i zniesławia imię Boga. Zaniechajcie prześladowania świadków Jehowy, bo w przeciwnym razie Bóg zniszczy Was razem z Waszą nacjonalistyczną partią”.”
Bardzo proszę powróćmy myślami do Polskich Obozów Zagłady i NFZ-tu, który nie bez przyczyny bywa nazywany Narodowym Funduszem Zabijania. Jedną z obietnic poprzedniej kadencji najszanowniejszego pana, panie Andrzeju D. była likwidacja NFZ.
Bardzo proszę przypomnieć swoje własne słowa:
„Odejście od kryterium zysku w służbie zdrowia - lekarze mają leczyć, a nie liczyć; Fatalna instytucja, jaką jest NFZ, powinna być zlikwidowana.”

Najszanowniejszy pa Ernst Klee w książce Auschwitz – medycyna III Rzeszy i jej ofiary pisze:

„Lekarzem, który w swym sadyzmie przewyższał wszystkich prawie medyków obozowych, jest według świadków dr med. Aribert Heim. [...] zamordował zastrzykami dosercowymi setki Żydów.
Ofiary traktował uprzejmie, rozmawiał z nimi, gdy leżały już na stole operacyjnym.
Wypytywał o krewnych poza obozem. Do celów ćwiczeń, z nudów albo sadyzmu wycinał więź
niom wątroby, jelita, śledziony albo serca. [...] Z jednym z Żydów Heim rozmawiał o jego
nienagannym uzębieniu, a potem rozcina mu brzuch i zabija go. Głowa zostaje oddzielona,
wygotowana i spreparowana właśnie ze względu na zęby”.

Myślę, że nadeszła odpowiednia pora na posumowanie tego makabrycznego listu otwartego.
Zacznę od przypomnienia zakończenia poprzedniego listu otwartego dotyczącego zdrowia:

„Zacznę od moim zdaniem najważniejszego. Od Polskich Obozów Zagłady, które walnie przyczyniają się do eksterminacji naszego narodu. Od państwowego systemu opieki zdrowotnej, która jest w ruinie i morduje przede wszystkim ludzi biednych, często startych i zniedołężniałych. Ludzi bogatych zazwyczaj nie morduje, bo oni mają pieniądze i stać ich na to by leczyć się prywatnie. Sytuacja w państwowej służbie zdrowia jest tak dramatyczna, że wymaga zdecydowanego i natychmiastowego działania w większym stopniu niż awaria oczyszczalni śmieci w Warszawie. W służbie zdrowia niezbędne są radykalne środki. Można by w kraju ogłosić chorobowy stan wojenny. Przywrócić powszechną obowiązkową służbę wojskową z priorytetem odbudowy służby zdrowia. Służba powinna być obowiązkowa, ale na zupełnie nowych zasadach. Bez koszar, początkowo bez broni i mundurów. Z czasem, w dalszej kolejności mogły by się pojawić mundury szyte według jednego wzorca i nie koniecznie przez państwowe służby. Każdy mógłby się zaopatrzyć w mundur osobiście obojętnie u jakiego dostawcy. Jeżeli jest krawcem sam może sonie uszyć mundur ba miarę. Żołnierze spali by w własnych domach. Z czasem dla ludzi bezdomnych można by zbudować koszary. Żołnierze mogli by się spotykać w domach kultury, na państwowych placach, w parkach itp. Działalność ta nie ograniczyła by funkcjonowania tych placówek, bo odbywała by się w godzinach rannych. W pierwszej kolejności żołnierza byli by szkoleni na pielęgniarzy pierwszego kontaktu. Mogli by zmierzyć chorym gorączkę, puls, ciśnienie krwi. Spisać zgłaszane objawy i te dane przesyłać do komputerowej bazy danych, z której odpowiedni algorytm będzie przesyłał wyniki do odpowiedniego najbliższego lekarza specjalisty. Wiadomość taką lekarz specjalista otrzymywał by kilka sekund po jej wysłaniu.
Zdolny żołnierz mający już jakieś doświadczenie w tym temacie obowiązki mógłby opanować w kilka dni i od razu mógłby szkolić innych żołnierzy.
Żołnierze pierwszego kontaktu mieli by też obowiązek dotrzeć do każdego mieszkańca w podeszłym wieku po to by dowiedzieć się, czy i jakiej potrzebuje pomocy.
Dane te powinny być gromadzone i w oparciu o nie powinna być organizowana pomoc.
Żołnierze powinni też mieć opanowane podstawy zdrowego żywienie, zdrowej gimnastyki, zdrowej mowy i zdrowego myślenia.
Obowiązkowa służba wojskowa objęła by przede wszystkim lekarzy i pielęgniarzy, którzy kończą naukę w szkołach. Mogła by ona trwać w zależności od opcji wiele lat. W najdłuższej opcji lekarz zobowiązany byłby na przykład codziennie 2 godziny spędzić na bezpłatnych wizytach u osób chorych, a 6 godzin pracować w państwowej służbie zdrowia z najniższą pensję krajową. Mógłby też 4 godziny pracować za darmo i 4 godziny w państwowej służbie zdrowia.
Dostępne były by też inne opcje wpływające na długość służby wojskowej. Dostępne były by też inne opcje wpływające na długość służby wojskowej.
W edukacji wojskowej mogły by się pojawić specjalności. Na przykład nastawianie zwichnień i połamanych kości. Transport chorego do szpitala. Opatrywanie ran. Wycinanie wrzodów. Leczenie jaskry. Wiedza w specjalnościach ograniczona była by tylko do danego wycinku. Okulista pierwszego kontaktu nie musi nawet znać szczegółów budowy oka. Musi jednak umieć przeprowadzić test oczu. Nawet nie musi wiedzieć jak wygląda chore oko a jak zdrowe. Musi umieć zrobić zdjęcie oka, a to może zrobić już niemal każdy posiadacz smartfona.
Zdjęcie zaś lepiej od człowieka potrafi przypisać do choroby dobry program komputerowy i przesłać do najbliższego specjalisty. To samo dotyczy laryngologów i wielu jeszcze innych specjalistów. W pierwszej kolejności kształceni byli by ci specjaliści do których są największe kolejki a wiedza potrzebna do uzyskania specjalności ograniczana była by do niezbędnego minimum. Lekarz operujący oko musiał by posiadać tylko wiedzę niezbędną do przeprowadzenia operacji. Lekarz specjalista od woreczków żółciowych przechodził by początkowo szkolenie i zdobywał wiedzę niezbędną tylko do tej specjalności. Nad całością edukacji czuwał by program oceniający specjalistów. Ci, którzy lepiej wykonają pracę – ci których pacjenci szybciej wracają do zdrowia, mieli by lepszą ocenę i byli by kierowani do cięższych przypadków. Oprócz standardowych w państwowej służbie zdrowia specjalności pojawili by się zielarze. Są choroby, w których zioła mogą być nie tylko najlepszym, najskuteczniejszym ale jednocześnie najtańszym lekarstwem. Jeżeli ktoś umie leczyć słowem, to niech to pokaże. Czasami nastawienie pacjenta do choroby może być kluczowe i zdarza się, że post i modlitwa może się okazać skuteczniejszym i tańszym lekarstwem nawet od najtańszych ziół. Nad całością czuwał by system komputerowy, dzięki któremu wiedzielibyśmy, która metoda leczenia jest najskuteczniejsza i którą metodę należy preferować i rozwijać. Oprócz tego, każdy lekarz, pielęgniarz, żołnierz pierwszego kontaktu powinien być ubezpieczony na wypadek błędu, który może się przytrafić nawet najlepiej wyszkolonemu i najbardziej doświadczonemu lekarzowi.
Jest to ogólna koncepcja, którą powinno się dopracować i moim zdaniem jak najszybciej wcielić w życie.”

Myślę, że rady te są dobrym wstępem do dyskusji o koniecznej i szybkiej reformy naszego kraju i reforma systemu zdrowotnego naszego kraju jest jednym z pierwszoplanowych priorytetów.
Posłowie, senatorowie swoimi decyzjami nie tylko tymi obecnymi, ale też z tymi sprzed wielu lat doprowadzili do katastrofalnej sytuacji. Część z nich to mordercy, którzy mają współudział w zbrodni ludobójstwa – w zbrodni przeciw ludzkości i uważam, że koniecznie trzeba będzie osoby najbardziej winne tego stanu rozliczyć według biblijnej zasady – oko za oka, śmierć za śmierć:

Wyjścia 21:23-25
Jeśli nastąpi wypadek śmiertelny, to masz dać duszę za duszę, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, cios za cios.

Bardzo proszę przypomnijmy sobie jakie obowiązki spoczywają na posłach i senatorach:

Art. 68. Prawo do ochrony zdrowia
1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.
3. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
4. Władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych i zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska.
5. Władze publiczne popierają rozwój kultury fizycznej, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży.

Zapis ten od dziesiątków lat systematycznie i bezczelnie lekceważony przez rządzący nami demokratyczny reżim. Na limuzyny czy to wojskowo bankietowe czy też cywilne, reprezentacyjne pieniędzy nie brakuje. Temat ten rozwinąłem w dwóch kolejnych listach otwartych:

81 list otwarty - Seks, samoloty i bizantyjskie życie rządowych elit.
82 list otwarty - Rządowe limuzyny i zgwałcone koty.

Na sylwester marzeń i inne szaleństwa reżimowych mediów przeznaczono miliardy:
Temat ten przybliża 43 list otwarty - Gigantyczna grabież i kłamstwa reżimowej telewizji.

Uważam, że koniecznie trzeba odzyskać skradzione przez bandziorów pieniądze. Jeżeli partyjne majątki nie starczą, to skonfiskować im majątki, pozbawić nabytych przywilejów i jak będzie potrzeba osadzić w karnych obozach pracy, które wypadało by stworzyć. Mogli by na przykład sortować śmieci. To sprawa kryminalna, którą też trzeba będzie się zając, ale zdrowie obywateli jest ważniejsze. To nie tylko sprawa wierzeń, sumienia czy światopoglądów, ale obowiązek podyktowany prawem najwyższym zawartym w Konstytucji. Posłowie, senatorowie przysięgali, że będą przestrzegać porządku prawnego naszego kraju:

Art. 2. ślubowanie posła i senatora
1. Przed przystąpieniem do wykonywania mandatu poseł składa na posiedzeniu Sejmu ślubowanie następującej treści:
"Ślubuję uroczyście jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej."
Ślubowanie może być złożone z dodaniem słów "Tak mi dopomóż Bóg".
2. Przed przystąpieniem do wykonywania mandatu senator składa na posiedzeniu Senatu ślubowanie następującej treści:
"Ślubuję uroczyście jako senator Rzeczypospolitej Polskiej rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej."
Ślubowanie może być złożone z dodaniem słów "Tak mi dopomóż Bóg".
3. Odmowa złożenia ślubowania powoduje wygaśnięcie mandatu posła lub senatora.

Również pan, najszanowniejszy panie Andrzeju D. uroczyście na oczach wszystkich zainteresowanych ślubował:

„Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem. Tak mi dopomóż Bóg.”

Większą winę ponoszą za złamanie przysięgi osoby, które złamały przysięgę a przysięgając poprosili o pomoc Boga. W Biblii napisano, że krzywoprzysięzcy nie dotrzymując przysiąg bezczeszczą imię samego najszanowniejszego Boga Jehowy i uznani, za niegodnych jakiegokolwiek dobrego dzieła:

Kapłańska 19:12 ; Tytusa 1:16
Nie wolno wam fałszywie przysięgać, używając mojego imienia, i bezcześcić w ten sposób imienia swojego Boga. Ja jestem Jehowa. (…) Publicznie oznajmiają, iż znają Boga, lecz swymi uczynkami się go zapierają, ponieważ są odrażający i nieposłuszni, i uznani za niegodnych jakiegokolwiek dobrego dzieła.

Nawiasem pisząc to każdy chrześcijanin przysięgając zbezcześcił nauki najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa), który nauczał:

Mateusza 5:33-37
Słyszeliście jeszcze, że tym w czasach starożytnych powiedziano: ‚Nie wolno ci przysięgać, a nie dotrzymać, lecz masz spłacić swe śluby Jehowie’. Ja zaś wam mówię: W ogóle nie przysięgajcie — ani na niebo, ponieważ jest tronem Boga, ani na ziemię, ponieważ jest podnóżkiem jego stóp, ani na Jerozolimę, ponieważ jest miastem wielkiego Króla. Nie wolno ci też przysięgać na swą głowę, gdyż ani jednego włosa nie możesz uczynić białym ni czarnym. Niechże wasze słowo Tak znaczy Tak, wasze Nie — Nie; gdyż co jest ponad to, jest od niegodziwca.

Nakaz ten jest sensowny i łatwy do zastosowania, ale temat ten już szerzej omówiła mój 70 list otwarty - Zła Konstytucja i kwestia ślubów, przysiąg, zobowiązań.

Najszanowniejszy panie Andrzeju D., najszanowniejsi Czytelnicy, bardzo proszę zwrócić uwagę na fakt, że nasi prawodawcy zastrzegli, że odmowa złożenie ślubowania powoduje wygaśnięcie mandatu senatora lub posła, ale nie ma w nim ani słowa o karach przewidzianych za złamane ślubowania. Być może ustawodawcy piszący to prawo doskonale sobie zdawali sprawę z tego, że wybrańcy narodu nie dotrzymują ślubowań, przysiąg i obietnic i dlatego nie przewidzieli kary za takie zachowanie. Uważam, że koniecznie powinno się takie kary w prawie pilnie wprowadzić, ale nim to nastąpi można się posiłkować Kodeksem Karnym. Można złamanie przysięgi podciągnąć pod zeznanie nieprawdy, za które grozi osiem lat więzienia, lub w szczególnych wypadkach nawet dziesięć lat:

Art. 233. KK
Fałszywe zeznania
§ 1. Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8...
§ 4. Kto, jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz, przedstawia fałszywą opinię, ekspertyzę lub tłumaczenie mające służyć za dowód w postępowaniu określonym w § 1,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10...

Warto jednak pomyśleć nad nowym prawem, które szybko i skutecznie będzie usuwało niewiernych polityków z życia publicznego, ale uważam, że w pierwszej kolejności trzeba przykładnie ukarać urzędników państwowych, którzy przyczynili się swoimi decyzjami do degrengolady państwowego systemu opieki zdrowotnej i przyśpieszonej śmierci dziesiątek tysięcy Polek i Polaków.
Bardzo proszę przypomnijmy sobie niedawne doniesienie medialne:

„Rekordowa liczba zgonów w 2020 roku. "Jakby z mapy zniknął Przemyśl albo Mielec"
publikacja. W ciągu 51 tygodni 2020 roku zmarło o 60 tys. osób więcej niż w całym 2019 r.”

To jest krew na rękach, którą mają przede wszystkim członkowie tak zwanej Zjednoczonej Prawicy i wnoszę o to by przywódców ukarać śmiercią z szczególnym okrucieństwem. Głównych sprawców można by za karę podłączyć do respiratorów, ale bez usypiania. Można by też niektórych z nich rozjechać walcem drogowym. Przykleić ich gołych do asfaltu i rozjechać, ale wolno, powoli, bo szybko za mało boli. Nie spieszyć się. Walcowanie zacząć od stóp, ale spokojnie. Na początek można podjechać do zwyrodnialców od strony stóp. Niech poczują drżenie drogi. Niech się boją...

Uważam, że na karę śmierci z szczególnym okrucieństwem zasłużyli przede wszystkim ministrowie zdrowia. Były Łukasz Sz., oraz obecny Adam N., oraz nadzorujący ich pracę Mateusz M..
Trzeba też ustalić nazwiska osób, które w podejmowaniu fatalnych w skutkach decyzji odegrały kluczową rolę. Do tego parszywego grona doliczył bym niegodziwców zasiadających w Sejmie i Senacie, którzy łamiąc obowiązującą Konstytucję w tym trudnym dla kraju czasie wsparły podporządkowane reżimowym władzom media. Trzeb ustalić ich imina, nazwiska.
Być może zbiorowe egzekucje niegodziwców sprawią, że pozostali urzędnicy zaczną poważniej traktować swoje obowiązki. Czas pokaże, co się okaże. Wiem jednak, że na państwowe służby odpowiedzialne za przestrzeganie i respektowanie prawa w Polsce raczej nie ma co liczyć.
Prokurator Generalny Zbigniew Z. to koszmarnie zły minister. Notable z reżimowych władz łamią prawa a prokuratura czuwa nad ich bezkarnością.
Dowody w 95 liście otwartym do Prezydenta - Prokuratorzy idioci i najszybsze śledztwo świata.
Również sądy w Polsce to koszmar.
Źli sędziowie czy prokuratorzy mogą liczyć na bezkarność.
Temat omawiają moje dwa listy do Prezydenta: 62 - Sądy, niegodziwi sędziowie i niesprawiedliwość. 63 list - Stop debilom w prokuraturze i na salach rozpraw.
W Konstytucji napisano - Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Przedstawiciele narodu sobie nie radzą. Czas na naród. Istnieje konieczność dziejowa powołania Konstytucyjnego Bezpośredniego Trybunału Narodowego, który rozliczy złych urzędników.
W obowiązującej Konstytucji napisano - Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Skoro przedstawiciele narodu sobie nie radzą nadszedł czas by naród wziął sprawę w swoje ręce. Uważam, że istnieje konieczność dziejowa powołania Konstytucyjnego Bezpośredniego Trybunału Narodowego, który w pierwszej kolejności surowo rozliczy urzędników dokonujących przestępstw.
Równolegle trzeba zacząć każdy udokumentowany przypadek popełnienia przestępstwa przez reżimowego urzędnika (na przykład brak maseczki, tam gdzie to wymagane, brak dystansu, nieprzestrzeganie zasad kwarantanny ...) zgłaszać na policję, do prokuratury z wnioskiem o najwyższy wymiar kary. W przypadku umorzenia sprawy zgłaszać kolejną o niedopełnienie obowiązków przez umarzającego sprawę urzędnika oraz jednocześnie pisać skargę na działalność służb do przełożonego oraz do Ministra Sprawiedliwości, szefa Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa, Prezydenta. Jeżeli nie odpiszą w przewidzianym prawie terminie zgłosić kolejną sprawę do prokuratury o zaniechanie obowiązków przez tych urzędników państwowych.
Działanie to ma też na celu wykazanie, który prokurator, policjant nadaje się do pracy. Jeżeli nie dopełnią obowiązków w przyszłości będzie można im wytoczyć proces i zadbać o dyscyplinarne zwolnienie z pracy oraz ukaranie. Prokurator, który umarza postępowanie wobec ewidentnego przestępcy staje się jego wspólnikiem i powinien zostać surowo ukarany.
Działanie to pozwoli oddzielić uczciwych i sumiennych prokuratorów, policjantów, sędziów od niegodziwców, których trzeba będzie z całą surowością ukarać. Najgorszych uśmiercić, z szczególnym okrucieństwem:

Przysłów 20:26
Mądry król rozprasza niegodziwców i obraca po nich kołem.

Najszanowniejsi Czytelnicy, najszanowniejszy panie Andrzeju D., co myślicie o takim pomyśle?
Czy zaproponowane przeze mnie kary nie są zbyt łagodne? Może macie jakieś swoje propozycje?

W Biblii zanotowano obietnicę dla ludzkości:

Izajasza 33:24
I żaden mieszkaniec nie powie: „Jestem chory”. Lud mieszkający w tej krainie dostąpi odpuszczenia winy.

Gdyby ona się spełniła, to system ochrony zdrowia będzie musiał zostać gruntownie zredukowany, lekarze się przebranżowić, ale puki co trwa rzeź naszego narodu.
Ja z troski o bliźnich, z troski o nasz kraj, w którym dzieje się wiele bardzo złego napisałem napisałem ten trochę być może przydługi list otwarty, ale wiele z poruszonych w nim spraw może być dowodem procesach kryminalnych. Oprócz tego postanowiłem pomodlić się do najlepszego z najlepszych dobrych Bogów o pomoc.

Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludzkości ustanowić prawa, które oczyszczą świat z niegodziwców oraz pozwoliły ustalić jak najlepsze podejście do spraw życia i zdrowia?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
PostWysłany: Pią 20:23, 25 Cze 2021
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 2146
Przeczytał: 23 tematy

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





103 list otwarty - Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania – aneks.

jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 12 dzień 8 miesiąc 12 rok EY

Najszanowniejszy panie Andrzeju D., szczerze pisząc ręce mi opadają, czasami wydaje mi się, że nie nawet najmniejszej nadziei, że najszanowniejszy pan zmądrzeje, że opuści pan towarzystwo durni i dołączy do ludzi mądrych i od strony Prezydenta i jego otoczenia popłyną słowa mądrości, które mnie zachwycą do tego stopnia, że je zanotuję po to by powtarzać i dzielić się mądrością ku zbudowaniu ludzkości. Swoją drogą to bardzo ciekawe skąd najszanowniejszy pan bierze takich wielkich durni, którzy pana otaczają?
Czy robi pan jakieś konkursy, które pozwalają wybierać ludzi najgłupszych?
A może w ten sposób chce się najszanowniejszy pan dowartościować? Ktoś posłucha najszanowniejszego pana urzędnika i powie – Prezydenta mamy durnia, ale jego minister to dopiero jest dureń! Czy na to najszanowniejszy pan liczy zatrudniając i tolerując durni w swoim otoczeniu?
Radziecki pisarz, najszanowniejszy pan Anatolij Sofronow napisał - Mądremu dwa słowa wystarczą, a głupiemu to i referatu mało. Fakt, że w odpowiedzi na moje listy otwarte nie dobiega do mnie ani me ani be ani kukuryku może świadczyć o tym, że jest pan klasycznym debilem.
Niedawno natknąłem się na wypowiedź prezydenckiego urzędnika, który powiedział coś tak głupiego i zarazem fałszywego, że nawet średnio rozgarnięte dziecko w wieku przedprzedszkolnym znające znaczenie słowo wszystko czegoś tak głupiego by nie powiedziało.
Definicja słowa wszystek nie jest skomplikowana i myślę, że kilkuletnie dzieci mogą je zrozumieć i prawidłowo stosować w życiu. Bardzo proszę zapoznajmy się z znaczeniem tego słowa:

Wszystek, wszystka, wszystko ~scy, ~stkie, odmieniamy jak przymiotniki,
zaimek nieokreślony, który w połączeniu z rzeczownikiem tworzy wyrażenie oznaczające całość zbioru, zespołu, zakres czegoś; cały, całkowity.

Najszanowniejszy panie Andrzeju D., czy jest to dla pana zrozumiałe?
Jeżeli nie, to bardzo proszę śmiało pytać, bardzo proszę się nie wstydzić. To nawet lepiej czegoś nie wiedzieć, nie rozumieć, niż źle wiedzieć, źle rozumieć. Bardzo proszę powróćmy myślami do pańskiego urzędnika, który może być totaknie upośledzony umysłowo. Jest to osoba zaliczana do tak zwanej inteligencji. Jest to prawnik i polityk. Ukończył studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i został magistrem prawa.
Poseł na Sejm V, VI i VII kadencji, działał w Komitecie Obywatelskim „Solidarność”. Należał do Porozumienia Centrum, do Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, do Ruchu Społecznego AWS. Działał w Prawie i Sprawiedliwości, w Solidarnej Polsce po czym został sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Posiada tytuły szachowe kandydata na mistrza w grze klasycznej i korespondencyjnej. Jest złotym i brązowym medalistą Drużynowych Mistrzostw Polski w szachach korespondencyjnych. Tym totalnie głupim urzędnikiem jest Andrzej Mikołaj Dera urodzony w Ostrowie Wielkopolskim. Jego wykształcenie jak i osiągnięcia sportowe świadczyć mogą o tym, że mamy do czynienia z totalnym naddebilem. Klasyczny debil jest to człowiek ograniczony umysłowo. Takich ludzi jest naprawdę dużo. Pamiętam lata liceum i fakt, że dobrzy uczniowie należeli do mniejszości. Ja do niej nie należałem. Ze względu na kiepską pamięć i inne ograniczenia miałem kłopoty z nauką. Na studia się nie dostałem. Mogę śmiało napisać, że jestem klasycznym debilem i nie ma w tym fakcie nic obraźliwego. Osobną grupę stanowią naddebile. Są to osoby nieświadome swoich ograniczeń. Bywa nawet, że wyobrażają sobie, że są bardzo mądrzy i inteligentni. Osobną podgrupą naddebili są ludzie, którzy zostali wyniesienie na stanowiska, które przerastają ich możliwości intelektualne. Do takich naddebili można zaliczyć popularne osoby, które mówią brednie na przeróżne tematy, na których się nie znają. Mogą to być artyści, celebryci, politycy, a ostatnimi czasy prym wśród naddebili wiodą lekarze wypowiadający się na temat pandemii, maseczek, testów, szczepionek. Szczepieniom towarzyszy gigantyczna reklama, a niektórzy 'specjaliści', profesorowie kłamią przy tym odrażająco. Myślę, że trzeba z tym skończyć. Temat omawia mój 104 list do Prezydenta - Sprawiedliwie ukarać szczepionkowych foliarzy.
Foliarz jest to człowiek, który świadomie kłamie dla uzyskania jakichś swoich celów.
Najgłupszymi z najgłupszych ludzi są tak zwani totalni naddebile. Spośród ludzi robiących coś głupiego, coś złego - na przykład celowo kłamiących w jakiejś sprawie - ten jest najgłupszy, który ma największą wiedzą, największą inteligencję, ale swoje zdolności wykorzystuje w złych celach.
Prawdopodobnie naddebilem jest najszanowniejszy pan Andrzej Mikołaj Dera, który pojawił się w Radiu PLUS. Dziennikarz poruszył kwestię nadmiarowych zgonów w Polsce w czasie epidemii.
Bardzo proszę przeczytajmy co też prezydencki urzędnik na ten temat powiedział:

„Opozycja się uczepiła, pan się ekscytuje. (…) Kwestia zgonów jest złożona. To nie jest wina rządu, że ludzi umierali na koronawirusa, to są tragedie", ale wyznacznikiem tego, jak Polska poradziła sobie z epidemią, jest to, "w jaki sposób zabezpieczaliśmy obywateli przed zarażeniem, w jaki sposób zabezpieczaliśmy szczepienia".
Wszyscy mówią, że to, co robiły polskie władze, to jedno z najlepszych zachowań w Unii. To mówią inni, my się nie chwalimy. To mówią przedstawiciele Komisji Europejskiej, wskazując Polskę jako państwo, które najlepiej radzi sobie z pandemią.”

Zacznijmy od analizy jednego z zdań, tej pro rządowej agitacji:

„Wszyscy mówią, że to, co robiły polskie władze, to jedno z najlepszych zachowań w Unii.”

Jest to wierutne kłamstwo dlatego, że zdania na temat rządzącego nami reżimu są podzielone. By wypowiadać się w imieniu wszystkich wypadało by mieć upoważnienie od wszystkich osób. Według opinii wielu ludzi osoby odpowiedzialne za restrykcje i państwowy system opieki zdrowotnej to ludobójcy - zbrodniarze przeciw ludzkości i trudno się z taką opinią nie zgodzić.
Temat szerzej opisuje mój 103 list otwarty zatytułowany - Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania. Pod wpływem kłamstw naddebila, najszanowniejszy pana Andrzeja Mikołaja Dery uznałem za konieczne napisanie tego listu otwartego aneksu.
Klasyczny debil może stanowić zagrożenie dla siebie i ludzi z swego otoczenia, natomiast naddebil wyniesiony na wysokie stanowisko może być zagrożeniem dla każdego obywatela naszego kraju. Kiedy obradują posłowie, radni, rząd - życie każdego jest zagrożone. Rządzą nami głupcy i nie są to puste słowa bez pokrycia. Dowody zawarłem w listach otwartych do Prezydenta - 92 Stop wariatom u władzy; 93 Stop debilom w Sejmie i Senacie; 94 - Stop idiotom w samorządach terytorialnych.

Według oficjalnych danych statystycznych w zeszłym roku w porównaniu z rokiem poprzednim zmarło o około 80 tysięcy więcej osób, a w tym roku przez pierwsze pięć miesięcy mamy nadwyżkę około 40 tysięcy zgonów. Bardzo ciekawie wygląda porównanie z śmiertelnością u naszego wschodniego sąsiada. Mam na myśli Białoruś. Według danych do jakich dotarłem w zeszłym roku była tam najniższa śmiertelność od wielu lat. Warto zwrócić uwagę na diametralnie różne podejście do epidemii koronawirusów. Kiedy w Polsce ograniczono znacznie możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, sportowej, rozrywkowej, nakazano zachowywania dystansu fizycznego i nakazano noszenia potencjalnie szkodliwych maseczek w Białorusi życie toczyło się w miarę normalnie pomijając to, że rządzący nami reżim zrobił wiele by zdestabilizować życie naszych sąsiadów, być może tylko dlatego, że w kwestii epidemii działania tamtego rządu okazały się mądre, a decyzje naszego rządu okazały się śmiercionośne. Bardzo proszę zapoznajmy się z wielce ciekawym raportem dotyczącym śmiertelności w naszym kraju:

„Pod względem liczby osób zmarłych w Polsce ubiegły rok był najczarniejszym od czasu zakończenia II wojny światowej. Niestety okazuje się też, że na tle innych państw Europy rok zakończyliśmy z najwyższym wskaźnikiem tzw. nadmiarowych zgonów. Pokazał to raport przygotowany przez brytyjski Office for National Statistics.”

Spotkałem się też z zestawieniem, według którego przeliczając zgony w stosunku do ilości mieszkańców jesteśmy absolutnymi liderami. Są kraje, gdzie umiera więcej osób niż w Polsce, takie jak USA, Brazylia, Meksyk, Indie, ale kraje te mają wielokrotnie więcej ludzkości. Niewykluczone, że nie tylko na Ziemi, ale w całym układzie słonecznym, w całej galaktyce, a nawet w całym wszechświecie z powodu koronawirusów i reżimowych decyzji nie ma państwa, w którym była by większa śmiertelność w omawianym czasie. Znając już te fakty bardzo proszę przypomnimy sobie słowa jakie wypowiedział pański urzędnik, najszanowniejszy panie Andrzeju D.:

„Wszyscy mówią, że to, co robiły polskie władze, to jedno z najlepszych zachowań w Unii. To mówią inni, my się nie chwalimy. To mówią przedstawiciele Komisji Europejskiej, wskazując Polskę jako państwo, które najlepiej radzi sobie z pandemią.”

Najszanowniejszy panie Andrzeju D., związku z powyższym bardzo proszę przedstawić konkrety.
Którzy przedstawiciele Komisji Europejskiej wskazali Polskę jako państwo najlepiej radzące sobie z pandemią. Bardzo proszę o imiona, nazwiska tych osób, sprawowane funkcje i co konkretnie powiedzieli na temat tego jak Polska sobie radzi z pandemią. Trzeba sprawę skrupulatnie zbadać. Nie zdziwił bym się, gdyby się okazało, że absolutnie żaden urzędnik Komisji Europejskiej nie powiedział, że Polska jako państwo najlepiej sobie radzi z pandemią lub też padły te słowa, ale w zupełnie innym kontekście. Najszanowniejszy pan Marek Aureliusz nauczał:

„Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.
Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą.”

Opinie bywają fałszywe, wzrok mamy zawodny co wykorzystują iluzjoniści. Oaza widoczna na pustyni może być fatamorganą i kiedy wyczerpani zbliżymy się do mieniącego się pośród palm oczka wodnego obraz może zniknąć i zamiast wody znajdziemy tylko suchy piach, suchy suchy piach i śmierć z pragnienia. Nie wykluczam jednak ewentualności, że przedstawiciele Komisji Europejskiej solidarnie z rządzącym nami reżimem chcą wymordować jak najwięcej ludzi starszych i schorowanych. Mogą być łasi na ich składki zdrowotne i emerytalne. W Europie podobną akcję w czasie ostatniej wojny przeprowadzono. Mam na myśli akcję T4:

„Akcja T4 (niem. Aktion T4, E-Aktion) – program realizowany w III Rzeszy, polegający na fizycznej „eliminacji życia niewartego życia” (niem. Vernichtung von lebensunwertem Leben).
W ramach akcji mordowano chorych na schizofrenię, niektóre postacie padaczki, otępienie, pląsawicę Huntingtona, stany po zapaleniu mózgowia, osoby niepoczytalne, chorych przebywających w zakładach opiekuńczych ponad 5 lat oraz ludzi z niektórymi wrodzonymi zaburzeniami rozwojowymi. Liczba zamordowanych w czasie trwania tej akcji jest trudna do oszacowania ze względu na jej półoficjalny charakter (a w późniejszym okresie jej utajnienie), przeniesienia chorych pomiędzy poszczególnymi zakładami opiekuńczymi i na ogół niewielkie zainteresowanie rodzin losami chorych umieszczonych w zakładach opiekuńczych. Szacuje się, że ogółem zabito (rozstrzelano, zagazowano lub otruto) ok. 200 000 ludzi upośledzonych i niepełnosprawnych. Aktion T4 była pierwszym masowym mordem ludności dokonywanym przez III Rzeszę, podczas którego opracowano „technologię” grupowego zabijania, zastosowaną później w niemieckich obozach zagłady. Akcja ta była także nazywana „eutanazją” osób upośledzonych – stąd skrót E-Aktion, natomiast szerzej znany skrót T4 pochodzi od adresu biura tego przedsięwzięcia mieszczącego się w Berlinie przy Tiergartenstraße 4.”

Niewykluczone, że właśnie jesteśmy świadkami podobnej akcji i jeżeli faktycznie tak jest to Polska najlepiej sobie radzi z osobami starszymi i chorymi. Statystyki zgonów w Polsce zdają się to potwierdzać. Według danych urzędnicy III Rzeszy unicestwili mniej więcej w 5 lat około 200 tysięcy ludzi chorych. W Polsce w 1 rok zmarło ponadto co zwykle około 120 tysięcy osób. Hitlerowcy siepacze mogą nam co zazdrościć. Gdyby tępo zgonów się utrzymało to w 5 lat rządzący nami reżim przyczyni się do 600 tysięcy zgonów. Złoczyńcy mogą mieć powód do dumy i chwalenie obecnych władz. Przypomnijmy sobie jeszcze fragment słów reżimowego urzędnika:

„Wyznacznikiem tego, jak Polska poradziła sobie z epidemią, jest to, "w jaki sposób zabezpieczaliśmy obywateli przed zarażeniem, w jaki sposób zabezpieczaliśmy szczepienia".”

Szczepionki mogą odgrywać wielką rolę w eksterminacji naszego narodu.
Gdyby szczepienia były skuteczne to szybko w tym roku spadała by liczba osób umierających. Wszak zaczęto szczepienia od osób szczególnie narażonych na ciężkie skutki zarażenia koroanwirusami. Tymczasem liczba ponadstandardowych zgonów już może przerażać, ale obfite żniwa śmierć może zebrać kiedy nadejdzie coroczna, jesienna fala koronawirusów i innych patogenów powodujących stany grypowe.. Wtedy okaże się co faktycznie warte są eksperymentalne szczepionki, ale najnowsze doniesienia świadczyć mogą o tym, że szczepienia mogą mieć na celu eksterminację osób schorowanych oraz starszych. Pomimo tego wielu polityków a nawet lekarzy nachalnie propaguje szczepienia. Na internetowej stronie najszanowniejszego pana Michała Dworczyka, Szefa Kancelarii Premiera, pełnomocnik rządu ds. narodowego programu szczepień znalazłem powieloną taką lakoniczną informację:

„Wyniki badań: Szczepionka Pfizer w 96% zapobiega hospitalizacji z powodu wariantu Delta (Flag of India) SARS-CoV-2; a AstraZeneca w 92%. Analiza objęła 14 019 przypadków wariantu Delta. Szczepionki są najważniejszym narzędziem, jakie mamy w walce z #COVID-19.”

Odnalazłem w internetowej sieci rozwinięcie tej informacji, w której napisano więcej:

„Według danych opublikowanych przez Public Health England śmiertelność z powodu wariantu Delta COVID-19 jest sześciokrotnie wyższa wśród osób w pełni zaszczepionych, niż wśród osób, które nigdy nie otrzymały szczepionki. Spośród 4087 osób zakażonych wariantem Delta, które zostały w pełni zaszczepione, a od szczepienia upłynęło co najmniej14 dni, zmarło dwadzieścia sześć. Odpowiada to śmiertelności 0,00636 proc., która jest 6,6 razy wyższa niż śmiertelność wśród osób niezaszczepionych, chorujących na ten wariant koronawirusa (0,000957 proc. zgonów, 34 zgony wśród 35 521 pozytywnych przypadków) – wynika z danych opublikowanych w raporcie z 18 czerwca przez Public Health England.”

Dane te są przerażające zwłaszcza dla osób zaszczepionych, którzy mają większą szansę na zgon w przypadku zetknięcia się z nową mutacją koronawirusów zwłaszcza, że według obecnego ministra zdrowia w Polsce mamy do czynienia z wariantem czeskim, niespotykanym nigdzie indziej na świecie. Sprawa jest śmiertelnie poważna i dlatego wnikliwiej omawia go 97 list otwarty - Koronawirus, szczepionki, lekarstwa i lekarze bandyci – wraz z aneksami.
Wbrew temu co nakłamał prezydencki urzędnik sytuacja w kraju jest tragiczna i wymaga pilnego i zdecydowanego działania, przede wszystkim pana, najszanowniejszy panie Andrzeju D.. Wszak ślubował pan, że będzie dbał o nasze bezpieczeństwo. Koniecznie trzeba rozliczyć sprawiedliwie osoby odpowiedzialne za holokaust mieszkańców naszej Ojczyzny. Ja zaniepokojony tym co się w Polsce dzieje napisałem ten aneks do listu otwartego. Oprócz napisania tego aneksu, zgodnie z swym zwyczajem postanowiłem się pomodlić do najlepszego z najlepszych dobrych Bogów o pomoc. Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł panu Andrzejowi Dudzie, pełniącemu obowiązki prezydenta naszego kraju właściwie zadbać o system opieki zdrowotnej i sprawiedliwie ukarać wszelkich zbrodniarzy? Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
103 list Polskie Obozy Zagłady i Narodowy Fundusz Zabijania.
Forum www.szah.fora.pl Strona Główna -> Listy otwarte do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin