www.szah.fora.pl

ahmadeusz - celem istnienia strony jest doskonalenie jakości naszego życia i osobowości. Wersja Testowa.

Forum www.szah.fora.pl Strona Główna -> Listy otwarte do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy. -> 82 list otwarty - Rządowe limuzyny i zgwałcone koty.
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
82 list otwarty - Rządowe limuzyny i zgwałcone koty.
PostWysłany: Wto 13:52, 10 Mar 2020
ahmadeusz
Administrator
 
Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 2146
Przeczytał: 23 tematy

Ostrzeżeń: 0/7

Płeć: Mężczyzna





jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski 2 dzień 5 miesiąc 11 rok EY

Najsz Smile

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy moich listów otwartych, poprzedni 81 list otwarty zatytułowany - Seks, samoloty i bizantyjskie życie rządowych elit – poświęcony był między innymi nagrodom, które miały być zwrócone, ale nie zostały, lotom służbowym i seksie w samolotach, oraz przestępcom wyłudzającym nasze pieniądze w celu prowadzenia życia pełnego przepychu. Być może gdyby najszanowni9ejszy pan poseł Jarosław Kaczyński latał samolotami, to może załapał by się na jakiś lot w podkarpackie rejony naszego kraju na jakieś seksparty z szalonymi nieletnimi kocicami, ale że unika samolotów to koty w Warszawie mogą czuć się zagrożone. Upodobanie do koków najszanowniejszego pana posła jest znane, wypadki kontaktów seksualne pomiędzy ludźmi i kotami też są opisane:

„Amerykanin zgwałcił kota. Potem wyrzucił go przez okno
Kiedy 30-latek zaaplikował sobie dawkę amfetaminy, czuł, ze musi jakoś spożytkować rozpierającą go energię. Krążył po mieszkaniu i nie wiedział, co ze sobą zrobić. W pewnej chwili na jego drodze stanął kot. Świadkowie widzieli, jak kot spada z dużej wysokości. Zwierzę nie przeżyło lądowania. Ci, którzy to widzieli, od razu zawiadomili policję. Kiedy do mieszkania Martineza weszli funkcjonariusze policji, zobaczyli 30-latka z opuszczonymi spodniami, w stanie narkotycznego upojenia. Teraz mężczyźnie za zoofilię grozi do 5 lat pozbawienia wolności. (...)
Szok! Mężczyzna z USA gwałcił i zabijał koty. Zwyrol został skazany przez amerykański sąd aż na 16 lat więzienia. Dostatecznie wysoka kara? Oby ten zwyrodnialec zgnił za kratami! Policja w Kalifornii zatrzymała seryjnego zabójce i gwałciciela kotów. Jak się okazało, Robert Farmer (24 l.) przez dwa lata porwał i brutalnie zabił 21 kotów z sąsiedztwa. Jak wykazały badania weterynaryjne, niektóre z nich wcześniej wykorzystał seksualnie. Zoofil był nieuchwytny, aż wreszcie przypadkowo nagrała go kamera monitoringu w momencie, gdy uciekał z kolejnym kotem. Przy mężczyźnie znaleziono zakrwawiony nóż rzeźnicki, narzędzie zbrodni. Sąd nie miał litości dla sadysty i skazał go na aż 16 lat więzienia!”

Nie sugeruję, że najszanowniejszy pan poseł Jarosław Kaczyński może gwałcić koty, ale też nie wykluczam takiego scenariusza i sprawie mogły by się przyjrzeć jakieś organizacje chroniące zwierzęta, zwłaszcza, że koty miewają naturalnych wrogów, do których zalicza się komik, najszanowniejszy pan Wojciech Cejrowski, który podczas programu, gdy zapytano, go jaki prezent pod choinkę sprawił mu w dzieciństwie największą radość wyznał:

„Największą radość sprawił mi cudzy prezent. Starszy ode mnie kuzyn dostał wiatrówkę. To był doskonały prezent. Jak to możliwe, że wiatrówki były legalne? Myśmy strzelali potem do wróbli i kotów z tego. To była ogromna frajda dla mnie, że dostał tę wiatrówkę – chwali się Cejrowski znęcaniem się nad zwierzętami.”

Przy innej okazji wyznał - 'Mój dziadek polował na koty'.

W poprzednim liście pisałem też o Aghartcie, podziemnym królestwie, Władcy Świata i zapowiedzi końca niegodziwców. W liście wykazałem też bezsens i zarazem szkodliwość większości podróży polityków oraz klasycznych słownych narad. Utrzymywanie obecnego stanu rzeczy może świadczyć i o wielkiej głupocie i o wielkim łajdactwie. Za zmianami w tej kwestii powinni się opowiedzieć przede wszystkim chrześcijanie, którzy według wytycznych najszanowniejszego władcy Jehoszua Masziach (Jezusa Chrystusa) wszystko powinni czynić jak najlepiej, jak dla najszanowniejszego Boga Jehowy. Najszanowniejszy pan apostoł Paweł zachęcał chrześcijan by wszystko robić ku chwale Bożej:

1 Koryntian 10:31
Dlatego czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko czyńcie ku chwale Bożej.

Jakiś czas temu przeczytałam informację, która wprowadzi nas w temat następnego listu:

„Incydent kierowcy premiera Morawieckiego, który (...) przyjechał wcześnie rano po premiera na jedno z warszawskich osiedli, gdzie mieszka Mateusz Morawiecki. Funkcjonariusz miał przypadkowo włączyć sygnały dźwiękowe..., nie umiał ich wyłączyć. Efekt był tragiczny, mieszkańcy strzeżonego osiedla zostali obudzeni, zrobiła się wielka awantura, a oburzeni mieszkańcy zaczęli wydzwaniać na policję ze skargą na premiera. By temu przeciwdziałać, kierowca z włączonymi syrenami wyjechał z osiedla i przejechał do siedziby jednej ze służb specjalnych mieszczącej się nieopodal. Tam poprosił o pomoc, jednak gdy wysiadł z pojazdu, limuzyna się zatrzasnęła. Finalnie po premiera przyjechała inna ekipa, z innym samochodem i kierowcą. Premier najadł się wstydu, a amatorszczyzna jaka zapanowała w tej prestiżowej służbie, stała się nie do przyjęcia. Trudno o bardziej symboliczne pokazanie skali upadku, do jakiej obecny rząd doprowadził tę służbę. Nam pozostaje śmiech. Przez łzy.”

82 list otwarty do najszanowniejszego pana prezydenta będzie nosił tytuł – Rządowe limuzyny i zgwałcone koty. W miarę regularnie media obiegają wiadomości o stłuczkach i wypadkach z udziałem rządowych limuzyn. Sam pan prezydent miał szczęście przeżyć niejedną kolizję. Mniej szczęścia miała natomiast najszanowniejsza pani była premierka Beata Szydło. Kilka lat temu po kolizji trafiła do szpitala i chociaż wypadek odbył się kilka lat temu po dziś dzień nie udało się prokuraturze i sądom ustalić ko był sprawcą wypadku. Niedawno media obiegła kolejna informacja dotycząca zniszczenia dowodów z zdającego się nie mieć końca procesu:

„Nie będzie śledztwa w sprawie celowego uszkodzenia płyt z zapisem monitoringu z miejsca wypadku byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu Przez kilka miesięcy trwało postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył Władysław Pociej, obrońca kierowcy seciento, który oskarżony jest o spowodowanie wypadku. Ostatecznie badająca sprawę prokuratura w Nowym Sączu odmówiła wszczęcia śledztwa. Śledczy uznał, że nie doszło do przestępstwa zarówno w przypadku uszkodzenia płyt z zapisem m.in. monitoringu, ale też nie ustalono w jakich okolicznościach mogło do tego dojść. Na filmach, zdaniem obrońcy oskarżonego mógł być widoczny samochód, którym jechał ważny świadek. Co innego twierdzą śledczy z Krakowa, który uważają, że na płytach nie ma nic istotnego, cały zapis jest niewyraźny i nic nie wnosi do sprawy. Decyzja nowosądeckich prokuratorów oznacza, że nie ma podstaw by teraz twierdzić, że ktoś celowo manipulował materiałem dowodowym.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, w normalnym kraju tego typu sprawa mogłaby zająć kilka godzin, w skrajnym przypadku konieczności przesłuchania dodatkowych świadków co najwyżej kilka tygodni, w Polsce ciągnie się latami.
Winne temu są nieudolna prokuratura i nieudolne sądy. Temat ten jednak już omówiłem w dwóch listach. W 62 liście zatytułowanym - Sądy, sędziowie i sprawiedliwość - propozycje zmian – i w 63 liście zatytułowanym - Prokuratorzy, biegli sądowi, świadkowie - analiza.

Przeczytał najszanowniejszy pan prezydent te listy? Jeżeli tak to co najszanowniejszy pan prezydent myśli o moich propozycjach zmian mających na celu poprawę fatalnego stanu praworządności?

Bardzo proszę powróćmy myślami do samochodów służbowych. Samochody służbowe można spotkać na wielu szczeblach administracji państwowej. Najszanowniejszy pan prezydent wozi się państwowymi limuzynami, robią to też urzędnicy niższych szczebli. Bywa też, że służbowe limuzyny bywają wykorzystywane do działalności przestępczej:

„Portal wPolityce.pl dotarł do kolejnych informacji dotyczących Artura W., zatrzymanego przedwczoraj przez CBA burmistrza warszawskich Włoch. Z naszych informacji wynika, że Artur W. mógł przyjąć łapówkę od Sabriego B. już wcześniej, zaś przedwczorajsza „transakcja” z tureckim biznesmenem była drugą transzą korzyści majątkowej, po którą burmistrz Włoch przyjechał do Raszyna służbowym samochodem z ratusza!”

Przestępcy wożą się rządowymi limuzynami nawet poza granice naszego kraju:

„Nawet dwa razy w tygodniu limuzyną SOP do Berlina. "Rz": Wyjątkowo droga ochrona prezes TK
Funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa strzegą prezes Trybunału Konstytucyjnego nawet poza granicami Polski. Dlaczego tak jest, skoro według ustawy o tej służbie taka ochrona jej nie przysługuje? O sprawie pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita". "Limuzyna Służby Ochrony Państwa z kierowcą i funkcjonariuszem do ochrony osobistej Julii Przyłębskiej, prezes Trybunału Konstytucyjnego, krąży między Warszawą i Berlinem, gdzie ambasadorem RP jest jej mąż, Andrzej Przyłębski. To 600 km w jedną stronę, do tego trzeba doliczyć pracę oraz delegację dwóch SOP-owców" – wskazuje środowa "Rzeczpospolita". Według ustaleń dziennika, takie podróże odbywają się nawet dwa razy w tygodniu. Ochrona dla prezesa Trybunału Konstytucyjnego jest sytuacją wyjątkową. "Rz" zauważa, że w myśl ustawy o SOP przysługuje ona jedynie prezydentowi, premierowi, wicepremierom oraz marszałkom. "Dotychczas żaden poprzednik Przyłębskiej ochrony nie miał" – czytamy. Jak to się stało, że Julia Przyłębska korzysta z tego przywileju? Decyzję w tej sprawie podjął minister spraw wewnętrznych i administracji. Jakie były ku tego przesłanki? Tego już nie wiadomo.”

Rozumiem powód, dlaczego zwyrodniała kasta członków Trybunału Konstytucyjnego może się obawiać o swe życie i chcieć korzystać z Służby Ochrony Państwa i rządowych limuzyn.
Z rządowych limuzyn mogą chcieć korzystać z chciwości. Może im być żal wydawać swoje własne pieniądze - a zarabiają oni ponadprzeciętnie dużo. Z ochrony zaś mogą chcieć korzystać, bo mogą sobie doskonale zdawać sprawę, że stoją na straży tego by osoby łamiące Konstytucje były chronione przez Trybunał Konstytucyjny. Działalność tej odrażającej kasty opisałem w 69 liście zatytułowanym - Kryminaliści i ścierwa moralne w Trybunale Konstytucyjnym. Uważam, że koniecznie tym upadłym moralnie gronem powinny się zająć organa ścigania i na jego miejsce można by powołać jakiś społeczny komitet czuwający nad przestrzeganiem Konstytucji, ale nie o tym jest ten list, ale o rządowych limuzynach. Kiedy na początku swojej prezydenckiej kariery wybrał się najszanowniejszy pan prezydent do Wielkiej Brytanii to podobno poruszał się najszanowniejszy pan prezydent prywatną taksówką. Tak przynajmniej podały media:

„Rzeczpospolita” informuje, że w czasie oficjalnej wizyty w Londynie, prezydent Andrzej Duda był wożony wynajętą taksówką, zamiast pancerną limuzyną. W (...) podróż zagraniczną Andrzej Duda wybrał się do Wielkiej Brytanii. Uczestniczył w obchodach 75. rocznicy bitwy o Anglię. Spotkał się z Polonią, weteranami II wojny oraz z ówczesnym premierem Davidem Cameronem. Na filmach i zdjęciach z wizyty rzuca się w oczy niebieskosrebrne BMW 7, którym poruszał się po Londynie prezydent. Limuzyna nie jest jednak własnością BOR. Nie należy też do brytyjskiego Security Service. Rozwiązaniem zagadki jest naklejony na szybie z przodu i z tyłu okrągły znaczek – to licencja PHV (Private Hire Vehicle). Mówiąc wprost: to prywatna taksówka, jakich tysiące jeżdżą po Londynie. W Anglii nazywa się je minicabs – są tańsze niż słynne czarne taksówki, zasady ich wynajmu przypominają Ubera (prywatna osoba mająca auto świadczy usługi transportowe).
Dziennik cytuje Polaka mieszkającego w Londynie – Byłem w tłumie, który witał prezydenta pod katedrą św. Pawła. Zdębieliśmy, widząc, że przyjechał prywatną taksówką, jakie my wynajmujemy, by wrócić z imprezy. Było mi wstyd.”

Z tego co przeczytałem wynika, że Biuro Ochrony Rządu i Kancelaria Prezydenta Polski zdementowały te doniesienie:

„Biuro Ochrony Rządu odpiera zarzut, że prezydent jeździł w Londynie prywatną taksówką. – Samochód, którym poruszał się prezydent RP podczas omawianej wizyty, został zapewniony przez służby brytyjskie zgodnie z ich oceną zagrożenia i procedurami – twierdzi kpt. Grzegorz Bilski z BOR. Dodaje, że „formy i metody realizacji zadań przez BOR” są określone niejawną dokumentacją i nie podlegają udostępnieniu. (…) Reasumując: autorki artykułu naruszyły zasady dziennikarskiej rzetelności, posługując się kłamstwem, manipulacjami i interpretując fakty zgodnie z wcześniej założoną tezą.”

Na to oświadczenie rządowych instytucji gazeta tak zareagowała:

„Na wielu zdjęciach oraz filmach z wizyty prezydenta widoczny jest numer rejestracyjny auta oraz naklejki na przedniej i tylnej szybie. W brytyjskim odpowiedniku Centralnej Ewidencji Pojazdów sprawdziliśmy historię tego samochodu (może to zrobić każdy użytkownik Internetu). (…) Naklejki umieszczone na szybach to licencja PHV (Private Hire Vehicle) wydawana przez londyńskiego zarządcę transportu publicznego. Umieszczony na nich numer rejestracyjny pojazdu odpowiada temu, którego historię sprawdziliśmy w ewidencji samochodów. Z zestawienia tych faktów ewidentnie wynika, że w chwili wizyty prezydenta – auto było przeznaczone do wynajmu. Było zatem prywatną taksówką.”

Więcej informacji na ten temat nie znalazłem, a sprawa jest bardzo poważna. Są dwie opcje.
Samochód nie był prywatny, ale rządowy, wówczas gazeta by kłamała.
Samochód był prywatny – prywatną taksówką - w tym wypadku kłamali by urzędnicy z otoczenia najszanowniejszego pana prezydenta.
Gdyby tak było, to okazało by się, że aktualna władza okłamuje naród nawet w tak błahych sprawach czy samochód, którym najszanowniejszy pan prezydent poruszał się po Londynie był prywatną taksówką czy rządowym samochodem. Uważam, że koniecznie trzeba tę sprawę wyjaśnić i kłamców przykładnie ukarać. Gdyby okazało się, że kłamali urzędnicy państwowi, to dodatkowo trzeba by osoby te zwolnić z pracy i zakazać zajmowania stanowisk w sektorze państwowym.
Bardzo proszę zastanówmy się jeszcze nad myślą zaczerpniętą z wiadomości:

„Byłem w tłumie, który witał prezydenta pod katedrą św. Pawła. Zdębieliśmy, widząc, że przyjechał prywatną taksówką, jakie my wynajmujemy, by wrócić z imprezy. Było mi wstyd..”

Takie uczucia jak wstyd, duma zależeć mogą od naszego światopoglądu, sumienia, religii, wartości jakie wyznajemy w życiu. Kiedy najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) poruszał się po Jerozolimie na ośle tłumy wiwatowały:

Mateusza 21:7-9
I przyprowadzili oślicę oraz jej źrebię, i włożyli na nie swe szaty wierzchnie, a on na nich usiadł. Większość ludzi z tłumu słała na drodze swe szaty wierzchnie, podczas gdy inni zaczęli ścinać gałęzie z drzew i słać je na drodze. Tłumy zaś, te idące przed nim i te podążające za nim, wołały: „Racz wybawić Syna Dawidowego! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Jehowy! Racz go wybawić na wysokościach!”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwrócić uwagę na fakt, że najszanowniejszy władca Jehoszua Masziach (Jezus Chrystus) nie poruszał się opancerzonym rydwanem, ani nie jechał na wypasionym konie z stadniny koni w Janowie Podlaskim, ale na zwykłym ośle. Są jednak ludzie, którzy mają zamiłowanie do przepychu, bufonady. W Biblii przykładem takiego człowieka był najszanowniejszy pan Haman:

Estery 6:6-9
Kiedy Haman wszedł, król przemówił do niego: „Co należy uczynić dla męża, którego król chciałby uhonorować?” Wtedy Haman powiedział w swym sercu: „Kogo to król chciałby uhonorować bardziej niż mnie?” Rzekł więc Haman do króla: „Jeśli chodzi o męża, którego król chciałby uhonorować, to niech przyniosą szatę królewską, w którą sam król się przyodziewa, i konia, którego sam król dosiada, a któremu na głowę włożono królewską ozdobę głowy. I niech zostanie powierzona szata i koń jednemu ze szlachetnie urodzonych książąt króla; i niech przyodzieją tego męża, którego sam król chciałby uhonorować, i niech go obwożą na tym koniu po placu miejskim, i wołają przed nim: ‚Oto, co się czyni dla męża, którego król chciałby uhonorować’”

Dla mnie tego typu uhonorowanie było by formą kary. Warto tu dodać, że najszanowniejszy pan Haman marnie skończył. Honory, o których myślał, że dostąpi stały się udziałem kogoś innego, on zaś w ostateczności zawisł na palu:

Estery 7:10
I powiesili Hamana na palu.

Jeżeli kogoś interesuje co doprowadziło do zawieszenia najszanowniejszego pana Hamana na palu to zachęcam do przeczytania 31 listu zatytułowanego - Spalenie kukły Jehudy, Izraelici i Święto Purim – lub do sięgnięcia po Biblię. Bardzo proszę powróćmy myślami do rządowych limuzyn.
Uważam, że gdyby najszanowniejszy pan prezydent poruszał się nie tylko po Londynie, ale również po Polsce prywatną taksówką to byłby powód do dumy, a nie do wstydu. W mediach można natrafić doniesienia o skromności wielu przywódców:

„Alexander Van der Bellen, prezydent Austrii, zapowiedział, że na szczyt klimatyczny w Katowicach przyjedzie pociągiem. W ten sposób promował ograniczanie emisji CO2. Ale nie przewidział, że wagon, którym miał jechać, nie dotrze do Wiednia. Van der Bellen pojechał jak zwykły pasażer. - Wagon pierwszej klasy został wycofany z powodu usterki, nie wiedzieliśmy o podróży prezydenta - wyjaśnia nam PKP.”

„Prezydent Islandii pojechał do Gdańska pociągiem. "Można normalnie? Bez nadęcia, buty, konwoju" (…) "Mieszkam w tym kraju od wielu lat i proszę mi wierzyć, prezydent Islandii nie chodzi z obstawą, tylko normalnie. Można go spotkać na mieście z żoną i dziećmi", "Mieszkam na Islandii i często spotykam prezydenta bez obstawy na basenie i na meczach", "W Reykjaviku chodzi bez ochrony. Jest lubiany i szanowany, przychodzi zawsze do dzieci na zawody piłki nożnej. Często go widuję, jak jeździ rowerem po okolicy',”

„Premier Holandii Mark Rutte udał się z wizytą do króla Wilhelma Aleksandra, by poinformować o utworzeniu nowego rządu. Jako środek transportu nie wybrał jednak limuzyny, a zwykły rower.”

Myślę, że przykłady te są godne naśladowania. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, bardzo proszę spojrzeć na sprawę limuzyn rządowych z strony bezpieczeństwa. Sądząc po ilości kolizji z udziałem rządowych limuzyn, podróżowanie taksówkami było by bezpieczniejsze. Był okres w moim życiu, że dużo podróżowałem taksówkami i ani razu nie przydarzyła mi się żadna kolizja, a zdarzało mi się jeździć uczęszczaną trasą Kraków Warszawa. Czytałem, że również najszanowniejsza pani aktorka Iwona Bielska też podróżowała taksówką do Warszawy w celu zgoła odmiennym – na spotkania z aktorem, najszanowniejszym panem Romanem Wilhelmim. Aktor ten zasłynął rolą Olgierda, dowódcy czołgu Rudy 102 w filmie Czterej Pancerni i Pies. Za szczytowe osiągnięcie w jego aktorskiej karierze bywa uważana rola w serialu Kariera Nikodema Dyzmy. Film ten i przede wszystkim rola najszanowniejszego pana Romana Wilhelmiego grającego filmowego Dyzmę jest moim zdaniem znakomitą alegorią demokratycznych elit. Jeżeli najszanowniejszy pan nie widział tego filmu to polecam. Popularnością cieszył się też film Alternatywy 4, w którym najszanowniejszy pan Roma Wilhelmi grał rolę dozorcy, o nazwisku Anioł. Również w tej postaci można się dopatrzyć mentalności demokratycznych elit. O najszanowniejszym panie Romanie Wilhelmim tak napisano:

„Grał na scenie i w życiu. Pierwsze małżeństwo Wilhelmiego przetrwało 9 lat i rozpadło się. Podczas rozprawy rozwodowej aktor rzucił się przed żoną na kolana i odegrał miłosną scenę. Zrobił to tak przekonująco, że wzruszone ławniczki próbowały przekonać panią Danutę, by wycofała pozew. Już po rozwodzie Wilhelmi pewnego dnia niespodziewanie zapukał do mieszkania byłej żony i poprosił ją, by pozwoliła mu się na jakiś czas wprowadzić, bo jego aktualna dziewczyna domaga się ślubu i "inaczej to go dorwie". Był zawiedziony odmową - jak małe dziecko.
Barwne były również okoliczności jego drugiego małżeństwa, z węgierską tłumaczką Mariką Kollar, którą poznał podczas występów Teatru Ateneum w Budapeszcie.
- Po bankiecie, gdy wszyscy byli już w sztok pijani, Romek dla zabawy wyrzucił nasze tłumaczki za drzwi. Wcześniej o wdzięki Mariki pobił się w holu hotelowym z kolegą. Następnego ranka wstał bardzo wcześnie, co mu się rzadko zdarzało. Starannie się ogolił, kupił cięte, kolorowe hiacynty i oficjalnie poprosił Marikę o wybaczenie. Przeprosiny Romka zostały przyjęte. Oświadczyny także - wspominał aktor, Henryk Łapiński. Ślub odbył się w Warszawie. Gdy urodził im się syn Rafał, szybko potwierdziło się, że Roman nie nadaje się do życia rodzinnego. Nie dawał pieniędzy, gubił kartki na żywność. Marika rozwiodła się, wyjechała z Polski. Rafał przez lata nie miał regularnych kontaktów z ojcem. Został tłumaczem, zamieszkał w Wiedniu.
Roman związał się m.in. z koleżanką po fachu, Iwoną Bielską. To była miłość na odległość: ona w Krakowie, on - w Warszawie. Potrafił w środku nocy zadzwonić i powiedzieć, że jeśli ukochana natychmiast do niego nie przyjedzie, on rzuci się z balkonu. Bielska brała taksówkę i jechała do stolicy. Nie mogła jednak wytrzymać takiej huśtawki emocjonalnej, rozstali się po dwóch, czy trzech latach. Ostatnią kobietą w życiu aktora była sekretarka planu, Liliana Kęszycka.”

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na fakt, że o podróżach najszanowniejszej pani Iwony Bielskiej do Warszawy taksówką napisano, ale nie pojawiła się żadna wzmianka o tym, że podróżując taksówką miała jakiś wypadek, jakąś stłuczkę. Tymczasem najszanowniejszy pan prezydent wożąc się rządowymi limuzynami brał udział w niejednej kolizji. Wniosek z tego można wyciągnąć taki, że taksówki, lub inne firmy przewozowe gwarantują lepszą jakość usług, większe bezpieczeństwo od państwowych limuzyn. Skoro tak się dzieje to dla bezpieczeństwa najszanowniejszego pana prezydenta jak i innych urzędników państwowych koniecznie będzie zlikwidowanie floty rządowych limuzyn i zastąpienie ich transportem prywatnym. Dodatkowo z racji tego, że urzędnicy państwowi maja zazwyczaj zarobki ponadprzeciętne to koniecznie trzeba by za swoje przejazdy płacili z swoich pensji co sprawi, że będą się solidnie zastanawiać jaką formę transportu obrać. Są jednak państwowe służby, które korzystać muszą z samochodów służbowych. Do takich służb można zaliczyć strażaków, strażników miejskich, policjantów. Różne służby, które muszą kontrolować duży teren i w razie potrzeby muszą w jak najszybszym czasie dojechać na miejsce zdarzenia po to by podjąć szybką interwencję. Służby te samochody służbowe powinny mieć. Przypomniało mi się ciekawe ogłoszenie dotyczące przetargu na zakup samochodów na potrzeby straży miejskiej:

„Straż miejska w Lublinie tak rozpisała przetarg na nowe samochody, że mógł go wygrać tylko jeden model - Dacia Duster. Gdy sprawą zainteresował się dziennikarz motoryzacyjny, warunki przetargu szybko zmieniono. Lubelska straż miejska szuka właśnie pięciu nowych samochodów osobowych. Obecnie używane skody fabie czy renault kangoo mają już na licznikach grubo ponad 200 tys. przejechanych kilometrów i co chwila wymagają interwencji mechaników. Niedługo w autach z silnikami Diesla trzeba będzie wykonać poważniejsze naprawy, idące w tysiące złotych. Dlatego komendant straży miejskiej Jacek Kucharczyk zdecydował, że czas kupić nowe auta. Cztery pojazdy mają mieć napęd na jedną oś, a jeden z nich na wszystkie koła. Chodzi o to, aby funkcjonariusze mogli choćby bez problemu dojechać w trudno dostępne miejsca.
Problem z tym, że strażnicy tak rozpisali przetarg, że jego warunki mogła spełnić tylko Dacia Duster. Napisał o tym portal motoryzacja.interia.pl Autor tekstu sprawdził wszystkie kryteria zamówienia. Okazuje się, że dwa z nich - instalację LPG oraz prześwit (minimum 180 mm) może spełnić wyłącznie wspomniane auto. Wprawdzie strażnicy bronili się, że nikogo z przetargu nie zamierzali wykluczyć i mogli do niego przystąpić inni dilerzy, oferując np. Skodę Yeti, VW Tiguan, Renault Kangoo i Nissana Qashqai. Dziennikarz motoryzacyjny skontaktował się więc z przedstawicielami wspomnianych firm. Okazało się, że warunków postawionych przez straż miejską nie mógł spełnić żaden z nich.
Czy strażnicy zamarzyli sobie, aby jeździć właśnie dacią i pod nią rozpisali przetarg? - Absolutnie nie. Pomysł z instalacją gazową był mój, podyktowany wyłącznie względami ekonomicznymi. Obecnie ceny benzyny dochodzą do 5 zł za litr, a gaz jest poniżej 2 zł za litr. To pokazuje, jak dużo moglibyśmy zaoszczędzić, kupując samochody z taką instalacją - nie ukrywa Kucharczyk.
"Wyborcza": - Naprawdę nie chodzi wam o konkretny model?
Komendant Kucharczyk: - Mam w tej sprawie czyste sumienie. Pracownica, która przygotowywała warunki, kontaktowała się z kilkoma dilerami. Staraliśmy się tak przygotować specyfikację, aby jak najwięcej marek spełniało kryteria. (…) Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Samar, który monitoruje rynek samochodowy w kraju, stara się unikać sformułowania "ustawiony przetarg": - Te zapisy mogą równie dobrze wynikać z nieświadomości czy niewiedzy pracownika, który przygotowywał specyfikację. Urzędnicy często nie mają pełnej wiedzy na temat przedmiotów, które zamawiają. W tym przypadku wystarczyło wpisać wszystkie parametry w naszą wyszukiwarkę i od razu pokazałaby wszystkie dostępne modele samochodów. W poniedziałek po serii pytań straż miejska zmieniła warunki przetargu. Wykreślono zapis o tym, że w samochodach musi być zamontowana instalacja gazowa. Teraz będzie ona tylko dodatkowym atutem.”

Z tego co się dowiedziałem w tym temacie tylko firma Dacie w tym segmencie aut dopuszczała możliwość zainstalowania instalacji gazowej bez utraty gwarancji:

„("Należy jednak zwrócić uwagę, że w Polsce żaden z producentów nie oferuje samochodu z napędem 4x4, prześwitem min. 180 mm i fabryczną instalacją gazową LPG"). Jak jednak informuje Grzegorz Paszta z Renault Polska (Dacia jest częścią Renault) producent dopuszcza montaż instalacji LPG Landi Renzo również do nowych Dusterów w wersji z napędem na cztery koła; w autoryzowanych serwisach, bez groźby utraty gwarancji.”

Gdyby faktycznie tak było to zmiana warunków przetargu mogłaby okazać się nieopłacalna, a to zależne jest jak dużo auto ma jeździć. Zakładając, że tygodniowo na paliwo wydawane było by na jeden pojazd 1000 złotych, to tygodniowa oszczędność wynosiła by co najmniej 500 zł. Miesięcznie daje to dwa tysiące złotych oszczędności, zaś rocznie 24 tysiące złotych. Po pięciu latach oszczędność wynosiła by 120 tysiące złotych. Gdyby tak było to zmiana warunków przetargu była nierozsądna. Żyjemy w kraju biednym i głupotą jest rezygnacja z auta zasilanego gazem na rzecz innego. Pamiętam czasy, w których podstawowym samochodem terenowym służb wszelakich był samochód marki UAZ. Prosty w utrzymaniu, obsłudze i naprawie. W wersji milicyjnej mieścił on 7 milicjantów, którzy mogli ścigać wichrzycieli z Solidarności nawet po bezdrożach. Było to moim zdaniem dobre rozwiązanie, do którego można by powrócić. Nie mam na myśli by kupować UAZY, które są do dziś produkowane, ale większość służb całego kraju mogłaby być wyposażona w takie same podstawowe auta. Tanie w eksploatacji i proste w naprawach. Dobrym rozwiązaniem mogły by być auta na gaz, chyba, że prawdą jest to co powiedział najszanowniejszy pan prezydent, że olej w ogromnym stopniu potaniał. To znacząco mogło by zmienić kalkulację. Słowo ogromy w języku polskim znaczy - mający wielkie rozmiary, wielki; występujący w olbrzymiej ilości, liczbie. Być może coś jest o czym ja nie wiem. Olej do domu kupuję i zauważyłem tendencje zwyżkowe w tym temacie. Podstawowy olej używany u nas w domu do smażenia – olej rzepakowy wyraźnie, chociaż nie ogromnie podrożał. Zazwyczaj najtańszy rzepakowy olej kosztował standardowo około 3 złotych 50 groszy. Teraz kosztuje 4 zł 99 groszy. Podaję cenę z trzech sklepów Tesco, Biedronka, Lidl. Mówię tu o najtańszym oleju zazwyczaj firmowanym marką sklepu o nieznanym pochodzeniu. Olej Polski na przykład Kujawski jest wyraźnie droższy. Kosztuje 7 zł 49 groszy. Podaję cenę z tych samych sklepów. W przypadku oleju rzepakowego można mówić o znacznym wzroście ceny, ale nie ogromnym. Z ogromnym spadkiem cen mielibyśmy do czynienia gdyby olej z 5 złotych potaniał na 50 groszy. To mogło by zrewolucjonizować ekonomię używanych samochodów, bo niektóre pojazdy dobrze znoszą tego typu paliwo. Wygląda na to, że nie o rzepakowym oleju najszanowniejszy pan prezydent mówił. Dlatego postanowiłem sprawę zbadać gruntowniej. Znalazłem opracowania broniące przedstawioną przez najszanowniejszego pana prezydenta tezę:

„Wypowiedź Andrzeja Dudy o tym, że zdrożał chleb i cukier, "ale z kolei w ogromnym stopniu potaniał olej", nie dotyczyła ogólnych zmian cen na rynku - co sugerowali internauci i politycy. Prezydent odniósł się do konkretnych materiałów dziennikarskich i w tym porównaniu nie było manipulacji. (…) Gdyby przyjąć, że Andrzej Duda, mówiąc o spadku ceny oleju, miał na myśli wyliczenia "Faktu" - nie minął się z prawdą. Na paragonie udostępnionym w artykule tego dziennika rzeczywiście widać spadek ceny oleju - o ok. 15 proc. (z 4,68 do 3,99 zł). (…) Zgodnie z dokumentacją fotograficzną, w 2015 (?!) roku Andrzej Duda kupił w Milówce olej słonecznikowy. W 2015 roku uśredniona cena litra tego oleju wyniosła 7,06 zł. W 2019 (?!) roku jeden litr oleju słonecznikowego kosztował średnio 6,89 zł - tak więc w ciągu pięciu lat średnia cena tego produktu spadła o 17 groszy, czyli o 2,41 proc.”

(Uwaga – przy datach postawiłem wykrzyknik, bo daty te według znawców tematu są fałszywe i używanie ich może świadczyć o niewiedzy lub o złośliwości i łajdactwie. Temat ten rozwinąłem w 3 liście zatytułowanym - Chrześcijańska rachuba kłamstw i mega grzeszne daty – i w aneksie.)

Przeczytałem kilka analiz wypowiedzi najszanowniejszego pana prezydenta o ogromnej zniżce cen oleju, ale żadnej poważnej. Część z analiz opierała się na uśrednionych miesięcznych cenach wybranych produktów żywnościowych w Polsce, ale mowa w nich była tylko i wyłącznie oleju, a nie o konkretnej marce, a to w analizowanej sprawie może mieć kluczowe, ogromne znaczenie. Już podaję przykład. Sprawdziłem ile kosztuje cena polskiego oleju słonecznikowego:

„Bartek Olej słonecznikowy od polski-koszyk – 9,58 zł”

Gdyby najszanowniejszy pan prezydent przed laty kupił olej słonecznikowy Bartek to w takim wypadku mieli byśmy do czynienia z znacznym wzrostem ceny oleju słonecznikowego.
Ja jak kupuję olej słonecznikowy, to kupuję olej na zimno tłoczony. Olej mający wyraźnie słonecznikowy, leciutko słodkawy posmak. Olej taki lepiej trzymać w lodówce i w miarę szybko spożyć. Nie nadaje się do smażenia, ale ma więcej wartości odżywczych. Podobnie jest z innymi olejami tłoczonymi na zimno. Do sałatek i warzyw preferuję takie oleje - oleje o wyrazistym smaku i wartościowsze.
Bardzo proszę powróćmy myślami do ogromnego spadku cen oleju słonecznikowego.
By móc sprawdzić, czy najszanowniejszy pan prezydent powiedział prawdę w tym temacie musiał bym znać dokładną markę produktu oraz historię marki. Mogło się bowiem zdarzyć, że znaną w Polsce markę oleju mogła przejąć zagraniczna firma i pod tą samą nazwą sprzedawać olej zagraniczny – tańszy. To, że olej zagraniczny może być tańszy to naturalna sprawa.
W kilku państwach Europy są wbrew obowiązującemu prawu i zasadzie sprawiedliwości społecznej większe dopłaty do rolnictwa, co skutkuje tym, że mogą one sprzedawać swoje produkty taniej wykańczając tym samym rolnictwo krajów, w których dopłaty do rolnictwa są mniejsze. Temat ten poruszyłem w 71 liście otwartym zatytułowanym - Niesprawiedliwe dopłaty dla rolnictwa łamanie Konstytucji. W liście tym wytłumaczyłem też, że nierówne dopłaty dla rolnictwa są niezgodne nie tylko z naszą Konstytucją, ale również z prawem europejskim. Z koeli w 72 liście otwartym zatytułowanym - Biopaliwa oraz ich wpływ na biedę i rujnowanie ziemi – poruszyłem inny ważny temat i nie będę się powtarzał. Cena oleju w koszyku najszanowniejszego pana prezydenta w dużym stopniu zależna mogła być od marki oleju. Uważam, że najszanowniejszy pan prezydent koniecznie w takich wypowiedziach powinien posługiwać się konkretami, powoływać się na cenę konkretnej, pewnej marki oleju inaczej bowiem może się najszanowniejszy pan okazać kłamcą. Jeżeli wcześniej kupił najszanowniejszy pan prezydent olej Polski, a potem tańszy Niemiecki i powiedział, że ceny oleju w ogromnym stopniu zmalały mieli byśmy do czynienia z manipulacją, co nie licuje godności sprawowanego urzędu i oczywiście mądrości. Lepiej by było gdyby najszanowniejszy pan prezydent był precyzyjny w wypowiedziach, dokładnie sprawdzał fakty. Słyszałem, że jest coś, co w Polsce systematycznie traci na wartości. Mam na myśli cenę koni w Janowie Podlaskim. Jeżeli to jest prawda to najszanowniejszy pan prezydent mógłby powiedzieć, że co prawda zdrożał cukier i chleb, ale staniały konie w Państwowej Stadninie Koni w Janowie Podlaskim i jak się tendencja utrzyma to na koninę będzie stać każdego obywatela Polski.
Proszę nie myśleć, że namawiam kogoś do jedzenia koni lub mięsa. Sam staram się nie jeść mięsa i nie jest to łatwe. Trzeba uważnie czytać składy produktów, bo na przykład żelatyna wieprzowa bywa dodawana do jogurtów wyrobów cukierniczych, ale nie o tym jest ten list.
Bardzo proszę powróćmy myślami do przetargu na samochody służbowe. Stwierdziliśmy, że olej roślinny nie potaniał na tyle by można było go brać pod rozwagę jako podstawowe paliwo do samochodów służbowych. Ustaliliśmy już, że jeden samochód zasilany na gaz może przynieść co najmniej 120 tysięcy złotych oszczędności w ciągu pięciu lat. Oszczędności te mogą być różne, w zależności od ilości przejeżdżanych kilometrów. Mogą być większe lub mniejsze, ale są niewątpliwe. Myślę, że samochody na gaz powinny być standardem w państwowych służbach. Dodatkowo warto by rozważyć unifikację. Ograniczyć się do jednej marki lub kilku marek w przypadku samochodów o różnym przeznaczeniu. W analizowanym przetargu kupowano kilka samochodów, ale już w skali kraju w grę mogło by wchodzić tysiące sztuk. Gdyby je skumulować, to producenci czy dilerzy mogli by zaoferować w przetargu lepszą cenę, a nawet rozważyć montaż instalacji gazowej. Uważam, że warto tę sprawę rozważyć i mądrze przeprowadzić. Nie spieszyć się. Podobno za kilka lat ma być w Polsce milion aut elektrycznych rodzimej produkcji. Takie padły oficjalne deklaracje ze strony rządowej. Pojawiły się też pierwsze podsumowania tego projektu.
Uwaga w powyższych sprawozdaniach podano fałszywe daty, ale być może pozwolą one lepiej najszanowniejszemu panu prezydentowi zrozumieć jak w Polsce marnuje się nasze pieniądze:

„Morawiecki obiecał milion elektrycznych aut. Oto rachunek za 2 lata wytężonej pracy
12 mln złotych - tyle już kosztuje koncepcja polskiego samochodu elektrycznego - podaje spółka ElektroMobility Poland. Pieniędzy na realizację pomysłu premiera Morawieckiego nie zabraknie. Państwowe spółki energetyczne wyłożyły na ten cel 70 mln zł. Już prawie trzy lata trwa przekuwanie obietnicy Mateusza Morawieckiego w rzeczywistość. Brzmi ona tak: w 2025 (?!) roku milion samochodów elektrycznych, wyprodukowanych w Polsce, miałoby pojawić się na naszych drogach. Powołana do realizacji zadania spółka ElektroMobility Poland właśnie przedstawiła rachunek. (…) Design samochodu kosztował 4,1 mln zł, a "zdobycie kluczowych kompetencji" 2,4 mln. Opracowanie "biznesowego planu wdrożenia" produkcji 2,1 mln zł, tyle samo kosztował też "techniczny plan wdrożenia". Razem z kilkoma drobniejszymi kwotami na narodowy samochód elektryczny wydano już 11 mln 964 tys. zł, wynika z raportu podsumowania prac, do którego dotarła Wirtualna Polska.”

Doniesienia mówiły też o tym, że już w zeszłym roku miały się pojawić użyteczne prototypy:

„Rok 2018 ma być przełomowy dla ElectroMobility Poland. Według planów, w pierwszym kwartale rozpoczną się prace nad wybranymi w toku postępowania prototypami. Potrwają one kilkanaście miesięcy. Wiosną 2019 r., spółka ma dysponować jeżdżącymi prototypami osobowych samochodów elektrycznych kategorii L7e lub M1.”

Z tego co mi się udało dowiedzieć deklaracje te okazały się kłamstwem. Jeżdżących prototypów podobno nie ma, ale podobno pierwsze auta za trzy lata zjadą z taśm fabryki pierwsze auta:

„Polski Elon Musk – Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland – z dużą konsekwencją realizuje cel wyprodukowania Polskiego Samochodu Elektrycznego. Podkreśla, że dzięki biznesplanowi stworzonemu już w roku 2018 pierwsze auta zjadą z taśm fabryki za trzy lata, w roku 2023. (…) W tym miejscu warto dodać, że całkowity kapitał polskiej ElektroMobility Poland, w ramach którego spółka stworzyć ma "polską markę samochodów elektrycznych" wynosił około 70 mln złotych. Dziś na koncie zostało jej niespełna 40 mln zł, co oznacza, że spółka wydała już ponad 30 mln... Mimo tego wciąż nie ma środków trwałych (nie wybudowała fabryki, ma tylko biuro) ani wartościowych dóbr niematerialnych, jak chociażby własności intelektualnych typu rozpoznawalnego logo o dużej wartości, czy gotowych projektów samochodów...”

Czas zweryfikuje te deklaracje. Myślę, że lepszym rozwiązaniem było by przeznaczyć te 70 milionów w firmę od dziesięcioleci produkującą w Polsce samochody elektryczne i nie koniecznie w formie pieniędzy, ale zamówień publicznych na użytkowe samochody o napędzie elektrycznym. Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę zwróćmy uwagę na zwrot – polski Elon Musk. Najszanowniejszy pan Elon Reeve Musk znany jest z tego, że produkuje samochody elektryczne Tesla, ale w roku, w którym się urodził w Polsce Ludowej rozpoczęto seryjną produkcję samochodów elektrycznych w pełnym tego słowa znaczeniu. Przypomniało mi się, jak kiedyś wróciłem do Krakowa pociągiem późną nocą. Były to czasy Polski Ludowej i milicji obywatelskiej. Przywiozłem z Warszawy zakupione kasety magnetofonowe z muzyką. Miałem wtenczas hurtownię z kasetami w Krakowie na ulicy Krakowskiej. Wyniosłem pudła na peron i po chwili pojawił się elektryczny pojazd dostawczy, a było to kilkadziesiąt lat temu. Może najszanowniejszy pan prezydent nie wiedzieć, ale Polska Ludowa była prekursorem w produkcji aut elektrycznych. Zanim Tesla (producent elektrycznych samochodów) zaistniała w głowach swych twórców, nim światowe giganty motoryzacyjne zaczęły seryjnie produkować elektryczne samochody, w Polsce Ludowej już były one produkowane. Nosiły nazwę Melex. W pewnych kręgach meleks jest synonimem auta elektrycznego. Można by powiedzieć, że najszanowniejszy pan Elon Reve Musk, jest meleksem USA. By było ciekawiej po dziś dzień samochody tej firmy są produkowane, a oferta się poszerza. Teraz jest to firma prywatne. Kiedyś w liście do pana prezydenta pisałem już o autach elektrycznych, ale zapomniałem w tym liście o fakcie, że w Polsce już auta elektryczne są produkowane, za co bardzo czytelników przepraszam, przepraszam też firmę Melex, która już od około 50 lat elektryczne samochody produkuje i w Krakowie auta tej firmy są jak na razie najczęściej widywanymi przeze mnie samochodami elektrycznymi. Kiedy kilkadziesiąt lat temu nocą wypakowałem kasety na peron nadjechał melex oczywiście z kierowcą, pracownikiem PKP. Załadowaliśmy kasety na skrzynię ładunkową i podjechaliśmy na postój taksówek. Była noc i taksówki na postoju żadnej nie było. Spytałam najszanowniejszego pana kierowcę, czy nie zawiózł by mnie na ulicę Krakowską, ale powiedział, że regulamin mu zabrania i nie może. Akurat w tym czasie podjechała nyska Milicji Obywatelskiej. Spytałem, czy by mi nie podwieźli kaset na ulicę Krakowską. Zgodzili się. Pomogli mi załadować kasety i pojechaliśmy. Szybko zajechaliśmy na miejsce, milicjanci pomogli mi wypakować pudła z kasetami i tu nastąpiło największe zaskoczenie bo nie chcieli wziąć ode mnie pieniędzy. Podziękowałem więc, a milicjanci pojechali dalej w stronę mostu. Wiem, że w dzisiejszych czasach takie zachowanie Policji mogło by dziwić, ale w tamtych czasach Milicja Obywatelska była przychylnie nastawiona do obywateli, o ile nie rozrabiali. Wichrzyciele z Solidarności, chuligani w rodzaju najszanowniejszego pana prezesa rady ministrów, premiera Mateusza Morawieckiego lub przewodniczącego Solidarności Piotra Dudy mogli by liczyć raczej solidne obicie skóry gumową pałką milicyjną. Myślę, że kary takie można by w prawie przywrócić. Gdyby tak obić policyjną gumową pałką porządnie najszanowniejszego pana premiera tak aż skóra mu od ciała odejdzie to może by przestał kłamać. Gdyby taka kara nie pomogła można by go obić jeszcze raz aż mu mięso od kości odejdzie.
Jeżeli któryś z czytelników wierzy w to, że najszanowniejszy pan premier Mateusz Morawiecki jest człowiekiem prawdomównym, to polecam do przeczytania mój 68 list otwarty zatytułowany - Best of Mateusz Morawiecki, dzieje grzechu kłamstwa – to fundamenty wiary w prawdomówność najszanowniejszego pan premiera zatrząsną się w posadach i cała wiara runie i proch i pył się obróci i najmniejszy ślad po niej nie zostanie. Koniecznie trzeba by też solidnie gumową pałą milicyjną obić również ludzi pokroju przewodniczącego Solidarności Piotra Dudy za nawoływanie do łamanie Konstytucji i współudział w stworzeniu ustawy w sposób jaskrawy i bezsporny Konstytucję łamiącą. Mam na myśli ustawę o ograniczeniu handlu w niedzielę dla wybranych podmiotów gospodarczych. Szczegóły tej haniebnej ustawy opisałem w 1 liście otwartym zatytułowanym - Niedziela, sfałszowany dekalog i łamanie Konstytucji – oraz w aneksie do tego listu. Trzeba tu koniecznie dodać, że bez większościowego poparcia w Sejmie ustawa by w życie nie weszła. Wszystkich tych zwyrodniałych złoczyńców też trzeba by solidnie gumową pałką potraktować i być może już więcej na myśl nie przyjdzie głosowanie za ustawą łamiącą Konstytucję. Uważam, że tego typu zło trzeba zwalczać jak wirus koronawirusa a nawet zacieklej, bo ścierwa zasiadające w ławach sejmowych mogą wiele szkód narobić. Co najszanowniejszy pan prezydent myśli o pomyślę by notorycznych kłamców i ludzi łamiących Konstytucję solidnie gumową pałką obijać tak długo aż zmądrzeją? Jeżeli się spodobał to proszę działać – nie wiem czy najszanowniejszy pan prezydent pamięta, że ma do dyspozycji inicjatywę ustawodawczą.

Rozważmy teraz kolejny aspekt transportu. Jakiś czas temu natrafiłem na szaloną moim zdaniem ideę by zabronić rodzicom możliwość dowożenia dzieci do szkoły:

„Radni w Krakowie będą rozmawiać o wiedeńskim pilotażu, w którym uniemożliwiono rodzicom odwożenie rano swoich dzieci do szkoły samochodem. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak poinformował, że zwróci się do austriackiej stolicy po informacje, a pomysł spodobał się również radnemu z Łodzi.”

Sprawa ucichła, ale wirus głupoty został zasiany i szaleństwo odżyło w Warszawie:

„Warszawa testuje zakaz... odwożenia samochodem dzieci do szkół! "Chcemy pokazać, jak może wyglądać fajna droga" Ideologiczny odlot! Warszawa chce zmusić rodziców do tego, by nie odwoziły dzieci samochodami do szkoły. Powód? Umożliwienie dzieciom zdrowszego początku dnia, walka z zanieczyszczeniem powietrza i poprawa bezpieczeństwa. O tym, ze to utrudnianie życia rodzicom, którzy nie mają czasu spiesząc się do pracy na odprowadzanie dzieci do szkoły, mowy już nie ma. 20 marca na 30 minut przed rozpoczęciem zajęć szkolnych zamknięta zostanie jedna z ulic na Górnym Mokotowie, aby zmusić rodziców do tego, by nie przywoziły dzieci pod szkołę samochodami. Inicjatorami pilotażowego programu jest Fundacja Rodzic w Mieście i Alternatywna Warszawa. Z okazji pierwszego dnia wiosny chcemy pokazać, jak może wyglądać fajna i bezpieczna droga do szkoły. Wzorując się na rozwiązaniach wprowadzonych w Wiedniu, Londynie czy Bristolu. 20 marca zamkniemy na 30 min. dla ruchu samochodowego ulicę przed jedną ze szkół — zaznacza fundacja Rodzic w mieście. Akcja ma potrwać od godz. 7.45 do 8.15.
Zachęcamy rodziców by pokazali dzieciom jak ciekawa może być droga do szkoły, gdy pokonujemy ją wspólnie: na nogach, na rowerze albo korzystając z transportu publicznego
— zachęca z kolei Alternatywna Warszawa. Dobrze byłoby, aby aktywiści zrozumieli, że nie każdy rodzic ma czas na to, aby odprowadzać swoje dziecko do szkoły. Poza tym, pomysł może zdenerwować osoby, które mieszkają na „pechowych” ulicach.”

Uważam, że sama idea zakazu odwożenia dzieci do szkoły jest głupia, dlatego, że jeżeli rodzić jedzie do pracy w godzinach, w których dziecko udaje się do szkoły i na dodatek trasa przebiega koło szkoły, to niegodziwością jest zabranianie podwożenia dziecka. Jest jeszcze inny aspekt. Przeciętny polak jest zapracowany. Ma mało czasu na kontakt z dzieckiem i jeżeli nawet ma szkołę nie po drodze do pracy, ale decyduje się na podwożenie dziecka do szkoły to wykupuje ten czas na kontakt z dzieckiem. Czas na rozmowę w drodze do szkoły. Niegodziwością jest zaś zabranianie rodzicom kontaktu z dzieckiem. Dodatkowo podjęta przez urzędników decyzja o zabranianiu dowożenia rodziców do szkoły w jawny sposób koliduje z obowiązującą Konstytucją:

Art. 52.
Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu.

Urzędnicy odbierają niektórym rodzicom wolność poruszania się po kraju polegającą na odwożeniu dzieci do szkoły. Jak widać ustawa o solidnym pałowaniu urzędników ograniczających naszą wolność wydaje się być konieczna, ale i bez tego trzeba reagować. Ustalić kto jest odpowiedzialny za ten antykonstytucyjny, antyludzki i anty rodzicielski eksperyment i przykładnie ukarać by zwyrodnialcom po raz kolejny nie przyszła do głowy chęć złamania obowiązującej Konstytucji.
Reagować powinno się jak najwcześniej. Już na etapie kiedy do prasy wyciekła wiadomość, że radni chcą ograniczać rodzicom kontakt z dziećmi i wolność poruszania się po kraju prewencyjnie powinny zadziałać służby odpowiedzialne za przestrzeganie prawa i wichrzycieli przykładnie ukarać. W samej idei ograniczenia dojazdów do szkoły czy też urzędów widzę jednak jakiś sens. Jeżdżąc w jakichś sprawach do urzędów zauważyłem, że ciężko jest znaleźć jakieś miejsce na zaparkowanie samochodu. Warto by więc zadbać o to by przy szkolnych czy urzędowych parkingach było miejsce tylko i wyłącznie dla klientów. Urzędnicy, czy nauczyciele niech parkują gdzie indziej, chyba że parking jest wystarczająco duży i nie ma żadnego problemu z znalezieniem miejsca na parkingu. Takie rozwiązanie powinno pobudzić urzędników zwłaszcza zatłoczonych miast do poszukiwania rozwiązania problemu braku miejsc parkingowych.

Najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, najszanowniejsi czytelnicy, bardzo proszę przejdźmy do podsumowania listu. Pisałem w nim o tym, że wiele samochodów państwowych to zbędny wydatek. Pojazdy te powinno się zlicytować i jeżeli podmiot sprzedający pojazd ma długi to pieniądze przeznaczyć na spłatę długów, a jeżeli nie ma to przeznaczyć je na jakiś szlachetny cel.
Dzięki temu posunięciu urzędniczy rządzący naszym krajem zaczną dostrzegać wyraźniej problemy z jakimi borykają się zwykli obywatele. Są jednak służby, które samochody służbowe powinny posiadać. Samochody te powinny spełniać wymogi służb, oraz powinny być ekonomiczne. Najlepiej by było, gdyby kupowane były w skali ogólnokrajowej bo przetarg taki opiewający na dużą liczbę samochodów byłby atrakcyjniejszy dla producentów i dilerów samochodów i korzystniejszy dla nabywcy. W liście pisałem też o polski producencie samochodów elektrycznych, produkującym samochody elektryczne od dziesiątków lat. W liście też poruszyłem problem parkingów przy urzędach. Powinny one być dostępne przede wszystkim dla klientów urzędów. Najszanowniejsi czytelnicy, najszanowniejszy panie prezydencie Andrzeju Dudo, co myślicie o tych propozycjach? Mają sens? Można w nich coś poprawić?

Ja by coś zmienić na lepsze napisałem ten list i oprócz tego postanowiłem pomodlić się o pomoc do najszanowniejszego, najlepszego spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boga: Najszanowniejszy, najlepszy spośród wszystkich najlepszych, najbardziej dobrych Bogów Boże, czy mogę prosić o to byś dopomógł ludziom rozwiązać kwestię samochodów publicznych, sposobu ich zamawiania i użytkowania?

Jeżeli mogę, to proszę o to – błagam – najbardziej jak tylko można.

Z wyrazami największego szacunku i życzeniami najlepszości jacek ahmadeusz szatan kwaśniewski

Naj.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
82 list otwarty - Rządowe limuzyny i zgwałcone koty.
Forum www.szah.fora.pl Strona Główna -> Listy otwarte do najszanowniejszego pana prezydenta Andrzeja Dudy.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin